Manru/całość
<<< Dane tekstu | ||
Autor | ||
Tytuł | Manru | |
Wydawca | Księgarnia Polska | |
Data wyd. | 1901 | |
Druk | Drukarnia „Słowa Polskiego“ we Lwowie | |
Miejsce wyd. | Lwów | |
Tłumacz | Stanisław Rossowski | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
MANRU
OPERA W TRZECH AKTACH
Z MUZYKĄ
I. J. PADEREWSKIEGO
SŁOWA
ALFREDA NOSSIGA
(Treść zaczerpnięta z powieści I. J. Kraszewskiego „Chata za wsią“).
PRZEKŁAD POLSKI
STANISŁAWA ROSSOWSKIEGO
LWÓW.
NAKŁADEM KSIĘGARNI POLSKIEJ 1901. Z DRUKARNI „SŁOWA POLSKIEGO“ WE LWOWIE pod zarządem Z. Hałacińskiego. OSOBY:
AKT I.
Wieś w Tatrach — Scena przedstawia przestronną, ogrodzoną łąkę; po prawej i lewej stronie zarysowują się chaty włościańskie, wśród nich chata Jadwigi z małym ogródkiem kwiatowym. W głębi Tatry oblane promieniami zachodzącego słońca.
SCENA I.
JADWIGA, DZIEWCZĘ Z CHÓRU. PIERWSZY I DRUGI CHÓR DZIEWCZĄT WIEJSKICH.
Dziewczęta wiejskie zajęte przygotowaniem do uroczystości dożynków wiją girlandy z zieleni i kwiatów, przymocowując je wstęgami do żerdzi. Na scenie ruch wesoły. Tylko Jadwiga siedzi w smutnej zadumie przed chatą.
JADWIGA. Jak grom PIERWSZY CHÓR DZIEWCZĄT.
Tra, la, la, la, la! DRUGI CHÓR DZIEWCZAT.
Ot wieńce są! JADWIGA. Córę mą PIERWSZY CHÓR. Tra, la, la, la, la! DRUGI CHÓR. (rzucając pierwszemu girlandy:) Hej! nuże zwrot! PIERWSZY CHÓR
(chwytając girlandy i wiążąc je do żerdzi:) Niech oko uciechę ma! PIERWSZY I DRUGI CHÓR. Tra, la, la, la! JADWIGA. Ptaszko ma! DRUGI CHÓR. Jest pełna kras PIERWSZY CHÓR. Tra, la, la, la! JADWIGA. Ptaszko ma, PIERWSZY CHÓR.
Tra, la, la, la! DRUGI CHÓR. Wstęgi dać! DRUGI CHÓR.[1] Gdy wieczorny zorzy znak na niebie w końcu stanie. PIERWSZY I DRUGI CHÓR. Gdy słonecznej tarczy blask, las już przysłonił wpół, DRUGI CHÓR. Od pracy cały wraca lud. JADWIGA. A czy zrobione wszystko już? CHÓR PIERWSZY. Ach, matko spojrzyj istny cud! CHÓR DRUGI. Poczniem wnet! Szczęście służ! CHÓR PIERWSZY. Szczęście służ! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Spróbujmy tylko, jak też pójdzie nam? JADWIGA.
Czy dla was świat to taniec sam? PIERWSZY CHÓR.
Nie pomnisz matko młodości już! CHÓR DRUGI. Poczniem wnet! DZIEWCZYNA Z CHÓRU. (do Jadwigi). Tyś taka wciąż zadumana! JADWIGA.
W mej myśli tylko Ulana! CHÓR PIERWSZY. Taniec i strój! CHÓR DRUGI. Aż kipi krew. CHÓR PIERWSZY. Wesołość zwiastuje śpiew. CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Krąż w tańcu, krąż — JADWIGA. Córuś ma! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Cudniej, niźli zawsze — lśni czerwony blask wieczora; CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Tra, la, la, la. SCENA II.
CIŻ — UROK.
(Urok wpada nagle na scenę. Jestto szpetny, obdarty chłop z wielką rozczochraną głową i podstępnem rozmyślnem głupowatem wejrzeniem). UROK. Ha, ha, ha, ha, ha, ha. (dziewczęta przerażone rozbiegają się).
CHÓR PIERWSZY. Ach, Urok! CHÓR DRUGI. Sowa! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Djabeł sam! UROK. Hi, hi! Co mi, co mi tam! CHÓR PIERWSZY. Urok! CHÓR DRUGI. Żmija. CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Djabeł sam. UROK. Hi, hi! Niech tam, co mi tam! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Łotrzyk! Pokurcz! DZIEWCZYNA. Wstrętny gad! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Żmija, — wstrętny gad JADWIGA. Ty po cóż tu? UROK. Ha, ha, ha, ha, ha! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Bo tak chce się nam! UROK. Ty, mateczko, też CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Ciesz się z nami, ciesz! UROK. Cóż, że córuś twa CHÓR DRUGI. Ha, ha, Patrz! Ulana śle go! CHÓR PIERWSZY. Ha, ha! Patrz Ulana śle go! JADWIGA. O nie — dla mnie ona zmarła. UROK. Zmarłą ją widziałam raz, CHÓR DRUGI. Ha, ha, ha! DZIEWCZYNA. O, dolo zła! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. On w czułości wpadł! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Ha, ha, więc mów UROK. Ulana twoja córa. CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Ha, ha, ha! JADWIGA. Mnie pęknie serce z tych gorżkich drwin. UROK. Matko! Och, stój! JADWIGA. Nie, nie! (wchodzi do chaty)
SCENA III.
CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Ha, ha, ha, ha! DZIEWCZYNA. O, to mi gach! CHÓR PIERWSZY. To mi gach! CHÓR DRUGI. Ha, ha, ha, ha! DZIEWCZYNA. On w wiedzie ją kiedyś pod swój dach. UROK. Pokarze cię Bóg. DZIEWCZYNA. Skoro chłopakom nie spieszno do niej, CHÓR. Temu tu ona pieszczot nie broni! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. W to tylko graj! UROK. Kpię z was! Kpię z was! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Ach, śnię ja wciąż, CHÓR PIERWSZY. Ach, mnie bierz! Mnie bierz! CHÓR DRUGI. Ach, mnie bierz! UROK. Wnet przyjdzie czart, CHÓR PIERWSZY. Mnie bierz! UROK. Przed głupim w bok DZIEWCZYNA. Co mi, co mi tam! UROK. Małpujesz źle. CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Że ją wziąć byś rad! CHÓR PIERWSZY. To wie cały świat! UROK. Ty, sroko zła! CHÓR DRUGI. Ciesz się, łotrzyku! UROK. Głupstwo i już. CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Cygana przecie nóżęta pieką! CHÓR PIERWSZY. Śnię wciąż! CHÓR DRUGI. Sowa! CHÓR PIERWSZY. To mąż. CHÓR DRUGI. Sowa! CHÓR PIERWSZY. To raj! CHÓR DRUGI. Ach, to mąż. CHÓR PIERWSZY. Ach! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. W to graj! W to graj, UROK. Kpiny znowu, kpiny wciąż! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Ach, marzę wciąż UROK. Nie masz czego tak się piąć! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. By śnić, ach! UROK. Precz mi ztąd, gadzino zła! (Ulana ukazuje się w dali)
DZIEWCZYNA. Patrzcie tu, właśnie idzie ona! CHÓR PIERWSZY. Istny upiór, istny cień! CHÓR DRUGI. Patrz! Patrz! SCENA IV.
