<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Litwa za Witolda
Podtytuł Opowiadanie historyczne
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze
Data wyd. 1850
Druk Józef Zawadzki
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
1400.

Żmudź dana w ręce nieprzyjaciół, opuszczona przez Witolda, zostawiona własnéj sile, rozpaczliwie broniła się Zakonowi. Goście przybyli do Pruss spowodowali przyśpieszenie wyprawy na pogan upartych, których inaczéj jak orężem nawrócić nie było podobna. Tu, jakby w sercu litewszczyzny, zebrała się reszta jéj starego żywota, bijąc wśród obumiérającego ciała, tętnem odwiecznego pogaństwa. W lasach gorzały ofiary jeszcze u świętych dębów, a Kapłani po dawnemu zwoływali lud na wojnę i uroczyste obrzędy wiary.
W Malborgu gotowano świetną wyprawę.
Przybyli do Mistrza: Karol X. Lotaryngji, zwany Śmiałym, z dwóchset jazdy, i Wilhelm X. Gweldrji. Ostatni podobno dla słabości w wyprawie uczestniczyć nie mógł; część tylko ludzi swoich zostawił do walki z poganami. Z kraju i miast sciągano posiłki, nakazano powszechne modły za pomyślność wyprawy i szczęśliwy jéj powrót, ugaszczano ubogich, kościoły rozlegały się błagalnemi modlitwy.
Wojska nareszcie wyciągnęły ku Żmudzi; a że lód na zatoce Kurskiéj był słaby, obróciły się pod wodzą Marszałka i X. Lotaryngji, przez puszcze około Ragnedy i piérwszych dni Lutego weszły na Żmudzkie ziemie. Najście było tak niespodziane, że ludzie, co z powodu pory saméj niebardzo mogli w lasy uchodzić, wpadli tłumami w ręce najeźdźców. Wzięto ogromną liczbę niewolnika i niszczono tak straszliwie, że niepokonani dotąd Żmudzini, skłonili się nareszcie dać obietnicę przyjęcia wiary i złożyli zakładników ręczących za ich podległość i posłuszeństwo Zakonowi. Uradowani Krzyżacy pasowali X. Lotaryngji na Rycerza.
Lecz co ciężko nam wyznać, trudniéj pojąć jeszcze, to że sam bohatér Litwy wyciągnął, posiłkując pustoszących własną jego, zaprzedaną ziemię. Oddział wojsk jego działający wespół z Komandorem Ragnedy około Graużen, dziewięć dni plondrował, dwa wielkie powiaty zajął i oddał je w ręce Zakonników. Zaiste był to wielki dowód szczérego przymierza z Krzyżakami. Być może, iż niepodległość, w jakiéj zostawała Żmudź, nie zupełnie i czasowie tylko ulegając Xiążętom Litewskim, była także powodem jéj podbicia, zawojowania i ujęcia w karby porządku, któryby późniéj i samemu Witoldowi panowanie nad tym krajem ułatwił. Lecz rachuba taka powinna była miejsca ustąpić ważniejszéj, pozyskania sobie ludu nie orężem i siłą, ale sprawiedliwością i miłością. Raz popełniony błąd, gdy Żmudź Zakonowi ustąpioną została, wiódł za sobą te następstwa ciężkie i smutne.
Podbicie więc Żmudzi z pomocą Witolda dokonane zostało, a gromady ich pod dowództwem powstańców, w liczbie których liczą niejakiego Thel, rozproszone; wszelka nadzieja oporu dalszego stracona. Dopóki sam Zakon tylko przeciwko sobie mieli, żywili wojnę; z Witoldem i Zakonem walczyć stawało się niepodobieństwem. W istocie téż nie Krzyżacy, ale Witold sam jednym pochodem podbił Żmudź i wydał ją w ręce oprawców. Wielka to była radość i wielkie dzięki składano z drogiemi dary, z słodkiemi listy, W. Xięciu Litwy. X. Lotaryngji otrzymał szubę kosztowną i łańcuch rycerski, towarzysze jego różne bogate podarki.
