<<< Dane tekstu >>>
Autor Alfred Nossig
Tytuł Manru
Wydawca Księgarnia Polska
Data wyd. 1901
Druk Drukarnia „Słowa Polskiego“ we Lwowie
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz Stanisław Rossowski
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


AKT III.
(Na lewo od widzów, więcej ku głębi, jezioro; pochyla się ku niemu górzysta okolica, poprzecinana ścieżkami. Po lewej stronie od przodu małe wzniesienie z wielkim głazem. — Noc. — Z początku zanosi się na burzę; później niebo wypogadza się, jaśnieje księżyc w pełni).
SCENA I.
MANRU (głos za sceną).
MANRU (odchodzi chwiejnym krokiem jak odurzony)

Tchu! Tchu!
Ja tu ginę!
Tu skwar jak w hucie,
Widziadeł rój tu ściga mnie,
A serce wezbrane bolem drga.

(oddycha głęboko)

Ach! Powiał wiatr! Ten wiew!
Mgły snują się,
Gdziekolwiek spojrzę,
Nie widzę nic,
Lecz tam, tam miesiąc już wszedł,
W tych kłębach chmur i mgle.

(światło oblewa zwolna góry)

Ach, powiał wiatr
Od wód w równinie,
Z zapachem lasów tatrzańskich spadł!

GŁOS (z dali).

Śmiało naprzód wciąż!

MANRU.

Kto to?

GŁOS (z dali).

Śmiało, śmiało naprzód wciąż

MANRU.

Zkąd wziął się odzew ten?
Ach, nie!

GŁOS (z dali).

Śmiało, śmiało naprzód wciąż!

MANRU.

To wiatr, a może sen!
Jak niespokojnie krew mi gra!
Tajemnicza, pełna dziwów chwila ta,
To tak, jakgdyby pieśń z głębiny wstała,
Lub płynie z gwiazd, oblana światłem cała.
Ach, czyżby to był czarodziejski wpływ?
Ratujcie święci!
To jakiś czar!
Ach, jam zaledwie żyw.

(opuszczają go siły. Chwiejąc się, zasiada Manru na kamieniu).

Nie, nie!
Dziś pełnia jest tam, ona tam.
Niespokój ten, to ona szle.

A więc — a więc!
Snu tylko pragnę,
Ach snu! Ach snu!

(Usypia. — Muzyka ilustruje sen, w którym wspomnienie Ulany walczy z włóczęgowską żądzą cygana. Równocześnie toczy się na niebie bój między chmurami a księżycem, który odnosi wreszcie zwycięstwo. Ilekroć padnie jasny promień księżyca, Manru porusza się niespokojnie napowrót. W końcu gdy chmury zupełnie ustąpiły, podnosi się Manru zwolna z zamkniętemi oczyma, jakgdyby magnetyczną siłą wiedziony).
SCENA II
MANRU — CHÓR CYGANÓW.
(Chór odzywa się z początku za sceną, nadciągając coraz bliżej. Muzyka gra marsz cygański).
CHÓR CYGANÓW.

Naprzód, naprzód w pochód śmiały...

MANRU
(ciągle z zamkniętemi oczyma i wyciągniętemi przed siebie ramionami postępuje ku górom).
CHÓR CYGANÓW.

Jak wzburzonej fali toni,
Jak granistej echo skały,
Tak cygańska pieśń homoni.

(Księżyc niknie za czarną chmurą, odzywa się grom blizkiej burzy. — Manru potyka się i bezwładnie upada).
CHÓR CYGANEK.

Topiąc w ognia skry
Bystry wzrok,

Zgadniem my
Losów tok!

(Na ścieżkach górskich pokazuje się grupa cyganów. Każda grupa ma swoich grajków. — Malownicze kostyumy).

Jak lawina swą nawałą,
Pędźmy śmiało
To tu, to tam!

CHÓR DZIEWCZĄT CYGAŃSKICH.

Wzrok nasz ogniem swym
Czary szle;
Biada tym
Których tknie!

