Pojęcia i twierdzenia implikowane przez pojęcie Istnienia/III/Teorja Pojęć
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pojęcia i twierdzenia implikowane przez pojęcie Istnienia |
Część | III |
Rozdział | Teorja Pojęć |
Wydawca | Wydawnictwo kasy im. Mianowskiego - Instytutu Popierania Nauki |
Data wyd. | 1935 |
Druk | Drukarnia i Litografja „Jan Cotty” |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Zdefinjowanie pojęcia „pojęcie“ jest rzeczą bardzo trudną, a nawet na pierwszy rzut oka niemożliwą, ponieważ pojęcie definicji implikuje pojęcie pojęcia. Wydaje się to równie niemożliwem, jak określenie tego, czem jest jakość, pomijając jej definicję, jako elementu wielości trwania (IP), która jest właściwie omówieniem, a nie definicją istotną.
Ponieważ pojęcie pojęcia nie było w sposób konieczny implikowany przez pojęcie Istnienia, musimy zbadać które z pojęć i twierdzeń, wyliczonych poprzednio, implikuje pojęcie możliwości tego pojęcia. Na pierwszy rzut oka pojęcie jako takie jest czemś tak oderwanem, nieuchwytnem i lotnem, że ma się ochotę przypisać mu zupełnie inny, niesprowadzalny rodzaj bytu, różny od tego, jaki przypisujemy wszystkiemu innemu, np. istnieniu (IPN), lub (XN) w ich (ATN), czy też układom (UN). Ostatecznie możnaby tak postąpić: nazwać ten byt, w pewnym niezbyt określonym sensie bytem „idealnym“ i uspokoić się przy pomocy tej nazwy na ten temat zupełnie, jak to niektórzy już uczynili i czynią nawet dotąd. Dla logiki, badającej ogólne formy stosunków pojęć i zajmującej się skompletowaniem inwentarza tych form, istota pojęcia jako takiego może być obojętna. Ale system filozoficzny, nie zdający sprawy z tego problemu bez reszty, w związku z całokształtem swych własnych pojęć, t. zn. w sposób dla niego ostateczny, będzie według mnie systemem niekompletnym. Drugim sposobem wybrnięcia z kwestji pojęć jest rozwiązanie jej w sposób genetyczny, jak to czynią empirysci i psychologiści. Ale wtedy nie zdaje się sprawy z problemu t. zw. „jedności pojęć“ w stosunku do „aktów“ — (pojęcie „aktu“ jest według mnie zupełnie zbyteczne) — zachodzących w różnych „świadomościach“. Pojęcie „aktu“ wynika według mnie jedynie z pominięcia (ze strachu przed „metafizyką“) pojęcia (IP), które gwałtem i wbrew oczywistości, a w imię fałszywej naukowości[1], wyeliminowane, konsoliduje się w innych miejscach, pod postacią innych pojęć, w sposób zamaskowany, podobnie jak to ma miejsce, np. w poglądzie psychologistycznym. Drugim problemem jest „wieczność“ i „pozaczasowość“ pojęć i ich „niezmienność“.
Według mnie niemożna całkiem pominąć sposobu genetycznego, na tle tego właśnie stanu rzeczy, że pojęcie pojęcia nie jest koniecznie implikowane przez pojęcie Istnienia. Z drugiej strony trzeba koniecznie zdać sprawę z tego, w jakiem znaczeniu mamy używać pojęć: jedności, wieczności i niezmienności, bo w tej postaci, w jakiej używają ich idealiści (platońscy, t. zn. realiści pojęciowi) wprowadzając poprostu dwa rodzaje świadomości ze sobą niewspółmierne, są one przyczyną „metafizyki logicznej“, dla której nie może być miejsca w systemie filozoficznym w znaczeniu Ontologji Ogólnej. Musimy uznać pojęcie „idealnego bytu“ za pewien rodzaj „pierwszego przybliżenia“ w tej kwestji, artystycznego porównania raczej, niż istotnego ujęcia i postarać się następnie zdać sprawę z tego pojęcia w innych terminach, mających swe źródło w poprzednio wyłożonym systemie pojęć koniecznych, obowiązujących według nas każde istnienie i nie implikujących dwóch rodzajów świadomości, jak koncepcja poprzednia.
