Obrazy natury/O stepach i pustyniach

<<< Dane tekstu >>>
Autor Alexander von Humboldt
Tytuł Obrazy natury
Wydawca Bolesław Maurycy Wolff
Data wyd. 1860
Druk Bolesław Maurycy Wolff
Miejsce wyd. Petersburg
Tłumacz Wojciech Urbański
Tytuł orygin. Ansichten der Natur
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Indeks stron


O STEPACH I PUSTYNIACH.


U podnóża wyniosłego działu granitowego, który w młodocianym wieku ziemi naszéj, w czasach tworzenia się zatoki Antylskiéj, stanął ścianą przeciw falom morza, poczynają się obecnie nieprzejrzane równego kraju przestrzenie. Podróżując w téj okolicy, gdy się już minie międzygórskie doliny w Caracas i wysepkami zasiane jezioro Tacarigua, 1) w którego wodach, jak gdyby w zwierciadle, odbijają się nadbrzeżne banany; gdy się opuści niwy, na których blado zielonemi falami płyną łany tahickiéj trzciny cukrowéj, albo zasiada cień ponury krzaków kakaowych: natenczas, patrząc w stronę ku południowi, zatapia się wzrok w przestworzach stepów, które zwolna niby podnosząc się w dali, giną nareszcie w krańcu widnokręgu.
Napoiwszy się widokiem wybujałego życia roślinnego, wstępujesz odrazu z zdziwieniem na brzeg jałowéj, z drzew ogołoconéj pustyni. Żaden pagórek, żadna skała nie stérczy tu w sposobie wyspy na całéj niezmierzonéj przestrzeni. Tylko tu i owdzie ścianki poprzerywanych pokładów, których obszar około 200 mil kwadratowych zajmuje, wzniosły się nieco wyżéj nad przypierające do nich obszary. Ławami 2) nazywają krajowcy to zjawisko, jakoby przeczuwali, że nazwą takową oddaje się najtrafniéj postać pierwowieczna téj okolicy, w owym czasu okresie, gdzie jeszcze poziom dzisiejszych stepów był niegdyś dnem morza śródziemnego, a grzbiety tych ścianek mieliznami bywały.
Jeszcze i teraz złuda nocna uobecnia często te czasów przeszłych obrazy. Skoro gwiazdy przewodnicze, szybko wschodząc i zachodząc, oświecą rąbek obszernéj równiny i ciągłém migotaniem podwajać zaczną obraz swój w dolnéj warstwie falami poruszonych waporów: zdaje się, że widzisz przed sobą ocean 3) bez brzegów. Jak ocean, tak i step napawa umysł uczuciem nieskończoności, a przez to uczucie, wymykając się poniekąd wrażeniom zmysłowym przestworza, napełnia go zachętami duchownemi i pobudkami wyższego rzędu. Ale jak miłym jest widok czystego jak kryształ zwierciadła morza, na którém łagodnie pieniąca się fala lekkim ruchem kręto się posuwa; tak step leży martwy i strętwiały, rozciągnięty nakształt skalistych, nagich ścian 4) spustoszonéj jakiejś planety.
Natura we wszystkich strefach ziemi nastręcza oku zjawisko tych wielkich równin; w każdéj z nich mają one cechę właściwą, pewną fizyonomię, któréj wyraz zależy od różnicy klimatów, rozmaitości gruntu i wyniesieniu nad poziom morza.
Płonne pola wrzosowe w północnéj Europie, pokryte jednym tylko, wszystko inne wypierającym, pasem roślinnym, a ciągnące się od cypla Jutlandyi aż po ujście Skaldy, można uważać za stepy małego obszaru i wysoko pagórkowatéj powierzchni, jeśli je porównamy z llanosami i pampasami 5) w Ameryce południowéj, a tém bardziéj jeszcze z obszernemi błoniami nad rzeką Missuri i rzeką Miedzianą, na których kudłaty bizon i mały piżmowiec roskosznie bujają.
Bardziéj uderzający i poważniejszy widok nastręczają równiny w Afryce środkowéj. Dopiéro w nowszych czasach starano się je, podobnie jak rozległą powierzchnię Cichego oceanu, badawczém przeglądnąć okiem; są one częściami morza piasczystego, które na wschodzie urodzajne pasy ziemi przegradza albo nakształt kęp opasuje, jak pustynia do gór bazaltowych Harudż 6) przypierająca, gdzie na oazie w daktyle bogatéj, nazwiskiem Siwan, zwaliska Świątyni Ammona wskazują czcigodną siedzibę wczesnéj oświaty rodu ludzkiego. Nie zwilża przestworu tego ni kropla dészczu, ni kropelka rosy i nie rozwija zarodu życia roślinnego w rozżarzoném ziemi łonie. Bo słupy gorącego powietrza, wznosząc się wszędzie w górę, ulatniają mgliste wapory i rozpraszają obłok przelatujący.
Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/20 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/21 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/22 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/23 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/24 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/25 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/26 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/27 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/28 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/29 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/30 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/31 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/32 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/33 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/34 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/35 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/36 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/37 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/38 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/39 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/40 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/41 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/42 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/43 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/44 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/45 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/46 Ktokolwiek przeto śród niezałagodzonéj téj waśni ludów dąży do spoczynku duchowego, ten chętnie zatapia wzrok w spokojném życiu roślin i wewnętrzném działaniu świętéj siły przyrodzenia; albo oddawszy się rodowitemu popędowi, zapalającemu pierś człowieka od kilku tysięcy lat, podnosi z żywém przeczuciem źrenicę do góry, do wszystkich gwiazd, dokonywających biegu po drogach swoich odwiecznych, w nienaruszonéj zgodności dźwięku muzyki eterycznéj światów.





