<<< Dane tekstu >>>
Autor Alfred Nossig
Tytuł Manru
Wydawca Księgarnia Polska
Data wyd. 1901
Druk Drukarnia „Słowa Polskiego“ we Lwowie
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz Stanisław Rossowski
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


AKT I.
Wieś w Tatrach — Scena przedstawia przestronną, ogrodzoną łąkę; po prawej i lewej stronie zarysowują się chaty włościańskie, wśród nich chata Jadwigi z małym ogródkiem kwiatowym. W głębi Tatry oblane promieniami zachodzącego słońca.
SCENA I.
JADWIGA, DZIEWCZĘ Z CHÓRU. PIERWSZY I DRUGI CHÓR DZIEWCZĄT WIEJSKICH.
Dziewczęta wiejskie zajęte przygotowaniem do uroczystości dożynków wiją girlandy z zieleni i kwiatów, przymocowując je wstęgami do żerdzi. Na scenie ruch wesoły. Tylko Jadwiga siedzi w smutnej zadumie przed chatą.
JADWIGA.

Jak grom
Rzuca się jastrząb z podniebnych stron,
Niedarmo gnał
Już gołąbkę w swój chwyta szpon.
Próżne łzy!
Biedna ty!
Ach, ćmę los w ogień gna!

PIERWSZY CHÓR DZIEWCZĄT.

Tra, la, la, la, la!

DRUGI CHÓR DZIEWCZAT.

Ot wieńce są!
Tu dać je, wnet pójdziem w tan.

JADWIGA.

Córę mą
Wziął czarownik, cyganem zwan,
Napróżno łzą
Krew zmyć pragnę z serdecznych ran.
Ból mnie zmógł —
Wie to Bóg —
Ach, żem straciła cię!

PIERWSZY CHÓR.

Tra, la, la, la, la!

DRUGI CHÓR. (rzucając pierwszemu girlandy:)

Hej! nuże zwrot!
Chwytajcie koniec w lot!
Leniwcy sam tu!
Piękny kres temu dniu!
Hej raz — dwa!

PIERWSZY CHÓR
(chwytając girlandy i wiążąc je do żerdzi:)

Niech oko uciechę ma!

PIERWSZY I DRUGI CHÓR.

Tra, la, la, la!

JADWIGA.

Ptaszko ma!
Ciężki stoczyłam z sobą bój...
O, dolo zła,
Dzielić z poganinem los swój!

DRUGI CHÓR.

Jest pełna kras
Ta łąka, jak każda z nas.

PIERWSZY CHÓR.

Tra, la, la, la!

JADWIGA.

Ptaszko ma,
Śnię o dniu,
Gdy przybędziesz tu.

PIERWSZY CHÓR.

Tra, la, la, la!
Już wieczór zszedł,
Roboty koniec już wnet!

DRUGI CHÓR.

Wstęgi dać!
Więcej czerwonych kładź!
Roboty koniec już wnet!

DRUGI CHÓR.[1]

Gdy wieczorny zorzy znak na niebie w końcu stanie.

PIERWSZY I DRUGI CHÓR.

Gdy słonecznej tarczy blask, las już przysłonił wpół,
Wtedy słychać flet pastuszy i trzód wydzwanianie.
A dzwon, nieszporów odzew miękki rzuca w ciszę siół.

DRUGI CHÓR.

Od pracy cały wraca lud.

JADWIGA.

A czy zrobione wszystko już?

CHÓR PIERWSZY.

Ach, matko spojrzyj istny cud!

CHÓR DRUGI.

Poczniem wnet! Szczęście służ!

CHÓR PIERWSZY.

Szczęście służ!

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

Spróbujmy tylko, jak też pójdzie nam?

JADWIGA.

Czy dla was świat to taniec sam?

PIERWSZY CHÓR.

Nie pomnisz matko młodości już!

CHÓR DRUGI.

Poczniem wnet!
Szczęście służ!

DZIEWCZYNA Z CHÓRU. (do Jadwigi).

Tyś taka wciąż zadumana!

JADWIGA.

W mej myśli tylko Ulana!

CHÓR PIERWSZY.

Taniec i strój!
Nam w nich radości zdrój!

CHÓR DRUGI.

Aż kipi krew.

CHÓR PIERWSZY.

Wesołość zwiastuje śpiew.

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

Krąż w tańcu, krąż —
W nim nieraz znajdzie się mąż.

JADWIGA.

