Manru/Akt II
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Manru |
Wydawca | Księgarnia Polska |
Data wyd. | 1901 |
Druk | Drukarnia „Słowa Polskiego“ we Lwowie |
Miejsce wyd. | Lwów |
Tłumacz | Stanisław Rossowski |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
AKT II.
Domostwo Manru. — W głębi ciemny bór sosnowy. — Na lewo (od widzów) frontowa ściana chaty. — Na prawo kuźnia Manru.
SCENA I.
MANRU — ULANA
(Nad wieczorem. Ulana siedzi we drzwiach chaty, nogą poruszając kolebkę z małem dzieckiem, zwrócona plecami do Manru, który z młotem w dłoni stoi przy swej kuźni). MANRU
(uderza młotem w sztabę żelaza, poczem opuszcza młot. Patrząc z ukosa na Ulanę). Ot, siedzi tam (uderza młotem) Ot, siedzi tam, Z dzieciną swą! (znowu uderza młotem) O nie! Nie nie! (Od chaty dobiega głos śpiewu Ulany).
ULANA (przy kolebce) Sen cię, tulić chce, MANRU. Tak wciąż brzmi ten słodki śpiew. Gdy widzę ją, znów dawny czar ULANA. Kwiatki sypię mu. (po chwili) Śpij, śpij! MANRU. Nie, nie: (gwałtownie) Ja walę, ja walę! (opuszcza z hukiem młot na ziemię) ULANA (występuje naprzód) Znużonyś? MANRU. Śmiertelnie. ULANA (podając mu misę) Więc spocznij i jedz! MANRU. Precz z jadłem precz! ULANA. Co tobie? MANRU. Ach puszczaj! ULANA. Czy masz przyczynę? MANRU. Czy nie wiesz? (Dziko zrywając się) Mam dość! ULANA. Nie trać odwagi! MANRU. Lepsze już czary, gwałt, plądrowanie — ULANA. Ach czemuż niema miłości tu z nami! MANRU. Tak sądzisz? ULANA. Manru, ty mój, nasz los nie zapadł jeszcze. MANRU. Nie, nie! ULANA. Ach, gdybyż nic więcej! MANRU. Cóż więcej być ma? ULANA (śpiewa melancholijnie) „Ledwie księżyc w pełni wstał, MANRU (rozjuszony uderza nogą o ziemię) Do kata! ULANA. Manru! Ach! daruj! MANRU. Precz! precz! ULANA. Ach, serce mi, ach, pęknąć chce! MANRU. Ja sam tylko ja boleć prawo mam. ULANA. Jam wierna ci po wszystkie dnie! MANRU. Umiałaś dziecię rzucać i dom, ULANA. Mnie wiódł tam głód! MANRU. Matczyne przekleństwo w darze masz! ULANA. Nie, nie! MANRU. Więc naprzód ty sama spłakaną twarz zmień! ULANA. O, któżby uśmiechem wyjaśnić ją mógł. MANRU. Zaprawdę, piekło roznieca mi krew! (podnosi zaciśniętą groźnie pięść)
SCENA II.
CIŻ — UROK.
(Urok pojawia się nagle i staje naprzeciwko Manru)
UROK. Stój, stój, sąsiedzie! MANRU. Ach, tyś to! UROK. To ja! MANRU. Czarci płód! UROK. Ja sam! MANRU. Zaprawdę ten nie czyni krzywdy nam! (podchodzi znów do kowadła).
