Przedmowa do tłomaczenia Tacyta


O téjże Przedmowa do tłomaczenia Tacyta • Wybór poezyj • Pisma prozaiczne i listy • Adam Naruszewicz Memoryał względem pisania Historyi Narodowéj
O téjże Przedmowa do tłomaczenia Tacyta
Wybór poezyj
Pisma prozaiczne i listy
Adam Naruszewicz
Memoryał względem pisania Historyi Narodowéj

Do Najjaśniejszego Miłościwego Pana Stanisława Augusta Króla Polskiego Wielkiego Książęcia Litewskiego.




Najjaśniejszy Miłościwy Królu.

Nietknięte żadnego jeszcze Polaka ręką, tylu wieków i narodów pochwałami znakomite dzieła Tacyta, składam u tronu Waszéj Królewskiéj Mości tak uprzejmie, jak-em ochotnie tłómaczenie onych dla przysługi ojczyznie i najłaskawszemu z monarchów przed kilką laty przedsięwziął. Żaden podobno z narodowych pisarzów, którzy zacnemi dowcipu swego płodami panowanie Waszéj Królewskiéj Mości zaszczycają, nie ma większego prawa ofiarować mu prac swoich zysku nade mnie, który przewyższającemi nierównie liche zasługi moje, jako jest wiadomo wszystkim, łaskami obdarzony, nic już większego w tym stanie i życiu moim, ani życzyć, ani pragnąć nie potrafię. Nikomu téż sprawiedliwiéj zbiór ten prawideł, dziejów i zdań politycznych przypisany być nie powinien, jako jednemu z tych, których za stróżów i ojców narodom, dla pomnożenia ich dobra, powszechny świata stróż i ociec postanowił.
Niémasz zaiste, Miłościwy Panie, miedzy wszystkiemi uczonéj starożytności ozdobami tak głębokiego dziejopisa, któryby jaśniéj wyświecił najskrytsze serca ludzkiego tajniki, rozwiązał zręczniéj najzawilsze fortelnéj polityki węzły, wytropił przemyślniéj najskrytsze onéj i najdzielniejsze razem sprężyny. Nigdzie się bardziéj, jako w tych pismach, cnota i niewinność w najzupełniejszéj swéj ozdobie, ani występek w całéj swéj ohydzie nie wydaje. Pisząc swobodnie i bezpiecznie pod cnotliwemi monarchami cnotliwy, a rozumną wolność kochający Tacyt, bez pochlebstwa i prywaty, jako przezornemu Wespazyanowi, łaskawemu Tytowi, dobremu Trajanowi należytą przyznaje chwałę, tak cokolwiek dzika Tyberyusza obłuda, szaleństwo Kaliguli i Nerona, głupstwo Klaudyusza, tudzież innych ojczyzny własnéj biczów i pożóg krwawe szwanków przyniosło panowanie, dokładną, bez względu na osoby, podaje wiadomość.
Pożyteczne nader dla rządzących takowe czytanie, z którego, co czyni prawdziwemi ojcami ojczyzny i wiekopomną im w zapadłéj potomności przynosi sławę, a co ich pamięć obmierzłą prawnuczym sprawuje wiekom, doskonałą naukę wziąć można. To było powodem, Miłościwy Królu, że równie twojéj ukoronowane głowy i najcelniejsze na świecie osoby, Marek Tacyt, cesarz rzymski, Leon X i Paweł III, najwyżsi trzody Chrystusowéj pasterze, Kozmus, wielki książę Etruryi, tudzież inni późniejsi książęta i mocarze, albo ich w rządzeniu państw namiestnicy, w osobliwszym Tacyta mieli i mają poszanowaniu.
A co się mianowicie świętéj królewskiéj osoby twojéj dotycze, pozna, jako mam pewną nadzieję, ktokolwiek to dzieło nieuprzedzonym czytać będzie umysłem, jak są próżne, płonne i nikczemne ludzi owych mniemania, którzy dawszy się uwieść grubéj zazdrości, czyste twe i dobroczynne zamysły najniegodziwszemi barwią potwarzami.
W upodlonym przez wzajemną zawiść, przez zbytki i niepamięć na dobro powszechne Rzymie, szukali źli cesarze własnego zysku i wywyższenia: Wasza Królewska Mość, urodzeniem, sercem i najżarliwszą narodu swego miłością prawdziwy Polak, starałeś się zawsze w ostatnich tych uciskach, do których przez podobne Rzymianom stopnie zdawna dążył, istotnéj jego poprawy i prawdziwego uszczęśliwienia.