Ogólna możliwość przyjęcia pojęcia „pojęcie“ musi być zawarta w pojęciach i twierdzeniach, wyprowadzonych z samego pojęcia Istnienia, przy zachowaniu wyłożonego poprzednio stanowiska, że w całem Istnieniu niema nic, prócz (IPN) i (XN) w ich (ATN) i przy założeniu, że jedność (AT), czyli jedność osobowości, jest taksamo bezpośrednio dana, jak wszystkie (XN) w tem (AT), co możemy wyrazić nawet w samym poglądzie (T), mówiąc, że jedność ta jest jakością formalną całego (AT) od jego początku aż do końca, włączając w to pojęcie oczywiście całe „tło zmięszane“, aktualne i przeszłościowe. Inaczej bowiem musielibyśmy przyjąć w odmienny od poprzednio opisanego sposób, istniejący „świat idei“, z którego spadałyby na niektóre gatunki (IPN) pojęcia i możność operowania niemi, jako dary niczem niezasłużone jakiejś, poza-istnieniowej w znaczeniu poprzedniem, potęgi, w specjalnych „aktach ideacji“, będących przytem aktami łaski tej potęgi. Przyczyną takiego poglądu, jakoteż przyczyną wprowadzenia niesprowadzalnego pojęcia „intencjonalności“, jest według mnie nie-przyjęcie pojęcia osobowości w mojem znaczeniu, jako pojęcia pierwotnego i niesprowadzalnego, jakoteż nie uwzględnienie koniecznego istnienia (AR) jako kompleksu specyficznych (XN) w (AT); wynika stąd konieczność zastąpienia, następnie osobowości przez wogóle zbyteczne pojęcie „aktu“, w którem jest ona w sposób zamaskowany zawarta. Akt „wisi“ w pewnej próżni: niby nie jest aktem niczyim, jest jakiemś niepojętem przeżyciem nieistniejącej osobowości, a mimo to osobowość tę implicite zawiera jako „jaźniowość“ (Ichlichkeit) wszystkich aktów wogóle. Podobnie jak pojęcie „idealnego bytu“, taksamo pojęcie „aktu“ wydaje się nam „pierwszem przybliżeniem“, nazwą tymczasową, wziętą z poglądu życiowego, lub z psychologji (jako nauki specjalnej, a nie z psychologistycznego poglądu), — gdzie może ono mieć znaczenie wartościowego skrótu, ale nigdy pojęcia ostatecznego, mogącego figurować w systemie Ontologji Ogólnej. Można się zgodzić, że jest to pojęcie, określające pewne następstwa (XN), wyodrębniające się od innych następstw, specjalnie kompleksy jakości wewnętrznych, w postaci „ruchów zaznaczonych“ (zmian natężeń czuć muskularnych), w związku z koniecznemi prawami Istnienia, ale niemożna czynić z tego pojęcia niesprowadzalnej „istności“ pierwotnej, mającej służyć dla wyjaśnienia zagadnienia pojęć wogóle. Podobnie ma się rzecz z pojęciem „intencjonalności“, jako atrybutu pewnych (czy nawet wszystkich jak chcą niektórzy) aktów. Zamiast nadawać własność intencjonalności każdemu (nieomal?) „przeżyciu“ i gmatwać sprawę wprowadzeniem zbyt uogólnionego pojęcia przedmiotu, które zawierać zdaje się wszystko, począwszy od pojęcia bułki do pojęcia Abstrakcyjnego Czasu, lepiej wprowadzić odrazu pojęcie osobowości, choćby w znaczeniu tem, jakie ma ono w poglądzie (T), t. j. jako „jakości formalnej trwaniowej“, obejmującej wszystkie następstwa (XN) w całem (AT), bez której to jakości są one niewyobrażalne, tak jak również ta jakość formalna bez nich; jakości bowiem, nie należące do jednej osobowości są niedopomyślenia, a jedność osobowości pusta, niewypełniona jakościami jest również niewyobrażalna. W poglądzie (M) możemy zastąpić to pojęcie już nie-zamaskowanem pojęciem trwania samego dla siebie, pojęciem niesprowadzalnem, równoznacznem z pojęciem „ja“, czyli pojęciem jedności osobowości stworu żywego. Pojęcie intencjonalności — jako oznaczające pewną własność „przeżyć“ — zostaje tu zresorbowane w pojęciu „ja“, a „przeżycia“ — wolne od tego tajemniczego pierwiastka przedstawiają się nam jako różne, podług pewnych ogólnych praw istnienia, wyodrębniające się kompleksy (XN) w (AT), czy to jako (BXN) i ich kombinacje jako (KOFN), czy też kompleksy, które nazywamy (AR), (ARN) czy (UN), ale nie pływające niezależnie jakby od siebie, tylko stanowiące jedność w tej, a nie innej danej osobowości.
