Pogląd na stosunki Polski z Turcją i Tatarami/Rozdział VII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Julian Bartoszewicz
Tytuł Pogląd na stosunki Polski z Turcją i Tatarami
Podtytuł na dzieje Tatarów w Polsce osiadłych, na przywileje i wspomnienia o znakomitych Tatarach polskich
Pochodzenie Koran (wyd. Nowolecki)
Wydawca Aleksander Nowolecki
Data wyd. 1858
Druk J. Jaworski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ VII.
Szlachta Polska, Tatarzy.

Skąd Tatary w Litwie? Witold. Późniejsze wychodztwa. Przegląd prawodawstwa polskiego co do Tatarów. Osiedli i nie osiedli. Klassa wyższa co krok uszlachca się za Zygmunta III. Jana, Kazimierza, Sasów, Poniatowskiego. Czasy ostatnie. Rodziny szlacheckie tatarskie.

»Tego czasu (mówi Bielski pod r. 1397) Witold wyprawił się przeciw Tatarom, które poraził i przygnał jedną hordę do Litwy z żonami i z dziećmi, które osadził rozdawszy im pewne wsie około Waki rzeki, uczynił wolnemi od podatków wszelkich, tylko co na wojnę powinni są jechać. Ale się oni przą tego aby byli więźniami Witoldowemi, tylko, że z dobréj woléj przywiódł je ku pomocy przeciw Prussom.« Było to w ciągu onéj wyprawy, jaką Witold przedsięwziął po zdobyciu Smoleńska w dzikie pola, żeby zaprobować siły mongolskiéj i położenie hordy na stepach wybadać wyszpiegować. Olgierd jeden z panów litewskich był hetmanem na téj wyprawie. Nad Donem spotkał trzech carzyków braci, którzy na swych śmieciach będąc śmielsi, z wielkim krzykiem na Litwę uderzyli, Litwa też, którym i o sławę i o zdrowie szlo, gdyż daleko było do ojczyzny uciekać, z niemniejszą śmiałością pierwszym i wtórym tańcem odpór dali. Był tam i trzeci taniec, po którym począł nieprzyjaciel pierzchać po polach szerokich. Litwa też zaś zajuszywszy się za nimi i gonionego tańcując tém śmieléj biła. Trzy hordy na głowę były pobite, trzej carzykowie na placu polegli. Olgierd wrócił się z litewskiemi wojskami do Witolda szczęśliwie, który jeszcze u Smoleńska wtenczas leżał „a to był pierwszy credenc bitwy litewskiéj z Tatarem”[1].
Nie trzeba jednak sądzić, że ten pierwszy credenc, jak go nazywa Stryjkowski, zapoznał dopiero bliżéj z Tatarami Litwę. Już dawno przedtem Litwa mongołów, mongołowie Litwę uprowadzali w jassyr. Jeńcy tatarscy ginęli pospolicie wstępach lub dźwigali kajdany najhaniebniejszéj niewoli, mimo to położenie jeńców tatarskich w Litwie było daleko szczęśliwsze, szczęśliwsze jak na Rusi: w Rusi niewola, na Litwie tylko służba. Jeńcy tatarscy byli po prostu czeladzią u swoich panów. Stąd Giedymin który nigdy z mongołami wojen nieprowadził i daniny im niepłacił, nieraz miał w półkach swoich pomocnicze hordy; tak w r. 1319 w wojnie z krzyżakami, tatarzy szli w przedniéj straży przed Litwą. Najmowali się pospolicie, jak mówią kroniki za srebro i złoto. Czasem znowu hanowie przysyłali tę zbrojną Litwie pomoc. Są nawet poszlaki, że już od czasów Giedymina osiadali w Litwie tatarzy. Jeden z franciszkanów, których Giedymin sprowadził do swoich krajów, żeby opowiadali wiarę chrześćjańską, pisze pod r. 1324, że bracia jego znaleźli na Litwie cały lud pogrążony w błędach, kłaniający się przed płomieniem, oraz Scytów, którzy używali w modlitwach swoich języka azjatyckiego, przybyli zaś do Litwy z państw jakiegoś hana. Były to zapewne pierwsze osady tatarów w Litwie. Polityka książąt przyciągała naprzód pojedyncze osoby, potem całe pokolenia. Tatarzy zbliżeni więcéj z Litwą, cywilizują się, rzucają koczownicze życie, służą wiernie książętom. W r. 1350 oddział ich jakiś z Kiejstutem działał w Polsce przeciw Kazimierzowi wielkiemu, późniéj Olgierd z Litwą i z tatarami wypędzał z Podola innych tatarów, którzy podług wyrażenia się latopisca Daniłowicza, byli już po ojcu i dziadzie właścicielami Podola. Olgierd oczyścił całą tę krainę od Dniepru do Oczakowa i od Putywla do ujścia Donu.
Są ślady, że nawet w Polsce osiadali po wojnach mongołowie. Za hana Dżanibeka, który kilka razy z fanatyzmu muzułmańskiego napadał nasze granice, wielu tatarów osiadało w Polsce. Historycy nasi nic o tem nie wzmiankują i wiedzą tylko o jednéj wojnie z Dżanibekiem w roku 1343, ale tureccy podają wiadomość[2].
Bądź co bądź, wielkim kolonizatorem tatarów wśród nas jest dopiero Witold, a pierwszy jego credenc stanowczym krokiem na téj drodze.
Krok ten wypłynął z większego wyrachowania, z daleko przewidującéj polityki. Podania tatarskie mówią, że w czasie wojen domowych hordy, w czasie zapasów Timura z Tochtamyszem, dobrowolnie 40000 wychodźców opuściło stepy i przeniosło się do Litwy, w r. 1391 w pięć lat uciekł do Witolda i sam han Kipczaku Tochtamysz z drużyną. Książę obiecał mu pomoc a tymczasem osadził na mieszkanie w Lidzie. Wtedy to Olgierd ze Smoleńska zaczął macać hordę, w r. 1397. Wtedy to w. książę moskiewski Wasil, przyłączył się do Litwy. Wspólna wyprawa świetne przyniosła korzyści, wojska sprzymierzone przeszły za Don pod Azowem, uderzyły na hordę, pognały ją do Wołgi, pojmały wiele ułusów. Witold część jeńców posłał Jagielle do Polski, gdzie z połowa ich przyjęła wiarę chrześćjańską, większą zaś liczbę z żonami i dziećmi przypędził do Litwy i osadził nad Waką, gdzie nasi osadnicy znaleźli już swoich ziomków, wychodźców z Kipczaku. Litwa była jeszcze podówczas bardzo pustą, zatem oczywiście w widokach było Witolda kraje swoje zasiać co prędzej ludnością. A światły człowiek rozumiał to dobrze, że tatarzy osiedli wśród Litwy, zrosnąć się kiedyś muszą z przybraną ojczyzną uczuciem wspólnego intereasu i przywiązania. Stąd wielkie nadawał osadnikom przywileje, stąd jego ludzkość, która z czasem wydała dobre owoce dla Rplitéj.
Dawał im ziemie w lenność ale prawem dziedzicznem, z prawem nawet sprzedaży, pozwalał osiadać po miastach, zajmować się czem chcieli, uwolnił ich od podatków. Zapewnił im wolne wyznawanie wiary. Kiedy księcia za to strofowano, odpowiadał, że i najgorsze zwierzęta można oswoić łagodnością. Czernili go za to krzyżacy przed światem i zmyślali na księcia niesłychane rzeczy, mówili np. że jest wrogiem wiary a jednocześnie, że Tatarom u siebie łby ścina. Niezważał na to bohatyr i postępował po ludzku. Żądał od tatarów tylko służby wojennéj a zapewnił im pomoc i opiekę.
Cóż dziwnego, że tatarzy ci litewscy wiernie służyli Witoldowi na wojnach jego, które prowadził? To też jak czasem byka potrzeba postać władcę do Perekopu, książę nie namyślał się długo i nieraz z owej dziczy osiadłej po nad Waką tworzył władców; „wziąwszy tatarzyna z Litwy Betsubała, powiada kronikarz, posłał go z wojskiem na państwo do tatar, ale potkawszy się z nim Karemberd zabił go.” Było to w r. 1418[3]. I późniéj w lat kilka tenże sam zdarzył się wypadek. W r. 1428 Mengli Gireja troczanina swego na pokorną prośbę hordy kipczackiéj, jako potomka w prostéj linii Czyngishana odziewał Witold w Litwie purpurową szuba, hanem mianował i z pocztem własnego rycerstwa na panowanie tam wyprawił[4]. Mówi się tutaj o tatarach jedynie litewskich, o naturalizowanych już niby Litwinach, bo innych hartów z ramienia Witolda daleko więcej w hordzie bywało. Takim był np. Dżelal-ed-din, (u naszych historyków błędnie nazywany Saladynem), syn Tochtamysza, który z hordą przyszedł na pomoc Witoldowi w czasie pamiętnej wojny z r. 1410 z krzyżakami i który bił się pod Grunwaldem, rabując też i polskie ziemie w okolicy: w r. 1411, był Dielal-ed-din z Witoldem w Kijowie, a r. 1412 z pomocą jego zasiadł na haństwie kipczackiem. Późniéj dzieci jego doświadczyły łaski Witolda. Na swoich tatarów z Litwy mógł się książę zupełnie spuścić, chociaż ich posadził nawet na tronie.
