<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Litwa za Witolda
Podtytuł Opowiadanie historyczne
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze
Data wyd. 1850
Druk Józef Zawadzki
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
1406.

Tak więc wszystko nareszcie zdawało się życzeniom Zakonu dogadzać. Żmudź nadana przez Mindowsa, przez następcę jego Witolda w ręce Krzyżackie popchnięta, leżała skrępowana u nóg zwyciężców. Spory nowe z Królem polskim, sam już Witold pośrednicząc załatwiał; z nieprzyjaciela mieli go sprzymierzeńcem gorliwym; jemu winni byli najwięcéj poddanie Żmudzi i spokój, z jakiego korzystając, kraj ten krępowali. W. Mistrz sam gorliwie się starał teraz, aby słuszny wstręt wzbudzony do Zakonu przez jego gwałty, nadużycia, prześladowania, nagrodzić łagodném obejściem wedle rady Witolda: dostarczano zbóż, soli, narzędzi rolniczych, bydła nawet roboczego, którego pozbawiono wprzód Żmudzi przez ciągłe rabunki. Nowy Wójt osadzał ubogich, nadając grunta i zapomogi w ziarnie i uprzęży; zabezpieczono wszystkim posiadanie własności jaką trzymali, z tém tylko, aby wymierzoną była i opłata od niéj oznaczona. Pomimo tych starań, wkorzeniona niechęć ku Niemcom odzywała się u ludu, wzajemne niedowierzanie nie dozwalało się zbliżyć; Wójt sam nie ufał pozornéj uległości.
Wybiérano powoli coraz nowych zakładników, ale z wielką trudnością, gdyż Żmudź ciągle się uskarżała, że ją zmuszają do spełnienia przyrzeczeń, gdy Zakon o swoich nie myśli. W wielu okręgach, jak w Rosieńskiém i koło Graużów nie dali Bajorasowie zakładników, tłómacząc się, że ponieważ ulegli byli rozporządzeniom Zakonu, zakłady od nich niepotrzebne się stawały. Następna okoliczność zajątrzyła w ostatku stosunki ludu i nowego Rządu. Witold ściągnął na siebie, za pomoc dawaną Krzyżakom, niesłychaną nienawiść i wstręt ludu Żmudzkiego. Stara jego wiara dla rodu Xiążąt Litewskich zapłacona taką niewdzięcznością zmieniła się w oburzenie i żal gorzki; nikt nie myślał już zbiegać do Litwy i szukać tam schronienia. Teraz, gdy Witold poskramiając Ruś i zamierzając iść przeciwko W. X. Moskiewskiemu posiłków potrzebował, Zakon zawdzięczając jego przysługi, dać mu chciał dwieście pięćdziesiąt familij ze Żmudzi i trochę lóźnego ludu. Ale Żmudzini sprzeciwili się temu tak uporczywie, że omal nie przyszło do nowego wybuchu. Na oznajmienie Wójta, odpowiedziano, że wyznaczone rodziny nie pójdą; — uczyniemy cokolwiek nam każecie, ale nie oddawajcie nas w jego ręce. Bajorasowie zwłaszcza oświadczyli wbrew, że gdyby ich gwałtem gnać miano, nie będą posłuszni. — Co się tycze posiłków na wojnę, odparli, nie przywykliśmy do wypraw dalekich, pójdziemy gdzie zechcą z Niemcami, z Witoldem nigdzie i nigdy.
Witold widząc taki opór poprzestał na poborze danin od dwóchset pięciudziesiąt familij i wychodźców litewskich, których Zakon miał mu oddać; wspomagając jak wprzód na Żmudzi Mistrza przy budowie Dubishain nad Dubissą i dozwalając rozłożyć na granicy Litwy od Żmudzi straż pograniczną Krzyżacką.
Szczególną tę powolność Witolda dla Krzyżaków, przypisać należy w wielkiéj części uwadze zwróconéj na nowe podboje w Rusi, które zamyślał, i pochód zamierzony przeciwko W. X. Moskiewskiemu.
