J. I. Kraszewski w życiu i w pismach/Kraszewski jako dziejopis
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | J. I. Kraszewski w życiu i w pismach |
Rozdział | Kraszewski jako dziejopis |
Pochodzenie | Złote myśli z dzieł J. I. Kraszewskiego |
Redaktor | Stanisław Wegner |
Wydawca | N. Kamieński i Spółka |
Data wyd. | 1879 |
Druk | N. Kamieński i Spółka |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst Cały zbiór |
Indeks stron |
Niepodobném do prawdy wyda się twierdzenie, że Kraszewski od roku 1870, zwiększył swoję działalność w stosunku do lat poprzednich. Przez lat kilka z rzędu patrzyłem, patrzę na niego, a znając go oddawna, dziś jako naoczny świadek, śmiało to utrzymuję. Gdy zastanowimy się nad ogromem i treścią dzieł jego, pojawiających się z każdym miesiącem, gdy zastanowimy się nad tem, że od niejakiego czasu, każde prawie czasopismo umieszcza jego rozprawy, korespondencye, biografie, artykuły wszelakiego rodzaju, gdy nie zapomnimy, ile godzin potrzeba poświęcić dziennie, na przeczytanie tego o czem on pisze, to twierdzenie bynajmniéj przesadzonym się nie okaże. Kraszewski jest jednocześnie spółpracownikiem szesnastu peryodycznych pism polskich; kieruje wydawnictwem kilku dzieł zbiorowych; otrzymuje trzydzieści sześć rozlicznych pism peryodycznych; przegląda wszystkie ważniejsze dzieła, wychodzące w obcych językach; śledzi postęp na każdéj drodze; ogłasza sprawozdania o wszelkich płodach literatury powszechnéj i sztuki; pisze rozbiory znakomitszych utworów; prowadzi korespondencye z wielu uczonymi całéj Europy; nadto: codziennie posyła do głównéj agencyi wiadomości naukowych i dziennikarskich w Paryżu, najświeższe wieści o pracach i życiu publiczném na niemieckiéj ziemi. Czyta wszystko, wie o wszystkiem; nie opuszcza nawet inseratów. Trudno udzielić mu jakiejś nowéj wiadomości, chociażby błahéj, nic nie znaczącéj, o któréjby już nie czytał.
Dodajmy do tego zamiłowanie jego w malarstwie i muzyce. Znajduje jeszcze dość czasu na poświęcenie go krajobrazom, którym umie nadać cechę prostoty i poetycznego wdzięku. Wprawnie czytając nuty, lubi grywać na cztery ręce i przegląda wszystkie piękniejsze utwory muzyczne. Przytém, bardzo często odczytuje nieraz już czytane dzieła pisarzy naszych, z okresu „złotego wieku“ XVI stulecia, dla przypomnienia sobie ich stylu, dla wprawy, aby — jak powiada — „nurzać się w tych pięknościach.“ Nie ma zaś jednego dnia prawie, ażeby przez godzinę przynajmniej nie używał przechadzki.
Tajemnica téj niesłychanéj działalności, zawiera się w nadzwyczaj porządném systematyczném urządzeniu życia, w ciągłéj bez przerwy, pracy i w żelaznéj wytrwałości. „Sprobujcie — mówi niekiedy — pracować nieustannie; nigdzie nie bywać, tak jak ja; zajmować się codziennie obranym przedmiotem; a zobaczycie, jak wiele można zrobić i to wszystko nie wyda się wam tak dziwném.“ Nie ulega jednak wątpliwości, że do tak wytrwałych trudów trzeba mieć wyłączne usposobienie, wyjątkowy organizm.
Jest jeszcze jeden szczegół w jego organizmie, będący ważnym pomocniczym środkiem do wykonania prac przedsięwziętych. Posiada on rzadką, fizyczną szybkość wzroku i trudną do pojęcia chwytliwość myśli. Czyta, ciągle prawie przewracając karty i lotem błyskawicy obejmuje odrazu, zgłębia to, co przeczytał. A pisze ledwie nie tak szybko jak czyta! Zajęcie, wymagające kilkunastu godzin, może dni kilku u innych, dla niego ogranicza się godziną. Nareszcie myśli jego, w skutek nadzwyczajnych zdolności, szykują się, bez mozolnego natężenia, z szybkością elektryczną; wyobraźnia, zdająca się być na zawołanie, pała za każdym razem, jak fosfor potarty; olbrzymia pamięć rozwija, ilekroć zdarzy się potrzeba, uzbierane zdobycze wiedzy; a bystry wzrok intellektualny dopełnia działanie wszystkich czynników.
