Manru/Akt I
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Manru |
Wydawca | Księgarnia Polska |
Data wyd. | 1901 |
Druk | Drukarnia „Słowa Polskiego“ we Lwowie |
Miejsce wyd. | Lwów |
Tłumacz | Stanisław Rossowski |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
AKT I.
Wieś w Tatrach — Scena przedstawia przestronną, ogrodzoną łąkę; po prawej i lewej stronie zarysowują się chaty włościańskie, wśród nich chata Jadwigi z małym ogródkiem kwiatowym. W głębi Tatry oblane promieniami zachodzącego słońca.
SCENA I.
JADWIGA, DZIEWCZĘ Z CHÓRU. PIERWSZY I DRUGI CHÓR DZIEWCZĄT WIEJSKICH.
Dziewczęta wiejskie zajęte przygotowaniem do uroczystości dożynków wiją girlandy z zieleni i kwiatów, przymocowując je wstęgami do żerdzi. Na scenie ruch wesoły. Tylko Jadwiga siedzi w smutnej zadumie przed chatą.
JADWIGA. Jak grom PIERWSZY CHÓR DZIEWCZĄT.
Tra, la, la, la, la! DRUGI CHÓR DZIEWCZAT.
Ot wieńce są! JADWIGA. Córę mą PIERWSZY CHÓR. Tra, la, la, la, la! DRUGI CHÓR. (rzucając pierwszemu girlandy:) Hej! nuże zwrot! PIERWSZY CHÓR
(chwytając girlandy i wiążąc je do żerdzi:) Niech oko uciechę ma! PIERWSZY I DRUGI CHÓR. Tra, la, la, la! JADWIGA. Ptaszko ma! DRUGI CHÓR. Jest pełna kras PIERWSZY CHÓR. Tra, la, la, la! JADWIGA. Ptaszko ma, PIERWSZY CHÓR.
Tra, la, la, la! DRUGI CHÓR. Wstęgi dać! DRUGI CHÓR.[1] Gdy wieczorny zorzy znak na niebie w końcu stanie. PIERWSZY I DRUGI CHÓR. Gdy słonecznej tarczy blask, las już przysłonił wpół, DRUGI CHÓR. Od pracy cały wraca lud. JADWIGA. A czy zrobione wszystko już? CHÓR PIERWSZY. Ach, matko spojrzyj istny cud! CHÓR DRUGI. Poczniem wnet! Szczęście służ! CHÓR PIERWSZY. Szczęście służ! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Spróbujmy tylko, jak też pójdzie nam? JADWIGA.
Czy dla was świat to taniec sam? PIERWSZY CHÓR.
Nie pomnisz matko młodości już! CHÓR DRUGI. Poczniem wnet! DZIEWCZYNA Z CHÓRU. (do Jadwigi). Tyś taka wciąż zadumana! JADWIGA.
W mej myśli tylko Ulana! CHÓR PIERWSZY. Taniec i strój! CHÓR DRUGI. Aż kipi krew. CHÓR PIERWSZY. Wesołość zwiastuje śpiew. CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Krąż w tańcu, krąż — JADWIGA. Córuś ma! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Cudniej, niźli zawsze — lśni czerwony blask wieczora; CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Tra, la, la, la. SCENA II.
CIŻ — UROK.
(Urok wpada nagle na scenę. Jestto szpetny, obdarty chłop z wielką rozczochraną głową i podstępnem rozmyślnem głupowatem wejrzeniem). UROK. Ha, ha, ha, ha, ha, ha. (dziewczęta przerażone rozbiegają się).
CHÓR PIERWSZY. Ach, Urok! CHÓR DRUGI. Sowa! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Djabeł sam! UROK. Hi, hi! Co mi, co mi tam! CHÓR PIERWSZY. Urok! CHÓR DRUGI. Żmija. CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Djabeł sam. UROK. Hi, hi! Niech tam, co mi tam! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Łotrzyk! Pokurcz! DZIEWCZYNA. Wstrętny gad! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Żmija, — wstrętny gad JADWIGA. Ty po cóż tu? UROK. Ha, ha, ha, ha, ha! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Bo tak chce się nam! UROK. Ty, mateczko, też CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Ciesz się z nami, ciesz! UROK. Cóż, że córuś twa CHÓR DRUGI. Ha, ha, Patrz! Ulana śle go! CHÓR PIERWSZY. Ha, ha! Patrz Ulana śle go! JADWIGA. O nie — dla mnie ona zmarła. UROK. Zmarłą ją widziałam raz, CHÓR DRUGI. Ha, ha, ha! DZIEWCZYNA. O, dolo zła! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. On w czułości wpadł! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Ha, ha, więc mów UROK. Ulana twoja córa. CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Ha, ha, ha! JADWIGA. Mnie pęknie serce z tych gorżkich drwin. UROK. Matko! Och, stój! JADWIGA. Nie, nie! (wchodzi do chaty)
SCENA III.
CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Ha, ha, ha, ha! DZIEWCZYNA. O, to mi gach! CHÓR PIERWSZY. To mi gach! CHÓR DRUGI. Ha, ha, ha, ha! DZIEWCZYNA. On w wiedzie ją kiedyś pod swój dach. UROK. Pokarze cię Bóg. DZIEWCZYNA. Skoro chłopakom nie spieszno do niej, CHÓR. Temu tu ona pieszczot nie broni! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. W to tylko graj! UROK. Kpię z was! Kpię z was! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Ach, śnię ja wciąż, CHÓR PIERWSZY. Ach, mnie bierz! Mnie bierz! CHÓR DRUGI. Ach, mnie bierz! UROK. Wnet przyjdzie czart, CHÓR PIERWSZY. Mnie bierz! UROK. Przed głupim w bok DZIEWCZYNA. Co mi, co mi tam! UROK. Małpujesz źle. CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Że ją wziąć byś rad! CHÓR PIERWSZY. To wie cały świat! UROK. Ty, sroko zła! CHÓR DRUGI. Ciesz się, łotrzyku! UROK. Głupstwo i już. CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Cygana przecie nóżęta pieką! CHÓR PIERWSZY. Śnię wciąż! CHÓR DRUGI. Sowa! CHÓR PIERWSZY. To mąż. CHÓR DRUGI. Sowa! CHÓR PIERWSZY. To raj! CHÓR DRUGI. Ach, to mąż. CHÓR PIERWSZY. Ach! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. W to graj! W to graj, UROK. Kpiny znowu, kpiny wciąż! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. Ach, marzę wciąż UROK. Nie masz czego tak się piąć! CHÓR PIERWSZY I DRUGI. By śnić, ach! UROK. Precz mi ztąd, gadzino zła! (Ulana ukazuje się w dali)
DZIEWCZYNA. Patrzcie tu, właśnie idzie ona! CHÓR PIERWSZY. Istny upiór, istny cień! CHÓR DRUGI. Patrz! Patrz! SCENA IV.
CIŻ — ULANA.
CHÓR DRUGI. Cyganisze cześć! ULANA. O, czemuż wy, z mej niedoli UROK. To wina twa! ULANA. Ach, lejcie łzy, UROK. Cierpliwą bądź! DZIEWCZYNA. Szczęścia nie zaznałaś ty! CHÓR PIERWSZY. Jej szczęście zaszły mgły! DZIEWCZYNA. Urody twej cień! CHÓR PIERWSZY. Tak szczęścia nie masz ty! DZIEWCZYNA. Zbieliła lica. CHÓR PIERWSZY (z współczuciem) Zbieliła lica CHÓR DRUGI (szyderczo) Tęsknica! UROK. Tęsknica!! ULANA. Czy wobec was choćby najmniejszą winę mam? CHÓR DRUGI (szyderczo) Ha, ha, ha, ha! UROK (za którego Ulana spojrzeniem szuka pomocy) Ja ani dbam! ULANA. Napróżno tracę nieszczęsna czas, CHÓR DRUGI (szyderczo) UROK. Najdroższy mąż! CHÓR DRUGI. Ten biedny mąż! UROK. Tak, ten słodki mąż! ULANA. Kimkolwiek by on był, DZIEWCZYNA. Czy godzien on ofiary! CHÓR PIERWSZY. Czy godzien on ofiary! CHÓR DRUGI. Ach, nie! DZIEWCZYNA. I czy dochowa wiary! ULANA. Kto kocha, ten musi wiernym być! CHÓR DRUGI. Ach nie już nie daleko. CHÓR PIERWSZY. A ujrzysz jak cygana nogi pieką! CHÓR DRUGI (naigrawając się otacza Ulanę) Ledwie księżyc w pełni wstał CHÓR PIERWSZY. Ha, ha, ha, ha! UROK. Ja jestem tu, jej stróż! (ochraniając Ulanę)
CHÓR.[2] Ledwie księżyc w pełni wstał UROK. Nie, nie, za wiele już! CHÓR DRUGI. Patrz! Patrz! UROK. Nie, nie za wiele już! CHÓR DRUGI. Ledwie księżyc w pełni wstał ULANA. Błagam was, UROK. Ejże, baczność! Każda wiesz: CHÓR DRUGI. Patrz, patrz ha ha! UROK. Gdybym tak ja też zechciał pleść, CHÓR DRUGI. Skomli, jak chart, CHÓR PIERWSZY. Już spokój daj! CHÓR DRUGI. W to graj w to graj! CHÓR PIERWSZY. Nie, dość już, dość. (Dziewczęta oddalają się. Chór drugi ustępuje pod naciskiem pierwszego) Tra la la la... CHÓR DRUGI. Hej że hej! (Dziewczęta się rozpierzchają, w głębi niektóre z nich umocowują girlandy na żerdziach, lub chatach)
SCENA V.
