<<< Dane tekstu >>>
Autor St. Monar
Tytuł O rycerzu Giewoncie
Wydawca Wydawnictwo M. Arcta
Data wyd. 1924
Druk Drukarnia M. Arcta
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


VIII.

Szumem konarów wicher grał,
I trzaskiem drzew łamanych;
Walą się złomy wielkich skał,
Gromami rozbijanych.

Błyskawic blask, piorunów huk!
Szaleje burza dziko.
Z brzegów wybiegły wody strug,
Z zagłady mknąc muzyką!

Duch burzy zda się z szału wściekł,
Wciąż pędzi nowe chmury,
W płaszczu na wyżni wstąpił brzeg
I patrzy wdal ponury!


Przez leśny wąwóz ciemny człek,
Okrywszy się opończą,
Z pośpiechem dziwnym szybko biegł,
Choć krze mu nogi plączą.

Graf Otto nocą szedł przez las
W skalisty wąwóz dziki,
Mimo okropnej burzy czas
I wściekłe gromów ryki!

Graf Otto strasznie śpieszył się,
I mijał ciemne skały.
Zawistne ciernie, ostre krze
Za odzież go szarpały.

— Nie przejdziesz, śmiałku, przez nasz kraj,
Nie dojdziesz do władczyni,
Okup nam zaraz hojny daj,
Lub zginiesz w tej pustyni!

Otto nie zważa, kruszy cierń,
Co sięga mu do głowy,
Zagłębia się w nieznaną czerń,
Choć grozi wróg wciąż nowy!

Wreszcie gąszcz krzewów trochę zrzedł,
Zmieniając się w polanę;
Otto pośpiesznie na nią wszedł,
Choć wzgórze piargiem siane.

Wspina się w górę aż pod szczyt,
Gdzie chatka krucha stała,
Dojść musi, nim rozbłyśnie świt,
Lub go pochłonie skała!


Dotarł nareszcie! — Otwórz drzwi,
Siwucho, wiedźmo stara!
Zmęczonym bardzo! Otwórz mi,
Wybladłem już, jak mara!

Zgrzytnęły dźwierze, kraknął kruk,
Zaśmiał się puszczyk wdali,
Wiedźma na chaty wyszła próg,
Pochodnię w ręce pali.

— Witaj mi, grafie! Możny gość
Zawitał do chatynki.
Głodnyś, więc dam ci strawy dość.
Mam z ludzkiem sadłem skrzynki!

Pasztet z chrabąszczy, węże dwa
I skrzydła nietoperze.
Podjemy sobie, że aż ha!
Już mnie ochota bierze!

Lecz Otto przerwał mowie jej,
Bo jedna myśl go gniecie:
— Co powiem, stara, słuchać chciej!
— Mów — grafie, lube dziecię!

— Hej-że, Siwucho, wroga mam,
Bardzo możnego wroga!
Jak psa odegnał mnie od bram!
Zradź więc, Siwucho droga,

Jakby potwora tego zmóc
I zgładzić jak najprędzej.
Giewont się zowie, Polan wódz,
Zradź, dam ci wór pieniędzy!


— A toś mi, grafie, dzielny chwat,
Że chcesz Polanom szkodzić!...
— Ej, jabym — gada zetrzeć rad,
By nie mógł się odrodzić.

By cesarz mógł nad Wisłą siąść,
Nad Sanem poić konie,
Niemki nad Bugiem krosna prząść.
Lecz ja marzenia ronię!

Siwucho, dam ci złota wór,
W brylanty zdobne szaty.
Posiadłość wielką wśród tych gór,
Wszak wiesz, żem jest bogaty!

Lecz musisz czarem zgładzić go.
Zamień go w ptaka, żabę,
Rozsiekaj na kawałów sto,
Zmień go w robaczki słabe!

Siwucha w ogniu czyni czar,
Myśl straszna ją zaprząta,
I pyta się ognistych mar,
Jak zgładzić ma Giewonta!

Buchają iskry, chatka drży,
Siwucha w ogniu ginie,
Oczy przymknęła, czary śni,
I piana z ust jej płynie.

— Hej, grafie możny, złoto daj,
A wróg twój wrychle zginie,
Choćby w nieznany umknął kraj,
W podziemne zszedł jaskinie!


Hej, grafie możny. Do dom czas,
Dzień znowu nie tak długi.
Niech tu nie znajdą razem nas
Wysłane z zamku sługi!

— Siwucho, wiedźmo, ja chcę też
Śmierci zobaczyć chwilę.
Razem pojedziem z twoich leż,
Wszak lat czekałem tyle!

— Jak chcesz, Ottonie. Jeśliś rad,
To poleć razem ze mną! —
Klasnęła w dłonie, sługa skrzat
Podał jej miotłę ciemną.

Siwucha zprzodu, Otto z nią
Na miotle usiadł społem,
Zaświstał ożóg i już mkną
Nad ziemią wielkiem kołem.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Michał Arct (junior).