Pierwszym najogólniejszym warunkiem możliwości istnienia pojęć jest różnorodność w obrębie (AT) Istnienia Poszczególnego, bez której ono jako samo dla siebie jest nie-do-pomyślenia; drugim, równie koniecznym dla ciągłości (AT), będzie występowanie (BXN) w (OT) i istnienie „tła zmieszanego“. Jakkolwiek możemy w pewnym sensie rozważać niezależny byt pojęć, w abstrakcji od aktualnej rzeczywistości, z chwilą kiedybyśmy założyli Absolutną Nicość, pojęcie pojęcia straciłoby sens wszelki, jak i wogóle pojęcia wszystkich „istności“ zaczynając od (IP), a kończąc na Abstrakcyjnym Czasie. Chodzi mi o to, aby zaznaczyć, że dlatego iż pewne pojęcia są konieczne i że pojęcie ogólne jest jedno w stosunku do swoich wielu odpowiedników, nie jest przez to konieczną koncepcja, czyniąca z istnienia pojęć coś specjalnie tajemniczego i implikująca pojęcia, nie dające się sprowadzić do pojęć, wprowadzonych w poprzednim wykładzie, a koniecznie implikowanych przez pojęcie Istnienia.
Każde (AT) jest tylko i jedynie następstwem (XN) i ich kompleksów na „tle zmięszanem“ innych (XN) i (BXN). Ale następstwo to nie jest dowolnem, w tem znaczeniu, że zamiast jednego następstwa w danem (AT) mogłoby być podstawione inne — jest ono takiem, a nie innem, właśnie w ogólnym swym charakterze, mimo dowolności (AT) w pewnych granicach: dowolność ta jest też taka a nie inna właśnie, ma pewną określoną swoją „postać“, jak (AR) ma pewną określoną formę — zdarza się raz tylko w ciągu całej „wieczności“[2] Istnienia. Ten stan rzeczy określiliśmy pojęciem Tożsamości Faktycznej Poszczególnej. Każdy moment Istnienia jest więc jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny. Czemś absolutnie trwałem, w pewnym zakresie czasu, jest tylko identyczność (IP) samego ze sobą. Ale istnienie danego (IP) i jego (XN) takich, a nie innych, nie posiada charakteru konieczności — jest nieprzewidzialne w tem znaczeniu, w jakiem w pozornie absolutny sposób przewidzialne, a więc pozornie konieczne, są zmiany w układach (UN), względnie w układach (SN), w dostatecznie dalekim rzędzie wielkości i małości w stosunku do danego (IP). Co do praw, rządzących temi układami, istnieje możliwość tego samego rodzaju zaprzeczenia ich konieczności co do ich „takości“ a nie „inności“, jak w stosunku do danych (IPN) i (XN) w ich trwaniach, mimo że są one trwałemi, choćby w pewnych skończonych okresach czasu. Na podstawie tego jednak że są one w konieczności swej tylko przybliżone i że Istnienie w Całości jest w istocie nieobliczalne, na tle jego Nieskończoności i dowolności w pewnych granicach jego elementów, t. zn. (IPN), musimy uznać, że trwałość tych praw jest zupełnie względna, a istnienie ich wogóle jako takich, t. zn. w postaci symbolicznej, jest zależne od tego tylko, czy są one zafiksowane dla danego środowiska (S) przez dane (IP) w jakimś systemie fizykalnych pojęć. Co innego prawdy absolutne, np. prawdy logiki i matematyki — te niezależne są od danego układu i danego gatunku (IPN): z chwilą kiedy założymy, że dane (IPN) operują pojęciami, prawdy te muszą powstać dla nich w sposób konieczny, jakkolwiek stopień doskonałości ich sformułowania i rozwinięcia konsekwencji z nich wypływających może być różny w zależności od gatunku (IPN) i stopnia ich rozwoju. Do kwestji istnienia tych prawd powrócę później, zaznaczając, że w obrębie poglądu logicznego, moglibyśmy uważać prawdy logiki za definicje implicite pojęcia „pojęcie“, tak jak prawdy matematyki za definicje pojęcia Wielości Czystej, którego to ostatniego definicja istotna jest niemożliwa.