(Część cyganów wkracza już na scenę, pozostają jednak jeszcze w pewnej oddali od Manru)
CHÓR CYGANÓW.

Tylko ogień który wzniecim
Jest ojczyzną, gniazdem nam.

SCENA III
Ciż — OROS — AZA — JAGU.
(Na jeziorze pokazuje się prymitywna łódź, w której z królewskim majestatem w otoczeniu cyganek pojawia się Aza — nadto zaś Oros i Jagu i kilku innych z cygańskiej starszyzny.
Niektórzy mają pochodnie. Aza ma na sobie malowniczy kostyum. Kostyum Orosa i ozdobna wielka laska z toporkiem każą domyślać się w nim księcia szczepu
).
CHÓR CYGANÓW.

Naprzód, naprzód w pochód śmiały.

CHÓR DZIEWCZĄT CYGAŃSKICH.

Wabić, zwodzić nam świat cały.

WSZYSCY.

Naprzód, naprzód — tu, to tam!

(Zstępując z góry, grupa dziewcząt cygańskich znajduje leżącego na ziemi Manru)
(Równocześnie łódź dociera do brzegu. Aza wchodzi na ląd).
DZIEWCZĘTA CYGAŃSKIE.

Ach!

AZA.

Ach, cóż to?

CHÓR.

Ktoś leży tu.

AZA.

To kto?

CHÓR.

To Erumanel!

AZA.

Erumanel!
To jest Manru!

CHÓR.

Manru
Dać tu światła! światła!

CHÓR.

Czy to Manru?

OROS.

Czy to Manru?

AZA
(wyrwawszy jednemu cyganowi z rąk pochodnie przyświeca omdlałemu Manru w oczy)

Niepoznany Manru nasz!

OROS.

To jest Manru!

CHÓR.

Tak to Manru!

AZA.

Cóż gapie? Wy, potwory
Przynieść wody, oblać twarz!

CHÓR.

Przynieść wody, oblać twarz!

(Kilku chłopaków i kilka dziewcząt czerpie wodę z jeziora)

Wody! Wody!

(skrapiają twarz Manru).
AZA.

Dziwny traf!
To czarów moc,
Co działała tak rychło w czas.

CHÓR.

Wody! Wody! Wody!

MANRU
(rozbudzony wspiera się mozolnie na łokciach. Księżyc znowu świeci pełnym blaskiem)
AZA.

Śniłam ja o nim całą noc
I mam go wśród nas!

MANRU.

Ha? Cóż to? Mów
Gdzież jestem?

AZA.

Wśród przyjaciół! No —

(podaje mu rękę i pomaga podnieść się)

— już wstań!
Naszym bądź!

OROS (występując)

Nie, nie
Wszak on się wyrzekł swoich ojców sam.

CHÓR.

Wszak on się wyrzekł swoich ojców sam!

OROS.

Ty masz innych braci według praw!
Tyś obcy nam!

AZA.

Oros! Wyrok zmień
Ja każę!

OROS.

Nie, nie, nie!
Kto świętościom wszelkim wbrew
Ściągnął na się przodków gniew.
Przeklęty jest!

CHÓR.

Przeklęty! Przeklęty! Przeklęty!
Nie, o nie!

AZA.
OROS.

Kto zapomnieć braci mógł,
Komu nasz nie wstrętny wróg,
Kto od naszych stroni dróg —
Przeklęty jest!

CHÓR

Przeklęty! Przeklęty! Przeklęty!

AZA.

Nie! O, nie!

OROS.

Kto wziął sobie żonę z chat,
W obcy dla nas wstąpił świat,

Kto z białymi za pan brat, —
Przeklęty jest!

CHÓR.

Kto wziął sobie żonę z chat,
W obcy dla nas wstąpił świat,
Kto z białymi za pan brat,
Przeklęty! Przeklęty! Przeklęty!

AZA
(Obejmując Manru)

Oros! Przekląć Manru śmiesz?

OROS

Na Mroden — Oro!
Nie cofnę, nie!