Córuś ma!
Niech wesele światu gra,
Mnie łzy, mnie łzy —
W głębi serca zawsze ty

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

Cudniej, niźli zawsze — lśni czerwony blask wieczora;
Ukończony roczny trud — pod dachem plony już!
Słodki ten dożynek czas, uciecha naszych dusz
Ach cieszcie się! minęło złe — rozkoszy dzisiaj pora.

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

Tra, la, la, la.

SCENA II.
CIŻ — UROK.
(Urok wpada nagle na scenę. Jestto szpetny, obdarty chłop z wielką rozczochraną głową i podstępnem rozmyślnem głupowatem wejrzeniem).
UROK.

Ha, ha, ha, ha, ha, ha.

(dziewczęta przerażone rozbiegają się).
CHÓR PIERWSZY.

Ach, Urok!

CHÓR DRUGI.

Sowa!

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

Djabeł sam!

UROK.

Hi, hi! Co mi, co mi tam!

CHÓR PIERWSZY.

Urok!

CHÓR DRUGI.

Żmija.

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

Djabeł sam.

UROK.

Hi, hi! Niech tam, co mi tam!

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

Łotrzyk! Pokurcz!

DZIEWCZYNA.

Wstrętny gad!

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

Żmija, — wstrętny gad
Sowa — sowa — sowa!

JADWIGA.

Ty po cóż tu?

UROK.

Ha, ha, ha, ha, ha!
Śpiew i śmiech tu sam.

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

Bo tak chce się nam!

UROK.

Ty, mateczko, też
Zęby w śmiechu szczerz!

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

Ciesz się z nami, ciesz!

UROK.

Cóż, że córuś twa
We łzach kąpiel ma!

CHÓR DRUGI.

Ha, ha, Patrz! Ulana śle go!

CHÓR PIERWSZY.

Ha, ha! Patrz Ulana śle go!

JADWIGA.

O nie — dla mnie ona zmarła.

UROK.

Zmarłą ją widziałam raz,
Smutne śniła sny.
Pytam się więc jej:
Zkąd boleść ta?
Jęczy łka,
Los to jedna łza.
Nazbyt długie już
Te wygnania dnie!
Matki serce wzrusz
Wyzwól mnie!

CHÓR DRUGI.

Ha, ha, ha!

DZIEWCZYNA.

O, dolo zła!

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

On w czułości wpadł!

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

Ha, ha, więc mów
Co to za duch?
Co to za duch?

UROK.

Ulana twoja córa.
Prośbę śle ci tę.
Z nią źle. — Ale mnie, mnie;
Co mi, co mi tam!

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

Ha, ha, ha!
Na imię ma duszyczka ta:
Ulana! Ha, ha, ha!

JADWIGA.

Mnie pęknie serce z tych gorżkich drwin.
Tak chciała, więc ma;
Dopóki jej mężem ten czarci syn —
Ja nie znam jej!

UROK.

Matko! Och, stój!

JADWIGA.

Nie, nie!

(wchodzi do chaty)
SCENA III.
CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

Ha, ha, ha, ha!

DZIEWCZYNA.

O, to mi gach!
On już za cyganką podąża w snach,
w swych snach!
Po Manru pod swój on wprowadzi ją dach.

CHÓR PIERWSZY.

To mi gach!

CHÓR DRUGI.

Ha, ha, ha, ha!

DZIEWCZYNA.

On w wiedzie ją kiedyś pod swój dach.

UROK.

Pokarze cię Bóg.
Niegodnaś prochu zetrzeć,
Z Ulany stóp!

DZIEWCZYNA.

Skoro chłopakom nie spieszno do niej,
Temu tu ona pieszczot nie broni.

CHÓR.

Temu tu ona pieszczot nie broni!

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

W to tylko graj!
Ach, w to graj,
Mieć taki raj.
Całus twój
Słodki, ach!
Istny — ach!
Miodu zdrój!

UROK.

Kpię z was! Kpię z was!

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

Ach, śnię ja wciąż,
Co to za mąż!
Ze mną idź,
By żyć — ach!
I śnić — ach!

CHÓR PIERWSZY.

Ach, mnie bierz! Mnie bierz!

CHÓR DRUGI.

Ach, mnie bierz!

UROK.

Wnet przyjdzie czart,
On was jest wart,
To wasz kum!

CHÓR PIERWSZY.

Mnie bierz!

UROK.

Przed głupim w bok
To mądrych rzecz
Ale wara
Od Ulany! Precz!
Słuchajcie...
Jedno powiem wam,
Klnę się —
Co mi, co mi tam.

DZIEWCZYNA.