ULANA. — UROK
(w głębi Chór rozpraszający się zwolna:)
ULANA. Biada mi! Ach! CHÓR PIERWSZY. Tra, la, la, la! ULANA. Drwi cały świat UROK. Daj spokój łzie ULANA. Do matki chciałam wkraść się chyłkiem, UROK. Ty matkę twą tknąć masz nadzieję? ULANA. Ostatni raz spróbować muszę. UROK. Gdzie indziej szukaj tej pomocy! ULANA. Ja w pomoc innych już nie wierzę. UROK. Są tacy, co kochają ciebie... ULANA. A jednak ufać — ufać chcę, UROK. W to tylko wierz! ULANA. Z nadzieją wchodzę w ojców próg. UROK. Puk, puk! gdy chcesz! (Ulana puka do drzwi Jadwigi).
SCENA VI.
CIŻ SAMI — JADWIGA.
(Na progu chaty pokazuje się Jadwiga. Na widok Ulany Jadwiga czyni taki ruch jakby chciała bronić się).
ULANA. Matko Matko ty pogardzasz dzieckiem twem. JADWIGA. Za długo lałam łzy — mnie wzrok zabrały łzy. ULANA. Przybyłam tu z postanowieniem tem JAWDIGA (uradowana) Że go rzucasz ty? ULANA. Że dzieciom twym doskwiera głód. JADWIGA. Wiatrem się karmi cygański ród! ULANA. Więc ciebie nic, mów — nic nie wzruszy? UROK. Kto uwiódł cię, tego wzrusz! ULANA. Sama żyję, z tym jedynie, UROK. Miłości słodkie dnie! ULANA. Co dnia mnie na męki nowe, UROK. Masz przecie cyganiątko twe! ULANA. Matko! litość niech się zbudzi, UROK. Matko wierzaj mi: ULANA. O, nie! UROK. Zionie fałsz z jej słów. ULANA. Spojrz, matko spojrz! JADWIGA (po dłuższej wewnętrznej walce do Ulany). Co za los, UROK. Rzuć go, rzuć! ULANA. Ja mam porzucić jego? UROK. Rzuć go, rzuć! ULANA. Mam rzucić ojca mojej dzieciny? JADWIGA. Przynieś więc UROK. Dzieciątko weź! ULANA. Daj zgody znak! JADWIGA. Złam upór, złam! UROK. Łąka ta JADWIGA. Dziecię me, tu schron miej! ULANA. Niech że ma i Manru schron w chacie tej! JADWIGA. Poganin, włóczęga ma wejść w ten dom? ULANA. Matko! JADWIGA. Niech raczej we mnie uderzy grom! ULANA. Matko, wszak on mój, ach, przebacz, on mój! JADWIGA. Cygański szał, nazbyt krótko trwa! ULANA. Czy tak? Zabrać go chcą gwałtem! UROK. Ha, ha! JADWIGA. Czas już — wróćże się. UROK. Powracaj gdy matka chce! ULANA. Daremnie! JADWIGA. Więc idźże z twą wiernością precz! ULANA. Matko! JADWIGA. Precz! UROK. Nuż więc proś ją! JADWIGA. Na wieki sama biedę wlecz... ULANA. Matko! JADWIGA (od progu chaty) Precz! (wchodzi do wnętrza chaty). ULANA (wlokąc się za nią na kolanach) Matko! Matko! Matko! SCENA VII. ULANA — UROK. (Na progu chaty pokazuje się Jadwiga. Na widok Ulany Jadwiga czyni taki ruch jakby chciała bronić się).