OBJASNIENIA I PRZYPISY.

1.
Jezioro Tacarigua.

Podróżując przez kraje w głębi Ameryki południowéj od wybrzeża Caracas czyli Venezueli, aż ku brazylijskiéj granicy, od 10° sz. półn. aż do równika, przebywa się najprzód łańcuch gór wysokich (łańcuch nadbrzeżny w Caracas) ciągnący się od zachodu na wschód; następnie wielkie z drzew ogołocone stepy, czyli równiny (los Llanos) rozlegające się od stóp tego łańcucha nadbrzeżnego, aż po lewy brzeg rzeki Orynoko; nareszcie pasmo gór, tworzących katarakty koło Atures i Maypure. Pomiędzy źródłami rzek Rio Branko i Rio Esquibo posunęło się toż pasmo gór. Sierra Parime odemnie nazwane, od kataraktów na wschód, aż ku Gujanie holenderskiéj i francuzkiéj. Jest ono siedliskiem dziwnych mytów Dorado i szeregiem litych gór, na rozliczne jarzma kratkowe poszczypanym. Do niego przypiera na południu lesista równina, na której Rio Negro i Amazonka wyżłobiły łoża swoje. Kto się o tych stosunkach geograficznych lepiéj zechce zainformować, niechaj wielką mapę la Cruz-Olmedilli (1775), z któréj powstały wszystkie prawie nowsze mapy Ameryki południowéj, porówna z mapą Columbii, według moich własnych oznaczeń astronomicznych narysowaną, a w r. 1825 przezemnie samego wydaną.
Pasmo nadbrzeżne wenezuelskie pod względem geograficznym uważane, jest częścią łańcucha samych Andów peruańskich. Łańcuch ten wysyła z wielkiego gniazda górzystego źródeł Magdaleny (pod 1° 55′ — 2° 2′ sz. pół.) na południe Popayanu trzy pasma, z których jedno najwięcéj na wschód podane, spłynęło w śnieżne góry Merydy. Te ostatnie stoczyły się ku Paramo de las Rosas na górzysta krainę Quibor i Tocuyo, łączącą pasmo wybrzeżne wenezuelskie z Kordylerami w Cundinamarka. Pasmo to wybrzeżne ciągnie się bez przerwy, jak mur, od Portacabello aż do przylądka Paria. Jego średnia wysokość wynosi zaledwie 750 toazów. Jednakowoż pojedyńcze wierzchołki, jak np. wierzchołek Silla de Caracas (także Cero do Avilla zwany), przyozdobiony befaryami (amerykańskiemi różami alpejskiemi, czerwono zakwitającemi) wznoszą się do wysokości 1350 toazów nad powierz. morza. Pobrzeże Terra-firma okazuje jawne ślady spustoszenia. Wszędzie daje się rozpoznać działanie wielkiego prądu morskiego, od wschodu ku zachodowi skierowanego, który rozdrobiwszy wyspy Karaibskie wymulił zatokę Antylską. Międzymorza Araya i Chuparipari, a szczególnie pomorszczyzna Cymany i Nowéj Barcelony nastręcza geologowi uwagi godny widok. Nakształt wież sterczą z morza skaliste wyspy Boracha, Caracas i Chimanas, dając świadectwo o strasznym nacisku wdzierających się bałwanów morskich na pogruchotane pasmo górzyste. Odnoga Antylska, podobnie jak morze Śródziemne, była może niegdyś jeziorem, któremu się raptownie otworzył wolny odpływ do oceanu. Wyspy Kuba, Hajty i Jamajka, zawierają w sobie jeszcze ostatki wysokiego pasma gór z łupku mikowego, które otaczały one jezioro na północy. Uderza niemało, że właśnie tam, gdzie te trzy wyspy najbardziej zbliżyły się ku sobie, także szczyty wystrzeliły najwyżéj. Możnaby się domyślać, że główny trzon tego górzystego pasma Antylskiego zajmował przestrzeń, między przylądkiem Tiburon