UROK. Tak w ludziskach wre złość, MANRU. O, gdyby tak nagle ogień z niebios UROK. Serdeńko! Czyż świat runąć ma, lub pójść w dym? (robi ruch powieszenia:)
MANRU (przygnębiony do najwyższego stopnia:) Tak, tak, zakończmy raz! ULANA (do Uroka.) Tyś niecny, wiesz! UROK (do siebie) Hi, hi! (do Manru) W tej chatce tu ciasny ci schron — (do Ulany głos jej naśladując) A gdy miłe rady moje, ULANA. Człeku bez serca! UROK. Bez serca ja? MANRU. Znana to rzecz! Świat słusznie ULANA (szyderczo) Jaszczurczy wzrok, a w ustach jad — UROK. Ha, ha! MANRU. Twój czar i na nas padł, ULANA. Tak, tak! MANRU. Zły duch od ciebie wieje. UROK. Kto widział czarodzieje? Ze śmiechem stoi, marszcząc brwi, ULANA. Lecz ty używasz ich! UROK. Tak, tak! ULANA. Więc tobie obcą siła ta? UROK. O nie! (z lasu odzywa się głos skrzypek) Oj, oj! A to ci gra! (Manru nadsłuchuje z widocznem wzruszniem) Lecz straszny to śpiew! MANRU (poruszony, walcząc z sobą) O tak! UROK. Sam żar pieśń ta! ULANA. Najświętsza panno, otuchę daj! UROK. Hi, hi! MANRU. O nie! O nie! Słuchajcie! ULANA. To moja śmierć! UROK (do Manru) Tak nie gra, nikt tu w naszej wsi, To obcy ktoś, jam pewny, ULANA. Co? MANRU. Co? UROK. Erumanelów bandy twoich ślad! ULANA. Więc oni tu? MANRU. Czyś prawdę rzekł? UROK. Hi, hi! ULANA. Erumanel? MANRU. Przeklęty kłamco! (aby ukryć wzruszenie zbliża się do kowadła) Tam oni tam? (uderza młotem) Gdzie ty słyszysz młotów jęki? UROK. Ha, ha, ha, ha! Kowadło, młot toż samo tam, ULANA. Wszystko, wszystko już stracone! MANRU. Nie, nie... Nie, nie! (oddala się od kowadła)
UROK. O, jak pobladła twoja twarz? ULANA. Zadrżałeś! MANRU. Na Boga tak gra tylko Erumanel! (chce wyjść).
UROK I ULANA (zatrzymując go) ULANA. Co czynisz? najdroższy, jedyny! UROK. Hej! hej? MANRU. O, puśćcie mnie! ULANA. Nie rzucaj mnie! MANRU. Chcę widzieć sam! UROK. Stójże, stój! MANRU. Ja chcę, ja chcę? ULANA. Manru! MANRU. Czas mi doń, czas! SCENA III. CIŻ — BEZ MANRU. UROK. <poem>Porwał go szał? ULANA (bezradna, zrozpaczona) Manru, Manru! UROK. Drapaka twój cyganek dał! ULANA. (jakby pod wpływem nagłej decyzyi, biegnąc za Manru) Dogonię go! UROK (wstrzymując ją) To istny szał! ULANA (wyrywając się) Ja za nim w trop! UROK (j. w.) Stój! stój! stój! stój! ULANA (załamując ręce) Tu szczęścia kres! UROK. Powróć tu! (wydobywa flaszkę) Ty głupia, teraz już znasz mnie? (pokazuje jej napój)
ULANA. Och! UROK. Patrz! ULANA (nie zważając na słowa Uroka) Tak! słuszność masz... UROK. Jam zawsze kiep, lecz cóż ja zrobię! ULANA. Zbawieniem, szczęściem napój ten! UROK. Ej, nie sądź! ULANA. Co? ten lęk — UROK. To się okaże! ULANA. Ach strach mnie bierze znów SCENA IV.
CIŻ SAMI — Manru i JAGU.
(Na skraju lasu ukazuje się Manru i Jagu, sędziwy cygan. Manru i Jagu pozostają podczas tej całej sceny po prawej stronie chaty — Ulana zaś i Urok, zwłaszcza z początku, po lewej).
