Panna Maliczewska (Zapolska, 1912)/Akt III/Scena XII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Panna Maliczewska |
Podtytuł | Sztuka w 3 aktach |
Wydawca | Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów |
Data wyd. | 1912 |
Druk | Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały Akt III Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
SCENA XII.
DAUM — STEFKA.
STEFKA (ironicznie i sucho).
Jeżeli myślał, że ja uwierzę w to, iż Bogucki ma narzeczoną, to się mylił. DAUM.
Niech nie gada — a poda inhalacyę. STEFKA (pokazuje mu nogą aparat).
Niech sobie weźmie. (zaczyna się bardzo szybko ubierać w niży). DAUM.
Co? STEFKA (z furyą i brutalnie).
Pstro! DAUM (bierze sam maszynkę i przygotowuje inhalacyę).
Jeżeli myśli, że daleko z tem zajedzie, to się myli. Ślubu nie braliśmy... STEFKA.
Całe szczęście! MICHASIOWA (wchodzi z kuchni).
Niech panienka idzie do teatru po gażę — bo to dzisiaj piętnasty, a za obiady trza zapłacić. (spostrzega Dauma).
Całuję rączki wielmożnemu panu! DAUM.
Ile za te obiady? ja zapłacę. STEFKA (gwałtownie).
Nie potrzeba... ja sama... nie chcę... (ubiera się w żakiet i kapelusz).
DAUM.
Należałoby w domu zostać, kiedy ja tu jestem. STEFKA (gwałtownie).
Nic nie należy! nic nie należy!... DAUM.
Zwracam uwagę na proste zasady przyzwoitości...STEFKA (gwałtownie, ale nie trywialnie).
Pies niech polkę z nim tańcuje przez wały hetmańskie... DAUM
Co? jak? STEFKA (otwiera drzwi i dorzuca).
Albo nie — bo psa szkoda! (wylatuje jak wicher przez kuchnię — Michasiowa patrzy za nią).
DAUM.
A jej co?... MICHASIOWA.
Ot!... DAUM.
Różki odrosły... MICHASIOWA.
Bogiem a prawdą to były zawsze. DAUM.
Już ja je przytrę... MICHASIOWA.
To było rogate i będzie rogate. Czy zapalić? DAUM.
Przecież dałem na drzewo. Zimno jak w psiarni, muszę palto włożyć... (kładzie palto).
MICHASIOWA.
Ale niema zapałek.DAUM.
Tu są... (wyjmuje z kieszeni, rzuca na ziemię — Michasiowa podnosi).
A co do Stefki to najlepiej jak ja jej piśmiennie ultimatum zostawię. Tak i tak ma być... a nie, to... jak chce... MICHASIOWA (mierząc Dauma z wściekłością ukrytą, pali w piecu).
Wielmożny pan by ją porzucił? DAUM (pisząc).
To jest moja rzecz. MICHASIOWA (przy piecu).
Bo mi się zdaje, że Wielmożny Pan to by bez niej już nie wyżył. DAUM.
A to co?... Coście wy tak na rezon dziś wzięły?... (przez drzwi kuchenne wsuwa się Filo).
|