i Morant Point. Miedziane góry (Montannas de Cobre) koło Santiago de Cuba nie są jeszcze wymierzone, jednakowoż wzniosły się zapewne wyżéj, aniżeli Błękitne góry Jamajki (1138 toazów), przewyższające nieco wysokością swoją węzinę Ś. Gotharda. Moje domysły o postaci łożyska Atlantyku i dawnym związku, jaki zachodził między lądami, rozwinąłem dokładniej w piśmie, ułożoném w Kumana pod nadpisem: Fragment d’un tableau géologique de l’Amérique méridionale. (Journal de Physique, Messidor an IX). Osobliwszą jest rzeczą, że już Krzysztof Kolumb w jedném swojém doniesieniu urzędowém zwraca uwagę na związek, zachodzący między kierunkiem prądu ekwinokcyalnego, a postacią wybrzeża Wielkich Antylów. (Examen critique de l’hist. de la Géographie Tom. III, p. 104—108).
Północna, lepiéj uprawna część prowincyi Caracas, jest krajem górzystym. Łańcuch gór nadbrzeżnych porozpadał się, równie jak Alpy szwajcarskie, na rozliczne jarzma, czyli pasma górzyste, które otaczają doliny podłużne. Najsłynniejsza z nich jest powabna dolina Aragua, w któréj dojrzewa w znacznéj ilości indygo, cukier, bawełna, a co najosobliwsza, nawet pszenica europejska. Do brzegu południowego téj doliny przypiera piękne jezioro Walencyi, po staroindyjsku Takarigua zwane. Kontrast przeciwległych jego brzegów nadaje mu uderzające podobieństwo do jeziora Genewskiego. Puste gór pasma Guigue i Guiripa, są wprawdzie mniéj poważném i mniéj wspaniałém nacechowane piętnem, niż Alpy sabaudzkie, lecz zato téż brzegi Takariguy, krzakami bananów, mimozami i tryplarisami gęsto zarosłe, przewyższają pod względem malowniczéj piękności, wszelkie winnice krainy Waadt. Jezioro to rozciąga się na długość blizko 10 mil morskich (których 20 idzie na 1° równika); nad jego zwierciadłem panują rozliczne kępy, których obwód ciągle się powiększa, z przyczyny, że parowanie całej tej wodnej kotliny daleko jest znaczniejsze, niżeli dopływ wody strugami. W przeciągu lat kilku nawet mielizny zamieniły się na rzeczywiste wyspy. Dano im odznaczającą nazwę, nowo zjawionych Las Aparecidas. Na wyspie Kura bywa uprawiany dziwny rodzaj psianki (Solanum), którego owoc do jedzenia jest przydatny, a który opisał Willdenów w dziele Hortus Berolinensis (1816, Tab. XXVII).
Wyniesienie jeziora Tacarigua n. p. m. jest prawie o 1400 stóp (dokładniej podług moich wymiarów o 230 toazów) niższe od średniej wysokości doliny Karakas. Jezioro samo przechowuje Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/52 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/53 Wielka urodzajność ziemi i niezdrowe powietrze stoją ze sobą w nierozdzielnym związku, tak w Ameryce południowéj, jako téż w południowéj Azyi. Wszakże spostrzeżono, że w miarę, jak się uprawa jakiego kraju podnosi, a przestrzeń lasów się umniejsza i równocześnie grunt i klimat suchszym się staje, także i plantacye kakaowe mniéj się udają. Dla tych to przyczyn pomniejsza się ich liczba w prowincyi Karakas, podczas, gdy one w położonych daléj na wschód prowincyach Nowéj Barcelony i Kumany, a szczególnie w lesistéj wilgotnéj krainie pomiędzy Kariako i Golfo-triste, prędko się pomnażają.