UROK. O, gość! Kochany gość! ULANA (chce podejść do Jagu — strwożona). To kto? UROK (wstrzymuje ją) Stój, dość! ULANA. Kto to? UROK. To stary Jagu, coś go znała tu! ULANA. To skrzypek ów! Mnie strach! JAGU (do Manru) Od stryczka, pomnisz, zbawiłeś mię raz. MANRU. Dla takich dzisiaj wspomnień nie czas! ULANA (do Uroka) Co mówią? UROK (nakazawszy Ulanie milczenie, bacznie przysłuchuje się rozmowie Manru z Jagu) Ciszej! JAGU. Dziś radbym odpłacić! MANRU. Już dość! JAGU. Przebaczą ci winy z dawnych lat! MANRU. Ha, ha! ULANA (chce się także zbliżyć do rozmawiających) Co słyszysz, mów! UROK (powstrzymując ją) Opowiem ci! JAGU. Więc pójdź! MANRU. Nie, nie! JAGU. Pójdź ztąd! MANRU. Nie, nie! ULANA. (podszedłszy nieco — traci nagle odwagę i staje, jak wryta) Odwagi brak. — O, męki te! UROK (do Ulany) Uspokój się! JAGU. Na księcia cię obiorą wnet! UROK (nadsłuchując, do siebie) Na księcia! JAGU. Wszak wiesz, mnie mają u nas za wyrocznię! MANRU. Nie! JAGU. Pójdź ztąd! MANRU. Nie, nie! Co ona pocznie? UROK (do siebie) Ten łotr! Tchórz, boi się widocznie! ULANA. Co szepce on na ucho co? UROK. Ha, ha! ULANA. Nie, nie! nie puszczę go! JAGU. Powrotu chwila oczekiwana! MANRU. Czyżby tak? JAGU. Wierzaj! MANRU. Ja nie śmiem — nie mogę? JAGU. Nie chcemy za nic postradać cygana! MANRU. Ona JAGU. Pójdź! MANRU. Grób chyba z nią rozwód mi da! JAGU. O, pójdź! O, pójdź! ULANA. Oddala go! UROK. Ot, żart, niebożę! ULANA. Nie, JAGU. A cóż! Aza! UROK (znowu podsłuchując) To imię zda się, że skądiś znam! JAGU. Pamiętaj — Aza! MANRU. Mów, czy piękna wciąż? JAGU. Kto ją posiądzie, szczęsny będzie mąż! MANRU. O, żar przedziwny! JAGU. Rozkwita! MANRU. Ach, jak polny kłos! JAGU. Takiej, jak Aza, nie znajdziesz nie! UROK. Już złapał go! ULANA (zdąża ku Jagu i Manru) On pójdzie z nim! UROK. Stój! ULANA. Puszczaj mnie! UROK. Poczekaj stój! MANRU. Pamięta mnie? JAGU. Ty wiesz żeś w myśli jej! MANRU. O, Azo ma! JAGU. Czy tam, czy tu, MANRU. A ja tu ginąć mam! JAGU. Lecz spiesz się spiesz... MANRU. Bo co? Mów, stary! Mów! (gwałtownie chwyta starego Jagu za ramię)
JAGU. Orosowi się powiedzie łów. MANRU. Co? Oros? Nie! (chce wyjść i pociąga Jagu za sobą)
UROK. Ha, ha, ha, ha! ULANA. Manru!!! Manru!!! (Manru staje. Widocznie tocząc walkę z sobą samym, spogląda na Ulanę. Zrezygnowany) MANRU (stanowczo) Nie, nie! Idź, stary, idź! UROK. O, patrz! On być JAGU. O, pójdź! MANRU (podczas gdy Jagu wacha się, tonem wyniosłym) Me słowo znasz! JAGU
(wychodzi) SCENA V.
Ciż — bez JAGU.
ULANA (do Manru) Czego on chciał, zwierz mi, zwierz! MANRU. Nic, nic! UROK. Hi, hi! Czy wiesz? MANRU. Ten łotr o wszystkiem gadać chce! (przechodzi do kowadła i poczyna kować). ULANA. Lecz mnie powiedzieć możesz! MANRU (wymijająco) On jałmużny chciał. UROK. Czy tak? Czy tak? MANRU. Stłum twe krakanie radzę ci! UROK. Jałmużny chciał... MANRU. Kraść tutaj? tu? UROK. Tak... tak! Świat cały wierzy, ULANA. Boże! MANRU (szyderczo) Kto wiarę da? UROK. Ha, ha! Zrozumiej mnie! ULANA. Mnie strach już brał. MANRU. A, brednie! UROK. Niech cię włóczęga ruszy ztąd, ULANA. Czy tak? MANRU. A gdybym chciał? UROK. Ha, ha, ha, ha! ULANA. Ptaszyna kocha gniazdko swe MANRU (przy kuźni z młotem w ręku) Nie włóczę się! Mnie wiedzie los! Ja muszę ciągle naprzód iść. (staje zadumany).