CIŻ — ULANA.
CHÓR DRUGI. Cyganisze cześć! ULANA. O, czemuż wy, z mej niedoli UROK. To wina twa! ULANA. Ach, lejcie łzy, UROK. Cierpliwą bądź! DZIEWCZYNA. Szczęścia nie zaznałaś ty! CHÓR PIERWSZY. Jej szczęście zaszły mgły! DZIEWCZYNA. Urody twej cień! CHÓR PIERWSZY. Tak szczęścia nie masz ty! DZIEWCZYNA. Zbieliła lica. CHÓR PIERWSZY (z współczuciem) Zbieliła lica CHÓR DRUGI (szyderczo) Tęsknica! UROK. Tęsknica!! ULANA. Czy wobec was choćby najmniejszą winę mam? CHÓR DRUGI (szyderczo) Ha, ha, ha, ha! UROK (za którego Ulana spojrzeniem szuka pomocy) Ja ani dbam! ULANA. Napróżno tracę nieszczęsna czas, CHÓR DRUGI (szyderczo) UROK. Najdroższy mąż! CHÓR DRUGI. Ten biedny mąż! UROK. Tak, ten słodki mąż! ULANA. Kimkolwiek by on był, DZIEWCZYNA. Czy godzien on ofiary! CHÓR PIERWSZY. Czy godzien on ofiary! CHÓR DRUGI. Ach, nie! DZIEWCZYNA. I czy dochowa wiary! ULANA. Kto kocha, ten musi wiernym być! CHÓR DRUGI. Ach nie już nie daleko. CHÓR PIERWSZY. A ujrzysz jak cygana nogi pieką! CHÓR DRUGI (naigrawając się otacza Ulanę) Ledwie księżyc w pełni wstał CHÓR PIERWSZY. Ha, ha, ha, ha! UROK. Ja jestem tu, jej stróż! (ochraniając Ulanę)
CHÓR.[2] Ledwie księżyc w pełni wstał UROK. Nie, nie, za wiele już! CHÓR DRUGI. Patrz! Patrz! UROK. Nie, nie za wiele już! CHÓR DRUGI. Ledwie księżyc w pełni wstał ULANA. Błagam was, UROK. Ejże, baczność! Każda wiesz: CHÓR DRUGI. Patrz, patrz ha ha! UROK. Gdybym tak ja też zechciał pleść, CHÓR DRUGI. Skomli, jak chart, CHÓR PIERWSZY. Już spokój daj! CHÓR DRUGI. W to graj w to graj! CHÓR PIERWSZY. Nie, dość już, dość. (Dziewczęta oddalają się. Chór drugi ustępuje pod naciskiem pierwszego) Tra la la la... CHÓR DRUGI. Hej że hej! (Dziewczęta się rozpierzchają, w głębi niektóre z nich umocowują girlandy na żerdziach, lub chatach)
SCENA V.
ULANA. — UROK
(w głębi Chór rozpraszający się zwolna:)
ULANA. Biada mi! Ach! CHÓR PIERWSZY. Tra, la, la, la! ULANA. Drwi cały świat UROK. Daj spokój łzie ULANA. Do matki chciałam wkraść się chyłkiem, UROK. Ty matkę twą tknąć masz nadzieję? ULANA. Ostatni raz spróbować muszę. UROK. Gdzie indziej szukaj tej pomocy! ULANA. Ja w pomoc innych już nie wierzę. UROK. Są tacy, co kochają ciebie... ULANA. A jednak ufać — ufać chcę, UROK. W to tylko wierz! ULANA. Z nadzieją wchodzę w ojców próg. UROK. Puk, puk! gdy chcesz! (Ulana puka do drzwi Jadwigi).
SCENA VI.
CIŻ SAMI — JADWIGA.
(Na progu chaty pokazuje się Jadwiga. Na widok Ulany Jadwiga czyni taki ruch jakby chciała bronić się).
ULANA. Matko Matko ty pogardzasz dzieckiem twem. JADWIGA. Za długo lałam łzy — mnie wzrok zabrały łzy. ULANA. Przybyłam tu z postanowieniem tem JAWDIGA (uradowana) Że go rzucasz ty? ULANA. Że dzieciom twym doskwiera głód. JADWIGA. Wiatrem się karmi cygański ród! ULANA. Więc ciebie nic, mów — nic nie wzruszy? UROK. Kto uwiódł cię, tego wzrusz! ULANA. Sama żyję, z tym jedynie, UROK. Miłości słodkie dnie! ULANA. Co dnia mnie na męki nowe, UROK. Masz przecie cyganiątko twe! ULANA. Matko! litość niech się zbudzi, UROK. Matko wierzaj mi: ULANA. O, nie! UROK. Zionie fałsz z jej słów. ULANA. Spojrz, matko spojrz! JADWIGA (po dłuższej wewnętrznej walce do Ulany). Co za los, UROK. Rzuć go, rzuć! ULANA. Ja mam porzucić jego? UROK. Rzuć go, rzuć! ULANA. Mam rzucić ojca mojej dzieciny? JADWIGA. Przynieś więc UROK. Dzieciątko weź! ULANA. Daj zgody znak! JADWIGA. Złam upór, złam! UROK. Łąka ta JADWIGA. Dziecię me, tu schron miej! ULANA. Niech że ma i Manru schron w chacie tej! JADWIGA. Poganin, włóczęga ma wejść w ten dom? ULANA. Matko! JADWIGA. Niech raczej we mnie uderzy grom! ULANA. Matko, wszak on mój, ach, przebacz, on mój! JADWIGA. Cygański szał, nazbyt krótko trwa! ULANA. Czy tak? Zabrać go chcą gwałtem! UROK. Ha, ha! JADWIGA. Czas już — wróćże się. UROK. Powracaj gdy matka chce! ULANA. Daremnie! JADWIGA. Więc idźże z twą wiernością precz! ULANA. Matko! JADWIGA. Precz! UROK. Nuż więc proś ją! JADWIGA. Na wieki sama biedę wlecz... ULANA. Matko! JADWIGA (od progu chaty) Precz! (wchodzi do wnętrza chaty). ULANA (wlokąc się za nią na kolanach) Matko! Matko! Matko! SCENA VII. ULANA — UROK. (Na progu chaty pokazuje się Jadwiga. Na widok Ulany Jadwiga czyni taki ruch jakby chciała bronić się).