Zajęto się obejmowaniem Żmudzi, która się poddawała zwyciężcom. Wzięto wielką liczbę zakładników, a tych po grodach Krzyżackich rozdzielono i rozesłano, do Grudziądza, Engelsberga, Rheden, Osterode, Swiecia, Szłockawy i t. d. Natychmiast téż poczęto piérwszy gród warowny na ziemi żmudzkiéj wznosić, gdzie osadzony Michał Küchmeister von Sternberg, piérwszy Wójt Żmudzi. Drugą téż warownię Friedeburg, gdzie Rycerze i ludzie strzedz mający Żmudzi zamieszkali, zbudowano. Ujrzał kraj ten piérwsze twierdze i chorągwie Zakonu, powiéwające nad staremi lasy swemi. Po osadach głównych rozesłani Rządzcy i Sędziowie razem, którym polecono sprawiedliwość wymierzać i krajem zarządzać. Posłano także duchownych dla nawracania i chrztu niewiernych, a Bajoras i przedniejsi piérwsi zgodzili się starą swą wiarę porzucić.
Jakoż ochrzczono ich natychmiast w wielkiéj liczbie. Wielu téż przedniejszych wynieśli się do Pruss, aby na ucisk i gwałty w podbitym kraju nie patrzéć. Tych szczególniéj udarowywał Zakon złotem, odzieniem, sprzętami i rozdawał między Komandorów, aby im wskazując co czynić było można przeciwko Żmudzi, dopomagali.
Pozyskując lud wycieńczony, wysłano dla ogłodzonych bydło, żywność i opatrzono we wszelkie potrzeby, na których krajowi zbywało.
Z urządzeń Zakonu na Żmudzi, pokazują się tu trzy klassy mieszkańców, wyraźnie się odróżniające: Bajoras, swobodni ludzie (Smerdowie?) i niewolni chłopi. Wszystkim Zakon zachował ich własność; pozostawując sobie wymierzenie jéj, ocenienie i oznaczenie posługi, jaką z niéj czynić mieli. Może dla oderwania pewniejszego kraju tego od Litwy, ukazując mu różnicę swego postępowania od Witoldowego, usiłowano okazać się łaskawym i sprawiedliwym.
W tym czasie W. X. Anna Witoldowa odbyła w lecie podróż do Pruss. Stosunki Zakonu z jéj mężem były na najpomyślniejszéj stopie, przyjęto ją tak, aby większe jeszcze względy W. Xięcia okazaném jéj poszanowaniem i czcią pozyskać. Warta uwagi, jak Zakon zawsze lubił i umiał działać przez kobiéty: tak w Polsce obsyłał darami Jadwigę, w Litwie Juljannę matkę Jagiełły, potém Annę Witoldowę. W Lipcu przybyła Anna z licznym dworem dla zwiedzenia miejsc wystawieniem Relikwij i Odpustami słynnych. Miała z sobą poczet cztérechset jeźdźców, którzy przeprowadzali ją do Malborga, gdzie W. Mistrz przyjmował ją jak najwystawniéj. Zwiedziła wprzód w Brandeburgu relikwie Ś. Katarzyny, w Marienwerder grób Ś. Doroty, w Starogrodzie głowę Ś. Barbary. Wszędzie świetne i wspaniałe zgotowano dla niéj przyjęcie, oddawano cześć królewską (zawsze Witolda ku koronie Litwy i oderwaniu od Polski, podżegając nawet małemi środki); upominkami obsypywano. Ale najwspanialéj przyjmowano ją w Malborgu, gdzie umyślnie wielkie nabożeństwo odprawione było, uczty świetne, a dla jéj orszaku nakryty stół poczestny. Jéj i towarzyszom podróży ofiarowano naczynia złote, puhary, pierścienie, różne sprzęty i klejnoty, konie, pokrycia i suknie. Tak Zakon Witoldowi i żonie płacił za Żmudź zaprzedaną. Najmniejszych nawet sług z pocztu Xiężnéj obdarzono wedle stopni, aby przekonać Witolda o wielkiém sercu, które Zakon miał dla niego. Jemu samemu posłano teraz i posyłano ciągle, to noże sztucznie wyrabiane, to hełmy złocone, to puhary pięknéj roboty, to bursztynowe pacierze, wina i t. p. Żaden ze sług nie wrócił do domu z próżnemi rękami; pełne są xięgi rachunkowe Zakonu spisu tych nieprzebranych podarków. Odwiedziny W. Xiężnéj do grobu Ś. Doroty, przypisywano podniesionemu powszechnie z początkiem wieku nabożeństwu, które mnożyło wszędzie liczbę pielgrzymów do miejsc świętych.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.