UROK. Patrz! MANRU. Tak płatki kwiatów niesie wiatr ULANA. Błądzić — błądzić, błądzić wciąż!... UROK (do Manru) Rzecz niewesoła ULANA. Nie bronię ci! MANRU. Niewczesne trwogi złóż! UROK. Ja wiem, ja wiem, że przyjdą tu, MANRU. Słyszałeś to? UROK. Ha, ha, ha, ha! ULANA. Kobieta? MANRU. Milcz, nędzny psie! UROK. O, tak — o, tak! MANRU. Dość! dość! UROK. Tak, tak! Byłem ja tam, widziałem ją! MANRU. Milcz, nędzny, milcz! ULANA. Mów! Piękny to wąż? UROK. Ha, ha! MANRU (rzuca się nań z zaciśniętemi pięściami). Stul gębę, stul! UROK. Wzburzony król! ULANA. Czy tak? UROK. Nie! MANRU. Stul gębę, stul! UROK. Nieznany mi piękniejszy głos MANRU. Nie piśniesz ani słowa! ULANA. Tak, tak, to o niej mowa. UROK. Jej czar — gdy myślę, aż sam drżę. MANRU. Potworze! ULANA (do Uroka) Milcz! MANRU. Ja cię nauczę! ULANA (do Manru) Daruj! UROK. Tak łamać wiarę! ULANA (do Manru) Ustąp! MANRU (do Uroka) Krakanie krucze! ULANA (do Uroka) Ty idź! Ty idź! MANRU. Bodajeś skonał! UROK. Ha, ha, ha ha! MANRU. Ja cię zgruchoczę! UROK (umykając) Powoli, bratku, (znika w lesie).
SCENA VI.
MANRU — ULANA.
MANRU
(chce biedz za Urokiem) ULANA. (wstrzymując go) Stój! Stój! MANRU. Krew we mnie gra! ULANA. Stój! Stój! MANRU. Dawno zginąć miał podły kret! (uspokaja się zwolna i podejmuje młot)
ULANA (wchodząc do chaty) Napoju! MANRU. Ten czarci płód; ULANA (wraca, ma we włosach kwiaty. W ręku trzyma puhar i flaszę). Manru, Manru! MANRU. Co? Wino? ULANA. To cię pokrzepi! MANRU. Nie wezmę nie, kielicha w dłoń! ULANA (nalewając) Ej, zajrzyj doń! — Ej pij! MANRU. Uroczą ma woń! ULANA. Ej, spróbuj zajrzyj doń! MANRU. Podstępny napój ten! ULANA. Pij! pij! MANRU. Ha, jeśli chcesz! ULANA. Z radością! MANRU. Więc, więc daj! ULANA. Czy kochasz mnie? MANRU. Ach, i cóż? ULANA (z wachaniem) Nie kochasz już? MANRU. Nie drażnij mnie ULANA. Więc pij! (nalewa szybko)
MANRU (wypiwszy) Ach, pyszny smak! ULANA. To chłodzi tak! MANRU. To siły zdrój! ULANA (do siebie) O, Boże! Ach, Boże zmień mu duszę! MANRU (do siebie) A to mi napój! ULANA (do siebie) O, Boże, poskrom jego szał! MANRU (do siebie) Kto jej to dał? (Urywając. — W ciągu pauz objawia gestykulacyą działanie napoju)
...Tak, tak... ULANA. Więc jeszcze pij! MANRU. Ach, w tobie pokusy czar! ULANA. Co znów! MANRU. A jednak miłe życie! ULANA (do siebie) To sen, ten zwrot! MANRU. Ulano! ULANA. A więc to nie minione! MANRU. Ulano, rzuć swary, spory! (obejmując i pociąga ją do siebie) ...O tak! ULANA. Lecz w sercu mem MANRU. Zapomnij już! ULANA. Wiał z ciebie wprzód! MANRU. Ach przebacz, przebacz szaleństwo to! ULANA. Nie, nie wstrzymaj się! MANRU. O gwiazdko, szczęście me! ULANA. Więc mów? MANRU. Jak wietrzyka wianie, Tak ku mej Ulanie — ULANA. Nie — wierzyć nie mogę MANRU. Luba wiarę daj! ULANA. Chcesz rozwiać mą trwogę? MANRU. Wróci, wróci raj! ULANA. Jakżeż wierzyć chcę! MANRU. Porzuć smutki, luba ULANA. Już czychała zguba, MANRU. Kto zna serca drogę? ULANA. Boże mój! Więc tak? MANRU. Gdzie ja miałem oczy? ULANA. Ach, wszystkie me troski rozwieją się w dym, MANRU. Czyj głos równie tkliwie upieści słuch? ULANA. Ach, nadzieja wraca! MANRU. Nowe życie we mnie
MANRU. O ty słońce moje, ULANA. Szczęśni my oboje! MANRU I ULANA. Wiecznie, wiecznie wraz! Zasłona spada.
KONIEC AKTU DRUGIEGO.
|