ULANA. (padając jakby zdruzgotana) Ach... Precz!... Precz!... UROK. Ano masz! ULANA. Boże! UROK. (zbliża się i usiłuje ją podnieść) Już cyt! już cyt! ULANA. Matka przeklina mnie rodzona! UROK. Ach, tak wiem — zawód to zwykła rzecz. ULANA. (jakby budząc się ze snu ciężkiego) Manru! Tak! Manru! UROK. Słuchaj on kocha cię — twój mąż, ULANA. (zamyślona) I musi gnać... UROK. Do swoich wciąż go ciągnie tam! ULANA. (zamyślona do siebie) Co ja tu począć mam! UROK. On sam, on sam! ULANA. O, Boże mój! UROK. To istny zbój! ULANA. (z powątpiewaniem patrzy na Uroka) Ach, wiem jest obrona! UROK. Ulano! ULANA. Tak! UROK. Posłuchaj mnie! ULANA. (zatopiona w swych myślach patrzy nieprzytomnie, lecz nie bez zdumienia). UROK. (opanowując swe wzruszenie, wpół płaczliwie wpół szyderczo). A choć — Ha! wreszcie... ULANA. Uroku! UROK (odzyskując nadzieję) Nie wierzysz? ULANA. Czy zrobisz? UROK. Rozkaż! — Do wyboru! ULANA. O Manru myślę! UROK. Więc jak rozkaz brzmi? ULANA. Obrońcą moim bądź! UROK. O, tak! ULANA. Och, tylko ty zażegnać możesz zło. UROK. Zaufasz mi? Mów. ULANA. Ach nie! Kochając go niezłomnie; UROK (rozczarowany wściekły) Miłości nie zapomnie! ULANA. Wskazały mi przeczucia sny, UROK. Ja mam ci w tem dopomódz? Ja? ULANA. Gdy nów, ty chodzisz w las. UROK. Hi, hi! ULANA. Ty z nich niejedno już brał UROK. Ha, ha! ULANA. Znasz także napój cudny ów UROK. Znam napój ów? ULANA. O, daj mi go! UROK. Gdyby była tam moc cudna tam, ULANA. O, daj mi go! UROK. Wiedziałbym zaś, komu dać te napoje. ULANA. O, daj mi go! UROK. Nie! ULANA. Ach, masz ty serca choćby krztę? UROK. Ja jemu raczej skręcę kark! ULANA. Daj trunek ten! UROK. Nie! nie! Daremny targ! ULANA. Nie, nie, przygotuj napój skrycie UROK. Ja nie dam go! ULANA. O, tak! Uczyń to! UROK (patrząc na nią zdziwiony:) Hm!? ULANA (nie bez kokieteryi:) Lubisz ty mnie? UROK. Co? ULANA (patrząc mu w oczy) Lubisz ty mnie? UROK. Ulano! ULANA. O, połóż raz mym troskom kres! UROK. Nie za wiele odemnie chcesz! ULANA. To dla mnie zrób UROK. O, gdybym raczej wprzód był szczezł, ULANA. Dasz napój ów? UROK (po wewnętrznej walce z sobą:) Ha, chcesz! ULANA. Więc dasz! więc dasz! UROK. Czy tak? Ja napój dam, lecz cóż on zmieni? CHÓR DZIEWCZĄT (za sceną) UROK. Sługą nie będzie! SCENA VIII. CIŻ — CHÓR DZIEWCZAT, potem CHÓR CHŁOPAKÓW — BALET — LUD.
PIERWSZY CHÓR DZIEWCZĄT.[3]
UROK. Słyszysz słyszysz? CHÓR DZIEWCZĄT. Żonę dziecko rzucić rad CHÓR CHŁOPAKÓW (na scenie) Hej, juch-hej! (Na scenę wpadają tancerze i tancerki).
Równocześnie pojawia się chór chłopaków. Na łące rozpoczyna się uroczystość dożynków.
CHÓR CHŁOPAKÓW (na scenie) Hej, juch, hej! CHÓR MĘŻCZYZN. Społem wszyscy tu CHŁOPACY. Koło zamknąć czas — już czas! DZIEWCZĘTA. Czas, już czas! CHŁOPACY. W tany każdy z nas! DZIEWCZĘTA. Juch hej! Juch hej! BALET.
(Taniec rozwija się w dwóch oddzielnych grupach, mężczyźni z przodu sceny, dziewczęta w głębi) CHŁOPACY. Hej, krasawice, Niechaj w posadach świat (Teraz tańczy tylko jedna para, tancerka pozornie ucieka przed tancerzem, który goni za nią. Inni przyglądają się, żywo gestykulując i dorzucając okrzyki).
DZIEWCZĘTA. Istny cud! (podziwiając tancerkę) Wprzód, wspak, CHŁOPACY (do tancerza). Spiesz, a spiesz! DZIEWCZĘTA. (podczas gdy tancerka znowu ucieka). Ha, ha, ha! CHŁOPCY. Goń, bierz! DZIEWCZĘTA. Ha, ha, ha! CHŁOPCY. Hop, ha! (koniec tańcu solowego, taniec chłopaków).
GRUPA STARSZYCH MĘŻCZYZN. Młodą czując krew, CHŁOPACY (skinieniem przywołują dziewczęta). A wej tu! (tancerki nadbiegają. Wśród tego śpiewa chór).
DZIEWCZĘTA. Bodaj to tany DZIEWCZĘTA. (wchodząc) A tu wiatr wolniej mknie! Hej, juch, hej! CHŁOPACY (ścigając je). Śpiesz, śpiesz! (opanowawszy dziewczęta) Teraz taniec już CHŁOPACY (do Ulany) Chodź i ty, ULANA (wyrywając się). Ostawcie mnie! CHŁOPACY. Hop, hop, hop! UROK. Przeklęty kram! ULANA. (wyrywając się). Słuchajcie mnie! SCENA IX.
CIŻ — MANRU.
(Na skraju lasu ukazuje się Manru i gniewnie spogląda na tańczących)
MANRU. Ulano! CHŁOPCY. Cygan tutaj — cygan tutaj! DZIEWCZĘTA. On tu! MANRU. Puśćcie ją! ULANA. (do Manru). Manru! DZIEWCZĘTA I CHŁOPCY. A to co? MANRU. Dajże ją! CHŁOPACY. O patrzcie kpa! (Wstrzymując Ulanę) Pies, kto ją da! MANRU. Dajcie ją! CHŁOPACY. Precz, precz, nasza ona! MANRU. Ulano chodź tu! UROK (do Manru). Cyt ni mru — mru! DZIEWCZĘTA. Tak, nasza ona! MANRU. Ulano! chodź tu! ULANA. (do dziewcząt) W pomoc mi! ach, w pomoc mi! CHŁOPCY. Choć wbrew, INNI CHŁOPCY. Nie dla niego nie, śliczności te! UROK. Zły, aż się wstrząsł! DZIEWCZĘTA. Alboż świat runie — hej! MANRU. Nie szarpcie jej! CHŁOPACY. Nie, nie! MANRU. Zuchwalcy już raz DZIEWCZĘTA. On uledz musi, CHŁOPACY (do Ulany). Stój! INNI CHŁOPCY. Tyś włóczykij! ULANA. Puśćcie! Puśćcie! UROK. To śmiecie! CHŁOPCY (do Ulany). Nie! Stój! DZIEWCZĘTA. Dość tej ohydzie! CHŁOPACY. Spalmy mu chatę, DZIEWCZĘTA. Niech od nas idzie! CHŁOPACY. W las! W las! DZIEWCZĘTA. Spłonie schron cygański UROK. Stójcie! CHŁOPACY I DZIEWCZĘTA. Wprzód! Wprzód! UROK. Stójcie! CHŁOPACY I DZIEWCZĘTA. Naprzód! Naprzód! MANRU. Litości! UROK. Stójcie! MANRU. Nie idźcie ku chacie, CHŁOPACY. On śmie — on tu nam grozić śmie? ULANA. Manru! SCENA X.