AZA
(oddalając się od Manru — szyderczo)

Więc tak? Jeśli chcesz!

CHÓR.

Nie cofnie! nie!

AZA.

Więc nie, więc nie!
Me szczęście on!

CHÓR.

A to co? Co za ton?

AZA.

Me serce teraz posły jemu szle!

(Przystępuje znowu do Manru i z widoczną tkliwością wspiera się o niego)
OROS
(odciągając ją, namiętnie)

Odstąp.
Zły koniec będzie śpiewki.

AZA
(śmieje mu się w twarz szyderczo)

Ośmieszasz się.
Ja patrzę tam, gdzie chcę!

(Jeszcze serdeczniej tuli się do Manru)
OROS (groźnie podnosząc toporek)

Idź precz!
Idź precz!
Idź precz. Natychmiast!
Między dziewki!

CHÓR.

Idź precz! Idź precz!

MANRU (wyrwawszy się Azie, chwyta podniesione ramię Orosa).

Spokojnie, Oros!
Pogróżka twa płonna! Płonna!
Uciekać — nie chcę ja.
Nie stoję sam wśród życia burz!
Mój los! Mój los związany już!

AZA.

Ha, ha!

OROS (do Azy).

Dzierlatko, oto masz!
On wierny! Rad ze swej doli.
A więc ratuj go, gdy chcesz:
Wódz pozwoli.
Manru śmieje ci się w twarz!

AZA (do Manru)

Ach patrz! On drwi!

OROS (do chóru)

Wytchnijcie chwilę z trudów, z bied,
Podążym dalej wnet!

CHÓR
(cofając się w głąb na prawo. Podczas gdy jedni rozpalają ognisko i krzyczą się dokoła niego, mruczą inni niechętnie).

Naprzód, naprzód w pochód śmiały!

SCENA IV.
OROS — JAGU I CHÓR.
(Chór w głębi na prawo skupiony dokoła ogniska. Manru i Aza z przodu, zrazu po prawej stronie, przechodzą następnie na lewo).
AZA (z kokieteryą do Manru).

Byłoż za nami tęskno ci?

(widząc, że Manru stoi ze zwieszoną głową)

A możeś przywykł już?

MANRU.

Azo!

AZA (szyderczo gładząc go po twarzy).

O nie!
Ty mnie nie zwiedziesz nie.
Gdzie by tam cygan, cygan wiernym był!
O, nie!
Zbyt długą, zbyt dawną, bratku, miłość twa,
Powszedniem to, co człowiek zna!

MANRU.

A jednak wiedz: istnieje coś,
Co duszę wiąże z chatą,
Kto śmiałby stargać węzły jej!
Spokojem płaci za to!

AZA (oddalając się od Manru)

Podbija głupca nie sam bój,
Lecz własnych żądz wybuchy...
Przepłaca szczęściem kaprys swój
I mrze — wśród ciszy głuchej!

MANRU (śpieszy ku Azie, by ją ująć za rękę, którą Aza cofa)

Ach, tak!
Ja wyznać muszę to!
Kto niewoli raz pobrał chrzest,
Ten szczęsnych już nie zazna dni,
I chociaż żyje, martwym jest!
Dlań dni podobne kroplom dwom,
Do życia uciech nic go nie nakłania,
Ospale czas przemiany swe wyłania
I grobem jest dla niego własny dom,
Nikt go nie pojmie, ach, ni jego łkania!

AZA (gwałtownie zbliżywszy się do Manru, obejmuje go i tuli do siebie)

Więc z nami pójdź, kochamy ciebie!
Więc ze mną pójdź, rozumiem cię!
Manru! Pójdź, ach, ze mną pójdź!
Rozumiem cię!

MANRU (w gwałtownej walce z sobą uwalniając się z jej objęć)

Ach, daruj! Ach, daruj!
Azo już po mnie!
Jam nie wasz, nie!
Nie waszym ja!

(Na stronie do siebie)

A tej, com kochać ją miał niezłomnie
Kobiety tej, nie kocham ja już!

