Panna Maliczewska (Zapolska, 1912)/Akt III/Scena X
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Panna Maliczewska |
Podtytuł | Sztuka w 3 aktach |
Wydawca | Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów |
Data wyd. | 1912 |
Druk | Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały Akt III Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
SCENA X.
TEŻ SAME — BOGUCKI,
BOGUCKI
Jestem! STEFKA.
Dzięki Bogu! BOGUCKI (z kokieteryą).
Naprawdę?STEFKA (szczerze).
Doprawdy. — Jak pana widzę — zaraz mi lżej. Pan musi być bardzo miły w domowem pozyciu. BOGUCKI (filuternie).
Staram się. STEFKA.
I dla tego pana lubią kobiety. BOGUCKI (śmiejąc się).
Mało lubią — szaleją. STEFKA (z przekorą).
No... no... BOGUCKI (idąc do szeslągu).
I Stefcia także... Stefcia szaleje... STEFKA (siadają — Stefka na krześle).
Ani myślę. Zresztą mnie nie wolno... BOGUCKI (na poręczy szesląga, odwrócony do Stefki).
Ach! jaka wierność. Dużo Stefci z tego przyjdzie. STEFKA.
No... zawsze... BOGUCKI.
Nie powiem, gdyby Stefka była żoną Dauma, ale tak... STEFKA.
No — a gdyby pan był na miejscu Dauma, a gdybym pana zdradzała to...BOGUCKI
Phi! to co innego... STEFKA.
Bo się o pana rozchodzi... BOGUCKI.
Nie — ale widzi Stefka, między mną a Daumem jest różnica. Gdyby Stefka mnie zdradzała, byłaby nieusprawiedliwiona, a zdradzając Dauma, Stefkę każden uniewinni... STEFKA (smutno).
Trochę to w tem prawdy... BOGUCKI.
Ale tak... tak... i ogromna... Niech tylko Stefka sprobuje zdradzić Dauma... (przyciąga Stefkę z krzesła do siebie).
STEFKA.
Z panem... BOGUCKI (czule).
Spodziewam się! Zobaczy Stefka jak się zaraz życie Stefci rozjaśni... STEFKA.
Wie pan (szczerze)
ja niemam jakoś zdolności do tego, żeby zdradzać... BOGUCKI
Szkoda...STEFKA.
Ja wolałabym prosto, uczciwie — bez oszustw... BOGUCKI.
Naturalnie, naturalnie... kto wie, jakby się rzeczy ułożyły... (po chwili)
może życie Stefki by zupełnie inny obrót wzięło... ja naprzykład wiem dobrze, co Stefce potrzeba... ja zrobiłbym wiele... wiele nawet czego się Stefka nie spodziewa... STEFKA (wzięta, pomimowoli lgnąc do niego).
Niech pan powie... co?... BOGUCKI (po lisiemu).
Ja wolę nie mówić, ale ja zwykle wiem, co jest moim obowiązkiem względem kobiety, która mię kocha i jest dla mnie łaskawa. Ja jestem dżentelmenem i jako ten, wiem czem, i kim być powinienem... STEFKA (po chwili).
Wie pan... może ja się namyślę... BOGUCKI.
Tak — tak będzie najlepiej. Ja nie chcę do niczego kobiety przymuszać — Niech sama, sama, to jest mój system... (obejmuje Stefkę i całuje)
Dzieciuś, pieszczoszka, Stefuś... jak zechce i kiedy zechce... choćby zaraz jestem twój... i z dyrektorem pomówię... i wszystko... Stefuś... laleczka... pieścidełko... jakie to cacane, jakie to zgrabne... może dziś Stefcia by mnie odwiedziła?... ja tu będę w sądzie... karteczkę przez woźnego... Michasiowa zaniesie... uprzedzi... jakie to zgrabne... powiadam ci Stefuś wszystko... wszystko... (słychać chrzęst klucza, drzwi się szamoczą o łańcuch, widać za drzwiami Dauma).
|