ULANA. (padając jakby zdruzgotana) Ach... Precz!... Precz!... UROK. Ano masz! ULANA. Boże! UROK. (zbliża się i usiłuje ją podnieść) Już cyt! już cyt! ULANA. Matka przeklina mnie rodzona! UROK. Ach, tak wiem — zawód to zwykła rzecz. ULANA. (jakby budząc się ze snu ciężkiego) Manru! Tak! Manru! UROK. Słuchaj on kocha cię — twój mąż, ULANA. (zamyślona) I musi gnać... UROK. Do swoich wciąż go ciągnie tam! ULANA. (zamyślona do siebie) Co ja tu począć mam! UROK. On sam, on sam! ULANA. O, Boże mój! UROK. To istny zbój! ULANA. (z powątpiewaniem patrzy na Uroka) Ach, wiem jest obrona! UROK. Ulano! ULANA. Tak! UROK. Posłuchaj mnie! ULANA. (zatopiona w swych myślach patrzy nieprzytomnie, lecz nie bez zdumienia). UROK. (opanowując swe wzruszenie, wpół płaczliwie wpół szyderczo). A choć — Ha! wreszcie... ULANA. Uroku! UROK (odzyskując nadzieję) Nie wierzysz? ULANA. Czy zrobisz? UROK. Rozkaż! — Do wyboru! ULANA. O Manru myślę! UROK. Więc jak rozkaz brzmi? ULANA. Obrońcą moim bądź! UROK. O, tak! ULANA. Och, tylko ty zażegnać możesz zło. UROK. Zaufasz mi? Mów. ULANA. Ach nie! Kochając go niezłomnie; UROK (rozczarowany wściekły) Miłości nie zapomnie! ULANA. Wskazały mi przeczucia sny, UROK. Ja mam ci w tem dopomódz? Ja? ULANA. Gdy nów, ty chodzisz w las. UROK. Hi, hi! ULANA. Ty z nich niejedno już brał UROK. Ha, ha! ULANA. Znasz także napój cudny ów UROK. Znam napój ów? ULANA. O, daj mi go! UROK. Gdyby była tam moc cudna tam, ULANA. O, daj mi go! UROK. Wiedziałbym zaś, komu dać te napoje. ULANA. O, daj mi go! UROK. Nie! ULANA. Ach, masz ty serca choćby krztę? UROK. Ja jemu raczej skręcę kark! ULANA. Daj trunek ten! UROK. Nie! nie! Daremny targ! ULANA. Nie, nie, przygotuj napój skrycie UROK. Ja nie dam go! ULANA. O, tak! Uczyń to! UROK (patrząc na nią zdziwiony:) Hm!? ULANA (nie bez kokieteryi:) Lubisz ty mnie? UROK. Co? ULANA (patrząc mu w oczy) Lubisz ty mnie? UROK. Ulano! ULANA. O, połóż raz mym troskom kres! UROK. Nie za wiele odemnie chcesz! ULANA. To dla mnie zrób UROK. O, gdybym raczej wprzód był szczezł, ULANA. Dasz napój ów? UROK (po wewnętrznej walce z sobą:) Ha, chcesz! ULANA. Więc dasz! więc dasz! UROK. Czy tak? Ja napój dam, lecz cóż on zmieni? CHÓR DZIEWCZĄT (za sceną) UROK. Sługą nie będzie! SCENA VIII. CIŻ — CHÓR DZIEWCZAT, potem CHÓR CHŁOPAKÓW — BALET — LUD.
PIERWSZY CHÓR DZIEWCZĄT.[3]
UROK. Słyszysz słyszysz? CHÓR DZIEWCZĄT. Żonę dziecko rzucić rad CHÓR CHŁOPAKÓW (na scenie) Hej, juch-hej! (Na scenę wpadają tancerze i tancerki).
Równocześnie pojawia się chór chłopaków. Na łące rozpoczyna się uroczystość dożynków.
CHÓR CHŁOPAKÓW (na scenie) Hej, juch, hej! CHÓR MĘŻCZYZN. Społem wszyscy tu CHŁOPACY. Koło zamknąć czas — już czas! DZIEWCZĘTA. Czas, już czas! CHŁOPACY. W tany każdy z nas! DZIEWCZĘTA. Juch hej! Juch hej! BALET.