Istnienie pojęć t. zn. znaków o pewnych znaczeniach i prawd — t. zn. kombinacji pojęć, odpowiadających pewnym „stanom rzeczy“ koniecznym i zgodnych ze sobą wewnętrznie (t. zn. w obrębie samej kombinacji pojęć niezależnie od „stanu rzeczy“, według praw logiki, t. zn. według najogólniejszych praw form tych kombinacji) — jest pewnego rodzaju wyjściem poza zasadę „takości a nie inności“, czyli zasadę Tożsamości Faktycznej Poszczególnej — wyjściem w tem znaczeniu, że przekracza daną aktualność nie tylko w postaci wspomnień i fantazji na temat przyszłości, ale w postaci trwałych znaków, posiadających znaczenia i ich kombinacji, odpowiadających pewnym stanom rzeczy przelotnym, lub też względnie, czy absolutnie trwałym. Mimo to musimy przyjąć, że zaktualizowanie możliwości takich, a nie innych pojęć odbywa się zawsze w jakiejś „świadomości“, czyli jest zależne od istnienia myślących (IPN) i nie ma sensu stwarzanie pojęcia oddzielnego „idealnego bytu“. Operowanie pojęciami wyodrębnia się jako coś różnego od innych następstw (XN) w (AT), ale mimo to, według tezy, że nic prócz (XN) w (AT) wogóle niema, musi być do tych następstw sprowadzone. Chodzi o to na czem polega ta różnica, która jest powodem powstania pojęć takich, jak: „byt idealny“, „intencjonalność“ i twierdzenia o niesprowadzalności pojęcia „pojęcie“ do elementów prostszych, implikowanych przez samo pojęcie Istnienia.
Genetycznie wywodzą się pojęcia od imienia własnego, czyli nazwy, t. j. znaku symbolizującego jakąś jedną, jedyną w swoim rodzaju „istność“, czy będzie to dane (IP), czy układ (U), czy też nawet jedna aktualna (X). Na mocy tego, że wszystkie wielości rzeczywiste w pierwszym stopniu, t. j. (IPN) i (XN) w ich (ATN), a następnie przedmioty w naszem znaczeniu, t. j. jedynie układy (UN), składające się z drobnych (IPN), czyli wielości rzeczywiste w 2-gim stopniu, dają się ułożyć w szeregi i grupy według bezpośrednio danych cech podobieństwa, mogą — a nawet z chwilą kiedy dopuścimy powstanie znaku — muszą powstać pojęcia ogólne, t. j. symbole, których znaczenia obejmują wielości danych odpowiedników. Jednak nie wszystkie pojęcia są konieczne — jest ich cała masa, tak samo podległych zasadzie Tożsamości Faktycznej Poszczególnej, jak i istnienie tych „przedmiotów“, czy (IPN), które one oznaczają i których istnienie, takich właśnie, a nie innych, wcale koniecznem do przyjęcia nie jest. Jeśli mówimy — nie w przenośni — o „wieczności“ pojęć ogólnych, lub prawd, to musimy rozciągnąć to pojęcie na wszystkie pojęcia, które były, są, lub być mogą, w zależności od możliwego pojawienia się ich odpowiedników. W stosunku do pojęć, nie należących do sytemu Prawdy Absolutnej, t. j. systemu pojęć i twierdzeń absolutnie koniecznych do przyjęcia dla opisania Istnienia wogóle, czyli każdego wogóle Istnienia, czyli inaczej systemu Ontologji Ogólnej, będziemy musieli i chyba liczyć wieczność ich od chwili ich powstania naprzód, podczas gdy wieczność pojęć należących do wspomnianego systemu będziemy liczyć i wtył i naprzód. Aby uniknąć jego rodzaju koncepcji o nie dość określonym sensie, zastępujemy pojęcie wieczności, czy poza-czasowości, pojęciem absolutnej konieczności przyjęcia danych pojęć, przyczem możemy wprowadzić jeszcze pojęcie różnego stopnia konieczności, zależnie od warunków związanych z czasem.
Nie staram się tu zatuszować różnic między imionami własnemi, które można nazwać pojęciami odpowiadającemu jednym i jedynym w swym rodzaju aktualnym odpowiednikom o skończonym czasie trwania, a pojęciami ogólnemi, tylko twierdzę, że z jednej strony nie trzeba widzieć zbyt wielkiej i stotnej różnicy między nazwą danego (IP) jednego, a nazwą przemijającego również gatunki tychże (IPN), jako ich wielości, jak również między pojęciami, którym odpowiada wielość odpowiedników, np. pojęciu trwania (AT), a pochodnem od niego pojęciem Czasu, które ma jeden tylko odpowiednik, istniejący jedynie w postaci swojej definicji. Mimo że dwa te pojęcia mają po jednym odpowiedniku, [jeśli rozpatrujemy (AT) jednego danego (IP)], jednak w jednym wypadku może to być rzeczywisty unikat, objęty Zasadą Tożsamości Faktycznej Poszczególnej = T. F. P. a drugim wysoka abstrakcja, która jest w sferze pojęć absolutną koniecznością.
