Nad grobem filantropki Ludwiki z Lindów Góreckiej

<<< Dane tekstu >>>
Autor Adolf Suligowski
Tytuł Nad grobem filantropki Ludwiki z Lindów Góreckiej
Pochodzenie Z ciężkich lat (Mowy)
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1905
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Nad grobem filantropki Ludwiki z Lindów Góreckiej
dnia 23 kwietnia 1900 r.

Pod wiekiem trumny, którą mamy przed sobą, spoczęły zwłoki zacnej i niepospolitej niewiasty.
Schodzi z nią do grobu najstarsza, a zarazem ostatnia córka rektora liceum warszawskiego i autora: »Słownika języka polskiego«, ś. p. Samuela Bogumiła Lindego.
Po utracie matki we wczesnej młodości, pod opieką ojca młoda dzieweczka wzrastała w otoczeniu uczonych i sławnych mężów, jak Juliana Ursyna Niemcewicza, (ojca chrzestnego zmarłej), Tadeusza Czackiego, Franciszka Dmochowskiego, Stanisława Staszyca, Samuela Bandtkiego, X. Kamińskiego i ks. Bielskiego, nie mówiąc o Stanisławie Potockim, Józefie Ossolińskim i Adamie Czartoryskim, wzrastała w otoczeniu tego wszystkiego, co było w społeczeństwie najgodniejszem i najlepszem, wzrastała w atmosferze pracy, miłości chrześcijańskiej i cnót społecznych.
Z takiej atmosfery duchowej wyniosła ś. p. Ludwika te uczucia, które ją ożywiały, tę miłość dla społeczeństwa, którą przez całe życie świeciła.
Żyła wśród inteligencyi, utrzymując stosunki przyjazne z najwybitniejszemi kobietami naszemi, że wspomnę sposobem przykładu znakomitą Żmichowską, Katarzynę Lewocką, Maryę Ilnicką, Maryę Faleńską, Waleryę Marenné, Ludwikę Hauckównę i wiele innych, a przedewszystkiem poetkę Sewerynę z Żochowskich 1° ślubu Pruszakową 2° Duchińską, koleżankę z ławki szkolnej, z którą najściślejsze stosunki zmarła do ostatnich czasów utrzymywała i korespondencyę prowadziła.
Wrażliwa na ludzką niedolę zawsze w miarę środków przychodziła z pomocą bliższym i dalszym, ratując w ciężkich strapieniach i wspierając w potrzebach. Z czynów dobroczynnych zasługuje na podkreślenie dar rubli 4.500, uczyniony na przytułek św. Franciszka Salezego przy ulicy Solec, do rąk jego głównej kierowniczki siostry Anny, która kiedyś w domu ś. p. Ludwiki czas jakiś przebywała.
Codzienne jednak dobroczynne czyny jej nie wystarczały. Pragnęła przynieść ogółowi szersze usługi. Na ustach jej tkwiły zawsze słowa poety: Służmy poczciwej sprawie i jako kto może, niechaj ku ogólnemu dobru dopomoże.
To było jej hasłem, któremu zawsze pozostała wierną. I zawsze szukała sposobności, aby uczynić zadość temu pragnieniu, tej potrzebie duszy.
Po uroczystości w r. 1871 stuletniej rocznicy urodzin ojca, powzięła myśl uczczenia pamięci jego i w roku 1876 złożyła w akademii umiejętności w Krakowie sumę rb. 4.500, jako fundusz imienia Lindego na nagrodę za prace najlepsze w przedmiocie języka polskiego. Dzięki temu, co trzy lata napływają prace w tym kierunku i wzbogacają piśmiennictwo ojczyste. Niezależnie od tego zbiór rękopisów i dokumentów, dotyczących ś. p. Lindego i jego pracy, przekazała akademii, a wielki medal złoty pamiątkowy, wybity na cześć Lindego, za swego życia przesłała do zakładu imienia Ossolińskich we Lwowie.
Wreszcie w r. 1896 ofiarowała swój piękny dom na sztuki piękne. Dar ten pozwoli towarzystwu sztuk pięknych rozszerzyć rozpoczętą obok ofiarowanego domu budowlę i stworzyć z czasem tak potrzebny dla społeczeństwa pałac sztuki. Kraj pozyska przybytek, którego brak od dłuższego czasu uczuwać się dawał. Ś. p. Ludwika doskonale zrozumiała potrzebę i przyszła krajowi z pomocą, godząc przytem w drodze odpowiednich dyspozycyi obowiązki, jakie węzły krwi na nią nakładały. Był to ostatni i najwspanialszy jej czyn!
Kiedy znakomity jej ojciec ś. p. Linde ukończył wiekopomne dzieło, zwane »Słownikiem języka polskiego«, na karcie wstępnej ostatniego tomu zamieścił słowa Krasickiego: Com sobie ułożył, to wypełniłem. I ś. p. Ludwika po ostatnim swoim czynie mogłaby również nie bez słuszności powiedzieć: spełniłam, com sobie ułożyła, a teraz pozwól mi, Panie, odejść do krainy wolnej od ludzkich mozołów i trudów.
I odeszła!
Opadła cielesna powłoka szlachetnej niewiasty, postać jej znikła ze świata, ale duch pozostanie i wśród nas gościć i odtwarzać będzie jej oblicze duchowe, jej serce podniosłe, jej uczucia szlachetne.
I tu nad grobem, w chwili spuszczenia trumny, ku uczczeniu jej pamięci i cnoty powtórzmy jej ulubione słowa: służmy poczciwej sprawie i jako kto może, niechajże ku wspólnemu dobru dopomoże.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adolf Suligowski.