Pięciotygodniowa podróż balonem nad Afryką/IV

<<< Dane tekstu >>>
Autor Juliusz Verne
Tytuł Pięciotygodniowa podróż balonem nad Afryką
Wydawca Nakład J. Sikorskiego
Data wyd. 1873
Druk Druk J. Sikorskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Anonimowy
Tytuł orygin. Cinq semaines en ballon
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Indeks stron


Postanowił jednak wszelkiemi sposobami nie dopuścić odjazdu swego przyjaciela. Udał przeto, że podziela jego zdanie, i miał go na oku. Ze swej strony Samuel miał oko zwrócone na przygotowania do podróży.
Doktór Fergusson nie na chybi trafi wybrał swą drogę powietrzną; dobrze rozważył gdzie obrać miejsce wyjazdu i nie bez przyczyny postanowił wznieść się z wyspy Zanzibar. Wyspa ta leży przy wschodnim brzegu Afryki, pod 6-ym stopniem szerokości południowej, to jest o czterysta trzydzieści mil jeograficznych niżej równika[1].
Z tej wyspy wyruszyła ostatnia wyprawa do wielkich Jezior, dla odkrycia źródeł Nilu.
Wypada jednak dodać, jakie odkrycia doktór Fergusson spodziewał się połączyć z sobą. Były dwie główne wyprawy: doktora Barth w r. 1849 i poruczników Burton i Speke w r. 1858.
Doktór Barth, rodem z Hamburga, otrzymał dla siebie i swego rodaka Overwega pozwolenie przyłączenia się do wyprawy Anglika Richardsona, któremu powierzono missję do Sudanu.
Rozległy ten kraj leży między 15 i 10 stopniem szerokości północnej, t.j. by doń się dostać, należało posunąć się więcej niż tysiąc pięćset mil wewnątrz Afryki[2].
Okolica ta znaną była dotychczas jedynie z podróży Denhama, Clappertona i Oudneya w r. 1822 do 1824. Richardson, Barth i Overweg, pałając żądzą posunięcia dalej poszukiwań, przybywają jak ich poprzednicy do Tunis i Trypolis, i dostają się do Mursuku, stolicy Fezanu.
Wówczas opuszczają linję pionową i skręcają na Zachód ku Gath, wziąwszy za przewodników Tuaregów. Po różnych przygodach, w których wielokrotnie wystawili się na łupieztwa, zdzierstwa i zbrojną napaść, karawana ich przybywa w październiku do rozległej oazy Asben. Tu doktór Barth odłącza się od towarzyszów, robi wycieczkę do miasta Agades i łączy się znowu z wyprawą, która wyrusza dalej 12-go grudnia. Przybywają do prowincji Damergu. Trzej podróżni powtórnie się rozłączają; Barth obiera drogę do Kano, dokąd przybywa po długich wysileniach i opłaciwszy znaczny haracz.
Mimo gwałtownej gorączki, z jednym tylko sługą opuszcza to miasto 7-go marca. Głównym celem jego podróży było poznanie jeziora Czad, od którego dzieliło go go jeszcze sto pięćdziesiąt mil (przeszło 22 mile polskie). Posuwa się więc na Wschód i przybywa do miasta Zurikolo w Bornu, które jest zawiązkiem ogromnego państwa środkowego w Afryce. Tu dowiaduje się o śmierci Richardsona, który padł ofiarą znojów i umartwień. Przybywa do Kuku stolicy Bornu, nad brzegami jeziora. Nakoniec po trzech tygodniach d. 14-go kwietnia, a po dwunastu i pół miesiącach od wyjścia z Tripolis, dostaje się do miasta Ngornu.
Dnia 29 marca 1851 r. zwiedza z Overwegiem królestwo Adomaua na południu jezior, i dostaje się do miasta Yola, niżej nieco 9-go stopnia szerokości północnej. Dalej już na południe śmiały wędrowiec przedrzeć się nie mógł.
W sierpniu wraca do Kuku, ztąd kolejno przebiega Mondarę, Bargimi, Kanem i posuwa się na Wschód, aż do miasta Masena, leżącego pod 17° 20’ długości zachodniej[3].
Po śmierci Overwega, swego ostatniego towarzysza, d. 25 listopada 1852 r. zagłębia się na Zachód, zwiedza Sokoto, przepływa Niger i przybywa do Tombuktu, gdzie ośm miesięcy cierpi wielką nędzę, wystawiony na zdzierstwa i niegodziwe obejście szeików. Ale Fulahowie nie mogą ścierpieć obecności chrześcijanina w swojem mieście i grożą mu śmiercią. Doktór ucieka 17 marca 1854 r., dostaje się na granicę, tu trzydzieści trzy dni znosi najsroższe umartwienia, w listopadzie wraca do Kano, a ztąd do Kuku i po czteromiesięcznem oczekiwaniu, udaje mu się dostać napowrót do Denam, zkąd w końcu sierpnia 1855 r. przybywa do Tripolis. Dnia 7-go września powrócił sam do Londynu.
Taka była podróż śmiałego Bartha.
Doktór Fergusson starannie zanotował, iż się zatrzymał na 4-m stopniu szerokości północnej i 17-m długości zachodniej.
