[165]LXII.
Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje.
Są takie dziatki — znam ich nie mało,
Które nie lubią budzić się wcześnie,
A choć już dawno słoneczko wstało,
One wciąż leżą zgrążone we śnie;
Za to wieczorem w spoczynku porze,
Kiedy znużenie snem oczy mruży,
Nikt je do łóżka skłonić nie może,
Rade ziewając siedziéć najdłużéj.
[166]
Zły to obyczaj, powiem wam z góry:
Nocą spać trzeba, a dniem pracować,
Kto zaś porządek zmieni natury,
Ten może późniéj tego żałować.
A przedewszystkiém zaspańce owe
Mają umysłu władze stępione,
Obrzękłe lica i ciężką głowę,
Wargi obwisłe, oczy czerwone;
W czasie nauki pamięć ich myli,
I choć chęć dobra, nic się nie uda,
Nawet wśród zabaw wesołéj chwili
Cięży im senność, niesmak i nuda.
Nie widzą słońca pięknych promieni,
Co wschód jutrzenką różową złocą,
Ni kropel rosy, co wśród zieleni
Jak skrysztalone łezki migocą;
Nie im słowiczek nuci swe pieśni,
Wydźwięcza rzewną nutę skowronek,
Nie im ptaszkowie świegocą leśni,
Gdy z mroku nocy rodzi się dzionek.
W pewnéj rodzinie, jakiéj? nie powiem,
Był mały chłopiec imieniem Janek,
Który choć dobrém cieszył się zdrowiem,
Cały zazwyczaj przesypiał ranek;
I kiedy w domu duzi i mali
Z drogą się czasu rachując chwilką,
Do dziennych zajęć z łóżek powstali,
On z wszystkich jeden spał sobie tylko.
Raz, w te się słowa Ojciec odzywa:
„Ty, co część życia przepędzasz we śnie,
Wiedz, jutro Wujek do nas przybywa,
By go uściskać trzeba wstać wcześnie;
[167]
Krótko zabawi, gdyż mu czas drogi,
A więc wypada nim słońce wstanie
Zerwać się z łóżka na równe nogi,
I być gotowym na powitanie...”
Lecz próżne słowa — słońce już wstało,
Nie można chłopca ściągnąć z poduszek:
Wujek uściskał rodzinę całą,
Janka nie widział, gdyż spał leniuszek.
Więc też wyjechał. W tydzień coś pono,
O ile pomnę w wieczornéj porze,
Do sali jakieś pudło wniesiono,
A każdy pyta co to być może?
„Z poczty przesyłka — jaka? od kogo?”
Wołają zewsząd chłopcy, dziewczęta...
„Ja wiem,” rzekł Ojciec, „komu jest drogą
Rodzina nasza, kto nas pamięta:
To przywiązania Wujcia zadatek,
To dowód jego serca i łaski;
On przysłał pewnie dla grzecznych dziatek
Jakie książeczki, cacka, obrazki...
Wreszcie zobaczym. Chodźcie, jam gotów
Otworzyć pudło... ” „Ot już otwarte:
Ah co tam ślicznych w skrzynce przedmiotów,
Podobnych darów czyliż my warte?”
„Bądźcie spokojni, o moi mili,
Wuj was obdarzyć chciał rzeczywiście,
Na tę nagrodę wy zasłużyli...
Ale czytajmy co pisze w liście:
Dla Zosi, która jest panieneczka
Pilna do nauk — piękne powiastki,
Dla dobréj Józi druga książeczka,
Lalka z warkoczem dla małéj Nastki;
[168]
Zdziś weźmie konia, Staś biczyk z piłką,
Niech się pobawią kochane chłopcy
Gdy skończą lekcye. Dla Janka tylko
Nic nie posyłam, bo on mi obcy.”
Zapłakał śpioszek, a Ojciec powie:
„Mój biédny Janku, jak ci się zdaje,
Czyliż nie dobre dawne przysłowie:
Tego Bóg darzy, kto rano wstaje?wstaje?”