AZA (odwróciwszy się, siada na głazie po lewej stronie, oświetlona księżycem. Śpiewa jakby do siebie)

Dziwne są te cygana losy:
Matką mu było ognisko szatr,
Ojcem był mu stepowy wiatr,
Swoją karm brał od rosy,
Tra — la la — la la...

(uderza w tamburyn).
CHÓR.

Hejże! hejże! W pochód śmiało!
Tra, la, la, la, la, la!

AZA.
Błądząc pośród lasów, pól,
Śpiewa swej miłości ból,
Jak płomień tak gorącej,
Dzikiej jak wiatru wiew,
Słodkiej jak rosy siew,
</poem>

Pośród kwiatów lśniącej!
Ach, czem mu radość, czem cierpienie,
Czem ta miłość młodych lat,
Jak płomień tak gaśnie, jak rosa schnie,
Jak powiew wiatru leci, leci w świat!
Tra, la, la, la, la, la!

(Tamburyn).
(Dziewczęta cygańskie przy ostatnich słowach powstają i wtórują Azie).
CHÓR.

Tra, la, la, la, la, la!

(Cały chór wpada w pieśń Azy).
AZA.

Leci w świat?

MANRU (do siebie, poruszony)

Nasza pieśń! Młodości lata
Ten śpiew w melodyi swojej zwarł!
Azy znowu wskrzesza czar!
Naszych ognisk płonie żar...
Ach!

(do Azy)

Już dość! Wam w dalszą drogę czas,
Ja błagam was
O bracia!

AZA.

Tra, la, la, la, la. la!

(Aza powstawszy, wyciąga ramiona i nogi sposobem tancerek, przyczem rozluźnia jedwabną chusteczkę i kusząco uśmiecha się do Manru).
MANRU.

Już dość, już dość, zaklinam was

Ja czuję, serce me nie głaz
Już dość! Już dość!

(Aza przecząco potrząsa głową, jej ruchy przybierają charakter namiętnego tańcu, do którego następnie przyłączają się dziewczęta cygańskie. Wreszcie Aza zbliża się do Manru, zarzuca mu lubieżnie ramiona na szyję i pociąga na prawo).
SCENA V.
CIŻ — OROS.
(Manru i Aza znowu po prawej stronie wraz z innymi).
OROS (zbliżając się gniewnie)

Już dość! A to co znaczy?

AZA
(tryumfująco poprowadzić usiłuje Manru ku obozowi cygańskiemu)

Manru z nami, nie inaczej!

OROS
(odrywając Azę od Manru)

Pozostaw go!

CHÓR CHŁOPAKÓW.

Manru chce zostać,
Manru chce zostać!

OROS (do Manru)

Ty, zdrajco, precz!

AZA.

Ja biorę go!

OROS.

Ja rzekłem raz, idź precz!

CHÓR (mężczyzn)

Ty, zdrajco, precz!
Rzekł Oros, zdrajco precz!

OROS.

Ja żartów nie znam wobec zdrad,
Odstępcą on, nań wyrok padł!

CHÓR.

Nań wyrok padł!

OROS.

Zalotom sprośnym twym zły czas.
Odstąpcie go — on nie wart was!

CHÓR.

On nie wart was!

AZA (stojąc zuchwale naprzeciw Orosa)

Ja kocham go!
Z zakazu twego drwię!

OROS.

Więc kochasz?

AZA (rzucając się Manru na szyję)

Patrz!

OROS.

Ty śmiesz przed mem obliczem?

AZA.

Dla mego serca głos twój niczem!

OROS.

Ty odstąp go!

(rzuca się na Azę)
CHÓR

Ty odstąp go!

OROS

Idź precz, bo zgładzę cię!

(podnosi przeciwko Azie toporek)
JAGU (przytrzymując Orosa za ręce)

Stój!

OROS
(gdy inni cyganie przytrzymują go za ręce, stoi zadyszany)
JAGU.