Z początku ci jeńcy mongolscy na Litwie, co nic dziwnego, póki się nieprzyzwyczaili, póki niepoznali swego dobra i cywilizacji, czuli bardzo niewolę; boć Litwa nie od razu do nich przywykła i z początku patrzyła jak na bisurmanów. Są nawet dowody, że ich sprzedawano, przynajmniéj, że książę moskiewski Wanilij Dymitrowicz kupił na Litwie jednego tatarzyna, jak powiadano, imieniem Misiura, jednego z owych niewolników Witoldowych. Ale poświęceniem się dla Litwy, prędko ci jeńcy nabyli prawa do większych swobód i zaufania książąt. W niewoli obcéj nawet pamiętali, że rodziny ich mieszkają na Litwie, i że im tam dobrze się dzieje. Tak Kirej wnuk owego Misiury, chociaż się urodził już na Moskwie, i „w chłopstwie,” kiedy się pora stosowna do tego nadarzyła, uciekł do króla Kazimierza i służył mu potem wiernie i zręcznie, jako poseł do złotéj hordy[5].
Daléj u nas krew mongolska plątała się nieraz z krwią litewską, szlachecką a nawet książęcą. Sławna jest naprzykład historja owéj księżnéj krewnéj Tamerlana[6], która poszła za mąż za litewskiego magnata Moniwida. Pojmał ją gdzieś do niewoli, ochrzcił na imie Zofii i potem ożenił się. Księżna tatarska niezapomniała wcale mimo to stosunków z rodzinnym krajem i nie zapominali jéj także swoi, przysyłali jéj albowiem na Żmudź, gdzie mieszkała z mężem, znaczne summy, za które nabywała ogromnych dóbr w Koronie i w Litwie, jako to Memla, Dorbjan, Bratiana i t. d. Późniéj po śmierci męża powzięła zamiar wyjechać z kraju, zaczęła więc powoli dóbr się swoich pozbywać i weszła w tym celu w tajemne związki z krzyżakami, odstąpiła im dawnego dziedzictwa Biruty, to jest pogranicznych ziem z Prussami; za co Witold rozgniewany, kazał jéj dobra wszystkie zabrać na skarb. Dymplomacja aż wdała się w jéj sprawę na owym sławnym zjeździe kuckim, na którym to Witold podejmował świetnie pól Europy i banów tatarskich z Perekopu, z nad Donn i z za Wołgi. Zdaje się, że było w Łucku wtedy osobne jeszcze poselstwo z dalekich krajów Azji li jedynie dla księżnéj Zofii. Obce dwory krom tatarów wdawały się także za nią. I uzyskała wtedy księżna przywilej od Władysława Jagiełły i Witolda, na mocy którego, w mocy jéj było odjechać do ojczyzny, a dobra jéj skarb wziął w zastaw. Dostała za to 6,000 rubli i prawo, że potomstwo jéj w trzeciém pokoleniu będzie mogło dobra okupić; zostawiała albowiem w Polsce małoletniego syna Jana Janowicza de Tamerlan z Pausza, którego przezwała Paalksnisem. Sama zaś nazywała się z przesadą wschodnią tak: „Zofia z familii Tamerlana Izmaela Sofihali i Solimanów Paalksnisowa, Kniahinia Mingrelii, Georgii, Czerkiesów komańskich, hrabina Abyssynii, Saustopola i brzegów morza Czarnego.”
Tatarzy głęboko czcili pamięć Witolda, jako swojego dobroczyńcy. W ich podaniach narodowych zmienił się bohatyr Litwy w całkiem legendową postać. Wyznawali z wdzięcznością, jak mu wiele byli winni. „Niemarny już sławnego Witolda, mówili w jednéj z póżniejszych prośb swoich (do króla Zygmunta 1519 r.); nie pozwalał nam zapominać o proroku i obracając wzrok nasz ku świętym miejscom, powtarzaliśmy imie jego, jak imiona kalifów naszych. Przysięgaliśmy na miecze nasze, że kochamy Litwę, gdy w czasie wojny uważali nas za jeńców, a przy wejściu naszem do téj ziemi mówili, że ten piasek, ta woda i te drzewa będą dla nas wspólne. Witolda znają dzieci nasze i przy jeziorach słonych (t. j. w Krymie) i w Kipczaku wiedzą żeśmy w ziemi naszéj nie cudzoziemcy”[7].
Napływ Tatarów do Litwy był wielki w ciągu całego XV wieku. Pretendenci do różnych tronów w stepach tutaj uciekali, prowadząc za sobą całe orszaki stronników. Jeżeli udało się jednemu, drugiemu, powrócić do ojczyzny z tryumfem (np. Oslan Girejowi), za to wielu przeżyło u nas dni boleści postracie najdroższych nadziei, a zostawiwszy już drugie, trzecie pokolenie w kraju, powoli przywykali do Litwy i zrywali ze swoją ojczyzną, do któréj już tylko wiązały ich podania. Cywlizacja tutaj najważniejszą była nicią. Dziki Tatar jeszcze nie smakował w porządku społecznym na łonie chrześćjaństwa, ale urodzony już na wygnaniu, znajdował na Litwie ziomków swoich, znajdował wolność, prawa, rzucał na bok nienawiści, jeżeli jakie były i stawał się powoli tatarskim wprawdzie ale litwinem. Zresztą słoje po słojach kładły się na tych wychodźcach, całe rodziny przenosiły się do nas zmuszone okolicznościami, a największy ich orszak zapamiętała historja za dni Aleksandra Jagiellończyka, kiedy to biedny Szachmat król Zawolski schronił się do nas z całemi ostatkami swojéj hordy. Kiedy go wzięto ostatecznie do więzienia, Tatarów rozsadzono po różnych zamkach litewskich i pewnie tam pomarli. Również, jeżeli zdarzyło się, że w wojnie z Tatarami Polacy i Litwini pojmali kiedy jeńców, rozsyłali ich również po zamkach, w których musieli polszczyć się, litwinić i zapominać dzikiéj ojczyzny.
Dobry byt i pomyślność w Polsce, jakiéj tu używali Tatarzy, była powodem, że wychodźtwa przeciągnęły się i dłużéj, że trwały ciągle, aż nawet i w ośmnastym wieku, można wskazać na ich ślady. Tak nogaje Jusuf Mirza i Tuimirhana ze swemi braćmi i stronnikami po buncie przeciw banom krymskim musieli ucieczkę ratować się do Polski już późno za Augusta II[8].
Tak więc pierwszy pokład tatarski w Litwie położył Witold nad Waką. Potém jeńcy i poniewolni naprzód wychodźcy, wreszcie dobrowolni, gdy pomiędzy Polskę a Tatarami przez kozaków często zachodziło rycerskie powinowactwo, sprowadziło do Rplitéj całe osady Tatarów, którzy już nie w samej tylko Litwie, ale osiadali i na Rusi po różnych miejscach.
Osadzano ich oczywiście po królewszczyznach i starostwach. Nie obracano na poddanych, ale prawem lenném nadawano Tatarom ziemię. Było to biedne opatrzenie ich potrzeb, ale i Rplita nie miała powinności wynagradzać obcych, przytulała ich tylko do swego łona. Za ziemię, która dostał Tatar w lenność, musiał iść na każda wojnę i na wszelkie zapotrzebowanie królewskie. Służąc wiernie a dziarsko Rplitéj po kolei przychodzili do własności ziemskich. Jeżeli wprzódy osiedli na lennościach i byli na w pół szlachcicami, bo zostając po nad ludem wiejskim, nie uprawiali ziemi, ale służyli rycersko, nabywszy własności stawali się zupełnie szlachta, poprzybierali nazwiska polskie od miast i od wsi, a nawet herby. Taki był historyczny rozwój zasady. Różnicę jedyna ich od innéj szlachty stanowiła religja, a powierzchowność odznaczały wy-raziste rysy tatarskie. Zresztą zachowali pomiędzy sobak, co już Rplitéj nie interessowało, cała narodowa hierarchię dla siebie tylko, mieli albowiem pomiędzy sobą kniaziów czyli begów, moczów, ułanów, chorążych i marszałków.