Lecz najzbawienniejsze zamysły znajdują częstokroć srogą nienawiść i oporne przeszkody, u tych mianowicie ludzi, którzy, jako mówi Arystoteles w księgach polityki, nienawidzą, że nie królują[1]; i który gatunek obywatelów, od założenia Rzeczypospolitéj zawsze był, lubo w innych wiekach, tych samych prawie, co i teraz, zamieszków przyczyną i podpałem.
Ztymwszystkim, lubo zawisne losy otoczywszy to dobrotliwe serce niezbędną dumy, zazdrości, podejrzeniów zgrają, i w ścisłym je zamknąwszy, z samą tylko niewinnością, nadzieją i żądzą czynienia dobrze, obrębie, nie dają mu życzliwych na Rzeczpospolitą rozprzestrzeniać darów; nie przestaje i tu jednak dzielnie pokazywać, że kto kocha ojczyznę, ten ją i w najdrobniejszéj cząstce kochać pragnie. Ustanowiona, w tym królów siedlisku, dla młodzi szlacheckiéj, i długo własnym utrzymywana nakładem szkoła rycerska; oczyszczona ze znacznym dwornéj szkatuły uszczerbkiem, dla przysługi krajowéj, moneta; gmach publiczny dla szafunku podzielonéj na swe gatunki sprawiedliwości ozdobiony; osadzone w nim poważne z ludzi dobranych, dla porządku wojska i skarbu, dwu najcelniejszych narodu filarów, zgromadzenia; ubezpieczona spokojność, zdrowie i majątki obywatelów; te są, Najjaśniejszy Królu, twe zacne zabawy, te dla wdzięczniejszéj od nas potomności szacowne w tym mieście upominki.
A jeżeli wpośrzód okropnéj flagi, i w odleglejszych kędy stronach, czysty twéj dobroczynnéj duszy zabłysnął promień, wszystko wnet nową z ożywiającym światłem wzięło postać. Twoim staraniem mocniéj opatrzona przeciwko pohańskim zagonom pograniczna twierdza; założone po różnych miastach, albo przynajmniéj przedsięwzięte mądrze i pożytecznie rękodzieła; nieustawająca w drugiéj narodu części sprawiedliwość; ułatwione na nieżeglownych rzekach, dla pożytku handlujących, spławy; poruszone emulacyą z pańskiego ukontentowania i nadgród, z gnuśnego letargu po prowincyach nauki; tysiące ocalonych łaskawym wstawieniem się, w powszechnéj klęsce, obywatelów, wołać nie przestają, żeś dobry pan, mądry król, łaskawy ociec, zacny obywatel, niepamiętny na najniegodziwsze urazy chrześcijanin, daleki od tych wszystkich haniebnych, a nigdy niedowiedzionych potwarzy, jakiemi Waszę Królewską Mość szkodliwsza nad wszelkie krajowe nieszczęśliwości, bo zawsze w nowe klęski nieprzerodzona, zazdrość złośliwie obarcza i, chcąc rządcy narodu szkodzić, sama swéj zguby świeże coraz otwiera poniki.
Nie mogły tak kosztowne dary, tak pożyteczne zamysły z innego pochodzić, chyba z ojcowskiego, a prawdziwie narodu swojego zysk i sławę kochającego serca. Zamknione prawdzie usta, potłumione nauki, wygładzone szlachetne okrucieństwem domy, zabrane do rąk jednych gwałtownie wszystkie politycznéj władzy części, pełne śpiegów i bezecnych podsłuchów domy, ogromne pod jednym sztandarem wojska: te są, według Tacyta, złośliwych mocarzów narzędzia, do wyniesienia siebie na żałośnych zatartego despotyzmem narodu obaliskach. Waszéj Królewskiéj Mości, gdyby mu tylko nieba spokojniejszéj użyczyły pory, służy to, co Pliniusz starszy mówi o Tytusie, że w nim wysokość królewskiego majestatu to tylko odmieniła, abyś mógł tyle dobrego uczynić, ile pragniesz dla swojéj ojczyzny.
Bóg, serc ludzkich badacz, sędzia i świadek najsprawiedliwszy, już to całemu światu na oko pokazał, że jego potężne ramię ufającą sobie, we wszystkich przygodach dzielnie zasłania niewinność; kiedy Waszę Królewską Mość, niesłychanym jeszcze od wieków swéj opatrzności czynem, z rąk haniebnéj tłuszczy wybawiwszy, tron jego mocniéj jeszcze na późne lata ugruntował. Posiadaj go, Miłościwy Królu, jak najdłużéj i najszczęśliwiéj, a wspierając swą pańską łaskawością krzewiące się znacznie w tym królestwie nauki, nie wypuszczaj nigdy ze swéj opieki tego, który jestem