Ta dziewka kocha! Czyż to grzech?
Ta zazdrość twa obudza śmiech!

CHÓR KOBIET.

To zazdrość jest!
To zazdrość jest!
Ha, ha, ha, ha, ha, ha!

OROS.

Czy jego winy tajne wam?
Kto Manru brat, ten zdrajcą sam.

CHÓR MĘŻCZYZN.

Tak jest! Tak jest!

AZA.

Toć kpi ten człek!

OROS.

Musicie rozbrat wziąć, jam rzekł!

AZA.

Chce wiedzieć to!

OROS.

Mój wyrok daje śmierć, lub życie!

AZA.

Gardzę twą pychą!

OROS.

Przed władzą mą się ugiąć musicie!

CHÓR MĘŻCZYZN.

On rzekł!

CHÓR KOBIET.

Cicho! Cicho!

JAGU.

Wiedźcie! Wiedźcie!

CHÓR.

Słuchajcie! Jagu!

JAGU.

Po co tu sądzi srogość taka?

CHÓR.

Nie! Nie!

JAGU.

Gdy wrócić do nas chce nasz brat,
Przebaczmy mu bez długich rad!

(Słowa Jagu odbijają się widocznie silnem wrażeniem na obecnych)
CHÓR OGÓLNY.

Przebacz! Przebacz!

OROS.

Nie zgadzam się!

JAGU.

Młodości wina, nie chłopaka!

CHÓR MĘŻCZYZN.

Ha, tak! Ha, tak!

JAGU.

Któż karać śmie na całe życie!

CHÓR MĘŻCZYZN.

Ha, tak! Ha, tak!

JAGU.

Czy sąd tylko gnębić może!

CHÓR MĘŻCZYZN.

Prawda!

JAGU.

Utracić Manru, nie daj Boże!

CHÓR
(mężczyzn i kobiet)

Nie! Nie!

JAGU.

Nam jego żal!
Wódz mu rękę poda
Czy tak? Wszak zgoda?

CHÓR.

Zgoda! Zgoda!

OROS.

Dość bredni tych!
Milcz stary kpie...
Wy moja brać,
Przy prawie stać!
Niech on barany tak wiedzie!
Jam, wodzem! Jam tu jest na przedzie!
Mój wyrok padł, a padł jak miecz!
A ty...

(do Manru)

A ty, odstępco, precz!

AZA.

Tra, la, la, la, la, la,
Ja z ciebie kpię!

OROS.

Bezwstydna dziewko!

CHÓR.

On nasz! On z nami znów!

OROS (do Azy)

Niech cię grom powali!

CHÓR (do Manru)

Ty nasz! Ty nasz!

(do Orosa)

Obronim go!

OROS.

Mój wyrok padł!

CHÓR.

Manru! Manru!
Z nami pójdź!

OROS.

Nędzni wy! Ot, patrz!

(rzuca toporek na ziemię i chce odejść)
CHÓR.

Ach!

OROS (do Manru i Azy odchodząc)

Lecz drżyjcie przed mą zemstą wy!

CHÓR
(częścią zaniepokojony, częścią szyderczo)

— On zbiegł... i już!
— Pogonił precz!
— On zbiegł! Więc cóż?
— Skończona rzecz.
— To nie jest mąż!
To zmienny mąż!

(Oros wychodzi)
SCENA VI.
CIŻ (bez Orosa)
CHÓR (rozmaitych głosów)

— Tak, tak! To nie jest mąż.
— Ma upór swój!
— Orosu stój!
— Korzyć się wciąż?
— W trop za nim dąż.
— Nie, nie!
— Zawróćcie go!
— Bo będzie źle
— Zawróćcie go!
— By znowu dręczył nas i gniótł?
— Niech pęknie wrzód!

— Tyranem być!
— Już minął w raz
Niewoli czas!
— To nie są sny:
— Znów wolni my.

KILKA GŁOSÓW.

Lecz kto wodzem ma nam być?
Tak! Tak!

CHÓR.

Kto wodzem nam być chce?
Kto będzie nim?