Nie trzeba mniemać wszakże, iż Kraszewski zawsze korzysta z téj ruchliwości władz swoich, że, jak sądzą niektórzy, wykonywa wszystko pospiesznie, bez namysłu. Nieraz długo przerabia w sobie plan jakiś, zanim przyprowadzi go do skutku. Daje się to postrzegać w rozmowach z nim. A są osoby przed któremi z zamiarami swojemi się nie tai; mówi o nich z chęcią, z przyjemnością. Sam o sobie powiada: „Obmyślenie jakiegoś dzieła zabiera mi zwykłe trzy lub cztery razy więcéj czasu, niż wykonanie. Pióra do ręki nie wezmę, pokąd planu nie ułożę i formy nie określę. Gdy już w głowie wszystko gotowe, wtedy piorunem piszę.“
Pracuje nie więcéj jak dwanaście, a rzadko kiedy do piętnastu godzin na dobę; ale summa nieustającéj pracy daje tak wielki rezultat. Sypia siedem do óśmiu godzin dziennie; w jedzeniu nadzwyczaj wstrzemięźliwy, poprzestaje na prostych, skromnych potrawach. Fajki na dość długim cybuchu z piórkiem, z ust prawie nie wypuszcza. Zwykle wstaje między godziną 8 a 10; do południa czyta dzienniki, odpisuje na otrzymane listy, albo przyjmuje odwiedzających go w téj porze. Po obiedzie, podanym około godziny 1éj, wychodzi, przegląda starożytnicze przedmioty na wystawach, ryciny i t. p. Stósownie do możności, stanu zdrowia i pogody, z rana albo po południu maluje, grywa lub przygotowuje się do pracy wieczornéj. O godzinie 3 a najpóźniéj o 4 zasiada. Wtedy nie lubi aby mu przerywano. Pisze jednym tchem do godziny 1éj czasem do 2éj po północy. Zdarza się jednak często, gdy ma co pilnego do zrobienia, że całą noc przesiedzi, bez względu na zdrowie. W takich razach znużenie fizyczne jest widoczném; ale organizm jego na tem nie wiele cierpi, chociaż od wielu dolegliwości wolnym nie jest; bo pokrzepiony duch przedmiotem, który go żywo zajmuje, wynagradza niejako uszczerbek sił cielesnych.
Żadne miejsce może nie sprzyjało tyle spokojnéj pracy Kraszewskiego, jak Drezno. Tak urządziwszy sobie życie mógł obdzielać publiczność tylu różnorodnemi płodami, które widzieliśmy. Wśród tych zajęć, tworząc powieści, będące niejako epizodami głównéj pracy — pisał je bowiem pod wpływem jednéj idei, która go najwięcéj zajmowała, — oddał się, jeśli nie wyłącznie, to z pewnością przeważnie, krytycznemu badaniu dziejów naszych XVIII wieku i spółczesnych zdarzeń. Ten kierunek jest wyraźną cechą jego utworów, w okresie od roku 1864, w kilku latach następnych, aż do dni dzisiejszych. Jeżeli zwrócimy uwagę na wszystkie dzieła Kraszewskiego, wydane w tym czasie, przekonamy się, iż one powstały ze studyów, mających na celu zgłębienie najważniejszych, późniejszych epok historyi naszéj. Zdaje się, jak gdyby tych parę wieków wyczerpać chciał do dna. Na którąkolwiek z prac jego dzisiejszych rzucimy okiem, wszędzie zobaczymy jednéj idei i specyalnych badań owoce. Czasy panowania Sasów, Stanisława Poniatowskiego i następne, aż do obecnéj chwili, postanowił odmalować w najrozmaitszych obrazach, postawić je w różnych światłach, obejrzeć z rozlicznych punktów widzenia i okazać całą prawdę dziejową, całą rzeczywistość, wskazując zarazem stanowisko, z jakiego na nią zapatrywać się potrzeba. Czy to weźmiemy do ręki powieść jego, pisaną w tym okresie, czy dramata, odnoszące się do końca przeszłego stulecia, czy wreszcie oddzielne rozprawy, luźne artykuły, małe obrazki bądź z ubiegłych, bądź z dzisiejszych czasów, znajdziemy syntezę wszystkich prac Kraszewskiego w tych utworach razem zebranych.
Na widok téj pracy, na widok ogromnéj ilości dokumentów autentycznych, oryginalnych, jak: akta, dyarjusze, pamiętniki, listy, które sprowadzał z Krakowa, z Warszawy, ze Lwowa, z Poznania, Kórnika, Paryża, i t. d, na widok zapleśniałych, często nieczytelnych manuskryptów, poznaczonych, uporządkowanych, objaśnionych własną ręką Kraszewskiego, po większéj części jego własną ręką przepisanych, podziw nie ma granic... Wierzyć się nie chce, aby wszystko to wykonać mógł jeden człowiek, w ciągli lat kilku, człowiek, który już płodnością swoją na każdéj innéj drodze, największe obudzał zdziwienie. Wierzyć się nie chce własnym oczom. W obec stosów téj pracy, w obec tego umysłowego olbrzyma, najdumniejszy uczułby się upokorzonym maluczkim.