Pojęcie „imię własne“ rozumiemy tu jako odnoszące się do jednego, jedynego w swoim rodzaju, (IP) lub (U). „Józef wogóle“ nie będzie imieniem własnem: będzie oznaczać wszystkie indywidua, mające na imię „Józef“. Imię własne musi być związane z danem indywiduum czy przedmiotem, np. „Józef Brzechajło, siodlarz na ulicy Wspólnej, 28 m. 30“, lub „dzban od wina, z którego pił Aleksander Wielki przed bitwą pod Tarsus“. Według konieczności pojęć i stopnia niezależności ich od Zasady (T. F. P.) daje się ustanowić ich hierarchja. Najwyżej musimy postawić pojęcie Istnienia, obejmujące nawet istnienia „przedmiotów idealnych“, czyli pojęć: a) mniej lub więcej koniecznych do przyjęcia w zależności od warunków i b) absolutnie koniecznych, istniejących w postaci swych definicji, lub też tak pierwotnych, że wymykających się z pod wszelkiej definicji, nie implikującej już w innej postaci pojęcia, mającego być zdefinjowanem. Takie pojęcia ogólne mają pojęcia pochodne niższe w swej ogólności, a mające odpowiedniki rzeczywiste, na których można ukazać ogólne ich znaczenie. Pojęciem takiem jest np. pojęcie Wielości. Pojęcie Istnienia różniczkuje się na pojęcia Wielości: Czystej i Istnieniowej i pochodnych od nich szeregów pojęć: a) abstrakcyjnych czystych, t. j. tych, które istnieją jedynie w postaci swych definicji — pojęć najogólniejszych, dla których przykłady pojęć od nich bezpośrednio pochodnych wskazać możemy i b) abstrakcyjnych pochodnych, które tworzymy jako uogólnienia, z pojęć, odpowiadających istnościom rzeczywistym. Do pierwszych np. zaliczamy pojęcie liczby, które to pojęcie może mieć nieskończoną ilość wypadków poszczególnych idealnych, będących pojęciami, mogącemi mieć nieskończoną ilość wypadków konkretnych. Do drugich należeć będzie np. Czas Abstrakcyjny, będący abstrakcją od pojęcia trwania samego dla siebie jako takiego, wziętego w wielości odpowiedników (ATN), którego definicji podać nie możemy, jako odpowiadającego istności bezpośrednio danej, do niczego prostszego niesprowadzalnej. Nie wdając się tu w szczegółowy przegląd założeń, koniecznych dla możliwości powstania pojęć u danego (IPN), a więc np. założenia pewnego stopnia w hierarchji (IPN) wogóle, określonej poprzednio, istnienia społeczeństwa tych (IPN) i t. p. musimy stwierdzić, że jakkolwiek operowanie pojęciami wykracza pod pewnym względem poza zasadę (T. F. P.), pozwalając na rozpatrywanie rzeczy nie danych aktualnie, a pod postacią znaków coś znaczących, to jednak samo powstanie pojęć objęte jest tą zasadą i dlatego to pojęcie Istnienia ogólnie nie implikuje według nas pojęcia „pojęcie“.
Zasadniczą własnością pojęcia „pojęcie“ jest to, że implikuje ono pojęcie pewnej odpowiedniości znaku z czemś innem, jako takiem w znaku nie zawartem.
Ponieważ założyliśmy, że w (AT) niema nic prócz następstwa (XN), a w całem istnieniu są tylko (IPN) mające (ATN), czyli trwające same dla siebie — więc będziemy starali się podać rozwiązanie problemu pojęć tylko w tych terminach, odrzucając każde inne, jako implikujące nowy pogląd, nie zawarty w wyżej przedstawionym.
Znak możemy określić jako pewne następstwo lub kompleks bardziej — przestrzenny (XN) wszelkiego rodzaju: a więc jako następstwo wszystkich możliwych (XN), albo kompleks (XgN), lub (XrN) o odpowiednich (XfN) = jakościach formalnych. Możemy jeszcze dodać, ze znak ten może to być pewien (KOF) = kompleks obecny fantastyczny, który na podstawie formuły: (AR) i (ARN) = f (AT), może stać się pewnem (KO). Co do pojęcia odpowiedniości między znakiem, a czemś innem, to nie jest ono pojęciem niejasnem, ponieważ stosunek odpowiedniości zachodzi między (CXN), a występującemi w (OT) odpowiedniemi (BXN): odpowiedniość jest więc bezpośrednio dana, jako związek wspomnienia z przeżyciem rzeczywistem.