AZA i JAGU.

Manru!

MANRU.

Nie, Nie!

CHÓR

Manru, Manru!

MANRU.

Nie, Nie!
Tę godność nie mnie złóżcie w darze!

AZA.

Musisz ją wziąć!

CHÓR.

O, tak! O, tak!
Tak zwyczaj każe!

MANRU.

Nie!
Inny moich losów tok!

AZA.

Opuścisz mnie?

MANRU.

Ten straszny wzrok!

AZA.

On moim jest!
U szczęścia bram,
Hej, skrzypku hej,
Niech pieśń brzmi nam!

(Na znak Azy występują muzykańci, grać zaczynają pod przewodnictwem Jagu, który wykonuje solo na skrzypcach)
AZA.

O, Manru, słyszysz co za ton!

CHÓR.

Czy on ma serce?
Czy to on?
Czyś ty Erumanel?

MANRU.

Ach, tak!
Mnie serce pala, oko łzę roni!

AZA.

O, tak!

MANRU.

Niech kończą oni!

AZA.

I śmiech i łza w tej pieśni gra.

MANRU.

Niech kończą oni!
Nie mogę, nie!
Nie mogę, nie!

CHÓR.

Patrz! Patrz!
Twarz blada wzrok we mgle.

MANRU.

Bo krew bije niby młot!
Bo serce mknie by ptak, hen, w lot!

CHÓR.

Patrz!
Moc zaklęta już go ma!

CHÓR RÓZNYCH GŁOSÓW.

— Patrz Patrz!
— Już wie
— Patrz, Jagu!
— Niby w śnie

(wskazując na Manru)

— Sen pełen kras.
— Najlepszy czas!

AZA.

Wygrany bój!

CHÓR
(zbliża się do Manru i okala go, wyciągając ręce)

Z nami pójdź,
Wytrwaj niezbicie!
Pójdź!
Twej własnej nie przecz krwi!

Patrz, tu nowe znajdziesz życie!
Ach z nami — dola czy niedola —
Pójdź z nami, druhu nasz!
We dnie czy w nocy z nami wciąż —
Przez sine góry — kwietne pola!
Radość i troski z nami wiąż.
Ach pójdź, ach, pójdź, do twoich braci!
Miłości żar, niech miłość spłaci!

MANRU (do Azy)

Ach, twoim jam jest!
Cudne sny!

CHÓR.

Śmiało Manru śpiesz!

MANRU.

Wiedź mię czarodziejko! ty,
Wiedźcie wy!
Bom ja znów wasz!
Bom ja jest Erumanel!

CHÓR.

Spiesz, Manru, spiesz!

MANRU.

O, nie w mocy mej to dalej,
Bym z krwią własną spory wiódł.
Niech się cały świat zawali,
Dziś mojego szczęścia wschód!
Twoim jam twoim!

AZA.

Moim tyś, moim!

CHÓR.

To szczęścia zdrój!

AZA.

W niepamięć poszła dziewka ta.

CHÓR.

Cześć wodzowi cześć.

AZA.

Więc w drogę,
Już świt.

MANRU
(odwracając się, do siebie)

Moja żona... mój syn!...

(poczyna dnieć)
CHÓR MĘŻCZYZN.

Hej, hej! już świt!

MANRU
(jak wyżej)

Bóg widzi, to nie winą mą,
Jam był cierpliwy, kochał ją,
Jam jej oddany cały był,
Lecz krew zagasła, brakło sił!

CHÓR.

Hej, hej! Już świt!

MANRU.

Chcesz, bym kochał wierniej, szczerzej,
Wyłup oko, niech nie bieży,
Gdzie go ciągnie pokus gra!

CHÓR.

Wahanie złóż!
Pójdź, świta, świta już!

MANRU.

Chcesz bym twoim był jedynie
Wyrwij serce mi niechaj zginie!
Mojej miłości żar!

CHÓR.

Więc w drogę czas!
Pójdź świta, świta już!