Szanowano nawet narodowe prawa wychodźców. Begów i murzów tatarskich przyjmowano w Litwie na równi prawie z panami, ze szlachtę, miano tedy wzgląd na ich ród wysoki, poważny w hordzie. Beg był księciem, Murza był panem, członkiem potężnéj rodziny. Ułan był trzecia osobę z kolei w hierarchij tatarskiéj; ci odpowiadali szlachcie, ziemianom. Urzędy zaś chorążych i marszałków były już czysto miejscowe, czysto polskie. Chorążowie dowodzili chorągwiami, marszałkowie jak inni na Litwie urzędnicy byli ziemskiemi, cywilnemi naczelnikami osad. Król mianował marszałków i chorążych, których po źródłach spotykamy, już w końcu XV wieku. Byli jeszcze pomiędzy Tatarami kozacy, którzy po dworach królów i wojewodów służyli dla posyłek. Obowiązek ten nie miły i dla tego z ochotą wyłamywali się od niego Tatarzy i mamy stąd przywileje królewskie dla różnych osad, np. dla Tatarów rudomińskich, memeżskich i mereczlańskich, które uwalniały od téj powinności[9]. Za to kozacy posiadali ziemie.
Ale nim się zupełnie Tatarzy zespolili ze szlachtą dużo upłynęło wody. Owszem Rplita z początku tamowała im drogę do nabycia rycerskiego klejnotu, bo nie dawała go nabywać za pieniądze, a przeciwko tym, którzy się wcisnęli do szlachty, pisała konstytucje na sejmach. Powoli jednakże przeszło i prawo na stronę Tatarów.
Lenni właściciele ziemi, mówiliśmy już, byli czémś więcéj jak ludem kmiecym, jak mieszczanami, byli to już pół na pół szlachta. Prawo zaś Kazimierza Jagiellończyka z r. 1457, mieszczan na Litwie porównało z książętami, pany i bojary, więc i Tatarowie po miastach osiedli, zyskali w tem nowe zatwierdzenie swoich wolności. W r. 1496 stanęło prawo na wieki oddzielające mieszczan od dziedzictwa ziemi, wiec Tatarzy którym król ziemię rozdawał, już tem samém wynieśli się po nad tłum nie szlachecki. Lenności zaś były dziedziczne. W Litwie pod tym względem był inny zwyczaj jak w Koronie, tutaj rozdawano ziemię pomiędzy niższy gmin ludu z warunkiem służby wojskowéj i straży przy zamkach, więc i także warunkowe uposażenie Tatarów nie było tak czemś bardzo nadzwyczajnem, owszem leżało w duchu prawodawstwa litewskiego, które w podobny sposób powiększało wrazie potrzeby liczbę wojska narodowego. Ale Tatarzy zapewne w nadziei pozyskania większych wolności, nawet od tej służby zgrabnie się wymykali, tak swobodne prawodawstwo dawało im wiele sposobów uszlachcenia się na wzór np. bojarów litewskich i ruskich. Sprzedawali lenności swoje a nabywali innych dziedzictw, wolnych od służby wojennéj, prywatnych. Stąd wychodziły zakazy, które zabraniały szlachcie kupować tatarowszczyzn, chociaż na tem właściwie kraj nic nieś tracił, bo szlachta imiennych dobrach osiadła, musiała stawać pod chorągwie; ciężar nie do osoby był przywiązany, ale do ziemi. Stąd nie raz rewizje, lustracje tatarowszczyzn. Pierwszą o któréj dotąd wiemy, była lustracja nakazana w r. 1559, przez króla księciu Maciejowi Ogińskiemu, ciwunowi wileńskiemu. Ale i lustracje nietrafiały do celu; kto chciał łatwo obchodził prawo. Tatarzy bili się dzielnie, Litwa zatém słusznie wnosiła, że obsypać ich dobrodziejstwami było to ich przez samo zetknięcie się z cywilizacją przerodzić, unarodowić.
Gdy zaś starszyzna dostawała ziemię, lud prosty, uboższy, służebny tatarski miał także prawo do wolnej służby w wojsku za żołd. Tak więc i jedni i drudzy pobierali zapłatę, pierwsi lepszą, bo w ziemi, drudzy w pieniądzach. Rzeczywiście przekonała się Litwa, że dobrze urządziła Tatarów; mogła się albowiem zawsze na nich spuścić, na prawość, wierność i cnoty rycerskie.
Tatarzy stanowili zwykle lekką jazdę litewską; na podjazdy, na przeszpiegi, dla dostania języka byli jedyni. Biegali w przedniéj straży, jako nieregularne wojsko, a lękano się ich zawsze w kraju nieprzyjacielskim, jako naturalnie pohańców. Nie tylko hufy ich szły za królem pod hetmanami, jako należało, ale i prywatni panowie z owéj czerni nie osiadłéj zakładali sobie pułki, a przyjmując na żołd swój, ruszali na wojnę. Takie hufy tatarskie służyły podczas wojen połockich za Zygmunta Augusta i takie same wiódł Radziwił rudy wojewoda wileński pod Pskowem w r. 1581[10].
Dwaj Zygmuntowie Jagiellońscy, ojciec i syn, już nie za obcych uważali Tatarów, owszem obchodzili się z niemi, jako „z ojczycami,” bo „z dawna na imionach siedzą.” Chcieli też, by ich za ziomków uważali insi obywatele księstwa litewskiego. Statuta w r. 1529 i 1564 wydane, są dowodem tej sprawiedliwości królewskiéj. W ogóle zyskali Tatarzy wiele przez to prawodawstwo, ważny krok zrobili na szlachectwo. Za rany im zadane statut przepisał nawiązki, za zabójstwo główszczyznę, takie same jak szlachcie, daléj dowód i odwód za zabójstwo Tatara, był znów takiż jak dla szlachty; w sporach granicznych i w sądach stawali Tatarzy jako świadkowie na równi praw ze szlachtą; zeznania włościan jako służebnych, nie były takiéj wagi u sądów. Owszem, Zygmunt August otwarcie, jako za zasadą rządu oświadczył się za wszystkiemi wolnościami tatarskiemi w Litwie. Po ogłoszeniu albowiem drugiego statutu dojrzeli w nim Tatarzy jakiegoś praw swoich uszczerbku, a mianowicie w rozdziale dziewiątym z artykułu trzeciego i w rozdziale dwunastym z artykułu piątego upatrywali, że jeżeli nie zapobiega temu, mogą ważne dla nich wyniknąć z czasem niedogodności. Oblegli więc króla razem na sejmie grodzieńskim 1568 r. wszyscy kniaziowie, ułany, murzowie i w ogóle cała starszyzna tatarska prosząc, żeby statut objaśnił, a wolności ich nie umniejszył. Panowie rady, nie tylko świeccy ale i duchowni, (co wysokiéj tolerancji dowodem jest), błagalne prośby za niemi wnosili do króla. Król tedy nie zmieniając brzmienia statutowego, boby to było za wielką poruszać machinę dla stosunkowo małych rzeczy, wydał Tatarom osobny przywiléj, tamże zaraz na miejscu w Grodnie, jako nie tylko zaskarżone one dwa przez nich artykuły, ale wszelkie inne statutowe „kotorje by prawom i udobnostiam ich od predków naszych i od nas hospodaria im nadanym protiwny byli, niczoho udobnostiam i swobodam ich szkoditi, na perekaze byti ne majut wecznymi czasy” (20 czerwca 1588)[11].
Unia lubelska uznając wszystkie posiadłości ziemskie na Wołyniu, w księstwie kijowskiem i na Litwie, jakiemkolwiek prawem nabyte, chociażby nawet i listów królewskich nadawczych już na nie żadnych w rękach właścicieli nie było, uznając je za wieczyste, dziedziczne i niewzruszone, tém samem wszelkie lenności tatarskie zamieniła w majętności ziemskie, zrównała zupełnie ze szlacheckiemi i Tatarów coraz więcéj zamieniała w szlachtę. Potrzeba było jeszcze cokolwiek czasu i dłużéj nieco rządu łagodnego a sprawiedliwego Jagiellonów, żeby Tatarzy zupełnie zostali szlachtą, a tém samem nabyli wszelkich praw już bez wyjątku szlacheckich. Chrześćjanskie społeczeństwo jeszcze za żywy, za świeży wstręt czuło do wyznawców Mahometa, żeby im pozwalało już zasiadać na urzędach i radzić w izbie poselskiéj, ale powoli wstręt ten by się przełamał. Chciało zrządzenie Opatrzności, że od czasów Zygmunta III dzieje nasze wzięły nowy kierunek i odtąd już nie tak ma rozwój wolności Tatarów litewskich, jak raczéj na ich zastój umazać należy. Wolności nie zmniejszano, lubo tu i owdzie skubano ją po trochu. Tatarzy zatrzymali się więc nagle w swoim pochodzie. Unarodowiwszy się, byli zawsze czemś obcem u narodu. Zostawszy szlachtą byli bez politycznych praw szlacheckich. Ale że wierni byli ojczyznie, że się z obcemi na jéj zgubę nie zmawiali, lubiono ich, popierano, chociaż nienawidzono w nich niby dyssydentów.