2.
Ławami nazywają krajowcy to zjawisko.

Lianosy w Karakas zapełnione są grubą, szeroko ległą formacyą starego konglomeratu. Zstępując z dolin w Aragua, przez górzyste, najwięcéj na południe podane jarzmo łańcucha nadmorskiego w Guigue i Villa de Cura, na dół ku Parapara, napotyka się kolejno gnejs i łupek mikowy, zapewne syluryczne pasmo gór przechodowych z łupku iłowego i z czarnego wapienia, wężowiec (serpentyn) i zielonkowiec w osobnych kulistych kawałach; nareszcie, tuż przy samym krańcu wielkiéj równiny, małe pagórki migdałowca i łupek porfirowy. Te pagórki między Parapara i Ortyzem zdawały mi się być wybuchami wulkanicznemi nad starożytném pobrzeżem Lianosów. Daléj na północ stoją potworne, daleko słynne skały, pełne jaskiń, noszące nazwę Morros de San Juan, i tworzące pewien rodzaj muru czartowskiego, o rdzeniu krystalicznym, jak wzniesiony dolomit. Dla tego téż uważane być mają raczéj za części wybrzeża, niżeli za ostrowy w starożytnéj zatoce morskiéj. Nazywam Lianosy zatoką, bo wziąwszy na uwagę ich nieznaczne wzniesienie nad teraźniejszem zwierciadłem morza, ich postać wschodnio-zachodniemu prądowi obrotowemu prawie otwartą, i nizkie położenie wschodniego wybrzeża między ujściem rzek Orynoko i Essequibo; niemożna zaiste powątpiewać, że wody oceanu zalewały niegdyś tę całą kotlinę niżu pomorskiego, zamkniętą łańcuchem nadbrzeżnym i pasmem Sierra de la Parime, a fale jego na stronie zachodniej obmywały podstawy gór w Merida i Pamplona, podobnie jak uderzały o podnóża Alp kotyckich i penińskich, przesunąwszy się po wierzchowinie równin w Lombardyi. Pochylenie tóż, czyli spadzistość Lianosów amerykańskich zwrócona jest od zachodu ku wschodowi. Tymczasem wysokość ich przy Calabozo, w oddaleniu 100 mil geogr. od morza, dochodzi zaledwie 30 toazów, zatem jeszcze o 15 toazów mniejszą jest od wysokości Pawii, a o 45 toazów od wyniosłości Medyolanu na równinie lombardzkiej, ległéj między Alpami szwajcarsko-lepontyńskiemi, a Apeninami liguryskiemi. Upostacenie lądu przypomina tu wyrazy Claudyana: Currata tumore parvo planities.
Horyzontalność Lianosów tak jest zupełna, że na wielu miejscach żadna ich część, nawet na obszarach obejmujących więcéj niż 30 kw. mil, nie zdaje się o jedną stopę leżeć wyżéj, jak druga. Jeśli do tego pomyślimy sobie jeszcze, że tam żadnych nie ma krzaków, a w Mesa de Parones ani nawet palm samotnie stojących, wtedy potrafimy sobie zrobić wyobrażenie o widoku osobliwszym, jaki nastręcza ta