CIŻ — JADWIGA.
JADWIGA (pojawia się na progu chaty). Odejdźcie precz! (Wszyscy spoglądają zdumieni i ze czcią na Jadwigę odstępując od Manru i Ulany). JADWIGA. Jako zarazy tak strzeżcie się ich! (podczas tego gdy Ulana i Manru obejmują się, LUD parami rozpierzcha zwolna, tak, że w końcu Ulana z mężem pozostają sami).
CHŁOPACY I DZIEWCZĘTA (mrucząc). Ach, strzeżmy się! Zasłona spada.
KONIEC AKTU PIERWSZEGO.
AKT II.
Domostwo Manru. — W głębi ciemny bór sosnowy. — Na lewo (od widzów) frontowa ściana chaty. — Na prawo kuźnia Manru.
SCENA I.
MANRU — ULANA
(Nad wieczorem. Ulana siedzi we drzwiach chaty, nogą poruszając kolebkę z małem dzieckiem, zwrócona plecami do Manru, który z młotem w dłoni stoi przy swej kuźni). MANRU
(uderza młotem w sztabę żelaza, poczem opuszcza młot. Patrząc z ukosa na Ulanę). Ot, siedzi tam (uderza młotem) Ot, siedzi tam, Z dzieciną swą! (znowu uderza młotem) O nie! Nie nie! (Od chaty dobiega głos śpiewu Ulany).
ULANA (przy kolebce) Sen cię, tulić chce, MANRU. Tak wciąż brzmi ten słodki śpiew. Gdy widzę ją, znów dawny czar ULANA. Kwiatki sypię mu. (po chwili) Śpij, śpij! MANRU. Nie, nie: (gwałtownie) Ja walę, ja walę! (opuszcza z hukiem młot na ziemię) ULANA (występuje naprzód) Znużonyś? MANRU. Śmiertelnie. ULANA (podając mu misę) Więc spocznij i jedz! MANRU. Precz z jadłem precz! ULANA. Co tobie? MANRU. Ach puszczaj! ULANA. Czy masz przyczynę? MANRU. Czy nie wiesz? (Dziko zrywając się) Mam dość! ULANA. Nie trać odwagi! MANRU. Lepsze już czary, gwałt, plądrowanie — ULANA. Ach czemuż niema miłości tu z nami! MANRU. Tak sądzisz? ULANA. Manru, ty mój, nasz los nie zapadł jeszcze. MANRU. Nie, nie! ULANA. Ach, gdybyż nic więcej! MANRU. Cóż więcej być ma? ULANA (śpiewa melancholijnie) „Ledwie księżyc w pełni wstał, MANRU (rozjuszony uderza nogą o ziemię) Do kata! ULANA. Manru! Ach! daruj! MANRU. Precz! precz! ULANA. Ach, serce mi, ach, pęknąć chce! MANRU. Ja sam tylko ja boleć prawo mam. ULANA. Jam wierna ci po wszystkie dnie! MANRU. Umiałaś dziecię rzucać i dom, ULANA. Mnie wiódł tam głód! MANRU. Matczyne przekleństwo w darze masz! ULANA. Nie, nie! MANRU. Więc naprzód ty sama spłakaną twarz zmień! ULANA. O, któżby uśmiechem wyjaśnić ją mógł. MANRU. Zaprawdę, piekło roznieca mi krew! (podnosi zaciśniętą groźnie pięść)
SCENA II.
CIŻ — UROK.
(Urok pojawia się nagle i staje naprzeciwko Manru)
UROK. Stój, stój, sąsiedzie! MANRU. Ach, tyś to! UROK. To ja! MANRU. Czarci płód! UROK. Ja sam! MANRU. Zaprawdę ten nie czyni krzywdy nam! (podchodzi znów do kowadła).
UROK. Tak w ludziskach wre złość, MANRU. O, gdyby tak nagle ogień z niebios UROK. Serdeńko! Czyż świat runąć ma, lub pójść w dym? (robi ruch powieszenia:)
MANRU (przygnębiony do najwyższego stopnia:) Tak, tak, zakończmy raz! ULANA (do Uroka.) Tyś niecny, wiesz! UROK (do siebie) Hi, hi! (do Manru) W tej chatce tu ciasny ci schron — (do Ulany głos jej naśladując) A gdy miłe rady moje, ULANA. Człeku bez serca! UROK. Bez serca ja? MANRU. Znana to rzecz! Świat słusznie ULANA (szyderczo) Jaszczurczy wzrok, a w ustach jad — UROK. Ha, ha! MANRU. Twój czar i na nas padł, ULANA. Tak, tak! MANRU. Zły duch od ciebie wieje. UROK. Kto widział czarodzieje? Ze śmiechem stoi, marszcząc brwi, ULANA. Lecz ty używasz ich! UROK. Tak, tak! ULANA. Więc tobie obcą siła ta? UROK. O nie! (z lasu odzywa się głos skrzypek) Oj, oj! A to ci gra! (Manru nadsłuchuje z widocznem wzruszniem) Lecz straszny to śpiew! MANRU (poruszony, walcząc z sobą) O tak! UROK. Sam żar pieśń ta! ULANA. Najświętsza panno, otuchę daj! UROK. Hi, hi! MANRU. O nie! O nie! Słuchajcie! ULANA. To moja śmierć! UROK (do Manru) Tak nie gra, nikt tu w naszej wsi, To obcy ktoś, jam pewny, ULANA. Co? MANRU. Co? UROK. Erumanelów bandy twoich ślad! ULANA. Więc oni tu? MANRU. Czyś prawdę rzekł? UROK. Hi, hi! ULANA. Erumanel? MANRU. Przeklęty kłamco! (aby ukryć wzruszenie zbliża się do kowadła) Tam oni tam? (uderza młotem) Gdzie ty słyszysz młotów jęki? UROK. Ha, ha, ha, ha! Kowadło, młot toż samo tam, ULANA. Wszystko, wszystko już stracone! MANRU. Nie, nie... Nie, nie! (oddala się od kowadła)
UROK. O, jak pobladła twoja twarz? ULANA. Zadrżałeś! MANRU. Na Boga tak gra tylko Erumanel! (chce wyjść).