Co mi, co mi tam!

UROK.

Małpujesz źle.

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

Że ją wziąć byś rad!

CHÓR PIERWSZY.

To wie cały świat!

UROK.

Ty, sroko zła!

CHÓR DRUGI.

Ciesz się, łotrzyku!
Już niedaleko!

UROK.

Głupstwo i już.

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

Cygana przecie nóżęta pieką!

CHÓR PIERWSZY.

Śnię wciąż!

CHÓR DRUGI.

Sowa!

CHÓR PIERWSZY.

To mąż.

CHÓR DRUGI.

Sowa!

CHÓR PIERWSZY.

To raj!

CHÓR DRUGI.

Ach, to mąż.

CHÓR PIERWSZY.

Ach!

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

W to graj! W to graj,
Mieć taki raj!
Ten to ptak!
Gdy czmychnie mąż
Wnet do niej dąż,
Ty Sowo!

UROK.

Kpiny znowu, kpiny wciąż!

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

Ach, marzę wciąż
Co to za mąż!
Z nim idź
By żyć, ach!

UROK.

Nie masz czego tak się piąć!
Zła dziewko, zdala mi bądź!

CHÓR PIERWSZY I DRUGI.

By śnić, ach!

UROK.

Precz mi ztąd, gadzino zła!

(Ulana ukazuje się w dali)
DZIEWCZYNA.

Patrzcie tu, właśnie idzie ona!

CHÓR PIERWSZY.

Istny upiór, istny cień!

CHÓR DRUGI.

Patrz! Patrz!
Troską zgnębiona
Czego tu w taki chcesz dzień?

SCENA IV.
CIŻ — ULANA.
CHÓR DRUGI.

Cyganisze cześć!

ULANA.

O, czemuż wy, z mej niedoli
Szydzicie w głos?

UROK.

To wina twa!

ULANA.

Ach, lejcie łzy,
Płaczcie ze mną
Bo okrutny jest mój los!

UROK.

Cierpliwą bądź!

DZIEWCZYNA.

Szczęścia nie zaznałaś ty!

CHÓR PIERWSZY.

Jej szczęście zaszły mgły!

DZIEWCZYNA.

Urody twej cień!

CHÓR PIERWSZY.

Tak szczęścia nie masz ty!

DZIEWCZYNA.

Zbieliła lica.
Tęsknica.

CHÓR PIERWSZY (z współczuciem)

Zbieliła lica
Tęsknica!

CHÓR DRUGI (szyderczo)

Tęsknica!

UROK.

Tęsknica!!

ULANA.

Czy wobec was choćby najmniejszą winę mam?

CHÓR DRUGI (szyderczo)

Ha, ha, ha, ha!
Tra la la la!
Lalala!

UROK
(za którego Ulana spojrzeniem szuka pomocy)

Ja ani dbam!

ULANA.

Napróżno tracę nieszczęsna czas,
Ja i biedny ten pomiatany mój mąż!

CHÓR DRUGI (szyderczo)

 
Tralalala!
Ten biedny mąż
Ten pomiatany mąż.

UROK.

Najdroższy mąż!

CHÓR DRUGI.

Ten biedny mąż!
Ha, ha, ha, ha!

UROK.

Tak, ten słodki mąż!

ULANA.

Kimkolwiek by on był,
Ja kocham go z całych sił!

DZIEWCZYNA.

Czy godzien on ofiary!

CHÓR PIERWSZY.

Czy godzien on ofiary!

CHÓR DRUGI.

Ach, nie!

DZIEWCZYNA.

I czy dochowa wiary!

ULANA.

Kto kocha, ten musi wiernym być!

CHÓR DRUGI.

Ach nie już nie daleko.

CHÓR PIERWSZY.

A ujrzysz jak cygana nogi pieką!

CHÓR DRUGI
(naigrawając się otacza Ulanę)

Ledwie księżyc w pełni wstał
Już cygana bierze szał!

CHÓR PIERWSZY.

Ha, ha, ha, ha!

UROK.

Ja jestem tu, jej stróż!

(ochraniając Ulanę)
CHÓR.[2]

Ledwie księżyc w pełni wstał
Już cygana bierze szał!

UROK.

Nie, nie, za wiele już!

CHÓR DRUGI.

Patrz! Patrz!

UROK.

Nie, nie za wiele już!

CHÓR DRUGI.

Ledwie księżyc w pełni wstał
Już cygana bierze szał.
Rzuca żonę, dziecko rad,
Byle szybko pomknąć w świat!