Prawo narodowe jednak za dyssydentów ich wcale nie miało, równie jak Rusi nie zjednoczonej; ale gdyby ich jako różnowierców podciągnąć pod tę ogólną historyczną nazwę, Tatarzy byli to jedyni dyssydenci w Polsce, przeciw którym nic nie stanowiło nigdy prawo narodowe, których owszem zawsze popierało, pomimo tego, że rozmaite wypadały konstytucje. Charakter opieki jest wybitniejszy, jak każdy inny, i można powiedzieć, że jeżeli co stanęło mniéj więcéj godzącego na Tatarów, to przez zazdrość szlachty, która chciała przed niemi uchować czysty swój klejnot i herby.
Najwięcéj też owych praw niby nie znaczących dla Tatarów jest za Zygmunta III. Zaraz w statucie trzecim wileńskim w roku 1588, zapowiedziano żeby „żyd, Tatarzyn i każdy bisurmanin” nie był urzędnikiem i nie trzymał chrześćjan w niewoli. Mogli Tatarzy brańców, lub zakupniów chrześćjan trzymać na wyrobku do lat siedmiu, lub na ziemiach swych osadzać i pasznię im dawać, ale zakupować ich w niewolę wieczną zakazywano pod przepadem pieniędzy. Nic dziwnego, że zakaz był także nawracania chrześćjan do muzułmanizmu i nic dziwnego, że i mamek naszych mieć Tatarom nie pozwalano, że niedawano im prawa powiększenia podatków lub robocizny po wsiach. Takich reform żadne społeczeństwo chrześćjańskie nigdyby nie tolerowało. W tem jeszcze wszystkiem ścieśnienia żadnego uważać nie można, owszem statut mocno ponawia prawa osiadłych Tatarów, których uważa za ojczyców litewskich. Zakazy więc głównie dotykać mogły niższą czerń tatarską[12].
W istocie, potrzeba dwa już wyraźne słoje rozróżnić podówczas w stanie społeczeństwa polskiego Tatarów. Osiedli tworzyli przez narodzenie się proletarjat, zubożeli i przechodzili często w stan nieosiadłych, biegających wszędzie za zarobkiem Tatarów. Lenności jeżeli drobiły się, ciężar pozostawał zawsze przy ziemi; na pewnéj tedy przestrzeni ziemi osadzeni Tatarzy, już podzieliwszy grunt, musieli dostarczać z pomiędzy siebie kontyngens. Ci zaś, co się już puścili klamki, spadli z lenności, pomieszali się z ludem prostym roboczym tatarskim, jak był w Litwie od początku wychodźtwa mongolskiego. Nie osiedli, ci zubożeli Tatarzy zawsze zostawali pod zwierzchnictwem swéj starszyzny, ale zażywali tylko praw gminu wolnego pospolitego, stracili już pozór szlachecki, jakim się ich szczycili bracia. Szczęśliwsi, opłacali zarówno z żydami pogłówne za siebie, żony i dzieci. Ci co więcej zachowali w sobie dziarskiego życia, szli zwykle służyć za żołd w pułłkach i w chorągwiach narodowych; inni zaś woleli się zabawiać furmanką, handlem i rzemiosłami. Głównie więc temu motłochowi, że się tak wyrazim, tatarskiemu, nie wolno było nabywać brańców chrześćjan i mieć poddanych, gdyż osiedli na lennościach mieli poddanych. Wprawdzie, jeżeli wyrazim się prawnie, zawsze to byli poddani królewscy, hospodarscy, jak mówiono w staréj Litwie, boć i ziemie były królewskie, aleć kiedy w posiadanie wieczne puszczone, kiedyć przez unię lubelską w ziemskie zamienione zostały, poddani włościanie na lennościach byli poddanemi Tatarów. Nawracać zaś, któżby u siebie pozwolił? Wolność wszelka religijna mogła być tylko dla chrześćjan, nie zaś dla mahometan.
Starano się oddawna pewnemi prawami oznaczyć służbę osobistą Tatarów z ziemi i owszem powiedzieć można, że to główna była treść wszelkiego prawodawstwa naszego względem Tatarów, około téj kwestji obracało się wszystko. W r. 1607 postanowiono więc, że Tatarów osiadłych nie wolno zaciągać na żołd, gdyż powinni odbywać wyprawy na własnym koszcie, nie chciano dwa razy ich płacić. Gdy wojna wypadła, nakaz królewski i uniwersał hetmański powoływał ich pod chorągwie. Bywały albowiem przykłady, że hetmani wybierając się na zabawę rycerską, takim Tatarom dawali na rotmistrzów listy przypowiednie, starodawnym obyczajem zaciągając wojsko. Rotmistrz taki był już oficerem nim miał żołnierzy, owszem przeciwko zasadzie owego listu, dopiero się gromadził. Rotmistrzom płacono pieniądze na zaciąg i osobno żołd na niego i na wszystkich, których zebrał do chorągwi. Tak jeden za drugim uformowawszy się, spieszyli na bój za hetmanem. Otóż gdy zakazano wydawania takich listów przypowiednich Tatarom, utrzymywano tylko zasadę dawnego prawa, nic więcéj; wprawdzie ukrócano trochę i ambicji bezprawnéj, bo z tego płynęło, że koniecznie musiało być mniéj rotmistrzów z Tatarów. Kto z nich przyjął list przypowiedni tracił dobra lenne. Gdy zaś zdarzało się że Tatarzy dopełniali w ciągu swéj wojennéj służby gwałty, rozboje, wyrządzali szkody ziemianom i t. d., obrać miano o to na nich sąd hetmański. Ale szanowanie praw, przywilejów i zwyczajów Tatarom konstytucja zawarowano 1607 r.
Ale w dawnéj Polsce prawa często się stanowiły nie dla egzekucji, tylko dla zapełnienia braku w konstytucjach, gdy panowie, zwłaszcza wyżsi urzędnicy, byli zbyt silni, żeby sobie zadawali jaką subjekcię z prawem. Musiały się zdarzać wypadki, że przekraczano i te ostatnie konstytucje, skoro w r. 1611 podnoszono na nowo prawo i zakazywano podskarbim, oraz pisarzom polowym, żeby pieniędzy na zaciągi chorągwi rotmistrzom tatarskim nie dawali. Mogli i tak dawać, więc Rplita stanowiła, że nie przyjmie pieniędzy takich w liczbie. A daléj obostrzono surowość względem Tatarów wojskowych. Idąc na służbę Rplitéj żadnych stacji wyciągać nie mają. Ktoby brał i szkodę wyrządzał, już nie hetman, ale chorąży jego własny ma czynić zaraz sprawiedliwość i na gardle może karać. Wolno też skrzywdzonemu pozwać winnego pozwem grodzkim do województwa lub powiatu i kłaść areszt na jego majętności, urząd zaś ma się zachować wtedy według prawa bez wszelkich od włok. Więc urzędy maję wykonywać natychmiast wyroki pod winami opisanemi w prawie. Żywność, którą w ciągnieniu chorągwie tatarskie brać będą, mają płacić, nie więcéj wszelako brać im wolno, jako przez noc wychować się może, nie spisując wozów, ani biorąc podwód. Nie wolno im było brać stanowisk na odpoczynek po majętnościach szlacheckich i duchownych, nie wolno czynić noclegów bliskich nad mil trzy i cztery i z drogi w stronę zjeżdżać, a prosto iść na miejsce oznaczone w uniwersale hetmańskim. Te przepisy zastosować i do luźno służących Tatarów.
Nie była więc za tém Rplita, żeby Tatarom powierzać jakie takie dowództwa nawet chorągwi. Owszem przepisywała, żeby na rokach walnych ziemskich lub grodzkich, szlachtę osiadłą obierała na rotmistrzów 1613 r. Było to prawo wymierzone prosto przeciw niewiernym, przecież kto chciał, podciągał i Tatarów lennych pod nazwę szlachty osiadłéj. W każdym razie trudności mnożyły się coraz więcéj i prawo to o rotmistrzach ponawiano jeszcze 1658 i 1662 r. Na hetmana i podskarbiego, gdyby przekraczali prawo postanowiono dwa tysiące grzywien kary, czego polowa szła na donosiciela, połowa na trybunał wyrokujący. Nie tylko rotmistrzami ale chorążemi, porucznikami, być Tatarom nie wolno. Pisarze polni też zapłacą karę, jeżeli popisywać ich będą w tych stopniach. Pierwszy tutaj raz prawa rozróżniają Tatarów koronnych od litewskich.