UROK I ULANA (zatrzymując go) ULANA. Co czynisz? najdroższy, jedyny! UROK. Hej! hej? MANRU. O, puśćcie mnie! ULANA. Nie rzucaj mnie! MANRU. Chcę widzieć sam! UROK. Stójże, stój! MANRU. Ja chcę, ja chcę? ULANA. Manru! MANRU. Czas mi doń, czas! SCENA III. CIŻ — BEZ MANRU. UROK. <poem>Porwał go szał? ULANA (bezradna, zrozpaczona) Manru, Manru! UROK. Drapaka twój cyganek dał! ULANA. (jakby pod wpływem nagłej decyzyi, biegnąc za Manru) Dogonię go! UROK (wstrzymując ją) To istny szał! ULANA (wyrywając się) Ja za nim w trop! UROK (j. w.) Stój! stój! stój! stój! ULANA (załamując ręce) Tu szczęścia kres! UROK. Powróć tu! (wydobywa flaszkę) Ty głupia, teraz już znasz mnie? (pokazuje jej napój)
ULANA. Och! UROK. Patrz! ULANA (nie zważając na słowa Uroka) Tak! słuszność masz... UROK. Jam zawsze kiep, lecz cóż ja zrobię! ULANA. Zbawieniem, szczęściem napój ten! UROK. Ej, nie sądź! ULANA. Co? ten lęk — UROK. To się okaże! ULANA. Ach strach mnie bierze znów SCENA IV.
CIŻ SAMI — Manru i JAGU.
(Na skraju lasu ukazuje się Manru i Jagu, sędziwy cygan. Manru i Jagu pozostają podczas tej całej sceny po prawej stronie chaty — Ulana zaś i Urok, zwłaszcza z początku, po lewej).
UROK. O, gość! Kochany gość! ULANA (chce podejść do Jagu — strwożona). To kto? UROK (wstrzymuje ją) Stój, dość! ULANA. Kto to? UROK. To stary Jagu, coś go znała tu! ULANA. To skrzypek ów! Mnie strach! JAGU (do Manru) Od stryczka, pomnisz, zbawiłeś mię raz. MANRU. Dla takich dzisiaj wspomnień nie czas! ULANA (do Uroka) Co mówią? UROK (nakazawszy Ulanie milczenie, bacznie przysłuchuje się rozmowie Manru z Jagu) Ciszej! JAGU. Dziś radbym odpłacić! MANRU. Już dość! JAGU. Przebaczą ci winy z dawnych lat! MANRU. Ha, ha! ULANA (chce się także zbliżyć do rozmawiających) Co słyszysz, mów! UROK (powstrzymując ją) Opowiem ci! JAGU. Więc pójdź! MANRU. Nie, nie! JAGU. Pójdź ztąd! MANRU. Nie, nie! ULANA. (podszedłszy nieco — traci nagle odwagę i staje, jak wryta) Odwagi brak. — O, męki te! UROK (do Ulany) Uspokój się! JAGU. Na księcia cię obiorą wnet! UROK (nadsłuchując, do siebie) Na księcia! JAGU. Wszak wiesz, mnie mają u nas za wyrocznię! MANRU. Nie! JAGU. Pójdź ztąd! MANRU. Nie, nie! Co ona pocznie? UROK (do siebie) Ten łotr! Tchórz, boi się widocznie! ULANA. Co szepce on na ucho co? UROK. Ha, ha! ULANA. Nie, nie! nie puszczę go! JAGU. Powrotu chwila oczekiwana! MANRU. Czyżby tak? JAGU. Wierzaj! MANRU. Ja nie śmiem — nie mogę? JAGU. Nie chcemy za nic postradać cygana! MANRU. Ona JAGU. Pójdź! MANRU. Grób chyba z nią rozwód mi da! JAGU. O, pójdź! O, pójdź! ULANA. Oddala go! UROK. Ot, żart, niebożę! ULANA. Nie, JAGU. A cóż! Aza! UROK (znowu podsłuchując) To imię zda się, że skądiś znam! JAGU. Pamiętaj — Aza! MANRU. Mów, czy piękna wciąż? JAGU. Kto ją posiądzie, szczęsny będzie mąż! MANRU. O, żar przedziwny! JAGU. Rozkwita! MANRU. Ach, jak polny kłos! JAGU. Takiej, jak Aza, nie znajdziesz nie! UROK. Już złapał go! ULANA (zdąża ku Jagu i Manru) On pójdzie z nim! UROK. Stój! ULANA. Puszczaj mnie! UROK. Poczekaj stój! MANRU. Pamięta mnie? JAGU. Ty wiesz żeś w myśli jej! MANRU. O, Azo ma! JAGU. Czy tam, czy tu, MANRU. A ja tu ginąć mam! JAGU. Lecz spiesz się spiesz... MANRU. Bo co? Mów, stary! Mów! (gwałtownie chwyta starego Jagu za ramię)
JAGU. Orosowi się powiedzie łów. MANRU. Co? Oros? Nie! (chce wyjść i pociąga Jagu za sobą)
UROK. Ha, ha, ha, ha! ULANA. Manru!!! Manru!!! (Manru staje. Widocznie tocząc walkę z sobą samym, spogląda na Ulanę. Zrezygnowany) MANRU (stanowczo) Nie, nie! Idź, stary, idź! UROK. O, patrz! On być JAGU. O, pójdź! MANRU (podczas gdy Jagu wacha się, tonem wyniosłym) Me słowo znasz! JAGU
(wychodzi) SCENA V.
Ciż — bez JAGU.
ULANA (do Manru) Czego on chciał, zwierz mi, zwierz! MANRU. Nic, nic! UROK. Hi, hi! Czy wiesz? MANRU. Ten łotr o wszystkiem gadać chce! (przechodzi do kowadła i poczyna kować). ULANA. Lecz mnie powiedzieć możesz! MANRU (wymijająco) On jałmużny chciał. UROK. Czy tak? Czy tak? MANRU. Stłum twe krakanie radzę ci! UROK. Jałmużny chciał... MANRU. Kraść tutaj? tu? UROK. Tak... tak! Świat cały wierzy, ULANA. Boże! MANRU (szyderczo) Kto wiarę da? UROK. Ha, ha! Zrozumiej mnie! ULANA. Mnie strach już brał. MANRU. A, brednie! UROK. Niech cię włóczęga ruszy ztąd, ULANA. Czy tak? MANRU. A gdybym chciał? UROK. Ha, ha, ha, ha! ULANA. Ptaszyna kocha gniazdko swe MANRU (przy kuźni z młotem w ręku) Nie włóczę się! Mnie wiedzie los! Ja muszę ciągle naprzód iść. (staje zadumany).
UROK. Patrz! MANRU. Tak płatki kwiatów niesie wiatr ULANA. Błądzić — błądzić, błądzić wciąż!... UROK (do Manru) Rzecz niewesoła ULANA. Nie bronię ci! MANRU. Niewczesne trwogi złóż! UROK. Ja wiem, ja wiem, że przyjdą tu, MANRU. Słyszałeś to? UROK. Ha, ha, ha, ha! ULANA. Kobieta? MANRU. Milcz, nędzny psie! UROK. O, tak — o, tak! MANRU. Dość! dość! UROK. Tak, tak! Byłem ja tam, widziałem ją! MANRU. Milcz, nędzny, milcz! ULANA. Mów! Piękny to wąż? UROK. Ha, ha! MANRU (rzuca się nań z zaciśniętemi pięściami). Stul gębę, stul! UROK. Wzburzony król! ULANA. Czy tak? UROK. Nie! MANRU. Stul gębę, stul! UROK. Nieznany mi piękniejszy głos MANRU. Nie piśniesz ani słowa! ULANA. Tak, tak, to o niej mowa. UROK. Jej czar — gdy myślę, aż sam drżę. MANRU. Potworze! ULANA (do Uroka) Milcz! MANRU. Ja cię nauczę! ULANA (do Manru) Daruj! UROK. Tak łamać wiarę! ULANA (do Manru) Ustąp! MANRU (do Uroka) Krakanie krucze! ULANA (do Uroka) Ty idź! Ty idź! MANRU. Bodajeś skonał! UROK. Ha, ha, ha ha! MANRU. Ja cię zgruchoczę! UROK (umykając) Powoli, bratku, (znika w lesie).