ULANA.

Błagam was,
Skończyć czas,
Nie drwijcie, gdy w mem sercu ból!

UROK.

Ejże, baczność! Każda wiesz:
Wasze grzeszki znam ja też!

CHÓR DRUGI.

Patrz, patrz ha ha!
Gołąbki dwa!

UROK.

Gdybym tak ja też zechciał pleść,
Co tam o was prawi wieść.

CHÓR DRUGI.

Skomli, jak chart,
A, on jej wart!
Nie wie co żart!

CHÓR PIERWSZY.

Już spokój daj!

CHÓR DRUGI.

W to graj w to graj!

CHÓR PIERWSZY.

Nie, dość już, dość.
Niech umilknie złość!

(Dziewczęta oddalają się. Chór drugi ustępuje pod naciskiem pierwszego)

Tra la la la...

CHÓR DRUGI.

Hej że hej!

(Dziewczęta się rozpierzchają, w głębi niektóre z nich umocowują girlandy na żerdziach, lub chatach)
SCENA V.
ULANA. — UROK
(w głębi Chór rozpraszający się zwolna:)
ULANA.

Biada mi! Ach!
Gdzie spojrzę w krąg,
Cień czarny padł...

CHÓR PIERWSZY.

Tra, la, la, la!

ULANA.

Drwi cały świat
Z mych mąk i łez,
Szyderstwo to,
Jakby mnie karał Bóg.

UROK.

Daj spokój łzie
A czyż to lepiej mnie?
To wola twa
Więc za twój czyn
Tu szyderstwa doznajesz i drwin.

ULANA.

Do matki chciałam wkraść się chyłkiem,
Jej serce zdobyć mąk wysiłkiem
I właśnie, gdzie nasz dom,
Mnie trafia srom.

UROK.

Ty matkę twą tknąć masz nadzieję?
Ha, ha!
Wiedz prędzej włos ci pobieleje,
Zanim nadejdzie chwila ta!

ULANA.

Ostatni raz spróbować muszę.

UROK.

Gdzie indziej szukaj tej pomocy!

ULANA.

Ja w pomoc innych już nie wierzę.

UROK.

Są tacy, co kochają ciebie...

ULANA.

A jednak ufać — ufać chcę,
Toć matka wzruszy się!

UROK.

W to tylko wierz!

ULANA.

Z nadzieją wchodzę w ojców próg.
Bo za mną wstawi się sam Bóg.

UROK.

Puk, puk! gdy chcesz!

(Ulana puka do drzwi Jadwigi).
SCENA VI.
CIŻ SAMI — JADWIGA.
(Na progu chaty pokazuje się Jadwiga. Na widok Ulany Jadwiga czyni taki ruch jakby chciała bronić się).
ULANA.

Matko Matko ty pogardzasz dzieckiem twem.

JADWIGA.

Za długo lałam łzy — mnie wzrok zabrały łzy.

ULANA.

Przybyłam tu z postanowieniem tem
By rzec ci matko...

JAWDIGA (uradowana)

Że go rzucasz ty?

ULANA.

Że dzieciom twym doskwiera głód.

JADWIGA.

Wiatrem się karmi cygański ród!
Matko!

ULANA.

Więc ciebie nic, mów — nic nie wzruszy?

UROK.

Kto uwiódł cię, tego wzrusz!

ULANA.

Sama żyję, z tym jedynie,
Co od srogich losów ginie.
Dziś mi obca matki chata,
Zapomniane młode lata.
We łzach co dnia składam głowę,
— Ach przebaczyć racz!

UROK.

Miłości słodkie dnie!

ULANA.

Co dnia mnie na męki nowe,
Dziecka budzi płacz!

UROK.

Masz przecie cyganiątko twe!

ULANA.

Matko! litość niech się zbudzi,
Mam że pójść z tych stron,
Chleba żebrząc dobrych ludzi;
Boga błagać wciąż o zgon?

UROK.

Matko wierzaj mi:
Ulana drwi!

ULANA.

O, nie!

UROK.

Zionie fałsz z jej słów.
Dopóki Manru jej,
Taka dumna,
Że ani patrzeć śmiej!

ULANA.

Spojrz, matko spojrz!
Jakem biedna ja!

JADWIGA (po dłuższej wewnętrznej walce do Ulany).

Co za los,
W biedzie we łzach płyną dnie,
Litości głos
Każe wszystko zapomnieć mi.
Córuś ma,
Precz dola zła!
Rzuć go, niech idzie on!

UROK.