Bywały przykłady, że Tatarzy sprzedawali lenności swe, a nabywali dóbr szlacheckich, zatem zupełnie stawali się szlachtą i na prawach dyssydentów mogli głos podnosić na sejmikach. Bywało, że z chrześćjankami się żenili, to pewna, że nie z katoliczkami, boby im w kościele księża nasi nie dawali ślubu. Zapobiedz temu stara się następne z r. 1616 prawodawstwo Rplitéj. Stanowi albowiem że pod karą śmierci na oboje małżonków, Tatarzy żenić się nie mogą z chrześćjankami, ani też czeladzi chrześćjańskiéj chować. Pierwszy lepszy o to skarżyć może przed urzędem grodzkim, który ma śledzić i karać.
Małżeństwa jednak Tatarów z chrześćjankami, na które się gniewano za Zygmunta III, wywierały wpływ na cale pokolenia wychodźców. Im to głównie podobno przypisać potrzeba okoliczność, że Tatarzy zapominali prędko swojego języka, a mówili pomiędzy sobą po polsku lub po rusku. Niedługo nierozumieli już Koranu, i musieli go sobie tłumaczyć na polskie, objaśniać. Rękopisy owych Koranów polskich, ale pisanych głoskami arabskiemi do dziś dnia gęsto znajdują się na Litwie. Są także księgi modlitewne i wiele innych dzieł religijnéj treści, z przekładem polskim lub ruskim. Można z owych zabytków literatury tworzyć biblioteki, taka ich dzisiaj jeszcze obfitość, co dowodzi również, że mieli Tatarzy nasi i popęd jakiś umysłowy, że zajmowali się chociażby swoja teologją.
Co zaś do dóbr nie godzi się Tatarom na przyszłość skupować dóbr i tak samo jak i cudzoziemcom, bez pozwolenia Rplitéj, ku czemu podnoszą się wszystkie owe prawa zakazowe. Kupione już sprzedać w przeciągu najdaléj dwóch lat nakazano. Gdyby tego nie uczynili, potomkowie tych osób, któreby posiadały dziedzicznie te dobra, za pół ceny w statucie oznaczonéj, mogą je wykupić. Szlachta również tatarszczyzn nabywać nie może bez wiedzy królewskiéj, ci zaś co już nabyli, mają służyć Rplitéj o swoim koszcie na każdą wyprawę wojenną pod utratę lenności.
Być może, Tatarzy przez kupno dóbr szlacheckich chcieli się wyłamywać ze służby wojennéj, dla tego obostrzając te zakazy, stanowiono w r. 1620, że Tatarzy tak z dóbr dawnych, jako i z tych, które od szlachty pokupili wedle powinności swojéj, służbę wojenną odprawować mają. Ciężar ziemi tedy przeniesiono już na osoby.
Gdy to wszystko nie uspokoiło jeszcze Rplitéj, sejm wyznaczył rewizję czyli lustracje do dóbr tatarskich, od czasów Zygmunta Augusta, pierwszy raz w r. 1626; a kiedy i to nie wielki skutek sprawiło, lustracje ponowiono. Naprzód pociągano do obowiązku Tatarów, którzy kupnem szlacheckiéj zielni, wyłamywali się niejako z prawa (1626). Potem lustracja dóbr w ogóle tatarskich w roku 1628 miała wykazać, ile ich jest w istocie, żeby się nikt pozorem wolności w lennościach nadanych nie obywał. Lustratorowie mieli przywieźć tę robotę na sejm przyszły, na który stawić się mieli i ci ze szlachty, którzy tatarszczyzny pokupowali, a powinności z nich nie pełnią, co im groziło utratą lenności. Podskarbiemu litewskiemu nakazano, żeby lustratorom wszelkie akta, jakie im będą potrzebne wydał. Obrano już kommissarzów, ale gdy leniwo się brali do roboty i na sejm następny wyśpieszyć nie mogli; w r. 1629 postanowiono, że ciż sami lustratorowie daléj mają kończyć robotę. Nadto zakres ich działań zwiększał się powoli. Już mieli i czerń tatarską lustrować; szło albowiem tutaj Rplitéj o pogłówne, dla tego chciała wiedziéć ilu jest furmanów, rzemieślników i tak daléj z Tatarów. W istocie teraz skończyli kommissarze swoją lustrację, ale gdy ich praca nie była ani na sejm wzniesiona, ani przez izby zatwierdzona, w r. 1632 znowu sejm wdał się w to, i inną nakazał rewizję, bo tamtéj nie bardzo chciał wierzyć dla wielkiéj tajemniczości, jaką była okryta. Jest to wtedy w dziejach naszych Tatarów okres sześcio-siedmioletni lustratorski, który podobno na niczem się skończył. Pamiątką po nim została w aktach metryki litewskiéj rewizja z r. 1631 zrobiona przez Jana Kierdeja.
Otóż i wszystkie owe scieśnienia za Zygmunta III, dla których chcą niektórzy narzucić cień jakiś podejrzenia na króla dowodząc,że wykroczył względem Tatarów z zasad tolerancji. Widzimy że nawet i projekta na niczem się skończyły. Zresztą żadna wina nie ciśnie tu zupełnie rządu, ale przesądy narodowe. Szlachta przez zazdrość spoglądała z góry na Tatarów do tego łączył się wielce naturalny zresztą, wstręt czysto religijny. Stąd jeszcze za Zygmunta starego starostowie zaczynali już powoli prześladować Tatarów i pobierali od nich kunicę t. j. daninę ślubnę od córek znakomitych rodzin. Król surowo karcił i te prześladowania, czego między innemi dowodem jest list pisany do wojewody trockiego z dnia 21 lipca 1537 r.[13]. Ale kto pomoże przeciw uprzedzeniu i złéj woli? Za Zygmunta III, gorzéj pod tym względem było, bo znalazł się człowiek który jawnie zachęcał do prześladowania. Rozgniewany na jednego z Tatarów za to, że zabił mu ojca, zemstę postanowił rozciągnąć do całego narodu. Wydał więc tym końcem dziełko w r. 1616 bez wyrażenia miejsca w ćwiartce pod tytułem: „Alfurkan.” Jestto wyraz arabski i co do słowa znaczy róznicę, a właściwie jest nazwiskiem muzułmańskiem Koranu. Piotr Czyżewski autor téj książeczki chciał niby odsłonić przed światem polskim zasady Koranu, i ostrzedz go przed niebezpieczeństwem, że Tatarów chowa na swem łonie. Nie ma więc potwarzy którejby tutaj naszym muzułmanom oszczędził, nie ma zbrodni, którejby im nie przypisał, nie ma obrazy, którejby się względem nich niedopuścił. Cel Czyżewskiego więcéj był jeszcze praktyczny, bo opisując w książce swojéj początek Tatarów i przyzwanie ich do Litwy dowodził, że nie są ani szlachtą, ani nawet wolnemi ludźmi, ale prostemi poddanemi szlachty. Książkę jego dosyć czytano, bo zaraz w r. 1617, wyszło jéj drugie wydanie, a w r. 1743 trzecie, mimo to nie zrobiło żadnego skutku. Owszem jeden z Tatarów Azulewicz opisał Czyżewskiemu w r. 1630, oddzielną broszurę w któréj zamknął Apologją Tatarów, a więc osłabił i tak nieznaczny wpływ Alfurkanu[14].
Za to spółczesny Zygmuntowi historyk turecki Peczewi wymowne podaje fakta o tolerancji polskiéj względem Tatarów[15]. Było za tego króla w Polsce aż sto wsi tatarskich i w każdéj znajdowała się jedna większa bóżnica, dziamia, a co w piątki w tych bóżnicach odprawiano chutby t. j. uroczyste modlitwy za pomyślność państwa muzułmańskiego i monarchy. Wspominano też w tych modlitwach z wdzięcznością imie króla polskiego. Wsie tatarskie były ludne i bogate; Peczewi jednak narzeka, że niewierni t. j. Polacy nie pozwalali stawiać Tatarom nowych bóżnic i mieli słuszność bo jedna wygodnie mogła wystarczyć dla wsi, a tutaj Tatarom może się chciało budować meczety jak kościoły. Mieli zresztą nasi muzułmańscy bracia wszelką wolność religijną; mogli np. swobodnie wysyłać gońców do muftych choćby za granicę, do Akermanu, dla poradzenia się w rzech wiary, dla odbierania rozkazów. Niepłacili podatków, jak mówi Peczewi, tylko trzysta ludzi z pomiędzy siebie dawali królowi na wojnę; co większa, historyk muzułmański rozpowiada, że król miał więcéj zaufania do Tatarów, „jak do niewiernych swojego narodu.” Zaiste takie fakta nie zbyt pokazują na prześladowanie.
