Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/049

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Podtytuł Walka z różnowierstwem 1555—1608
Wydawca Drukarnia Ludowa
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Ludowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Tom I
Indeks stron


§. 48. Druga legacya O. Possevina do Szwecyi 1579—1580.

Król Jan łudził się nadzieją, że legat papieski przywozi mu upragnioną dyspensę na wszystkie jego postulata, zwłaszcza, na komunią św. pod dwiema postaciami. Więc chciał przyjąć legata jawnie, otwarcie a najuroczyściej. Z trudnością uprosił sobie legat, że pieszo i w sukni zakonnej odbył swój pochód z portu do stolicy, która wyszła cała na jego spotkanie. Znalazł w swem mieszkaniu wytwornie przybrana kaplice, urządził w niej ołtarz, przy którym codziennie odprawiał mszę św., ale „nie wszystko złoto co się świeci z góry.“. Świetne na pozór przyjęcie, a w wnętrzu stolicy kotłowało od przeciwnych prądów i wichrzeń. W ciągu 14 miesięcy, które upłynęły między odjazdem a powtórnym przyjazdem O. Possevino, król zmienił się do niepoznama, tak iż legatowi wydał się cierpiącym na umyśle[1]. W kraju tez narysowały się wyraźnie dwa obozy: filoliturgistów przy królu i misoliturgistów przy kciu Karolu, dwa przeciwne koło króla Jana ścierały się wpływy: O. Nikolai i Chytreusza.
Przyczynić się do tego miała gadatliwość Pontusa de la Gardie, który kciu Karolowi wyjawił właściwy cel swej misyi do Włoch, i utwierdził w podejrzeniach co do katolickich aspiracyi króla Jana. „Wnet dowiedział się o tem senat, a szlachta była tem przerażona. Rozważano skutki tego, nietylko pod kościelnym, ale i cywilnym względem, gdyby dobra duchowne zwrócone być miały. Poczęto o tem tak głośno mówić, że król obawiał się rozruchów. Równocześnie nadchodziły natarczywe listy od protestanckich książąt z Niemiec, zwłaszcza od palatyna Renu. Tak więc katolicka żarliwość króla bardzo ostygła, ale nie ostygł zapał dla liturgii“[2].
Arcybiskup Petri wydał piorunujący paszkwil: „Krótka odpowiedź na podstępne zamachy papistów w Szwecyi“, na którą dostał odprawę O. Nikolai; pastorowie straszyli lud ciemny jakiemiś zjawiskami nadpowietrznemi, tłumacząc je jako zapowiedź kary bożej za sprzyjanie papizmowi; inni znów co wykształceńsi, krytykowali w kazaniach nową liturgię, a wszyscy z Chytreuszem na czele, rzucili się „jak robactwo na świeżego trupa“, na O. Nikolai i dokazali tego, że go król złożył z rektorstwa akademii, a urząd ten ważny oddał lutrowi, dobrze dla katolicyzmu króla usposobionemu[3].
Ledwo Possevino stanął w Sztokholmie, knuć poczęli i przeciw niemu brzydką intrygę. Poseł hiszpański Erasso, którego w lipcu 1578 r. przysłał Filip II, aby się rozpatrzył dobrze w stosunkach szwedzkich i zbadał katolicyzm króla Jana, zanim w dyplomatyczne relacye z nim wejdzie; katolik pobożny i miłosierny, rozdawał jałmużny, przyjmował u siebie, prawda że potajemnie, przedniejszych Szwedów katolików, jak Sparre, Braske, Bielke, Gyldenstjena, widywał legata, i z nim rozmawiał. A więc puszczono wieść, że tworzy sobie stronnictwo, aby przez nie obalić tron Wazów, wprowadzić Filipa II, a legat papieski nie jest obcy tym machinacyom. Król bawiący podówczas w Upsali, przeląkł się, uwięzić kazał onych Szwedów, z Erassem zerwał stosunki. Na szczęście Possevino wiózł z sobą listy polecające od króla Batorego, a od Filipa II, nietylko listy z oznajmieniem przyjaźni i nieudanej radości z powodu powrotu króla na łono Kościoła, ale i dar 200.000 cekinów (blisko 200 tysięcy dukatów) na potrzeby królestwa. Jan daru nie przyjął, ale Erassa przywrócił do łaski, panów szwedzkich z więzienia uwolnił, a legata zaprosił do Upsali[4].
