Joanna Sebus
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Joanna Sebus |
Pochodzenie | Poezye Goethego |
Wydawca | Redakcja „Przeglądu Polskiego“ |
Data wyd. | 1879 |
Druk | Drukarnia „Czasu“ |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Hugo Zathey |
Tytuł orygin. | Joanna Sebus |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Już wał przerwany, już w polu huczy
Szalona fala w szalonéj tuczy.
„Ja cię uniosę, o matko, stąd,
Jeszcze nie silny jest wody prąd!“ —
„Ach! i nas wspomnij w ten straszny czas,
Patrz! troje sierot, ach, ratuj nas!
Biedną kobietę — ty idziesz.... cóż?“ —
Lecz ona z matką uchodzi już.
„Schrońcie się prędko na wzgórze tam,
Ja wrócę zaraz na pomoc wam;
Do wzgórza blisko i łatwo brnąć;
Nie zapomnijcie méj kózki wziąć!“
Wał się rozpływa, na polach huczy
Straszliwa fala w straszliwéj tuczy.
Gdy już Joasia matkę ocali,
Znów do szalonéj zwraca się fali.
„Dokądto, dokąd? wróć nieszczęśliwa!
Patrz, wody ciągle, ciągle przybywa.
Tak życie narażać, szaleństwo i grzéch!“ —
„Ja powinnam i muszę ocalić ich!“
Wał już znika, już fala jak morze
Tak nieskończone zajęła łoże.
Idzie Joasia tąsamą drogą,
Jeszcze jéj fale zachwiać nie mogą.
Dosięga wzgórza i biednéj kobiety,
Ale zapóźno, zapóźno niestety!
Wał już znikł — fala huczy jak morze,
Otacza w koło maleńkie wzgórze.
I zionie i wyje pieniący się kłąb
I kobietę wraz z dziećmi porywa w głąb
Za róg się kozy jedno ujęło,
I tak z nią razem w toni zginęło!
Joasia stoi prądowi wbrew:
Ach, kto ocali szlachetną krew?
Jak gwiazda świeci jeszcze śród fal:
Gdzież wielbiciele? ach! poszli w dal.
Koło niéj woda wszędzie głęboko,
Lecz żadnéj łodzi nie dojrzy oko.
Jeszcze raz w niebo rzewnie spojrzała,
Potém ją fala w przepaść porwała.
Ni pól ni wału — jeden wodny szlak
Drzewo lub wieża, to jedyny znak.
I wszystko pokrył prąd wody ogromny,
Lecz obraz Joasi wszystkim przytomny.
Gdy wody opadły, gdy ląd zobaczą,
Nad śliczną dziewczynką gorzko zapłaczą.
Jeśliby o niéj kto z ludzi zapomniał,
Bodaj i o nim nikt nigdy nie wspomniał.