Nic dziwnego, te mógł te rzeczy widzieć inaczéj fanatyzm muzułmański, polityka zaborcza sułtanów. Adil-Girej-han, śmiertelny wróg Polski nastawał na Portę aby się wdała za jednowiercami swemi na Litwie. Stąd nawet wielcy wezyrowie tureccy dowodzili posłom polskim, że Tatarzy litewscy pod względem swojego wyznania podlegali sułtanom i jako władcy wszystkich prawowiernych. Byto w tem w tem wszystkiem jednak daleko więcéj wyrachowania, jak prawdy. Turkom szło o to aby pokłócić Tatarów naszych z Rplitą, dla tego udawali protektorów, dla tego radziby widzieli, żeby się Rplita brała do prześladowania wychodźców. Objawił to potem pokryjomu przed Polską, sławny Bobowski renegat, który się u Turków nazywał Ali-Bejem i był dragomanem Porty. Fanatyzm muzułmański chciał wywołać w Polsce bunty Tatarów, ale niedopiął celu, bo zdrowy rozum wychodźców oparł się wszelkim poduszczeniom i nie miał w istocie dla czego za marą gonić a polskiéj ojczyzny się wyrzekać dla niepewnéj opieki i miłości.
Owszem, garnęli się do nas wychodźcy i lenności tatarskich wciąż na Litwie przybywało: jeszcze Władysław IV. nadawał Tatarom przywileje na grunta, (np. przy Niemieży w województwie wileńskiém dla Fursieskiny Tatara). A mniejsze lokacje po królewszczyznach ciągle trwały nawet aż do czasów saskich.
Za Jana Kazimierza znów prawodawstwo dużo zajmuje się Tatarami, jak za Zygmunta III.
Konstytucja 1650 r. ogłasza konfiskatę względem tych nawet którzy do obozu wybiérają się nie porządku dobrym i nie w rynsztunku porządnym. W r. 1658 ponawiano dawne prawa względem Tatarów i szlachty osiadłéj po tatarszczyznach; zmiana ta jedynie w nowéj konstytucji, że sąd już nie u hetmana, ale razem może być i w trybunale i u dworu królewskiego. W r. 1659 sejm zatwierdził we wszystkiém przywileje dawne Tatarom litewskim, koronnym, wołyńskim, służbę ziemską wojenną odprawiającym warując, aby im taki żołd płacono ze skarbu, jaki płaci się inszym chorągwiom kozackim, do czego jednak Tatarowie cudzoziemscy należeć nie mają. Gdy zaś inni nie mieli przywilejów ziemskich, urządzono pogłówne dla nich, po złotemu albowiem winni byli płacić od siebie, od żony i dzieci. Poborca zbierał, ale chorążowie i ułanowie rachowali się z ludności owej roboczej w taki sposób, że na czas wybierania poborów składali przysięgę jako nie ochraniają nikogo z podlegających pod to pogłówne i że tylko wyjmują Tatarów lennych.
W r. 1662 sejm pozwolił wreszcie, żeby na chorążstwa dożywotnie hetmanowie mogli mianować Tatarów. Ci czasu pospolitego ruszenia mają ciągnąć ze swojemi do województwa lub powiatu i tam iść pod wodzę urzędników miejscowych według przepisanego starszeństwa. Służących podówczas w wojsku po za domem od kondemnaty skarbowéj uwolniono.
Za bezkrólewia następnego w r. 1668, przy zatwierdzeniu na czas bezwładzy praw tatarskich, zastrzeżono jednak, że gdzie meczetów nie bywało, tam stawiać nowych nie wolno.
W r. 1670 od pogłównego, które nieprawnie płacili czasami Tatarowie lenni, Rplita ich uwolniła.
Tutaj kończą się prawa służby wojennéj Tatarów. Od r. 1672 nie ma już pospolitego ruszenia w Rplitéj: zwołane nie przychodzi do skutku. Zatem, ostatni ciężar, który robił z Tatarów wassalów korony, ustaje. Prawo wspomina jeszcze czasami o ich powinności, mówiąc o pospolitem ruszeniu, ale to już przygrywka do pieśni, któréj akkordy rozpłynęły się w powietrzu. Owszem Rplita ma już Tatarów za szlachtę i mnoży ich pod tym względem przywileje. Zakazuje np. grodom ziemskim i trybunałom, żeby od nich niewyciągały żadnych ciężarów (depaktacji), stanowi szlacheckiemu nie zwykłych; poborcowie nie mają wymagać w rachunkach od nich kwitów, pod karami w przeciwnym razie na uciemiężających stan szlachecki (w r. 1673). Też wolności zatwierdził sejm w r. 1674. W dwa lata późniéj dana amnestja Tatarom Lipkom i Krzeczkowskiemu ich rotmistrzowi (1676). Tutaj znowu na plac wychodzi w całem świetle przezacność Rplitéj. Epoka buntów kozackich, Chmielnickiego, Hamaka i Doroszenki do szczętu popsuły ład na Rusi, za niemi z kolei przyszło mięszanie się Turcji w sprawy wewnętrzne Polski i straszne wojny, których skutkiem utrata Ukrainy i Podola a wreszcie haniebny pokój buczacki. Kiedy padł przed księżycem Kamieniec, klęska ta całego chrześćjanstwa przeraziła Europę. Znalazło się wtenczas wiele pomiędzy Tatarami polskiemi odstępców, a mianowicie pomiędzy Lipkami. Przeszedłszy jawnie na stronę turecką, z Kamieńca wypadając mordowali, łupieżyli po całéj Rusi Czerwonéj, Podolu i Wołyniu, brali sobie starostwa, bawili się w obywateli, w szlachtę turecką. Nazwiska dowódców band pojedynczych z Lipków przeszły wtenczas do historji. Najcięższe lata dla Polski były w r. 1672—1674. Turcy grozili jéj niewolą, Lipkowie morderstwami. A przecież amnestja pokryła i te zboczenia zapewne z uwagi, że to było chwilowe zapomnienie cię, i że zresztą Tatarzy Lipkowie jako bliżsi pobytem Carogrodu i więcéj dzicy od osiadłych swoich spółbraci na Litwie zawsze więcéj w zamieszkach politycznych zatrudnienia dla siebie szukali.
W r. 1677 znów stanęło zaręczenie wolności wiary i zabezpieczenie od ucisków. Co do osób i majątków Tatarów statut litewski dla nich zostaje prawem. Gdy zaś nie wypłacali się i dekreta skarbowe otrzymywano na chorążych tatarskich, nakazano ostrą exekucję skarbowi przez dworzany. A na potém spisywanie pogłównego tatarskiego, już nie do chorążych, ale do władz ziemskich ma należeć. Dobra tatarskie ziemskie, uwolniono od ciężarów i przechodów żołnierskich. Nowe te dwa rozporządzenia ważne są, bo coraz więcéj niszczą wyjątkowość, w jakiéj dotąd względem ogółu szlachty Tatarowie zostawali.
Zatwierdzenie praw w r. 1678 dokładne jest, bo wszystkie wolności tatarskie wymienia i równa wychodzców we wszystkiem ze szlachtą. Ale zakazuje w ogóle wszystkim niewiernym chować czeladzi i kobiet chrześćjanskich w dobrach królewskich, ziemskich i duchownych, okrom słodowników, browarników i furmanów, daléj nie pozwala ceł, myt i żadnych dochodów, jakimkolwiek bądź tytułem trzymać pod karą dwóchset grzywien, w połowie na sąd, nadto wieżę przepisaną w zamkach na chrześćjan za wykroczenie w tym względzie. Zakazano też Tatarom trzymać dóbr królewskich, świeckich i duchownych, pod wszelkim pozorem i kontraktem za przepadem summy. Nareszcie ciągle kładziono Tatarom w ucho, że chociaż są zupełnie szlachtą, siedzę jednak na ziemi nie swojéj, ale na królewskiéj.
Najwięcéj wrzasków na Tatarów, podniosło się w Polsce za pierwszego sasa, i to się zręszta bardzo tłomaczy. Król ciągle był w niezgodzie z narodem, więc krzyczano na jego wojsko i na chorągwie tatarskie, które utrzymywał. Być może i Tatarzy postępowaniem swojem dawali powód, ale wtedy lada chorągiew, lada przechód po kraju zdobywały się na niesłychany ucisk, rabowano, palono, zabierano wszystko i t. d. Tatarzy ruchliwi, zawsze, w przedniéj straty stanowili wojsko niesforne, ruchliwe, niecierpliwe. Ztąd wrzaski, że niechrześćjanie, że nic u nich świętego i t. d.