pusta wierzchowina, nakształt morza rozlana. Jak daleko wzrok sięga, nie spocznie oko prawie na żadnym, choćby na kilka cali nad równiną wyniosłym przedmiocie. Gdyby tu widokrąg dla własności dolnych warstw powietrza i dla gry łamiących się promieni światła, nie był ciągle ograniczony niepewnie i nie kołysał się jak woda falami poruszana; możnaby na tej równinie za pomocą sekstanta zdejmować wysokości słońca tak, jak nad poziomem morza. Przy téj tak znacznéj starożytnego dna morskiego horyzontalności, zastanawiają tém bardziej rzeczone ławy. Są to pokłady napływowe, wznoszące się rykoszowato 2 lub 3 tylko stopy nad strych kamienny, który je dokoła obstąpił, i rozciągające się jednostajnie na długość od 10 do 12 mil geograf. W tych ławach biorą swój początek strużki stepowe. Gdyśmy w powrocie z Rio Negro przejeżdżali przez Lianosy de Barcelona, napotykaliśmy często ślady zapadniętéj ziemi. Zamiast wysokich ławic zdarzało się nam tu widzieć pojedyńcze warstwy gipsowe, leżące 3 do 4 toazów głębiéj, niżeli otaczająca je kamienna martwica. A nawet daléj ku zachodowi, w poblizkości ujścia rzeki Caura do Orynoko, zapadł się był W r. 1790, (podczas trzęsienia ziemi) szeroki pas gęstego lasu na wschodzie missyi S. Petro de Alcantara. W tém miejscu wystąpiło na równinie jezioro, które miało przeszło 300 toazów w średnicy. Wysokie drzewa (Desmanthus, Hymenee i Malpygie) zatrzymały długi czas pod wodą swój liść w pierwotnéj zieloności.

3.
Że widzisz przed sobą ocean bez brzegów.

Widok na daleki step rozległy zastanawia tém bardziéj, że oko przez dłuższy czas w gęstwinie lasów się przyzwyczaiło tylko do wązkiego widokręgu i przywykło spoglądać tamże na przyrodę bogato ustrojoną. Nie wygaśnie nigdy w méj duszy to wrażenie, które Lianosy na nas zrobiły, gdyśmy ich w powrocie z okolic dorzecza górnego Orynoko, z pewnéj góry, naprzeciw ujścia Rio Apure stojącéj, poraz pierwszy znowu ujrzeli w znacznej odległości, w pobliżu Ilato del Capuchino. Słońce właśnie dopiero co było zapadło pod widokrąg. Step zdawał się być wzniesiony, jak półkulica. Światło gwiazd wschodzących łamało się rozmaicie w dolnych warstwach powietrza. A że równina w skutek silnego działania pionowych słońca promieni zbytecznie się ogrzewa, więc i gra promieniejącego ciepła i podnoszącego się ciągle do góry prądu powietrza, a w skutek tego bezpośrednie stykanie się nierówno gęstych warstw powietrzni, jak trwa, tak trwa przez całą noc, od wieczora do rana bez ustanku.