SCENA VI.
MANRU — ULANA.
MANRU
(chce biedz za Urokiem) ULANA. (wstrzymując go) Stój! Stój! MANRU. Krew we mnie gra! ULANA. Stój! Stój! MANRU. Dawno zginąć miał podły kret! (uspokaja się zwolna i podejmuje młot)
ULANA (wchodząc do chaty) Napoju! MANRU. Ten czarci płód; ULANA (wraca, ma we włosach kwiaty. W ręku trzyma puhar i flaszę). Manru, Manru! MANRU. Co? Wino? ULANA. To cię pokrzepi! MANRU. Nie wezmę nie, kielicha w dłoń! ULANA (nalewając) Ej, zajrzyj doń! — Ej pij! MANRU. Uroczą ma woń! ULANA. Ej, spróbuj zajrzyj doń! MANRU. Podstępny napój ten! ULANA. Pij! pij! MANRU. Ha, jeśli chcesz! ULANA. Z radością! MANRU. Więc, więc daj! ULANA. Czy kochasz mnie? MANRU. Ach, i cóż? ULANA (z wachaniem) Nie kochasz już? MANRU. Nie drażnij mnie ULANA. Więc pij! (nalewa szybko)
MANRU (wypiwszy) Ach, pyszny smak! ULANA. To chłodzi tak! MANRU. To siły zdrój! ULANA (do siebie) O, Boże! Ach, Boże zmień mu duszę! MANRU (do siebie) A to mi napój! ULANA (do siebie) O, Boże, poskrom jego szał! MANRU (do siebie) Kto jej to dał? (Urywając. — W ciągu pauz objawia gestykulacyą działanie napoju)
...Tak, tak... ULANA. Więc jeszcze pij! MANRU. Ach, w tobie pokusy czar! ULANA. Co znów! MANRU. A jednak miłe życie! ULANA (do siebie) To sen, ten zwrot! MANRU. Ulano! ULANA. A więc to nie minione! MANRU. Ulano, rzuć swary, spory! (obejmując i pociąga ją do siebie) ...O tak! ULANA. Lecz w sercu mem MANRU. Zapomnij już! ULANA. Wiał z ciebie wprzód! MANRU. Ach przebacz, przebacz szaleństwo to! ULANA. Nie, nie wstrzymaj się! MANRU. O gwiazdko, szczęście me! ULANA. Więc mów? MANRU. Jak wietrzyka wianie, Tak ku mej Ulanie — ULANA. Nie — wierzyć nie mogę MANRU. Luba wiarę daj! ULANA. Chcesz rozwiać mą trwogę? MANRU. Wróci, wróci raj! ULANA. Jakżeż wierzyć chcę! MANRU. Porzuć smutki, luba ULANA. Już czychała zguba, MANRU. Kto zna serca drogę? ULANA. Boże mój! Więc tak? MANRU. Gdzie ja miałem oczy? ULANA. Ach, wszystkie me troski rozwieją się w dym, MANRU. Czyj głos równie tkliwie upieści słuch? ULANA. Ach, nadzieja wraca! MANRU. Nowe życie we mnie
MANRU. O ty słońce moje, ULANA. Szczęśni my oboje! MANRU I ULANA. Wiecznie, wiecznie wraz! Zasłona spada.
KONIEC AKTU DRUGIEGO.
AKT III.
(Na lewo od widzów, więcej ku głębi, jezioro; pochyla się ku niemu górzysta okolica, poprzecinana ścieżkami. Po lewej stronie od przodu małe wzniesienie z wielkim głazem. — Noc. — Z początku zanosi się na burzę; później niebo wypogadza się, jaśnieje księżyc w pełni).
SCENA I.
MANRU (głos za sceną).
MANRU (odchodzi chwiejnym krokiem jak odurzony) Tchu! Tchu! (oddycha głęboko) Ach! Powiał wiatr! Ten wiew! (światło oblewa zwolna góry) Ach, powiał wiatr GŁOS (z dali). Śmiało naprzód wciąż! MANRU. Kto to? GŁOS (z dali). Śmiało, śmiało naprzód wciąż MANRU. Zkąd wziął się odzew ten? GŁOS (z dali). Śmiało, śmiało naprzód wciąż! MANRU. To wiatr, a może sen! (opuszczają go siły. Chwiejąc się, zasiada Manru na kamieniu). Nie, nie! A więc — a więc! (Usypia. — Muzyka ilustruje sen, w którym wspomnienie Ulany walczy z włóczęgowską żądzą cygana. Równocześnie toczy się na niebie bój między chmurami a księżycem, który odnosi wreszcie zwycięstwo. Ilekroć padnie jasny promień księżyca, Manru porusza się niespokojnie napowrót. W końcu gdy chmury zupełnie ustąpiły, podnosi się Manru zwolna z zamkniętemi oczyma, jakgdyby magnetyczną siłą wiedziony).
SCENA II
MANRU — CHÓR CYGANÓW.
(Chór odzywa się z początku za sceną, nadciągając coraz bliżej. Muzyka gra marsz cygański). CHÓR CYGANÓW. Naprzód, naprzód w pochód śmiały... MANRU
(ciągle z zamkniętemi oczyma i wyciągniętemi przed siebie ramionami postępuje ku górom). CHÓR CYGANÓW. Jak wzburzonej fali toni, (Księżyc niknie za czarną chmurą, odzywa się grom blizkiej burzy. — Manru potyka się i bezwładnie upada).
CHÓR CYGANEK. Topiąc w ognia skry Zgadniem my (Na ścieżkach górskich pokazuje się grupa cyganów. Każda grupa ma swoich grajków. — Malownicze kostyumy). Jak lawina swą nawałą, CHÓR DZIEWCZĄT CYGAŃSKICH. Wzrok nasz ogniem swym (Część cyganów wkracza już na scenę, pozostają jednak jeszcze w pewnej oddali od Manru)
CHÓR CYGANÓW. Tylko ogień który wzniecim SCENA III
Ciż — OROS — AZA — JAGU. (Na jeziorze pokazuje się prymitywna łódź, w której z królewskim majestatem w otoczeniu cyganek pojawia się Aza — nadto zaś Oros i Jagu i kilku innych z cygańskiej starszyzny. Niektórzy mają pochodnie. Aza ma na sobie malowniczy kostyum. Kostyum Orosa i ozdobna wielka laska z toporkiem każą domyślać się w nim księcia szczepu). CHÓR CYGANÓW. Naprzód, naprzód w pochód śmiały. CHÓR DZIEWCZĄT CYGAŃSKICH. Wabić, zwodzić nam świat cały. WSZYSCY. Naprzód, naprzód — tu, to tam! (Zstępując z góry, grupa dziewcząt cygańskich znajduje leżącego na ziemi Manru)
(Równocześnie łódź dociera do brzegu. Aza wchodzi na ląd). DZIEWCZĘTA CYGAŃSKIE. Ach! AZA. Ach, cóż to? CHÓR. Ktoś leży tu. AZA. To kto? CHÓR. To Erumanel! AZA. Erumanel! CHÓR.