Co do odpowiedniości znaku i znaczenia zachodzi ten stosunek, że (XN) znaku mogą odpowiadać w pewnych wypadkach, z pewnem przybliżeniem (XN) odpowiednika, ale wcale nie jest to konieczne aby między znakiem, a odpowiednikiem zachodziło jakieś podobieństwo — mogą one być skojarzone na zupełnie innej podstawie: jednoczesności w Przestrzeni, lub stykania się w Czasie, przyczem dowolność takiego lub innego znaku w stosunku do danego znaczenia jest absolutnie niczem nie ograniczona. Kiedy już raz nastąpił ten związek, staje się on od tej chwili koniecznym w tem znaczeniu, że musimy wymagać aby zawsze ten sam znak miał to samo znaczenie, o ile znak ten ma być znakiem o określonem znaczeniu, a nie dowolnym (KOF), lub (KO). Stopień konieczności tej jednoznacznej odpowiedniości zależy od określoności zakresu znaczenia danego znaku: od tego na ile odpowiednik, lub wielość takowych, odróżnia się mniej lub więcej ściśle od odpowiedników, lub ich wielości, innych znaków. Wprowadziwszy pojęcie odpowiednika zaznaczam, że będzie ono, wraz z pojęciem kompleksu znaczeniowego, jednem z pojęć, na które rozłoży się pojęcie znaczenia, przyjęte poprzednio w stanie nie-zanalizowanym.
Ogólnie znakowi może odpowiadać wszystko, bez żadnych zastrzeżeń — nawet znaczenia sprzeczne, t. j. mające odpowiedniki o wykluczających się właściwościach; będą one istniały jedynie w postaci pewnych „kompleksów znaczeniowych prywatnych“, jak to później wykażemy. Stoimy tu na stanowisku, że stosunki czasowe i przestrzenne, jakoteż stosunki podobieństwa i tożsamości, są — podobnie jak i różnice — bezpośrednio dane. Co innego będzie z pojęciami tych stosunków — mam wrażenie, że gdy chodzi o te „istności“, niektórzy mięszają pojęcia z ich odpowiednikami, które są wydzielonemi momentami pewnych całości, momentami nie mającemi samodzielnego istnienia, ale wyróżniającemi się w tych całościach, które znowu są nie do pomyślenia bez wszystkich składających je momentów — zdanie to jest zresztą jedyną definicją momentu w tem znaczeniu.
Wszystkie części (AT) są złożone. Niektóre momenty jego możemy wydzielić bezpośrednio (np. jako jakość, jako taką, występującą na tle zmięszanem) — inne jedynie pojęciowo, przez abstrakcję; w istocie stanowią one integralne elementy całości, które bez któregokolwiek ze swych składników byłyby nie-do-pomyślenia.
Na mocy bezpośrednio danego podobieństwa i rozpoznawania (XN) lub ich kompleksów, a także tego stanu rzeczy, że (XN) zawsze występują w kompleksach na tle zmięszanem, dany (KOF), lub (KOB) zostaje utrwalony w pamięci jako znak, mający swój odpowiednik, którym ogólnie może być wszystko. Wielość podobnych, lub identycznych (XN), (UN), (IPN), lub jakichkolwiek powtarzających się następstw (XN), czy też (KOBN), lub (KOFN), może być związana dla (AT) z tym samym — w pewnych granicach — znakiem. W ten sposób powstaje „pojęcie“, które w pewnym sensie, jako jedność oderwana, unosi się jakby w innym bycie, ponad wielością swych odpowiedników, uszeregowanych według podobieństwa pewnych cech, stanowiących o tem, że odpowiedniki te należą do jednego gatunku i stanowią zakres danego pojęcia. Ten stały związek znaku z odpowiednikiem, lub ich wielością, stwarza to, co nazywamy pojęciem o pewnem znaczeniu. Ogniwem tego związku będzie to, co nazwiemy kompleksem znaczeniowym prywatnym = (KZP). Nie pojęcie więc ma znaczenie, tylko pojęcie jest znakiem, posiadającym pewne znaczenie.