Waszej Królewskiéj Mości Pana Mojego Miłościwego
najniższy sługa i poddany
Adam Naruszewicz S. J.




DO CZYTELNIKA.




Żaden rozumnie temu przeczyć nie może, iż jedna z najpotrzebniejszych na świecie umiejętności jest znajomość historyi, z któréj w prywatnym stanie zostający człowiek, do poskromienia swych chuci, ugładzenia wad przyrodzonych, poznania i szacunku cnoty, ze szlachetnych starożytności przykładów najistotniejszą czerpa naukę: a w obywatelskim wywodząc, iż tak rzekę, długim na popis szeregiem płodne w rozliczne przypadki wieki, wybiera z nich bacznie, co tylko do sprawowania i uszczęśliwienia ojczyzny swojéj sądzi być najzdolniejszym.
Po ojczystych dziejach, w których doskonała biegłość pierwszym być zawsze powinna ciekawego Polaka celem (bo kto w jakim kraju żyje, znać go dobrze powinien, aby w nim żył pożytecznie), rozumiem, iż żaden naród ani obfitszych, ani poważniejszych, ani godniejszych naśladowania dzieł nie zostawił, jako Rzymianie, których wsparty na mądréj ustawcy polityce początek, a znakomitemi męstwa i cnoty dowodami wzrost pomnożony, sam nawet ogromny upadek nic z drugiemi narody pospolitego niéma.
Szczególne w Europie państwa są to na niezmiernych gruzach wielkiego niegdyś budowania, nowe wprawdzie postawione gmachy, lecz które i grunt i ściany i wszelką wnętrzną ozdobę z kosztownych tych wzięły zwalisków. Przeto niepodobna o nich nawet zupełnéj temu zasięgnąć wiadomości, kto nie wie, co to był Rzym, jakiemi do tak znakomitéj potęgi przyszedł stopniami, jakie go poruszały wnętrznego rządu sprężyny, jaką siłą skołatany upadł; jakie, naostatek, dla wolnych stanów za swéj wolności, dla państw udzielnych za jedynowładztwa, bądź chwalebne do naśladowania, bądź szkodliwe do unikania, zostawił przykłady?
Wielu kochających ojczyznę synów dało dowody pożytecznéj pracy, pięknym starożytnych i nowych pisarzów historyi rzymskiéj, lub ściągających się do jéj wiadomości przełożeniem. Winniśmy Fryderykowi hrabi Sapiezie kanclerzowi wielkiemu litewskiemu Wertota, X. Pilchowskiemu S. J. Sallustyusza i Senekę, X. Albertrandemu Zbiór Dziejów Rzeczypospolitéj, X. Wargockiemu Cezara i Waleryusza Maksyma, Falissowskiemu Flora, Glicznerowi Eutropiusza wytłomaczenie. Pobudzony zacnym tych mężów uczonych przykładem, umyśliłem, większym podobno nad siły moje przedsięwzięciem, przebrać na krój ojczysty głębokiego polityka, prawdziwego dziejopisa, poczciwego Rzymianina, Kaja Kornelego Tacyta, i wszystkie dzieła jego rodowitym językiem podać. Uprzedziły mię w tym, po części, dwie zacne narodu tego ozdoby: książę Stanisław Pruss Jabłonowski wojewoda rawski i X. Konstantyn Iwanicki kanonik przemyski; z których pierwszy wybrane z Tacyta zdania o pochlebcach przez Amelota de la Houssaye, i od niego szerzéj politycznemi uwagami rozwiedzione, z francuskiego wytłomaczył; drugi nauczywszy się prawie na pamięć tego dziejopisa, i wszystkie jego najpiękniejsze myśli sztucznie z sobą związawszy, pod pewnemi materyami tak gładko uszykował, że się z tych drobnych, i z różnych miejsc wybranych cząstek, ciągła spoiła sztuka.