Mimo to, braterstwo szło górą. Gdy dyssydenci tracili polityczne prawa, Tatarzy nic a nic nie tracili. Nowy dowód tolerancji narodu nawet w czasach największéj tak zwanéj nietolerancji. Ale dyssydenci łączyli się z każdym wrogiem przeciw Rplitéj, i przemocą, rabując po dworach, dopominali się praw swych, Tatarzy zaś wierną służbę krajowi zasłużyli na to, że ich przywileje wszyscy razem, to jest sejmy, król i szlachta szanowali. Tak w. r. 1717 uroczyście wolności tatarskie jeszcze raz zatwierdził sejm, tak w roku 1726 uznano wszelkie uchwały prywatne, przeciw Tatarom za nieważne, prawu przeciwne i powiedziano o Tatarach, że jako szlachta w trybunale litewskim i innych urzędach płacić nie powinni. Tak w r. 1736 jeszcze raz zawarowano, żeby nad stan szlachecki w niczem nie byli gorsi Tatarzy.
Stanisław August ostatnie i te jakie jeszcze były zataił różnice. Wprawdzie przy dyssydentach wiele zyskali Tatarzy na wolnościach religijnych, których im jednak nigdy nie tamowane, ale jednak postęp ogólny światła przemawiał coraz więcéj na ich stronę i Rplita usuwając surowość dla niewdzięcznych dzieci, dla dobrych i wdzięcznych koniecznie musiała być wyrozumialszą. W r. 1768 pozyskali tedy Tatarzy wolność podnoszenia i naprawiania meczetów. Nadto drobniejszych właścicieli tatarskich porozrzucanych po królewszczyznach przez Jana Kazimierza, Sobieskiego i Augusta II. postanowiono urządzić i lepiéj opatrzyć. Zamiast rozproszonych dzielnic obiecano im dwa starostwa, każde po 10,000 złotych dochodu.
W r. 1775 sejm delegacyjny potwierdził prawa Tatarów z tym jeszcze dodatkiem, że wolno im dobra nabywać i zbywać, trzymać ludzi do usług obojéj płci, meczety budować, tak w dobrach ziemskich, jak stołowych, bez żadnéj przeszkody.
Gdy Tatarzy zrzekając się swoich starostw prosili, by ich zostawiono przy dawniéj nadanych ziemiach wieczystych i dożywotnich, gdyż tam mają domy, meczety i groby, Rplita daléj poszła jak chcieli, i na sejmie 1786 r. wszelkie te posiadłości ich nawet dożywotnie w dziedziczne zamieniła.
Wszystko zatem mieli Tatarzy krom głosu na sejmikach i sejmach. Ale powoli wchodzili i na urzędy. Chociaż albowiem prawa dawniejsze zakazywały im udzielać wyższych urzędów wojskowych, jednak zwyczaj za Stanisława Augusta mieć chciał, żeby kawalerja narodowa zostawała pod rozkazami jenerała z rodziny tatarskiéj.
Prawa dopiero polityczne wszystkie zyskali, ci nasi od wieków i dobrze zasłużeni ziomkowie za czasów księztwa Warszawskiego, jakoż zdarzało się wtenczas, że bywali nawet posłami co miało miejsce i za odnowionego królestwa. Ziemia podlaska dała takim wyborem dowód wysokiego światła i pewnéj dojrzałości politycznéj.
Tatarzy nasi powinniby zrobić statystyczny obraz swojéj historji, porachować się, zliczyć, Niesieckiego swojego ułożyć, gdy nasz Niesiecki dla nich nie był i nie mógł być sprawiedliwy. Gdy do tego nie doszli jeszcze spróbujemy tutaj przynajmniej porachować ich rodziny; spis rzeczywiście będzie bardzo niepełny, ależ to początek, zresztą nie możemy tutaj rozszerzać się o tem i fakta musimy ile możności streszczać.
1. Abrahamowiczowie. Jeden z nich na czele Lipków hulał na Podolu 1673 r.
2. Achmantowiczowie.
3. Alciewiczowie. Z tych Assan zabił ojca Piotra Czyżewskiego i wywołał przez to przeciw całemu swojemu narodowi broszurę Alfurkan, o czem już mówiliśmy.
4. Azulewiczowie. Jeden z nich wydał; „Apologję Tatarów” w r. 1630 przeciw dziełku Czyżewskiego, o czem mówiliśmy wyżéj.
5. Bajbuzowie.
6. Baranowscy, z tych jenerał Baranowski dziedzic Winksznupia, Wiłkobolów, Rosi, Potylczów, Piłokalni (w ziemi dzisiaj Augustowskiéj), zbudował jedyny meczet w królestwie w Winksznupiu. Synowie jego podzielili się folwarkami, Maciéj, Salich, Eliasz, Mustafa i Abram, i niedługo je posprzedawali tak, że całkiem rodzina ta podupadła (Listy Połujańskiego z gubernii Augustowskiej, list XIV. drukowane w Kronice 1857).
7. Bażarewscy czy Bozarewscy, z tych kniaź Mustafa Iman czyli duchowny w Winksznupiu w r. 1821—1827 odnowił tam meczet jenerała Baranowskiego podupadły. Siedmnastu złożyło na jego ręce, rząd wydał w r. 1821 złotych dwa tysiące i drzewko, w roku 1824 dodał jeszcze dla dokończenia meczetu i na wystawienie domu dla imana złotych polskich 3,604 (tamże list XIV), Mustafa był jeszcze obrany do spraw rozwodowych swego wyznamia w sądzie najwyższéj instancji, w sądzie appellacyjnym i w trybunale Augustowskim.
8. Bielakowie. Z tych sławny jenerał major wojsk litewskich za Stanisława Augusta, walczył jeszcze za wojny siedmioletniéj. Walczył także w wojnach narodowych, i na jednéj z nich umarł wśród boju t. j. w r. 1794: był wierny do śmierci Rplitéj, zacny obywatel, godzien obszerniejszego w dziejach wspomnienia. Mustafa iman gminy w Studziance na Podlasiu 1824 r.
9. Buczaccy murzowie, w ostatnich czasach dziedzice Wólki Kościenieckiéj na Podlasiu. Z tych Jakób Buczacki, dziedzic dóbr Małaszewic i Lebiedziowa w powiecie bialskim, dawniéj brzesko-litewskiego, późniéj podlaskiego województwa, ur. się około roku 1745 t.j. za panowania Aug. III. Przez Korycką, mahometankę, żonę swoję, został ojcem kilkunastu dzieci, płci obojga. Szukając trudu i nauki na drodze doświadczenia i boju, a zawsze pragnąc stać się pożytecznym rodzinnemu krajowi, zaciągnął się do przybocznego orszaku Grzegorza księcia Potemkina, wojsk naczelnego wodza w państwie rossyjskiem. Stąd od 1786 r. zaciągnął się do artyllerji St. Szczęsnego Potockiego, wojewody ruskiego, potem jenerała artyllerji koronnéj, dziedzica najobszerniejszych podówczas posiadłości w Polsce. Wystąpieniem z pod roskazów Potockiego około r. 1790. Jakób Buczacki, widząc się w niebezpieczeństwie, wyjechał do południowéj Azji i tam zwiedził kraje Turcji i Arabji. Po roku 1795, powrócił do swéj ojcowizny (patrimonium) i tu odtąd za spólną swoję wyrocznię uważali go tak muzułmańscy jak chrześćjańscy ziomkowie, tamci w okolicach Ostroga, Brześcia i Biały osiedleni od czasów jeszcze Konstantego księcia Ostrogskiego. Będąc sędzią pokoju powiatu bialskiego przez dwadzieścia lat, Buczacki przywrócił pokój i zgodę mnóstwu spornych rodzin które dotąd błogosławią jego imie. Ten sam powiat obrał go postem na sejm roku 1818, kiedy Buczacki, z funduszów swego majątku, zbyt nadwerężonego wypadkami poprzednich krajowych wojen, nie mógł opędzić kosztów nowego zaszczytu. Wszakże obywatele pośpieszyli mu na pomoc czynem, przez który, oddając hołd cnotom swego na sejmie wyobraziciela, własne w odpowiedniem świetle objawili. Jako poseł bialski jest spomniony Jakób Buczacki w książce, pod tytułem: Diête du Royaume de Pologne 1818 roku na stronicy 278. Piękne 90letnie życie swoje, czczony i opłakiwany przez potomki i ziomki, zakończył w swych dobrach roku 1835. Byłto pierwszy, a może dotąd ostatni poseł sejmowy z Tatarów. Poznawszy ducha i język zwiedzonych przez siebie krajów wschodnich, mianowicie tureckich, twierdził że tamtejsi chrześćjanie jużby się dawno zmuzułmanili, gdyby nie ucisk i prześladowanie, na jakie są skazani przez rząd turecki. — „Dla czegoż tedy, zapytywano go, wy nasi tatarsko-muzułmańscy ziomkowie nie chcecie zespolić się do reszty z nami na łonie Chrystusowego kościoła, kiedy was dla waszéj wiary nie prześladowali nasi ojcowie i my nie prześladujemy? — „Dla tego odpowiadał, że tu zachodzą przeszkody, które trudniéj niż opokę złamać i uprzątnąć. My Tatarzy i Muzułmanie jesteśmy przez przekonanie z głęboką czcią dla Chrystusa, którego i Mahomet nazwał w Alkoranie posłańcem boskim, pełnym nauki i światła. Chętnie tedy przeszlibyśmy do chrześćjanstwa, gdyby nie wasze w każdym z waszych stanów moralne zepsucie i skażenie, które jako sędzia pokoju i poseł na sejm miałem najlepszą sposobność poznać z gruntu; zgorszenia tego winy nie przypisuję bynajmniéj waszéj Ewangelii, lecz niem koniecznie musielibyśmy podzielić się z wami, gdybyśmy naszéj odstąpili a do waszéj przeszli wiary. Wszakże pókiśmy mahometanami, krewkości nasze, od natury ludzkiéj nieodłączne, razem z tem co w naszym Alkoranie może was razić, pokryje nocną pomroko księżyc, i tylko od waszych zdrożności rumienić się będzie boskiej Ewangelii słońce.” (Adrjan Krzyżanowski). — Wnuk jego Jan Tarach zmarły d. 13 września 7518 r. w Warszawie i tu pochowany na cmentarzu mahometańskim, tłomacz Koranu, a raczéj redaktor, tak jak wychodzi z nakładu A. Nowoleckiego. Miał lat 26.