Rzuć go, rzuć!

ULANA.

Ja mam porzucić jego?
Ach, raczej zgon.

UROK.

Rzuć go, rzuć!

ULANA.

Mam rzucić ojca mojej dzieciny?
Czy która z żon zrobi tak?

JADWIGA.

Przynieś więc
Dziecię twe cyganiątko twe!

UROK.

Dzieciątko weź!

ULANA.

Daj zgody znak!
O pozwól, niech Manru przybędzie też!

JADWIGA.

Złam upór, złam!
Okiem rzuć! Toż to domek nasz!
Twa kołyska w nim tam!
Ten próg, te okna dobrze znasz!
Kwiat już na grzędach płonie róż —
Sama sadziłaś je!

UROK.

Łąka ta
Widziała pląsy twe!

JADWIGA.

Dziecię me, tu schron miej!

ULANA.

Niech że ma i Manru schron w chacie tej!

JADWIGA.

Poganin, włóczęga ma wejść w ten dom?

ULANA.

Matko!

JADWIGA.

Niech raczej we mnie uderzy grom!

ULANA.

Matko, wszak on mój, ach, przebacz, on mój!

JADWIGA.

Cygański szał, nazbyt krótko trwa!
Już są Cyganie jak niesie słych!
Manru już ich!

ULANA.

Czy tak? Zabrać go chcą gwałtem!

UROK.

Ha, ha!
Jeśli tylko przejdą tędy,
Wnet on pomknie w ich ślad.

JADWIGA.

Czas już — wróćże się.

UROK.

Powracaj gdy matka chce!

ULANA.

Daremnie!
Zbyt silna jest wierność we mnie!

JADWIGA.

Więc idźże z twą wiernością precz!

ULANA.

Matko!

JADWIGA.

Precz!

UROK.

Nuż więc proś ją!

JADWIGA.

Na wieki sama biedę wlecz...
Ja nie mam córki!

ULANA.

Matko!

JADWIGA
(od progu chaty)

Precz!

(wchodzi do wnętrza chaty).
ULANA
(wlokąc się za nią na kolanach)

Matko! Matko! Matko!

SCENA VII.

ULANA — UROK.

(Na progu chaty pokazuje się Jadwiga. Na widok Ulany Jadwiga czyni taki ruch jakby chciała bronić się).
ULANA. (padając jakby zdruzgotana)

Ach... Precz!... Precz!...

UROK.

Ano masz!
Mści się twój niemądry krok!

ULANA.

Boże!
Gdzie spojrzę wszędzie mrok!

UROK. (zbliża się i usiłuje ją podnieść)

Już cyt! już cyt!
Spełnione wróżby me,
Nie tu ci zbawczy błyśnie świt!
Patrz! twój przyjaciel tuż!
Kto wie, czego tam jeszcze los dokona!

ULANA.

Matka przeklina mnie rodzona!
Do matki nie śmiem zbliżyć się.
Do tej którą — jak świętość czczę,
Miałam nadzieję a tu mam iść precz.

UROK.

Ach, tak wiem — zawód to zwykła rzecz.
Ale
Ej, co tam! Los to nędzny kpiarz?
Twój wybór padł
Ty księcia masz i — mnie!

ULANA.
(jakby budząc się ze snu ciężkiego)

Manru! Tak! Manru!
O szczęście moje,
O miłość jego toczę te boje!
Ach gdyby on!
Do ostatniego mnie kochał tchu!
Powab tych stron,
I wspomnienie mojej młodości
W zamian oddam mu.
A on! Wiem to dobrze;
Opuszcza mnie i gna
To tu
To tam!

UROK.

Słuchaj on kocha cię — twój mąż,
Skrzydełka więc tylko jemu zwiąż.
On nie chce siedzieć w domu,
I musi gnać
Gdy śniada buzia błyśnie skąd...
Lecz cóż to szkodzi komu?
Ha, ha!
On zuch, to znać
Czyż u cygana jestto błąd?

ULANA. (zamyślona)

I musi gnać...

UROK.

Do swoich wciąż go ciągnie tam!

ULANA.
(zamyślona do siebie)

Co ja tu począć mam!

UROK.

On sam, on sam!
Szczęście podepce dla swych żądz!

ULANA.

O, Boże mój!

UROK.

To istny zbój!
Rabuje tobie życie!
Ciążą mu dziecię i żona...

ULANA.
(z powątpiewaniem patrzy na Uroka)

Ach, wiem jest obrona!

UROK.

Ulano!

ULANA.