Rozegrała się decydująca chwila. Otoczony hufcem rycerzy i dygnitarzami państwa, konno wjechał legat do Upsali 10 sierpnia 1579. Wiódł z sobą trzech katolickich księży, wychowanków kolegium niemieckiego w Rzymie: Mikołaja Miloniusza, Jana Ardulfa i Wawrzyńca Magnusa Gota. W trzy dni potem miał publiczne ceremonialne posłuchanie u króla, a zaraz po niem w przybocznej komnacie w obecności tylko trzynastoletniego Zygmunta rozmowę. Possevino wręczył królowi listy papieskie. Przeczytawszy je król bardzo uważnie, i z odkrytą głową oświadczył, że „przyjmuje list i pozdrowienie papieskie z tą czcią, jaka się pasterzowi powszechnego Kościoła należy“, wpadł potem w ferwor, rozprawiał gorączkowo, do słowa nie dopuścił legata. Aż tu zerwie się gwałtowna burza, wicher pootwierał okna, potłukł szyby, owiał zimnem Possevina, spoconego i zmęczonego królewskiem gadaniem, iż tknięty lekkim paraliżem, upadł zemdlony. Przerażony tem król, odnieść każe w lektyce legata do mieszkania i pielęgnować dwom swoim lekarzom. Na wieść o wypadku przybyli OO. Warszewicki, Wysocki i Good z Sztokholmu, król i królowa dowiadywali się po kilka razy na dzień o przebiegu choroby; a siostra królewska, niedoszła oblubienica Tęczyńskiego, Cecylia, teraz wdowa po Krzysztofie, margrabi badeńskim, do katolicyzmu przez królową i Jezuitów nawrócona, obsługiwała chorego i poleciła mu edukacyę pięciu swoich synów, bo i na łożu boleści legat zajmował się szczerze zbieraniem młodzieży do seminaryów papieskich.
Po 12 dniach odzyskał siły o tyle, że mógł pójść do króla i dokończyć przerwanej konferencyi. Trwała ona długie 3 godziny. Król już zachwiany w swych usposobieniach katolickich, zniechęcony oporem Rzymu, wystraszony pogróżkami Lutrów i o tron w obawie, stał twardo przy swoich postulatach. Nadaremnie dowodził Possevino, że podobne dyspensy, niepraktykowane w Kościele bożym, że nie wychodzą na dobre narodom, jak to na Grekach i Rusi widzimy; nadaremnie przypominał nadzwyczajną, iście opatrznościową opiekę bożą nad nim, która go i od zamachów szalonego Eryka ochroniła i z więzienia na tron powiodła, i na tym tronie przed spiskami własnych poddanych strzegła, która i teraz czuwa, nad nim i skuteczną pomoc w papieżu i katolickich panach poda i kapłanów uczonych a żarliwych, i wielkie dzieło nawrócenia Szwecyi na pół już przygotowane, do rąk prawie mu wpycha. Król uparł się, chociaż z żalem i nie bez rozrzewnienia powtarzał: „w takim razie ja dla katolicyzmu w Szwecyi nic zrobić nie mogę“. Legat nie dał jeszcze za wygranę. Żegnając króla wręczył mu odpowiedź na list sekretarza królewskiego Typociusza do papieża, wrzekomo w imieniu króla a w rzeczy samej przez niego napisany[5], przeszedł potem do drugiej komnaty, w której królowa z dziećmi nań czekała, i oddał jej i Zygmuntowi listy papieskie i rozmawiał długą chwilę w sprawach kościoła w Szwecyi[6].
