Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni/Rozdział XVI

<<< Dane tekstu >>>
Autor Juljusz Verne
Tytuł Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni
Podtytuł Zajmująca powieść z życia podróżników
Wydawca Wydawnictwo „Argus“
Data wyd. 1923
Druk Druk. W. Cywińskiego, Nowy Świat 36
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Le Tour du monde en quatre-vingts jours
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

ROZDZIAŁ XVI.
Daremne oczekiwanie Fixa na możność aresztowania pana Fogga.

Rangun, parowiec, będący na morzu na usługach Chin i Japonji, był ogromnym okrętem żelaznym, o sile czterystu koni. Dorównywał on w szybkości Mongolję, ale co do komfortu, stał o wiele niżej od niej.
Nie mógł więc pan Fogg dać tak wygodnej kajuty pani Andzie, jakby sobie tego życzył.
Szło tu o jakieś jedenaście do dwunastu dni podróży, a ponieważ pani Anda nie była bardzo wymagającą podróżniczką, przeto niewygody nie przestraszyły jej zupełnie.
Podczas pierwszych dni tej drogi parowcem, pani Anda zaznajomiła się bliżej z panem Fogg. Przy każdej okazji okazywała mu swą wdzięczność.
Flegmatyczny dżentelmen przyjmował to zwykłym swym chłodem, zdawało się, że bez żadnego wzruszenia, ale co się działo w głębi jego duszy, nikt zgadnąć nie był w stanie.
Wciąż czuwał nad tem, żeby pani Andzie nie zbywało na niczem, a o zwykłej godzinie przychodził na pogawędkę, a raczej na wsłuchiwanie się w to, o czem mówiła.
Spełniał wszelkie obowiązki grzeczności i uprzejmości, jak automat, dobierając wyuczonych ruchów.
Pani Anda nie wiedziała, co o tem myśleć, ale Passepartout powiedział jej coś niecoś o ekscentrycznem usposobieniu swego pana. Zaznajomił ją z planem podróży naokoło świata, z zakładem przez niego zrobionym. Młoda kobieta uśmiechała się, słuchając opowiadań o Foggu, ale jednocześnie patrzała na niego z wdzięcznością i ogromnym szacunkiem.
Pani Anda potwierdziła to, co opowiadał o niej przewodnik.
Pochodziła ona z tej rasy, która zajmuje pierwsze miejsce wśród innych plemion.
Wielu kupców porobiło ogromne interesy na handlu bawełną i jeden z nich był krewnym młodej kobiety.
Drugi miał się znajdować w Hong Kongu, do niego to właśnie miała się schronić. Czy znajdzie go tam? nie wiedziała. Ale pan Fogg zapewnił ją, że wszystko pójdzie dobrze, a słowom jego ufała.
Pierwsza część podróży parowcem odbyła się nadspodziewanie szczęśliwie. Czas był nadzwyczaj pogodny, można było obserwować każdą wyspę, każdą okolicę.
Panorama wysp była przepiękna. Ogromne lasy, bambusowe gaje, olbrzymie mimozy, pokrywały całe przestrzenie, za tem wszystkiem ciągnęły się góry.
Wkrótce parowiec posunął się ku Malacce na wody Chin.
Co robił w tym czasie agent Fix, tak niespodzianie wciągnięty w podróż? Oto po nieudanej chęci zatrzymania Filipa Fogga w Kalkucie, wpadł na parowiec Rangun i tam, niepostrzeżony przez Passepartout, obserwował jego pana bez przerwy.
Potem postanowił odświeżyć znajomość ze służącym, do czego zdarzyła się wkrótce sposobność. Jaka? Zobaczymy.
Wszystkie nadzieje, wszystkie życzenia Fixa skoncentrowane były w jednym punkcie na świecie, w Hong Kongu, gdyż parowiec zakrótko stawał w Singapurze, aby módz tam coś przedsięwziąć.
W Hong Kongu musiał zaaresztować złodzieja, gdyż złodziej umknąłby mu napewno.
W rzeczywistości Hong Kong była jeszcze ziemią angielską, ale ostatnią w Indjach. Pozatem Chiny, Japonja, Ameryka mogły być dogodnem miejscem do ukrycia się dla bandytów.