(Taniec rozwija się w dwóch oddzielnych grupach, mężczyźni z przodu sceny, dziewczęta w głębi) CHŁOPACY. Hej, krasawice, Niechaj w posadach świat (Teraz tańczy tylko jedna para, tancerka pozornie ucieka przed tancerzem, który goni za nią. Inni przyglądają się, żywo gestykulując i dorzucając okrzyki).
DZIEWCZĘTA. Istny cud! (podziwiając tancerkę) Wprzód, wspak, CHŁOPACY (do tancerza). Spiesz, a spiesz! DZIEWCZĘTA. (podczas gdy tancerka znowu ucieka). Ha, ha, ha! CHŁOPCY. Goń, bierz! DZIEWCZĘTA. Ha, ha, ha! CHŁOPCY. Hop, ha! (koniec tańcu solowego, taniec chłopaków).
GRUPA STARSZYCH MĘŻCZYZN. Młodą czując krew, CHŁOPACY (skinieniem przywołują dziewczęta). A wej tu! (tancerki nadbiegają. Wśród tego śpiewa chór).
DZIEWCZĘTA. Bodaj to tany DZIEWCZĘTA. (wchodząc) A tu wiatr wolniej mknie! Hej, juch, hej! CHŁOPACY (ścigając je). Śpiesz, śpiesz! (opanowawszy dziewczęta) Teraz taniec już CHŁOPACY (do Ulany) Chodź i ty, ULANA (wyrywając się). Ostawcie mnie! CHŁOPACY. Hop, hop, hop! UROK. Przeklęty kram! ULANA. (wyrywając się). Słuchajcie mnie! SCENA IX.
CIŻ — MANRU.
(Na skraju lasu ukazuje się Manru i gniewnie spogląda na tańczących)
MANRU. Ulano! CHŁOPCY. Cygan tutaj — cygan tutaj! DZIEWCZĘTA. On tu! MANRU. Puśćcie ją! ULANA. (do Manru). Manru! DZIEWCZĘTA I CHŁOPCY. A to co? MANRU. Dajże ją! CHŁOPACY. O patrzcie kpa! (Wstrzymując Ulanę) Pies, kto ją da! MANRU. Dajcie ją! CHŁOPACY. Precz, precz, nasza ona! MANRU. Ulano chodź tu! UROK (do Manru). Cyt ni mru — mru! DZIEWCZĘTA. Tak, nasza ona! MANRU. Ulano! chodź tu! ULANA. (do dziewcząt) W pomoc mi! ach, w pomoc mi! CHŁOPCY. Choć wbrew, INNI CHŁOPCY. Nie dla niego nie, śliczności te! UROK. Zły, aż się wstrząsł! DZIEWCZĘTA. Alboż świat runie — hej! MANRU. Nie szarpcie jej! CHŁOPACY. Nie, nie! MANRU. Zuchwalcy już raz DZIEWCZĘTA. On uledz musi, CHŁOPACY (do Ulany). Stój! INNI CHŁOPCY. Tyś włóczykij! ULANA. Puśćcie! Puśćcie! UROK. To śmiecie! CHŁOPCY (do Ulany). Nie! Stój! DZIEWCZĘTA. Dość tej ohydzie! CHŁOPACY. Spalmy mu chatę, DZIEWCZĘTA. Niech od nas idzie! CHŁOPACY. W las! W las! DZIEWCZĘTA. Spłonie schron cygański UROK. Stójcie! CHŁOPACY I DZIEWCZĘTA. Wprzód! Wprzód! UROK. Stójcie! CHŁOPACY I DZIEWCZĘTA. Naprzód! Naprzód! MANRU. Litości! UROK. Stójcie! MANRU. Nie idźcie ku chacie, CHŁOPACY. On śmie — on tu nam grozić śmie? ULANA. Manru! SCENA X.
CIŻ — JADWIGA.
JADWIGA (pojawia się na progu chaty). Odejdźcie precz! (Wszyscy spoglądają zdumieni i ze czcią na Jadwigę odstępując od Manru i Ulany). JADWIGA. Jako zarazy tak strzeżcie się ich! (podczas tego gdy Ulana i Manru obejmują się, LUD parami rozpierzcha zwolna, tak, że w końcu Ulana z mężem pozostają sami).
CHŁOPACY I DZIEWCZĘTA (mrucząc). Ach, strzeżmy się! Zasłona spada.
KONIEC AKTU PIERWSZEGO.
|