4.
Nakształt skalistych ścian nagich spustoszonéj jakiejś planety.

Niezmierne lądu przestrzenie, na których sama tylko martwica kamienna w postaci płyt brata się ze światłem, nacechowały pustkowia Afryki i Azyi piętnem właściwém. W krainie Szamo, przegradzającéj Mongolię (pasmo gór Ulangum i Malakha-Oola) od północno-zachodnich Chin, ławy te skaliste zowią się Tsy. Rozległy się téż one na lesistéj równinie rzeki Orynoko, gdzie je obstąpiły dokoła rośliny urody najbujniejszéj. (Relation hist. T. 1. pag. 279). Pośród tych całkiem bezroślinnych, zaledwie jakiemi liszajcami pokrytych skał granitowych i syenitowych, mających kilka tysięcy stóp w średnicy, odsypały się tu i ówdzie kępki ziemi roślinnéj, pokryte nizkiemi, zawsze kwitnącemi ziołami. One tym miejscom w lasach, lub na ich brzegu, nadają postać małych ogródków.
Mnichy z okolic górnego Orynoko, w dziwacznym swoim sposobie widzenia rzeczy, biorą te zupełnie poziome i nagie równiny kamienne, mianowicie gdy mają rozległość znaczniejszą, za przyczynę febry i innych chorób. Z powodu tego mniemania, bardzo daleko rozpowszechnionego, niektóre missye zupełnie opuściły swoje siedliska i przesiedliły się na inne miejsca. Czyliżby miały kamienne płyty (laxas) już dla tego samego, że więcej promieni ciepła wysyłają, działać tak na powietrznię? Czy nie wpływa tu na nią chemizm jakim sposobem?

5.
Llanos i Pampas Ameryce południowéj.

Nasze fizykalne i geognostyczne zdania o zachodnim górzystym lądzie Ameryki północnej, sprostowały się w niejednym względzie przez śmiałe podróże majora Long, przez wyśmienite prace jego towarzysza Edwina James, a najwięcéj przez dostrzeżenia kapitana Fremont, obejmujące wiele ważnych szczegółów. Wszelkie wiadomości powzięte stawią teraz wszystko to w jasném świetle, co w dziele mojém o Nowéj Hiszpanii względem północnych gór i równin rozwinąć byłem w stanie jedynie tylko z domysłu. W opisaniu przyrody, równie jak w poszukiwaniach historycznych, pojedyńcze fakta długi czas stoją samopas, póki się nie uda w skutek mozolnego badania dojść związku, jaki między niemi zachodzi. Wschodnie wybrzeże Zjednoczonych Stanów Ameryki północnéj, Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/58 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/59 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/60 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/61 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/62 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/63 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/64 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/65 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/66 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/67 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/68 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/69 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/70 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/71 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/72 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/73 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/74 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/75 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/76 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/77 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/78 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/79 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/80 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/81 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/82 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/83 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/84 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/85 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/86 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/87 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/88 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/89 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/90 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/91 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/92 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/93 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/94 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/95 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/96 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/97 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/98 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/99 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/100 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/101 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/102 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/103 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/104 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/105 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/106 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/107 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/108 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/109 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/110 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/111 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/112 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/113 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/114 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/115 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/116 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/117 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/118 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/119 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/120 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/121 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/122 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/123 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/124 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/125 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/126 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/127 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/128 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/129 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/130 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/131 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/132 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/133 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/134 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/135 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/136 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/137 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/138 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/139 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/140 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/141 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/142 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/143 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/144 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/145 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/146 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/147 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/148 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/149 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/150 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/151 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/152 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/153 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/154 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/155 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/156 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/157 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/158 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/159 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/160 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/161 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/162 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/163 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/164 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/165 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/166 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/167 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/168 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/169 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/170 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/171 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/172 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/173 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/174 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/175 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/176 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/177 Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/178


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Alexander von Humboldt i tłumacza: Wojciech Urbański.