Tak!
W jednem tem ma obrona!

UROK.

Posłuchaj mnie!
Gdy Manru czmychnie w dal,
Prawdziwa — przyjaźń wnet rozprószy żal.
Bo choć nie przyjdzie książe drugi,
To zawsze ja, ja będę na usługi,
Stalsze niż on mam serce ja!

ULANA.
(zatopiona w swych myślach patrzy nieprzytomnie, lecz nie bez zdumienia).
UROK.
(opanowując swe wzruszenie, wpół płaczliwie wpół szyderczo).

A choć — Ha! wreszcie...
Co mi tam!

ULANA.

Uroku!
Wierny być mi chcesz!?

UROK
(odzyskując nadzieję)

Nie wierzysz?
Spróbuj, zbadaj, zmierz!
O tak! Jam człek całkiem pewny!

ULANA.

Czy zrobisz?

UROK.

Rozkaż! — Do wyboru!

ULANA.

O Manru myślę!

UROK.

Więc jak rozkaz brzmi?
Nie spocznę wprzód wierzaj mi,
Nim wszelkich trosk pozbędziesz się.

ULANA.

Obrońcą moim bądź!
Wieszże ty —
Erumanele ciągną znowu tu.
A u nich czary nie nowina,
Gotowi serce zmienić mu.

UROK.

O, tak!
On hulać już zaczyna!

ULANA.

Och, tylko ty zażegnać możesz zło.

UROK.

Zaufasz mi? Mów.
Wygnać mam cygana,
Powiedzieć mu,
Że już dość dokuczył tobie,
Że go jak psa
Napędzić chcesz już precz!

ULANA.

Ach nie!
Szalona to rzecz!
Ach, nie! Ach, nie!

Kochając go niezłomnie;
Przywiązać chcę tem silniej
do mnie.

UROK
(rozczarowany wściekły)

Miłości nie zapomnie!

ULANA.

Wskazały mi przeczucia sny,
Że sposób na to masz
Więc wskaż mi go!

UROK.

Ja mam ci w tem dopomódz? Ja?
Ja nawrócić tego świszczypała?
Ha, ha!
Mów, czyś oszalała?
Ja? Ja?

ULANA.

Gdy nów, ty chodzisz w las.
Tak ty!
W las chodzisz, skoro nów
Znasz każde z ziół —

UROK.

Hi, hi!
Ja zioła znam.

ULANA.

Ty z nich niejedno już brał
Ty wiesz, co w nich jest.

UROK.

Ha, ha!
Wiem, co w nich jest.

ULANA.

Znasz także napój cudny ów
Co miłość wraca znów!

UROK.

Znam napój ów?

ULANA.

O, daj mi go!

UROK.

Gdyby była tam moc cudna tam,
Żoneczkę, dziatki dawno miałby ja!

ULANA.

O, daj mi go!

UROK.

Wiedziałbym zaś, komu dać te napoje.
Jak tu żyw stoję!

ULANA.

O, daj mi go!

UROK.

Nie!
Co tobie się śni!

ULANA.

Ach, masz ty serca choćby krztę?

UROK.

Ja jemu raczej skręcę kark!

ULANA.

Daj trunek ten!

UROK.

Nie! nie! Daremny targ!

ULANA.

Nie, nie, przygotuj napój skrycie
W tem szczęście me, ach, w tem życie!
O przywróć mi miłości sen!
W tem moje życie!

UROK.

Ja nie dam go!

ULANA.

O, tak! Uczyń to!

UROK
(patrząc na nią zdziwiony:)

Hm!?

ULANA
(nie bez kokieteryi:)

Lubisz ty mnie?

UROK.

Co?

ULANA
(patrząc mu w oczy)

Lubisz ty mnie?

UROK.

Ulano!
Tak nie patrz, tak w oczy me!
Bo będzie ze mną źle!

ULANA.

O, połóż raz mym troskom kres!

UROK.

Nie za wiele odemnie chcesz!
Lecz rozważ!
Ja? ja?

ULANA.

To dla mnie zrób
Lub pójdę w grób!

UROK.

O, gdybym raczej wprzód był szczezł,
Nim stał się zemnie wierny pies.

ULANA.

Dasz napój ów?

UROK
(po wewnętrznej walce z sobą:)

Ha, chcesz!

ULANA.

Więc dasz! więc dasz!
Ha, żyję znów.

UROK.

Czy tak?
Na wieki macie być złączeni?

