Na śmierć Kossaka

<<< Dane tekstu >>>
Autor Or-Ot
Tytuł Na śmierć Kossaka
Pochodzenie Poezye
Redaktor Franciszek Juliusz Granowski
Wydawca Franciszek Juliusz Granowski
Data wyd. 1903
Druk A. T. Jezierski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Na śmierć Kossaka.



I.

I zagrały smutne dzwony,
Tęskne dzwony,
Lecą wieści w cztery strony,
Na przegony;
Lecą wieści, czarne ptaki,
Chmurne ptaki,
Hen! na bory i na dwory!
Hen! na szlaki!

Zaprzęgajcie cug bachmatów!
Sześć bachmatów!
Nie żałujcie jasnych kwiatów!
I szkarłatów!
Hej! a kapa, złotem tkana,
Haftowana!
Jako leża dla rycerza,
Dla hetmana!

Ej, gęślarzu! siądź u truny,
Wielkiej truny!

Niezabudką kwieć całuny
I bij w struny!
Niech mu dzwoni piosnka dawna,
Nuta sławna,
W płacz rozsnuta stara nuta
Z pod Żórawna!

A na piersi już bez troski
Ziemskiej troski,
Złóżcie obraz Matki Boskiej
Częstochowskiej!
A na trumnie strusie kity,
Harde kity,
I laur łzawy złotej sławy
W kir spowity!


II.

A jakże ma odejść w kraj obcy, daleki,
Unosząc do trumny niezwiędły snów kwiat!
A jakże ma umrzeć na wieki... na wieki,
Ten, który po sobie zostawia swój świat?

Zaprawdę! nie umarł, kto Bożym żył duchem,
Zaprawdę! nie zagasł, kto światło siał tu!
Przykuty do ziemi serc bratnich łańcuchem,
Do życia się znowu ocuci ze snu!


III.

Jakie barwy! jakie blaski!
Tęcze w iskry rozpryskane!
Snuję, snują się obrazki,
Takie znane i kochane!


Szumi przestrzeń wielkim gwarem,
Dzwonią pieśni i tętenty,
I powstaje, jakby czarem,
Świat zaklęty — i odklęty!

Rżą dzianety długogrzywe,
Grają surmy i litaury,
Jezdźce, konie, gdyby żywe,
Gnają czwałem, jak centaury!

Płynie, płynie ćma jaskrawa,
Widm wskrzeszonych orszak tłumny,
I ze łzami cicho stawa
U kwiatami zdobnej trumny!...


IV.

Wyszło słonko na lazury,
Butna piosnka mknie z za góry,
Wtórzy echem gaj:
„Puku, puku w okieneczko!
Wstań i otwórz panieneczko!
Koniom wody daj!”

Dziewczę-kwiatek siwka poi,
A coś marzy, a coś roi —
Serce drży, jak dzwon!
Śliczny chłopiec wąsa kręci
Ej, nie wyjdzie już z pamięci
Piosenka — i on!


VI.[1]

O poranku, w niedzielę,
Gna krakowskie wesele,

Sam starosta na przedzie
Panów drużbów w czwał wiedzie!

Świat się zdumiał i słucha:
Rżnie kapela od ucha,
Hej! na bory! na lasy!
Piszczą skrzypki, grzmią basy!

Dziewki — niczem lilije!
Jeno chwycić za szyję!
Pojrzysz: zaraz pokusa:
Ukraść takiej całusa!

Wyciągnęły się konie,
Lecą ptakiem przez błonie,
I podzwania bez troski
Krakowiaczek krakowski!...


VI.

A kiedy odchodzisz za ten ziemski próg,
Nie zapomnij, duchu; swoich starych dróg!
Nie zapomnij, duchu, domów tych i chat,
Gdzie twe miłowanie i twój cały świat!

A kiedyś już zebrał cały życia plon,
Zwracaj tęskne oczy do kochanych stron
I od tronu Boga, z za srebrzystych gwiazd
Bratnią myślą lataj do rodzinnych gniazd.


VII.

Bijże dzwonie, stary dzwonie!
Bijże, co masz siły!

Idzie jeden z prowodyrów,
Idzie do mogiły!

Bijże, dzwonie, stary dzwonie!
Grzmij echem w błękicie!
Na sen dobry odchodzącym,
Żyjącym — na życie!








  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – V.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.