CHÓR. Czy to Manru? OROS. Czy to Manru? AZA (wyrwawszy jednemu cyganowi z rąk pochodnie przyświeca omdlałemu Manru w oczy) Niepoznany Manru nasz! OROS. To jest Manru! CHÓR. Tak to Manru! AZA. Cóż gapie? Wy, potwory CHÓR. Przynieść wody, oblać twarz! (Kilku chłopaków i kilka dziewcząt czerpie wodę z jeziora) Wody! Wody! (skrapiają twarz Manru). AZA. Dziwny traf! CHÓR. Wody! Wody! Wody! MANRU
(rozbudzony wspiera się mozolnie na łokciach. Księżyc znowu świeci pełnym blaskiem) AZA. Śniłam ja o nim całą noc MANRU. Ha? Cóż to? Mów AZA. Wśród przyjaciół! No — (podaje mu rękę i pomaga podnieść się) — już wstań! OROS (występując) Nie, nie CHÓR. Wszak on się wyrzekł swoich ojców sam! OROS. Ty masz innych braci według praw! AZA. Oros! Wyrok zmień OROS. Nie, nie, nie! CHÓR. Przeklęty! Przeklęty! Przeklęty! AZA. OROS. Kto zapomnieć braci mógł, CHÓR Przeklęty! Przeklęty! Przeklęty! AZA. Nie! O, nie! OROS. Kto wziął sobie żonę z chat, Kto z białymi za pan brat, — CHÓR. Kto wziął sobie żonę z chat, AZA (Obejmując Manru) Oros! Przekląć Manru śmiesz? OROS Na Mroden — Oro! AZA (oddalając się od Manru — szyderczo) Więc tak? Jeśli chcesz! CHÓR. Nie cofnie! nie! AZA. Więc nie, więc nie! CHÓR. A to co? Co za ton? AZA. Me serce teraz posły jemu szle! (Przystępuje znowu do Manru i z widoczną tkliwością wspiera się o niego)
OROS (odciągając ją, namiętnie) Odstąp. AZA (śmieje mu się w twarz szyderczo) Ośmieszasz się. (Jeszcze serdeczniej tuli się do Manru)
OROS (groźnie podnosząc toporek) Idź precz! CHÓR. Idź precz! Idź precz! MANRU (wyrwawszy się Azie, chwyta podniesione ramię Orosa). Spokojnie, Oros! AZA. Ha, ha! OROS (do Azy). Dzierlatko, oto masz! AZA (do Manru) Ach patrz! On drwi! OROS (do chóru) Wytchnijcie chwilę z trudów, z bied, CHÓR (cofając się w głąb na prawo. Podczas gdy jedni rozpalają ognisko i krzyczą się dokoła niego, mruczą inni niechętnie). Naprzód, naprzód w pochód śmiały! SCENA IV.
OROS — JAGU I CHÓR.
(Chór w głębi na prawo skupiony dokoła ogniska. Manru i Aza z przodu, zrazu po prawej stronie, przechodzą następnie na lewo). AZA (z kokieteryą do Manru). Byłoż za nami tęskno ci? (widząc, że Manru stoi ze zwieszoną głową) A możeś przywykł już? MANRU. Azo! AZA (szyderczo gładząc go po twarzy). O nie! MANRU. A jednak wiedz: istnieje coś, AZA (oddalając się od Manru) Podbija głupca nie sam bój, MANRU (śpieszy ku Azie, by ją ująć za rękę, którą Aza cofa) Ach, tak! AZA (gwałtownie zbliżywszy się do Manru, obejmuje go i tuli do siebie) Więc z nami pójdź, kochamy ciebie! MANRU (w gwałtownej walce z sobą uwalniając się z jej objęć) Ach, daruj! Ach, daruj! (Na stronie do siebie) A tej, com kochać ją miał niezłomnie AZA (odwróciwszy się, siada na głazie po lewej stronie, oświetlona księżycem. Śpiewa jakby do siebie) Dziwne są te cygana losy: (uderza w tamburyn).
CHÓR. Hejże! hejże! W pochód śmiało! AZA.
Pośród kwiatów lśniącej! (Tamburyn).
(Dziewczęta cygańskie przy ostatnich słowach powstają i wtórują Azie).
CHÓR. Tra, la, la, la, la, la! (Cały chór wpada w pieśń Azy).
AZA. Leci w świat? MANRU (do siebie, poruszony) Nasza pieśń! Młodości lata (do Azy) Już dość! Wam w dalszą drogę czas, AZA. Tra, la, la, la, la. la! (Aza powstawszy, wyciąga ramiona i nogi sposobem tancerek, przyczem rozluźnia jedwabną chusteczkę i kusząco uśmiecha się do Manru).
MANRU. Już dość, już dość, zaklinam was Ja czuję, serce me nie głaz (Aza przecząco potrząsa głową, jej ruchy przybierają charakter namiętnego tańcu, do którego następnie przyłączają się dziewczęta cygańskie. Wreszcie Aza zbliża się do Manru, zarzuca mu lubieżnie ramiona na szyję i pociąga na prawo).
SCENA V.
CIŻ — OROS.