Obaczmy teraz co zrobili w Afryce wschodniej podróżnicy Barton i Speke.
Różne wyprawy w górę Nilu, nigdy nie mogły dotrzeć do źródeł tajemniczych tej rzeki. Według sprawozdania niemieckiego lekarza Ferdynanda Werne, wyprawa dokonana w r. 1840 pod opieką Mechmeda Alego, zatrzymała się w Gondokoro między 4-ym i 5-ym równoleżnikiem północnym.
W r. 1855, Sabaudczyk Brun Rollet, mianowany konsulem sardyńskim w Sudanie wschodnim, na miejsce niedawno zmarłego Vauriga, wyjechał z Kartum i pod nazwiskiem kupca Jakóba handlując gumą i kością słoniową, dotarł do Belenja za 4 stopień, lecz zachorowawszy wrócił do Kartum i umarł 1857 r.
Ani doktór Peney, inspektor służby zdrowia w Egipcie, który na małym steamerze dostał się o stopień niżej od Gondoroko i umarł z umartwień w Kartum; ani Wenecjanin Miani, który okrążywszy katarakty niżej Gondoroko, dotarł do 2-go równoleżnika; ani wreszcie kupiec maltański Andrzej Debono, który dalej jeszcze posunął swoją wycieczkę po Nilu, — nie mogli przejść nieprzebytej granicy.
W r. 1859 Wilhelm Lejean, wysłany od rządu francuzkiego, udał się morzem Czerwonem do Kartum i puścił się na Nil z czterdziestoma ludźmi; ale nie mógł dostać się za Gondokoro, tak wielkie groziło mu niebezpieczeństwo od murzynów. Wyprawa pod przewodnictwem p. Escayraca de Lauture również próbowała dotrzeć do sławnych źródeł.
Ale fatalna granica zawsze zatrzymywała podróżnych. Niegdyś wysłańcy Nerona dostali się do 9-go stopnia szerokości; tak więc w przeciągu ośmnastu wieków zyskano zaledwie 5 lub 6 stopni, czyli trzysta do trzystu sześćdziesięciu mil jeograficznych (niecałe 52 mile polskie).
Kilku podróżnych próbowało dostać się do źródeł Nilu od zachodnich brzegów Afryki.
Od r. 1768 do 1772, Szkot Bruce wyruszywszy z Mansua portu Abisynii, zwiedzał zwaliska Axum, widział źródła Nilu tam gdzie ich nie było, i wrócił nie osiągnąwszy ważniejszych rezultatów.
W r. 1844 missjonarz angielski Dr. Krapf założył osadę w Monbaz na brzegach Zangwebaru, i wraz z missjonarzem Rebmann odkrył dwie góry o trzysta mil od brzegu; sąto góry Kilimadziaro i Kenie, które przebyli w części podróżnicy Heuglin i Thomston.
W r. 1845 Francuz Maizan wylądował sam w Bamajo naprzeciw Zanzibar i dostał się do Deżela Mora, gdzie naczelnik zgubił go śmiercią okrutną.
W sierpniu 1849 roku młody podróżnik Roscher z Hamburga, wyjechał z karawaną kupców arabskich i dostał się do jeziora Nyassa, ale tu podczas snu został zamordowany.
Nakoniec w r. 1857 porucznicy Burton i Speke, obadwaj oficerowie armji bengalskiej, wysłani zostali przez Towarzystwo Jeograficzne londyńskie na zbadanie Wielkich Jezior afrykańskich; dnia 17 czerwca opuścili Zanzibar i skierowali się prosto na Zachód.
Po czterech miesiącach niesłychanych cierpień, obdarci, pozbawieni sług, przybyli do Kaze, punktu zbornego kupców i karawan; znajdowali się w państwie Księżycowem. Tu zebrali szacowne wiadomości o obyczajach, rządzie, religii, zwierzętach i roślinności kraju; następnie skierowali się ku pierwszemu z Wielkich Jezior, nazwiskiem Tanganaike, które leży między 3 i 8 stopniem szerokości południowej, i zwiedzili rozmaite ludy nadbrzeżne, po większej części ludożercze.
Dnia 26 maja opuścili te okolice i wrócili do Kaze 20-go czerwca. Tu Burton wyczerpany, leżał chory kilka miesięcy; tymczasem Speke zrobił wycieczkę o trzysta mil do jeziora Ukerue, które zobaczył 3-go sierpnia, ale miał tylko oglądać jego część w 2-im stopniu i 30’ szerokości.
Powrócił do Kaze 25 sierpnia i zabrał się z Burtonem do Zanzibar, dokąd przybyli w marcu następującego roku. Dwaj ci śmiali badacze wrócili do Anglii, i Towarzystwo Jeograficzne w Paryżu przeznaczyło im roczną nagrodę.
Doktór Fergusson starannie zanotował, że nie przeszli 2-go stopnia szerokości południowej, ani 29-go stopnia długości wschodniej.
Chodziło więc o połączenie poszukiwań Burtona i Speke’a z odkryciami doktora Barth’a; to się znaczy, należało poznać Afrykę na przestrzeni więcej niż 12-tu stopni.




  1. Blizko 62 mile polskie.
  2. Przeszło 214 mil polskich.
  3. Według południka angielskiego, przechodzącego przez obserwatorjum Greenwich.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Juliusz Verne i tłumacza: anonimowy‎.