W Rusi bowiem zerwane traktaty z Nowogrodem i Pskowem, nie mogły zostać niepomszczone. Widzieliśmy wyżéj, iż Witold długo cierpiał oczywistą niechęć Pskowian i Nowogrodzian, których dwókrotnie przez Zakon napominał o zachowanie przymierza. Psków i Nowogród W. w r. 1401 sprzymierzyły się z Witoldem i Litwą, ale nie szanowały zawartego traktatu. W. X. Moskiewski Bazyli, dla własnego swego dobra, podżegał zajście, chcąc z rozerwania przymierza korzystać, i Psków posiłków jego potrzebujący, zagarnąć pod swoją władzę. Witold obrażony zagrabieniem kupców swoich, odesłał list peremirny do Nowogrodu i Pskowa, posłał wojsko na zajęcie Pskowskiego miasta Kołoży, i ztąd 11,000 jeńca miał uprowadzić. Być bardzo może, iż osada Ruska Kołożan dała nazwanie przedmieściu pod Grodnem położonemu, gdzie stara Cerkiew SS. Borysa i Hleba. Drugi oddział litewski obległ Woronecze, które napróżno przez dwa tygodnie szturmował.
Natychmiast mszcząc się za napad ten Pskowianie, wysłali lud swój niszczyć litewskie naówczas posiadłości, Wielkie Łuki i Rżew nowy; nareszcie obiegli Połock (w Lipcu), ale go przez trzy dni tylko probując zdobyć, odstąpili z niczém. Mistrz Inflantski stawając ze strony Witolda, w Sierpniu wpadł pustoszyć około Izborska, Ostrowa i Kotelnéj. Pskowianie nie tracąc jeszcze nadziei, że się oprzéć potrafią, weszli do Inflant pod dowództwem Namiestnika swego X. Daniela Alexandrowicza, gdzie w Październiku Niemców pobili. Nowogrodzianie ich sprzymierzeńcy po kilkakroć wzywani do walki, nie chcieli się wdawać w wojnę z Zakonem i Litwą, nie ujęli się za Pskowem, i opuszczeni Pskowianie poddać się musieli W. X. Bazylemu, szukając u niego opieki. W. X. Bazyli przyjął Psków pod władzę swoją, posyłając mu z ramienia swego Rządzcę, brata własnego Konstantego Dymitrowicza; po czém usiłował załatwić zatargi z Witoldem, ale napróżno.
Samo poddanie się Pskowa, już wojnę wyzywało, a pomoc dana X. Jerzemu Smoleńskiemu i wyposażenie jego, jątrzyły W. Xięcia.
Zaledwie uwierzyć można śmiałéj napaści X. Jerzego Smoleńskiego, który wtargnąć miał z garścią ludzi do Litwy, dla odzyskania żony uwięzionéj w Lidzie. Dnia 5 Sierpnia ukazał się on pod tém miastem, gdzie dowodził Jakób z Sielicy. Nim Jakób z Hołdawy nadbiegł, już miasto było zniszczone; — odpędzeni rabusie skryli się w puszczy pod Solecznikami. Ztąd śmielszy jeszcze pod niebytność Witolda zrobili zamach na Wilno d. 7 Sierpnia, gdzie od Trok (nocą zapewne) podszedłszy, wpadli na klasztor Franciszkanów P. Marji na Piaskach i złupili go, a mnichów z X. Aniołem Gwardjanem zamordowali. Że to była banda łotrów, dowodzi obejście z braciszkiem Leonardem, którego dopytując skarbów na rożnie piekli (Narbutt).
X. Bazyli do nieuchronnej gotował się wojny, którą Witold dawno widział także konieczną. W Rusi musiała się Litwa i W. X. Moskiewski spotykać na placu wspólnych podbojów, ztąd nieprzyjazne stosunki współzawodników. Han Szedybek posiłkował W. X. Bazylemu, także z dawnych sprzymierzeńców Litwy, X. Jan Michałowicz Twerski.
Moskwa zapuszczała zagony około Serpejska, Kozielska i Wiazmy. XX. Litewscy niektórzy poddawali się W. X. Moskwy. Tak Alexander Nielub, Jana Algimuntowicza syn, zbiegły niewiadomo z jakiego powodu, poddał się i przyjęły został; udarowany dzielnicą w Perejasławiu Zaleskim. Wszystko to jątrzyło Witolda i zbliżało wybuchnienie wojny.
Zebrał on siły swoje, daleko mniejsze od Moskiewskich, ale z niemi odważnie ciągnął na Moskwę.
Posiłkowali Witolda Żmudzini, których tysiąc koni dostarczył Zakon niechętnych, pod dowództwem Wójta Sternberga; i Polacy osobny oddział stanowiący. Wojska zeszły się pod Kropiwną i sposobiły do bitwy; zdaje się, że Witold uznawszy się słabszym, nie mogąc na Żmudzi całkowicie rachować, a obawiając ćmy Tatarskiéj, skłonił się do zawarcia doczesnego pokoju; po którego opieczętowaniu wojska się rozeszły.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.