10. Bykowscy, jeden z nich działał na Podolu i Wołyniu przeciw Rplitéj, pomagując Turkom w r. 1673 za życia króla Michała.
11. Fursieskina, Tatar, któremu Władysław IV. nadal lenności przy Niemieży.
12. Januszewscy. Z tych Abraham iman w Winksznupiu w r. 1830.
13. Józefowiczowie. Aleksander Chorąży buławy wielkiéj litewskiéj. Jemu konstytucja i dzieciom 1775 r. zatwierdza posiadanie tatarszczyzny, nadanéj jeszcze przez Władysława IV. przy Niemieży w Wileńskiem dla Fursieskiny Tatara. Vol. Leg.
14. Kijeńscy, z tych Zacharjasz jenerał major wojsk rossyjskich zmarły w r. 1857 w Warszawie i tu pochowany.
15. Koryccy, Bogdan Ułan rotmistrz, któremu zatwierdza sejm przywilej w r. 1678. Vol. Leg.
16. Kryczyńscy. Jeden z nich najeżdżając szlachtę po domach dał się ruskim krajom we znaki, za króla Michała w r. 1673. Został bejem i że pamiętał o sobie, obudzał nienawiść Tatarów Lipków. Jednocześnie z bunczukiem dał mu sułtan przywilej na Bar z przyległościami; z półkiem tedy i żonami udał się tam i objął Bar na siebie 22 lipca. Dowodził kilką chorągwiami czemerysów. Z radością wtenczas następującym siłom narodowym donieśli szpiegowie że Kryczyński 13 października w Barze, „zdech i to się nie odmieni.” Ztąd nadzieja, że się Lipkowie poddadzą. Sieniawski chorąży koronny wziąwszy Miedzyboż, prosto poszedł do Baru na tę wiadomość. Ale gdy król umarł, skończyło się powodzenie Rplitéj. Przyczyną śmierci Kryczyńskiego to miało być, że gdzieś się z Litwą zszedł i dzidą dostał w bitwie. Zostawił syna, który na czele Lipków napadał jeszcze z Baru na szlachtę, podczas tego bezkrólewia.
17. Krzeczkowscy. Dana amnestja rotmistrzowi Krzeczkowskiemu na sejmie w r. 1676. Vol. Leg.
18. Kurczewiczowie. Z tych Kieldyjar był marszałkiem tatarskim 1505 r. Muchliński str. 26.
19. Ledzińscy.
20. Muchowie.
21. Oknińscy, z tych Maciej, iman w Studziance, obrońca spraw rozwodowych w trybunale podlaskim 1827—1830 r.
22. Osmolscy.
23. Paalkanisowie, z linji żenskiéj potomkowie Tamerlana. O ich matce pisaliśmy wyżéj. Pierwszy z rodu, a jéj syn i Jana Monwida z Pauszy pana żmudzkiego. Jan Janowicz Monwidowicz zastawił Memel Krzyżakom w r. 1466. Ożenił się z Elżbietę Reüssówną siostrą wielkiego mistrza. Z niéj syn Bartłomiej Janowicz, w r. 1525. Tego syn Hrehor ziemianin hospodarski włości Korszewskiéj na Żmudzi w r. 1551—1575. Jego dwaj synowie, jeden Wacław ginie w zajaździe, pozostawił żonę Zonę i Wojciech. Wiodą daléj ród Paalksnisowie aż do wieku naszego i teraz podobno wygaśli. Chociaż chrześćjanie, ale pochodzenie od Tamerlanówny przeważnie wpłynęło na ich położenie w świecie, zapomniawszy o litewskim ojcu, pamiętali cięgle o mongolskiéj matce (Ignacy Chodźko, Gazeta Warszawska 1856, Nr. 199, 200, 205).
24. Ryżewscy.
25. Soboiewscy.
26. Tarasowscy, jeden z nich prosił sułtana o przywiléj na Husiatyn, Satanów lub Międzyboż, w czasie niewoli Podola w roku 1673.
27. Topalscy.
28. Ułanowie, znich kniaź Machmet Ułan Osanczukowicz (syn Osanczuka), mianowany był marszałkiem tatarskim 15 maja 1540 r. przez króla Zygmunta starego. Muchliński str. 26. Z dojstojności urobiło się z czasem nazwisko. Gdy potomkowie ułanów t. j. wyższéj szlachty tatarskiej, która miała prawo dawać swój głos przy wyborze hanów, tak zbiednieli w Litwie rozrodziwszy się, że naraz znalazło się ich wielu, zapomnieli swoich rodzinnych nazwisk, a ułanami się przezwali. Muchliński, str. 24. Z tem nazwiskiem ma związek jazda ułańska, t. j. lekka. Polacy zaprowadzając pulki lekkiéj jazdy, od Tatarów wzięli pomysł i nazwisko. Z Polski ułani dostali się do innych wojsk europejskich. W Rossji są dopiero od cesarza Pawła, który pierwsze pulki ułańskie formował z Polaków. Tak narodowa instytucja tatarska przez Polskę zyskała obywatelstwo europejskie.






  1. Stryjkowski, nowe wydanie Glücksberga z 1846 r. T. II. str. 3.
  2. Świadectwo ich przywodzi Antoni Muchliński proffesor języka tureckiego w uniwersytecie petersburgskim w broszurze, któréj tytuł: „Izsledowanije o proischożdenji i sostojanji litowskich tatar.” Petersburg 1857 str. 70, patrz str. 8 i 55.
  3. Bielski.
  4. Narbutt T. VI. str. 498.
  5. Karamzin T. VI. str. 33.
  6. O niéj i losach jéj potomstwa ciekawy artykuł Ignacego Chodźki w Gazecie Warszawskiéj 1856 r. I. str. 199, 200, 205.Przypis własny Wikiźródeł W druku brak jest znaku odnośnika, odnośnik został więc przyporządkowany zgodnie z tytułem i tematyką artykułu: Rodzina Tamerlana na Żmudzi, Gazeta Warszawska numery 199, 200, 205.
  7. Muchliński te słowa wypisał z akt metryki litewskiéj, str. 14.
  8. Muchliński, w Pamiętniku rel. mor. T. XXXIII. str. 277.
  9. Kilka z nich przytacza Muchliński z akt metryki litewskiéj z roku 1540 str. 25.
  10. Turgieniew w dziele: Historica Russiae monumenta Tom I. stronica 355.
  11. Przywiléj ten Zygmunta Augusta w extrakcie z metryki litewskiéj Stanisława Augusta, wydrukował Wójcicki w Archiwum Domowem str. 45, 47.
  12. Status litewski rozdział 12, art. 9 i t. d.
  13. Jest w metryce litewskiéj, Muchlinski str. 30.
  14. Pierwsze wydanie Maciejowski wiedział w Sieniawie, drugie zaś i trzecie znajduje się w bibliotece Okręgu Naukowego Warszawskiego. O Azulewiczu pisze Czacki i Kraszewski w dziele: ,Wilno,“ ale Maciejewski nie zna apologji, patrz Piśmiennictwo T. III, str. 618, 619.
  15. Muchliński str. 31.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Julian Bartoszewicz.