O skrzętności w zbieraniu materyałów i nadzwyczajnym trudzie przy ułożeniu ich, bez niczyjéj pomocy, przekonać się można czytając ogromne dzieło historyczne: Polska w czasie trzech rozbiorów (Poznań 1873 i nast.). Kraszewski ogłosił w niem wiele dokumentów nieznanych i dotąd nigdzie nie wydanych. Przy opisie tego okresu, opierając się na autentycznych źródłach, przedstawił ówczesną epokę z nieubłaganą surowością i bezstronnym sądem poważnego, chłodnego dziejopisa. Badając te dokumenta wysnuł z nich, jakby na naukę i dla wskazówki, wspaniały dramat.
Nawał pracy nie przeszkadzał mu brać udziału w kilku naukowych kongresach europejskich, zgromadzonych temi czasy; nie przeszkadzał zajmować się gorliwie archeologią, której jest jednym z najznakomitszych znawców. Wezwany do Bolonii, w 1874 r. na zjazd archeologów, zapoznał się tam bliżéj ze wszystkimi w téj gałęzi uczonymi i pole badań zamierzchłéj przeszłości nowemi wzbogacił spostrzeżeniami. W prędce potém jako przedstawiciel Akademii krakowskiéj, udał się do Stockholmu, zaproszony na kongres archeologiczny, pod opieką króla szwedzkiego, przyjmującego uczonych ze wspaniałą gościnnością. Opis tego kongresu i wielce ciekawych rozpraw, wydał Kraszewski w języku francuzkim. (Paris. Librairie du Luxembourg).
Nie można pominąć jeszcze jednego szczegółu, malującego dostatecznie charakter Kraszewskiego, niewyczerpane zasoby jego i niestrudzoną gorliwość w pracy. Jeden z księgarzy Warszawskich prosił go o napisanie popularnym sposobem, w formie powieści historycznych, dziejów Polski, od najdawniejszych czasów, od legend, aż do dni dzisiejszych. Zadanie kolosalne!... jak każdy przyzna. Kraszewskiemu myśl ta niezmiernie się podobała. Chwycił się jéj z zapałem. Mało jest rzeczy, któreby go więcéj ożywiały. Zaraz się wziął do starych kronik. Nie ograniczył się kronikarzami narodowymi; przeglądał najdawniejsze dzieła niemieckich, czeskich kronikarzy; zaczął czytać pisma, odnoszące się do jutrzenki słowiańskich dziejów, do wieków Lecha, Piasta; odświeżał je sobie w pamięci; badał ducha ówczesnego społeczeństwa. Ułożył plan na cały szereg powieści w następnych stuleciach. Dzieło obejmować ma kilkadziesiąt tomów. „To mnie oderwie — mówił — od innéj pracy; będę musiał wiele rzeczy zarzucić a poświęcić się temu prawie wyłącznie; ale da Bóg za lat pięć skończę.“
W r. 1875 rozpoczął szereg tych powieści, nadając każdéj z nich barwę właściwą epoce, do któréj się odnosi i trzymając się ściśle historycznéj prawdy. Publiczność przyjęła je z zapałem, podziwiając zarazem erudycyę autora, wyobraźnię, poetyczne natchnienie, świeżość i mistrzowskie wykonanie. W chronologicznym porządku wyszły w Krakowie powieści następujące: Stara Baśń; Lubonie; Bracia Zmartwychwstańcy; Masław; Boleszczyce. Pod koniec 1877 roku opuściła prasę szósta już z kolei powieść w czterech tomach p. t. Królewscy synowie; osnuta na zdarzeniach za panowania Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego.
Chociaż zdawało się, że ta uciążliwa praca przeszkodzi mu do innych zajęć, jak sam to przypuszczał, Kraszewski w niczem jednak nie zmienił dawnego trybu życia; a czasopisma do których zwykł posyłać swoje utwory, żadnego nie uczuły uszczerbku, zasilane jak zawsze niezliczoną ilością artykułów naukowych, krytycznych rozbiorów i mnóstwem nowych powieści moralnych.
Przytem do druku przygotował udzielone mu w ogromnéj ilości nie ogłoszone dotąd nigdzie, Listy Xiędza Biskupa Ignacego Krasickiego a także Listy Zygmunta Krasińskiego, pomiędzy któremi znajduje się obszerna korespondencya z Trentowskim. Dodajmy na koniec, że Kraszewski ma pomiędzy papierami swemi wiele rzeczy rozpoczętych, mnóstwo rękopisów niedrukowanych jeszcze, jak n. p. cały przekład Divina Comedia Dantego, o którym wydał Studja 1869 r., że obrawszy nowy przedmiot do pracy nie wyrzekł się jednak dawniejszych; a rzeczywiście nadzwyczajne zdolności jego, zarówno jak umiejętność zużytkowywania ich dla korzyści społeczeństwa, bajecznemi wydałyby się, gdyby nie te piśmienne pomniki, świadczące o genjuszu.