Ja napój dam, lecz cóż on zmieni?
Cóż on zdobędzie?
Wszak żaden cygan

CHÓR DZIEWCZĄT (za sceną)

 
Tra, la, la, la!

UROK.

Sługą nie będzie!

SCENA VIII.

CIŻ — CHÓR DZIEWCZAT, potem CHÓR CHŁOPAKÓW — BALET — LUD.
PIERWSZY CHÓR DZIEWCZĄT.[3]
UROK.

Słyszysz słyszysz?

CHÓR DZIEWCZĄT.

Żonę dziecko rzucić rad
Byle módz polecieć w świat!
Hej, juh-hej!

CHÓR CHŁOPAKÓW (na scenie)

Hej, juch-hej!

(Na scenę wpadają tancerze i tancerki).
Równocześnie pojawia się chór chłopaków. Na łące rozpoczyna się uroczystość dożynków.
CHÓR CHŁOPAKÓW (na scenie)

Hej, juch, hej!
Społem wszyscy tu.
Bawmy się co tchu!

CHÓR MĘŻCZYZN.

Społem wszyscy tu
Bawmy się co tchu!

CHŁOPACY.

Koło zamknąć czas — już czas!

DZIEWCZĘTA.

Czas, już czas!

CHŁOPACY.

W tany każdy z nas!

DZIEWCZĘTA.

Juch hej! Juch hej!
Juch hej!

BALET.
(Taniec rozwija się w dwóch oddzielnych grupach, mężczyźni z przodu sceny, dziewczęta w głębi)
CHŁOPACY.

Hej, krasawice,
Spojrzcie w lice.
Dziewczę rączkę daj.
W pląs i tany,
Ptaszku kochany,
Hop — ha!
To mi raj!
Tańcuj, nuć,
To mi los!
Starzy, młódź!
Wzniesie głos
Juch, hej!

Niechaj w posadach świat
Zadrży cały.
Hej, juch, hej!
Niech pod niebios mknie powały
Tej uciechy głos!

(Teraz tańczy tylko jedna para, tancerka pozornie ucieka przed tancerzem, który goni za nią. Inni przyglądają się, żywo gestykulując i dorzucając okrzyki).
DZIEWCZĘTA.

Istny cud!

(podziwiając tancerkę)

Wprzód, wspak,
By ptak,
Jak ona mknie
W tej zwodnej grze!
Och, czary one!
Zazdrością płonę!

CHŁOPACY (do tancerza).

Spiesz, a spiesz!
Ognia krzesz.
Tak, tak!
Goń ją — bierz!
Co za ruch!
To mi zuch — to mi zuch!
Hop, hop!
Za nią w trop!
Wiatrem goń!

DZIEWCZĘTA. (podczas gdy tancerka znowu ucieka).

Ha, ha, ha!

CHŁOPCY.

Goń, bierz!

DZIEWCZĘTA.

Ha, ha, ha!

CHŁOPCY.

Hop, ha!
Już ją ma!
Oho — ot,
Czmychnęła w lot.

(koniec tańcu solowego, taniec chłopaków).
GRUPA STARSZYCH MĘŻCZYZN.

Młodą czując krew,
Łatwo tańczy się;
Zaczerpnijcie tchu!
Do nas dziewki tu!

CHŁOPACY (skinieniem przywołują dziewczęta).

A wej tu!
A wej! A wej!

(tancerki nadbiegają. Wśród tego śpiewa chór).
DZIEWCZĘTA.

Bodaj to tany
Pełne zmiany,
Złudna, wdzięczna gra!
Wam się już zdawa,
Że zabawa
Zdobycze da.

DZIEWCZĘTA. (wchodząc)

A tu wiatr wolniej mknie!
Krew, co wre, swobód chce!

Hej, juch, hej!
Próżne trudy, panie bracie!
Hej, juch, hej!
Nigdy nas nie pokonacie,
Nie, o, nie!

CHŁOPACY (ścigając je).

Śpiesz, śpiesz!
Chwytaj, bierz!
Ha, ha, ha!
Tak się gna!
Hej, juch, hej!
Z tropu w trop!

(opanowawszy dziewczęta)

Teraz taniec już
Wiąże nas, jak nić...
Tak musi być!
Juch, hej!

CHŁOPACY (do Ulany)

Chodź i ty,
Użyj gry!
Rzuć się w pląsy te!

ULANA (wyrywając się).

Ostawcie mnie!

CHŁOPACY.

Hop, hop, hop!
Nie rób szop!
Z nami w taniec goń!
Tylko raz podaj dłoń!
Hop, hop, hop!
Nuże w krąg!