(Manru i Aza znowu po prawej stronie wraz z innymi). OROS (zbliżając się gniewnie) Już dość! A to co znaczy? AZA (tryumfująco poprowadzić usiłuje Manru ku obozowi cygańskiemu) Manru z nami, nie inaczej! OROS (odrywając Azę od Manru) Pozostaw go! CHÓR CHŁOPAKÓW. Manru chce zostać, OROS (do Manru) Ty, zdrajco, precz! AZA. Ja biorę go! OROS. Ja rzekłem raz, idź precz! CHÓR (mężczyzn) Ty, zdrajco, precz! OROS. Ja żartów nie znam wobec zdrad, CHÓR. Nań wyrok padł! OROS. Zalotom sprośnym twym zły czas. CHÓR. On nie wart was! AZA (stojąc zuchwale naprzeciw Orosa) Ja kocham go! OROS. Więc kochasz? AZA (rzucając się Manru na szyję) Patrz! OROS. Ty śmiesz przed mem obliczem? AZA. Dla mego serca głos twój niczem! OROS. Ty odstąp go! (rzuca się na Azę)
CHÓR Ty odstąp go! OROS Idź precz, bo zgładzę cię! (podnosi przeciwko Azie toporek)
JAGU (przytrzymując Orosa za ręce) Stój! OROS
(gdy inni cyganie przytrzymują go za ręce, stoi zadyszany) JAGU. Ta dziewka kocha! Czyż to grzech? CHÓR KOBIET. To zazdrość jest! OROS. Czy jego winy tajne wam? CHÓR MĘŻCZYZN. Tak jest! Tak jest! AZA. Toć kpi ten człek! OROS. Musicie rozbrat wziąć, jam rzekł! AZA. Chce wiedzieć to! OROS. Mój wyrok daje śmierć, lub życie! AZA. Gardzę twą pychą! OROS. Przed władzą mą się ugiąć musicie! CHÓR MĘŻCZYZN. On rzekł! CHÓR KOBIET. Cicho! Cicho! JAGU. Wiedźcie! Wiedźcie! CHÓR. Słuchajcie! Jagu! JAGU. Po co tu sądzi srogość taka? CHÓR. Nie! Nie! JAGU. Gdy wrócić do nas chce nasz brat, (Słowa Jagu odbijają się widocznie silnem wrażeniem na obecnych)
CHÓR OGÓLNY. Przebacz! Przebacz! OROS. Nie zgadzam się! JAGU. Młodości wina, nie chłopaka! CHÓR MĘŻCZYZN. Ha, tak! Ha, tak! JAGU. Któż karać śmie na całe życie! CHÓR MĘŻCZYZN. Ha, tak! Ha, tak! JAGU. Czy sąd tylko gnębić może! CHÓR MĘŻCZYZN. Prawda! JAGU. Utracić Manru, nie daj Boże! CHÓR (mężczyzn i kobiet) Nie! Nie! JAGU. Nam jego żal! CHÓR. Zgoda! Zgoda! OROS. Dość bredni tych! (do Manru) A ty, odstępco, precz! AZA. Tra, la, la, la, la, la, OROS. Bezwstydna dziewko! CHÓR. On nasz! On z nami znów! OROS (do Azy) Niech cię grom powali! CHÓR (do Manru) Ty nasz! Ty nasz! (do Orosa) Obronim go! OROS. Mój wyrok padł! CHÓR. Manru! Manru! OROS. Nędzni wy! Ot, patrz! (rzuca toporek na ziemię i chce odejść)
CHÓR. Ach! OROS (do Manru i Azy odchodząc) Lecz drżyjcie przed mą zemstą wy! CHÓR (częścią zaniepokojony, częścią szyderczo) — On zbiegł... i już! (Oros wychodzi)
SCENA VI.
CIŻ (bez Orosa)
CHÓR (rozmaitych głosów) — Tak, tak! To nie jest mąż. — Tyranem być! KILKA GŁOSÓW. Lecz kto wodzem ma nam być? CHÓR. Kto wodzem nam być chce? AZA i JAGU. Manru! MANRU. Nie, Nie! CHÓR Manru, Manru! MANRU. Nie, Nie! AZA. Musisz ją wziąć! CHÓR. O, tak! O, tak! MANRU. Nie! AZA. Opuścisz mnie? MANRU. Ten straszny wzrok! AZA. On moim jest! (Na znak Azy występują muzykańci, grać zaczynają pod przewodnictwem Jagu, który wykonuje solo na skrzypcach)
AZA. O, Manru, słyszysz co za ton! CHÓR. Czy on ma serce? MANRU. Ach, tak! AZA. O, tak! MANRU. Niech kończą oni! AZA. I śmiech i łza w tej pieśni gra. MANRU. Niech kończą oni! CHÓR. Patrz! Patrz! MANRU. Bo krew bije niby młot! CHÓR. Patrz! CHÓR RÓZNYCH GŁOSÓW. — Patrz Patrz! (wskazując na Manru) — Sen pełen kras. AZA. Wygrany bój! CHÓR (zbliża się do Manru i okala go, wyciągając ręce) Z nami pójdź, Patrz, tu nowe znajdziesz życie! MANRU (do Azy) Ach, twoim jam jest! CHÓR. Śmiało Manru śpiesz! MANRU. Wiedź mię czarodziejko! ty, CHÓR. Spiesz, Manru, spiesz! MANRU. O, nie w mocy mej to dalej, AZA. Moim tyś, moim! CHÓR. To szczęścia zdrój! AZA. W niepamięć poszła dziewka ta. CHÓR. Cześć wodzowi cześć. AZA. Więc w drogę, MANRU (odwracając się, do siebie) Moja żona... mój syn!... (poczyna dnieć)
CHÓR MĘŻCZYZN. Hej, hej! już świt! MANRU (jak wyżej) Bóg widzi, to nie winą mą, CHÓR. Hej, hej! Już świt! MANRU. Chcesz, bym kochał wierniej, szczerzej, CHÓR. Wahanie złóż! MANRU. Chcesz bym twoim był jedynie CHÓR. Więc w drogę czas! MANRU (stanowczo) Azo — Bracia! CHÓR. Precz stąd, niewoli duchu zły! (Przy energicznych dźwiękach marsza cygańskiego spieszą Manru i Aza przytuleni do siebie w stronę gór. Chór zdąża za niemi)
SCENA VII.
UROK — ULANA.
(Po dłuższej pauzie odzywa się głos Ulany). ULANA (za sceną) Manru Gdzie jesteś? (na scenie) O Jezu — Marjo! UROK. To niecny człek! ULANA. Mój Boże! Mój Boże! UROK. Któż wie gdzie zbiegł! ULANA (powtarza jakby nieprzytomna) Mój Boże... Mój Boże.... UROK. Spełniło się, to co dawno rzekł! ULANA (podnosząc ręce do nieba) Ty co masz w niebie tron, UROK. Nieszczęsna! ULANA. Czy kto kochać mógł jak ja? UROK. Cyganię to! ULANA (z wysiłkiem biegnąc w stronę gór) Manru! Manru! UROK. Nieszczęsna! ULANA (wracając z żałośną skargą) O płyńcie, wy, (chwyta się obiema rękoma za głowę bliska szaleństwa).
UROK. Ulana! ULANA. Manru! Manru! UROK. Poleciał, jak wiatr! ULANA. O, spiesz, o, spiesz, zawróć go! UROK. Czczy trud! ULANA. Nas zbaw oboje! UROK. Więc spieszę! (Z widoczną niechęcią wspina się po ścieżce do góry).
ULANA. Manru! Ach stój! UROK (schodząc z góry) Zapóźno trochę już. (Niknie na załomie ścieżki).
SCENA VIII.
ULANA (sama) Zapóźno... zapóźno... (chwiejnym krokiem spieszy ku jezioru). Ten los zdeptany! Jak gad! (Rzuca się do wody).
UROK Ulano co czynisz! (z rozpaczą) Zginęła Zginęła! (po chwili) Ty podły! Morderca! SCENA IX.
MANRU — AZA I CHÓR CYGANÓW — następnie OROS I UROK
(po dłuższej pauzie na górze Manru i Aza ciągle jeszcze obejmując się nawzajem, przechodzą przy dźwiękach marsza cygańskiego na czele cyganów. Nagle występuje Oros i równocześnie pojawia się w pobliżu Urok). OROS (stając naprzeciw Manru i Azy) Chcesz wziąć mi Azę — (strąca Manru w przepaść)
UROK Tak, tak, kark złam! AZA Ach! UROK. Ha, ha, ha! (do Azy) Ot masz go tam! Zasłona szybko spada.
KONIEC AKTU TRZECIEGO I KONIEC OPERY.
|