Długie u króla posłuchanie, którego rezultatu nie znano, zaniepokoiło Lutrów. Więc profesorowie upsalskiej akademii rzucili się w swych pismach, a pastorowie w swych kazaniach z oszczerstwami na papistów, na posty, celibat, kult świętych itd. Zatrwożyło to króla, który już teraz przy lada opozycyi drżał o swą koronę i za wszelką cenę zrzucić chciał z siebie podejrzenie, że jest papistą. Więc 28 sierp, w Upsali posyła do Possevina 4 swoich sekretarzy z żądaniem oficyalnej odpowiedzi papieskiej na swoje postulata. Powtórzył to samo nazajutrz, upewniając, że związany jest przysięgą wobec księcia Karola i senatorów, iż nie połączy się z Kościołem rzymskim bez dyspensy na komunią pod dwiema postaciami. Possevino zapytał listownie króla, ażali naprawdę upiera się przy kielichu dla owej przysięgi. Król w odpowiedzi, posłał pierwszego rajcę sztokholmskiego, który przekonywał Possevina, że otrzymawszy dyspensę, król połączyć może Szwecyą z Kościołem katolickim bez żadnych wstrząśnień w kraju; bez niej nie może, bo naraziłby się na bunt i detronizacyą.
Wnet potem król z dworem przeniósł się do Sztokholmu[7]. Dnia 13 września wezwał Possevina na czterogodzinną konferencyę. Domagał się kielicha, mszy szwedzkiej, małżeństwa księży. Gniewał się na Jezuitów, że rozdają komunię św. pod jedną postacią; on im tego zabroni. To znów odgrażał się, że skoro papież odmawia dyspens, to on uda się do patryarchy Carogrodu, stamtąd otrzyma prawdziwych księży i biskupa i żądane dyspensy, i stworzy swój własny katolicki Kościół. Possevino przyszedłszy nareszcie do słowa, bo król ciągle mówił i zapalał się, oznajmił królowi, że Grzegorz XIII pozwala jemu samemu ad personam i w sekrecie komunię św. pod dwiema postaciami, a to dlatego, że król ma szkrupuły pewne, ażali komunia św pod jedną postacią jest ważna; publicznie król komunikować powinien pod jedną postacią. Król tą dyspensą się nie zadowolił, jemu nie o szkrupuły chodziło, ale o Szwedów, którzy bez komunii sub utraque do Kościoła kat. przyłączyć się nie dadzą[8].
Bardzo nie w porę dla króla i Jezuitów zjechał 24 września 1579 do stolicy kżę Karol z młodą żoną i weselnym orszakiem na kilkodniowe festyny. Przybył także kżę Dwumostow, przybyli posłowie palatyna, miasta Lubeki i inni. Wszyscy oni napierali na króla, aby już raz zerwał z obrzydłym papizmem, a wyzbył się coprędzej Possevina i Nicolai, Norwega; tamci czterej, w zaciszu dworu królowej ukryci, nie wydali się tak niebezpieczni. Król, który istotnie obawiał się zamachu ze strony kcia Karola, rozkazał Norwegowi wyjeżdżać ze Szwecyi, z Possevinem przerwał dysputy, przez Warszewickiego nagadał Jezuitom „wiele nieprzyjemnych rzeczy“. Uspokoił się, gdy kżę Karol z swą świtą odjechał i podjął na nowo układy z Possevinem[9].
Wyprawił do niego 5 paźdz. Pontusa de la Gardie i dwóch sekretarzy, domagał się komunii sub utraque i mszy szwedzkiej i żądał, aby Posseyino przedstawił to natychmiast papieżowi, ale jako postulata od senatu. Possevino dowodził, że postulata niesłuszne, że papież na nie dyspensy nie da, przyrzekł jednak, że do Rzymu napisze. W cztery dni później król zapytywał, ażali list wysłany? Więc pod d. 14 paźdz. 1579 r. wystosował Possevino trzeci już z rzędu list, jak sam powiada, do papieża: „Co się tyczy wprowadzenia kat. wiary do tych królestw, rzecz o tyle trudniejsza, że król IM. oświadczył, iż wskutek nalegań niektórych protestanckich książąt niemieckich, przybycia kcia Karola sudermańskiego i obawy rozruchów, zmuszony jest nic nie zmieniać, lecz zostawić rzeczy w dawnym stanie... Król IM. oznajmił mi, że przysięgą zobowiązany jest wobec tego królestwa, ażeby niczego w sprawach religii nie przedsiębrać, popokądby Stolica św. dyspensy na komunią pod dwiema postaciami przynajmniej dla niego i dworu jego nie udzieliła“[10].