MANRU (stanowczo)

Azo — Bracia!
Oto jam wasz brat!
Już łańcuch spadł
Zdaleka chat
Jam wasz,
Z wami jak ptak mknę w świat!

CHÓR.

Precz stąd, niewoli duchu zły!
Świat cały nasz, bo wolni my!

(Przy energicznych dźwiękach marsza cygańskiego spieszą Manru i Aza przytuleni do siebie w stronę gór. Chór zdąża za niemi)
SCENA VII.
UROK — ULANA.
(Po dłuższej pauzie odzywa się głos Ulany).
ULANA (za sceną)

Manru Gdzie jesteś?
Manru! Czyś tam?
Manru! Manru!

(na scenie)

O Jezu — Marjo!
Gdzie on jest!

UROK.

To niecny człek!

ULANA.

Mój Boże! Mój Boże!

UROK.

Któż wie gdzie zbiegł!

ULANA (powtarza jakby nieprzytomna)

Mój Boże... Mój Boże....

UROK.

Spełniło się, to co dawno rzekł!

ULANA (podnosząc ręce do nieba)

Ty co masz w niebie tron,
Litości błagam u twoich bram,
Tyś ojcem nam!

UROK.

Nieszczęsna!
Kto wie gdzie Bóg?

ULANA.

Czy kto kochać mógł jak ja?
Jak ja?
Czy kto ufać mógł tak jak ja?
Ach, jak ja?

UROK.

Cyganię to!

ULANA (z wysiłkiem biegnąc w stronę gór)

Manru! Manru!

UROK.

Nieszczęsna!

ULANA (wracając z żałośną skargą)

O płyńcie, wy,
Uwiedzionej łzo
Budzonej troską co rana;
Zbywszy kras,
Cóż mam dziś prócz was,
Zdeptana! Zdeptana, zdeptana!

(chwyta się obiema rękoma za głowę bliska szaleństwa).
UROK.

Ulana!

ULANA.

Manru! Manru!
Gdy serca trochę masz
To stój! Synek nasz!
Synek nasz!

UROK.

Poleciał, jak wiatr!

ULANA.

O, spiesz, o, spiesz, zawróć go!

UROK.

Czczy trud!

ULANA.

Nas zbaw oboje!
Spiesz! Ach spiesz!

UROK.

Więc spieszę!
Więc spieszę!

(Z widoczną niechęcią wspina się po ścieżce do góry).
ULANA.

Manru! Ach stój!
Raczej wbij w moje piersi nóż!
Manru! Manru!
Wracaj!

UROK (schodząc z góry)

Zapóźno trochę już.

(Niknie na załomie ścieżki).
SCENA VIII.
ULANA (sama)

Zapóźno... zapóźno...
Niech Bóg przebaczy jego winy.
Niech Bóg nie karze zań dzieciny!

(chwiejnym krokiem spieszy ku jezioru).

Ten los zdeptany! Jak gad!
Ach!

(Rzuca się do wody).
UROK

Ulano co czynisz!

(z rozpaczą)

Zginęła Zginęła!

(po chwili)

Ty podły! Morderca!
Zbójco! Nikczemny!
Nareszcie nadszedł czas zemsty mej.

SCENA IX.
MANRU — AZA I CHÓR CYGANÓW — następnie OROS I UROK
(po dłuższej pauzie na górze Manru i Aza ciągle jeszcze obejmując się nawzajem, przechodzą przy dźwiękach marsza cygańskiego na czele cyganów. Nagle występuje Oros i równocześnie pojawia się w pobliżu Urok).
OROS (stając naprzeciw Manru i Azy)

Chcesz wziąć mi Azę —
Chcesz wodzem być
Więc idź!

(strąca Manru w przepaść)
UROK

Tak, tak, kark złam!

AZA

Ach!

UROK.

Ha, ha, ha!

(do Azy)

Ot masz go tam!

Zasłona szybko spada.
KONIEC AKTU TRZECIEGO I KONIEC OPERY.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Alfred Nossig i tłumacza: Stanisław Rossowski.