(KZP) będzie to związek wszystkich kompleksów i ich następstw w (BT), mogących się oczywiście aktualizować jako (BXN) w (OT), a powstałych w czasie uczenia się znaczenia (t. j. stwarzania aktualnych jednoczesności, jak sąsiedztwa przestrzennego lub stykania się w trwaniu, znaku z kompleksami, oznaczającemi odpowiedniki, lub będące temi odpowiednikami) danego znaku i używania go, przyczem obojętne jest czy pojęcie dane, czyli znak o pewnem znaczeniu, powstaje poraz — pierwszy, czy też dane (IP) uczy się pojęcia już stworzonego. Jest to ten proces, w którym dowolny kompleks lub następstwo (XN) staje się znakiem pojęciowym, przez skojarzenie z nim obrazu ukazanego odpowiednika, lub sensu podanej definicji. Mimo, że znaczenie znaku — (nie pojęcia — pojęcie jest to właśnie znak o pewnem znaczeniu) — jest jedno, (KZPN) mogą być u różnych (IPN) różne, z tem zastrzeżeniem, że granice tej różności muszą być określone. Gdyby tych granic mimo różności (KZPN) nie było, pojęcia nie miałyby dla różnych (IPN) jednoznaczności, nie byłyby od siebie ściśle odgraniczone. Dlatego, że kompleksy znaczeniowe różnią się między sobą, zależnie od danych (IPN), nazywamy je prywatnemi. Trudność zdefinjowania pojęcia „pojęcie“ polega na tem, że zawiera ono w sobie a) pojęcie znaku — czegoś początkowo w zasadzie zupełnie dowolnego, ale z chwilą ustalenia go, czegoś co musi w pewnych granicach pozostać identycznem — i b) pojęcie znaczenia, które musi być identycznem ze sobą, mimo różności w pewnych granicach kompleksów znaczeniowych prywatnych. Sądzę, że różniczkując pojęcie znaczenia na pojęcia: odpowiednika ukazanego, lub zdefinjowanego — i (KZP) i wykazując nierozdzielność jego z pojęciem znaku, odbieramy pojęciu „pojęcie“ tę tajemniczość, która prowadzi do koncepcji „idealnego bytu“, „aktów ideacji“ i t. p., które to koncepcje są tylko omijaniem rozwiązania problemu, przez przyjmowanie nowych nazw dla „istności“ niekoniecznych do przyjęcia. Jedność i tożsamość znaczenia sprowadza się do podobieństwa (KZPN) u różnych (IPN) i do identyczności odpowiednika, lub w razie ich wielości do ich podobieństwa, (czyli wspólnych cech), która prowadzi do oznaczania ich tym samym znakiem. Gdyby podobieństwo lub tożsamość (XN) i ich kompleksów, nie była bezpośrednio daną dla jednego i tożsamego ze sobą (AT), nie mogłoby być mowy o jedności i tożsamości pojęć. Jedność i tożsamość pojęcia wogóle jest pochodną od jedności i tożsamości (IP) i od podobieństwa (IPN) danego gatunku między sobą.
Jeśli rozpatrywać problem pojęć genetycznie, to każdy znak pojęciowy był kiedyś czemś w rodzaju imienia własnego. Z chwilą kiedy raz już powstał, może być użytym dla oznaczenia wielości poszczególnych odpowiedników, a jego jedność (lub ograniczona wielość) stwarza jedność pojęcia o znaczeniu, obejmującem wszystkie podobne odpowiedniki, t. j. posiadające w pewnych granicach identyczne cechy zasadnicze, wyliczone w definicji danego pojęcia. Uważam, że uznane przez niektórych za tajemnicze i niesprowadzalne pojęcie ogólności pojęcia, sprowadza się bez reszty do powyższego określenia. Aby znak pojęciowy — (w odróżnieniu np. od znaków na ścieżkach górskich, które — w odróżnieniu od znaków pojęciowych — możnaby nazwać znakami sygnałowemi) np. danej, określonej (X1), mógł być zrozumianym przez dane (IP) jako znak tej właśnie (X1), musi być w (KZP) tego (IP) coś związanego właśnie z tą (X1), a nie jakąś inną (X), np. (X5). Ogólnie (KZP) jest dowolny, ale jednak w pewnych granicach: musi on mieć jakiś związek w postaci (BXN) i ich kompleksów, lub (KOFN), składających się z (BXN) nie mających określonego miejsca w (BT), (= jakości abstrakcyjnych = (X a N)), ze swoim aktualnym, lub możliwym odpowiednikiem. Im prostsze będzie dane pojęcie, tem więcej wspólnych elementów mogą zawierać (KZPN) różnych (IPN). Przy pojęciach