Rzecz jasna, że odpowiedź wypadła odmownie. Król stracił ostatnią szczyptę nadziei, że papieża użyje do ustalenia swojego sekciarskiego katolicyzmu w Szwecyi, a w dodatku zmartwiony był niefortunnym obrotem dyplomatycznej misyi Possevina, bo Mendoza części sum neapolit, królowej Katarzyny nie wypłacił, Filip II wejść w sojusz z Szwecyą przeciw Danii i zabrać im wojenny port Helsingoer nad Sundem, nie miał ochoty, cesarz pośrednictwo swe wobec Moskwy odłożył na czas sposobniejszy, Batory wojną z Moskwą ustalał swe prawa do całych Inflant, a wiec i do Estonii. Zgryziony, zgniewany, dal za wygrane, zdjął maskę, wystąpił otwarcie jako sekciarz katolicki przed Possevinem, który już nie był mu potrzebny, więc nie miał powodu oszczędzać go lub łudzić dalej. Sprawa „nawrócenia“ Szwecyi miała się ku tragicznemu końcowi.





  1. Kżę Karol odwodził króla od koligacyi z domem austryackim i od przyjaźni z Filipem II, a równocześnie podczas dwukrotnego pobytu swego w stolicy w 1579 mnożył mu domowych nieprzyjaciół, misoliturgistów, sam zaś wszedł w bliskie stosunki z protestanckimi dworami, ożenił się z palatynówną i już bez żadnego sromu wystąpił jako głowa luterskiej opozycyi przeciw królowi „papiście“. Król był wobec niego bezsilny, więc jak najprędzej zrzucić chciał z siebie nazwę „papisty“ i dlatego potrzebował dyspens papieskich aby mógł wystąpić z swoim własnym, nie rzymskim, „papistycznym“ katolicyzmem przed Szwedami. Rozdrażnienie, niepokój wysadzało go z równowagi, był on czasami „cierpiącym na umyśle“.
  2. Messenius VII, 53. Dalin IV, 91. Sacchini IV, 219 opowiada, że bawiącego w Upsali króla „otaczali heretycy, nagabywali listami pełnemi pogróżek książęta luterscy, a Dawid Chytreusz dedykował mu nowe wydanie augsburskiego wyznania.
  3. O. Nikolai na życzenie króla wyjednał w Rzymie dyspensę małżeńską dla sekretarza królewskiego, Heinrichssona katolika. Pojął on za żonę Annę Magnussohn, uczciwą niewiastę, której mąż pierwszy utonął na morzu, jak świadczyły o tem listy wiarogodnych świadków, i miał z nią kilkoro dziatek. W tem zjawia się mąż pierwszy, domaga się oddania żony. Ta zaś woli pozostać przy mężu drugim, tamtego odtrąca. Na jakiej podstawie Rzym uznał to drugie małżeństwo za ważne, nie wiadomo, ale zgorszony dyspensą arcybiskup, rzucił na Heinrichssohna klątwę. Król klątwę zdjął, ale ustępując chwili, a może rozgoryczony odpowiedzią rzymską, którą przywiózł Cagnoli, odebrał rektorstwo Jezuicie. (Theiner 546. Messenius VII, 52).
  4. Theiner 561—64. Koneczny domyśla się, że król chcąc zrzucić z siebie zarzut papizmu, naumyślnie unikał wszelkiej tajemniczości z legatem i dlatego przyjmował go publicznie, rozmawiał z nim przy świadkach, układał się przez sekretarzy i senatorów (Jan III Waza i misya Possevina rozd III). Twierdzi także, i w tem zdaje się mieć słuszność, że król dlatego pozwalał na kształcenie księży świeckich za granicą, żeby mieć sacerdotium, prawdziwych kapłanów, którzyby według jego mszału mszę św. sprawowali i liturgię jego krzewili. Pragnął mieć i biskupa, prawdziwego biskupa w tym celu. Possevino przywiózł mu go w osobie Waw. Magnusa, konsekrował go za dyspensą w kilku dniach bisk. chełmiński, ale widząc co się święci, nie dał mu go (Tamże, rozd IV).