W Hong Kongu, jeśli nadszedł już rozkaz aresztowania Fogga, odda go w ręce policji miejscowej.
Ale poza granicami tego miasta zwykły rozkaz aresztowania nie wystarczy. Trzebaby mieć różne akty i rozkazy.
— Ale, — mówił do siebie Fix, — spacerując po kajucie, — jeśli rozkaz aresztowania nie będzie jeszcze w Hong Kongu, trzeba za wszelką cenę opóźnić jego podróż! Udało mi się w Bombayu, udało się w Kalkucie! Ale w jaki sposób zatrzymać tego przeklętego Fogga?
Fix w ostateczności postanowił wszystko wyznać Passepartout, powiedzieć mu, u jakiego pana służy i jak staje się przez to współwinnym przestępstwa.
Passepartout, bojąc się wmięszania w tę sprawę, z pewnością stanie się stronnikiem. Ale to zostawiał agent na sam koniec, jeśliby go wszystko zawiodło.
Było to bowiem jednak bardzo ryzykowne, gdyż Passepartout mógłby wyznać to swemu panu a w ten sposób zepsułby całą sprawę.
Inspektor policji był bardzo zakłopotany, gdy na brzegu przy parowcu Rangun ujrzał panią Andę.
Kim jest ta dama? Jakie okoliczności przywiodły ją tutaj? Prawdopodobnie między Bombayem a Kalkutą zeszli się z tą kobietą.
Czy to przypadek dał poznać Foggowi tą kobietę?
A może ta podróż po Indjach miała za cel spotkanie z tą cudną kobietą? Bo, że była cudna, to Fix dobrze widział, gdy siedział w sali sądowej w Kalkucie. Zaintrygowany ogromnie, przeczuwając w tem jakąś spółkę złodziejską, postanowił wybadać przedewszystkiem służącego, który najlepiej wie napewno o osobistych sprawach swego pana.
Nie było czasu do stracenia. Było już 31 października, a nazajutrz Rangun miał odjechać do Singapur.
Dnia tego, Fix, wychodząc ze swej kajuty, wyszedł na pomost w zamiarze zaczepienia Passepartout z oznakami niby wielkiego ździwienia.
Passepartout przechadzał się po pomoście gdy inspektor zbliżył się do niego, wołając:
— Pan, na Rangunie!
— Pan Fix tutaj! — zawołał Passepartout, ździwiony, poznając w nim towarzysza rozmów na Mongolji. — Jakto? pożegnałem pana w Bombayu i znajduję pana na brzegu Hong Kongu! Ależ i pan chyba odbywa podróż naokoło świata!
— Nie, nie, — odpowiedział agent — mam zamiar zatrzymać się już tutaj lub w Hong Kongu przynajmniej na kilka dni.
— Ach! — odparł Passepartout, który zdawał się być bardzo ździwiony. — W jaki sposób nie dostrzegłem pana od naszego wyjazdu z Kalkuty?
— Widzi pan, byłem chory... choroba morska. Leżałem prawie wciąż w mojej kajucie. Zaszkodził mi ocean Indyjski. A jakżeż się miewa pan Fogg?
— Dziękuję, cieszy się doskonałem zdrowiem. A punktualny, jak zwykle! Ani jednej minuty się nie opóźnia... Ach! panie Fix, pan pewnie nic nie wiesz, że mamy z sobą pewną młodą damę.
— Młodą damę? — powtórzył agent, który miał minę, jakby o niczem nie wiedział.
Ale Passepartout był już w swoim żywiole. Natychmiast zaczął opowiadać o wszystkiem, a więc o kupnie słonia za dwa tysiące, o porwaniu Andy, o sądowej sprawie w Kalkucie, o oswobodzeniu od więzienia za kaucją.
Fix, który ostatnie historje znał doskonale, zdawał się być przejętym.
— Ale, powiedz mi, panie Passepartout, czy pan Fogg ma zamiar zabrać z sobą tę damę do Europy?
— O, nie, panie Fix! odda ją pod opiekę bogatego kupca w Hong Kongu, który jest jej krewnym.
— Nic stanowczego! — rzekł do siebie w myśli detektyw, — w ręce twoje, panie Passepartout!
I pili i rozmawiali wesoło.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Juliusz Verne.