bardziej złożonych, lub wysoce abstrakcyjnych, łącznikiem poszczególnych (KZPN) różnych (IPN) będą definicje tych pojęć, składające się z pojęć prostszych, mających dalej znowu swoje (KZPN), aż wreszcie dojść musimy do pojęć najprostszych, które na mocy podobieństwa (IPN) co do elementów ostatecznych ich (ATN) = (XN), będą musiały mieć bezwzględnie wspólne elementy w swych (KZPN). Pojęcie jest więc określonym znakiem, posiadającym określone znaczenie. Pojęcie znaczenia rozdziela się na pojęcia: odpowiednika — który w pewnych wypadkach może być tylko definicją i kompleksu znaczeniowego prywatnego, którego rolę może przy szybkiem, automatycznem myśleniu odegrywać sam znak pojęciowy, oczywiście na tle zmięszanem wszystkich byłych z tym znakiem skojarzeń, na tle podobieństwa i równoczesności. Sam proces myślenia jest przesuwaniem się w (AT) (KZPN) odpowiadających możliwym odpowiednikom danego znaku. W ten sposób możemy usunąć zupełnie niezrozumiałe wogóle pojęcie „wyobrażenia logicznego“ — mimo „jedności pojęcia“ — istności złożonej. (KZPN) mogą wahać się w różnicach swych w szerokich granicach u różnych (IPN), z tem zastrzeżeniem, że odnoszą się do identycznego znaku (lub ich ograniczonej ilości) i do podobnych w pewnych granicach odpowiedników, lub definicji.
Genetycznie, psychologicznie, sądy mogą być pierwszemi, jeśli za sąd przyjmiemy rudymentarny stosunek danego (IP) do jakiegoś stanu rzeczy w niem samem, czy w otaczającym świecie. Ale istotnie musimy uznać sąd za coś pochodnego od pojęcia w tem znaczeniu, że nie może być on od pojęcia pierwotniejszy, ponieważ się z pojęć składa. O ile pojęcia odpowiadają pewnym „istnościom“ — pojęciem tem oznaczam wszystko, począwszy od danej jakości do liczby, zachowując pojęcie przedmiotu tylko dla oznaczenia (UN) o tyle sądy wyrażają pewne względnie, lub bezwzględnie trwałe stosunki między „istnościami“. Ogólnemi formami stosunków między pojęciami, stosunków wynikających wprost z samego pojęcia „pojęcie“ i pojęcia „sądu“ niejako w niem zawartem — zajmuje się logika; twierdzenia jej nazywamy Prawdami Logicznemi. Sądy nie wykraczające poza ramy tych form nazywamy logicznie prawdziwemi. Prawda sądu może być jeszcze innego rodzaju: dany sąd może określać stan rzeczy w danej sferze: prawdy takie nazywamy dla danej sfery Prawami Istnieniowemi. Prawdami Istnieniowemi dla sfery Wielości Czystej np. będą prawdy Matematyki. Prawdy istnieniowe, odnoszące się do Istnienia wogóle nazywamy Prawdami Ontologicznemi — muszą one obowiązywać każde wogóle Istnienie, pod grozą konieczności przyjęcia Nicości Absolutnej. Prawdy logiczne, prawdy odnoszące się do Wielości Czystej, oraz ontologiczne, stanowią system Prawdy Absolutnej. Niestety Prawdy Ontologiczne nie mają narazie tak absolutnych kryterjów prawdziwości, jak prawdy logiczne i prawdy Wielości Czystej, z powodu niemożności podania kryterjów konieczności pojęć pierwotnych i pierwotnych założeń. Sądzę jednak, że system taki jest w granicy osiągalny przez należytą analizę pojęć dostarczanych przez pogląd życiowy i pogląd naukowy i przez ewentualne tworzenie nowych pojęć — w minimalnej ilości — zależnie od konieczności, wynikającej z poprzednich poglądów, a następnie przez należyte hierarchiczne ich uporządkowanie i wynikających z nich twierdzeń.
- ↑ Jest to wynikiem złego wpływu nauk ścisłych, gdzie eliminacja osobowości jest uprawniona, a nawet konieczna, na filozofję, w obrębie której właśnie o stosunek osobowości do świata chodzi. W ten sposób następuje sfałszowanie samego problemu; zamiast dotyczących go pojęć koniecznych, muszą być użyte sztuczne konstrukcje, zaciemniające przedmiot badania.
- ↑ Pojęcie wieczności piszę w cudzysłowie, ponieważ według mnie pojęcie to wyraża tylko to, że niema określonego sensu mówienie o początku i końcu Istnienia wogóle (w całości).