UROK.

Przeklęty kram!
Niech karki powykręca wam!
To już sumienia i czci brak,
By słabą tę napadać tak!

ULANA. (wyrywając się).

Słuchajcie mnie!

SCENA IX.
CIŻ — MANRU.
(Na skraju lasu ukazuje się Manru i gniewnie spogląda na tańczących)
MANRU.

Ulano!

CHŁOPCY.

Cygan tutaj — cygan tutaj!

DZIEWCZĘTA.

On tu!

MANRU.

Puśćcie ją!

ULANA. (do Manru).

Manru!

DZIEWCZĘTA I CHŁOPCY.

A to co?

MANRU.

Dajże ją!

CHŁOPACY.

O patrzcie kpa!

(Wstrzymując Ulanę)

Pies, kto ją da!

MANRU.

Dajcie ją!

CHŁOPACY.

Precz, precz, nasza ona!

MANRU.

Ulano chodź tu!

UROK (do Manru).

Cyt ni mru — mru!

DZIEWCZĘTA.

Tak, nasza ona!

MANRU.

Ulano! chodź tu!

ULANA. (do dziewcząt)

W pomoc mi! ach, w pomoc mi!

CHŁOPCY.

Choć wbrew,
Ty nasza krew,
Więc na bok dąs!

INNI CHŁOPCY.

Nie dla niego nie, śliczności te!
Ulano w pląs!

UROK.

Zły, aż się wstrząsł!

DZIEWCZĘTA.

Alboż świat runie — hej!
Bez cyganki tej!

MANRU.

Nie szarpcie jej!

CHŁOPACY.

Nie, nie!
Uledz musi!
Nie weźmiesz, cyganku,
Nam tej trusi!

MANRU.

Zuchwalcy już raz
Skończyć czas!

DZIEWCZĘTA.

On uledz musi,
Tra, la, la, la!

CHŁOPACY (do Ulany).

Stój!
Tak! Musi on precz
Pójść z tych stron!

INNI CHŁOPCY.

Tyś włóczykij!
Ani się tknij!

ULANA.

Puśćcie! Puśćcie!

UROK.

To śmiecie!
Czy chcecie
By — ?

CHŁOPCY (do Ulany).

Nie! Stój!
Dość tej ohydzie!
Wygnamy go, niech do swej
Bandy idzie!

DZIEWCZĘTA.

Dość tej ohydzie!

CHŁOPACY.

Spalmy mu chatę,
Dalibóg czas!

DZIEWCZĘTA.

Niech od nas idzie!

CHŁOPACY.

W las! W las!
Po suche gałęzie w las!

DZIEWCZĘTA.

Spłonie schron cygański
Dalibóg czas!

UROK.

Stójcie!

CHŁOPACY I DZIEWCZĘTA.

Wprzód! Wprzód!

UROK.

Stójcie!

CHŁOPACY I DZIEWCZĘTA.

Naprzód! Naprzód!

MANRU.

Litości!

UROK.

Stójcie!

MANRU.

Nie idźcie ku chacie,
Bo się tam z pięścią mą spotkacie!

CHŁOPACY.

On śmie — on tu nam grozić śmie?
On sam — śmie? O ziem go!
Giń pogański psie! Tak giń!

ULANA.

Manru!

SCENA X.
CIŻ — JADWIGA.
JADWIGA (pojawia się na progu chaty).

Odejdźcie precz!
Ach!

(Wszyscy spoglądają zdumieni i ze czcią na Jadwigę odstępując od Manru i Ulany).
JADWIGA.

Jako zarazy tak strzeżcie się ich!

(podczas tego gdy Ulana i Manru obejmują się, LUD parami rozpierzcha zwolna, tak, że w końcu Ulana z mężem pozostają sami).
CHŁOPACY I DZIEWCZĘTA (mrucząc).

Ach, strzeżmy się!
Ach, strzeżmy się!
Bez wiary, czci —
Bez wiary, czci —
Bez wiary, czci —
Bez wiary, czci! —

Zasłona spada.
KONIEC AKTU PIERWSZEGO.








  1. Przypis własny Wikiźródeł Prawdopodobny błąd w druku. Powinno stać PIERWSZY CHÓR.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Prawdopodobny błąd w druku. Powinno tu stać określenie który z chórów tu się wypowiada.
  3. Przypis własny Wikiźródeł Prawdopodobny błąd w druku. Niepotrzebne określenie PIERWSZY.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Alfred Nossig i tłumacza: Stanisław Rossowski.