  5. Król Jan przed ożenieniem się z Katarzyną miał z Kariny syna Juliusza i córkę. Otóż z tą córką ożenił się sekretarz królewski Typocyusz, (Messenius twierdzi, że Pontus de la Gardie VII, 58) wziął za nią w posagu znaczne dobra niegdyś duchowne. Obawiając się, aby w razie przywrócenia katolicyzmu w Szwecyi nie był zmuszony dobra te zwrócić Kościołowi, wysłał potajemnie do Rzymu, podrobiony list, w którym w imieniu króla grozi zerwaniem wszelkich stosunków z papieżem, gdyby ten chciał się dłużej ociągać z dyspensą na wszystkie postulata królewskie. Kardynał Como, powiadomiony o podstępie przez królową, dał zręczną wymijającą odpowiedź sekretarzowi, a Possevino wyczerpujący respons wręczył królowi. Niefortunny sekretarz, lichy zresztą człowiek, tłumaczył się tem, ze uczynił z wyższego rozkazu, błagał Posseyina o protekeyę u króla, udawał pobożnisia i dwa razy spowiadał się przed Jezuitami. Nie wiele mu to pomogło. Król wygnał go z dworu i skazał na więzienie. Theiner twierdzi, że Pontus de la Gardie i Typocyusz zaprze dali się kciu Karolowi, zdradzali najtajniejsze zamiary króla, jego zaś straszyli buntem. (I, 555—7).
    Zdaje się jednak, że list Typocyusza do Rzymu, ostry i stanowczy, napisany był istotnie z rozkazu króla, który, jak wiemy, rozdrażniony zwlekaniem decyzyi rzymskiej, w złej chwili napisać go kazał. Potem wstydził się swego czynu i przeląkł jego następstw, więc zwalił winę na Typocyusza, jakoby list ten zmyślił. Wnet on zresztą, bo za 14 dni odzyskał wolność i łaskę króla.
  6. Theiner I, 570—78.
  7. Zanim to nastąpiło zjawia się w Upsali ciekawe poselstwo od Tatarów: dwóch murzów z sekretarzem Polakiem i sześciu sługami. Wyprawił ich han krymski Mahmet Gierey, aby Janowi służby swe w wojnie przeciw Moskwie ofiarować. Jan niedowierzając przybyszom, oddał ich pod straż, ale Possevino wyprosił ich sobie i za nich poręczył. Więc wyuczywszy ich katechizmu, przyjął na łono Kościoła katolickiego wszystkich, różańcami i obrazkami udarował i w żelazny list królewski opatrzonych odprawił.
    Byli to dwaj Ormianie schizmatycy, Zachariasz Antonowicz i Antoni Dziedziniewicz. Theiner twierdzi, że byli potomkami Genueńczyków, niegdyś w Jafie osiadłych. Odjeżdżając z Sztokholmu wystawili Possevinowi rewers, jako mu do papieskiego kolegium w Brunsberdze 20 tatarskich młodzieńców dostarczą (Theiner 582. Urkunden CXX). Dalin IV, 88 opowiada, że han Gierej zobowiązał się na wiosnę 1580 w 200.000 hordy wpaść do południowych krain moskiewskich za rocznym haraczem od króla Jana, który równocześnie od strony zachodniej wpaść miał i gromić Moskwę. Nie przyszło do tego.
  8. Archiv. Watyk. Nunz di Germ t. 92 k. 186, 190, 196, 205, 216—222, 226, 240, 249 przytacza Koneczny.
  9. Tamże, k. 42, 179, 191, 210, 237, przytacza Koneczny.
  10. Theiner. Urkunden nr CXXXVII.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.