Trzy miałem prócz tego pobudki do przedsięwzięcia téj pracy: języka rodowitego zaszczyt, powszechny we wszystkich narodach tego pisarza szacunek i z czytania pism jego pożytek niepospolity.
Naganna ojczystéj wymowy pogarda, stąd jedynie pochodząca, że swoich ksiąg albo nie znamy, albo ich nie czytamy, wprowadziła nas w to błędne mniemanie, że językiem rodowitym nie podobna tak pięknie pisać i tłomaczyć, jako obcemi. Przodkowie nasi, owszem wielu teraźniejszych, zachęceni od króla dobroczynnego, pokazali jawnie, że cokolwiek ma wysokiego krasomówstwo, zawiłego matematyka, głębokiego filozofia, słodkiego poetyka, wspaniałego historya, to wszystko w naszym języku, jako w najczystszym zwierciedle może się doskonale wykształtować. Wreszcie, dowcipniejsza nad wszystkie umiejętności narodu miłość dokazałaby z czasem, nieustającą pracą, ażeby i u nas nie zbywało na wszystkich wyrazach, z jakich się teraz obce chełpią narody. Przed stem lat nie były tak chlubne, co do poloru nauk, zagraniczne kraje; tłomaczenia naprzód ksiąg wybornych, które Grecy z Rzymianami zostawili, a potym własnego dowcipu we wszystkich rodzajach nauk płody to sprawiły, że się ich język co do słów i wyrazów wielce pomnożył; do tego ustanowione od mądrych królów akademie do poprawy, pomnożenia, wykształtowania i ugładzenia mowy ojczystéj, dały naukom wzrost jeszcze większy: i mówić można, że Francuzi, Niemcy, Anglicy i Włosi mogliby się teraz bez starożytnych języków obejść, gdyby nie sama wdzięczność i uszanowanie tych, iż tak rzekę, dwu matek, łaciny i greczyzny, z pamięci ich glozować nie broniły.
Samiśmy winni temu, że nasz język poszedł w zaniedbanie, tak dalece, że rzadko kto dobrze onym mówi w potocznych rzeczach, dopieroż pisze co poważnego w wolnéj, czyli wiązanéj mowie. Umiemy to tylko z języka naszego, cośmy się w domu, w szczupłym bardzo osób do nas należących, piastunek, służalców, albo czeladnéj prostoty obrębie nauczyli. Biorąc dalsze ćwiczenie, groźna zwierzchność po łacinie, choć lada jako, albo innemi obcemi językami mówić i pisać surowie przykazuje: do tego rozmowy dziecinnemu wiekowi przyzwoite, nie wkraczając w głębokie nauk tajemnice, przestają na tym tylko, co płochość, lub potrzeba wyrażać każe. W palestrach koronnych pełno dzikiéj łaciny, w litewskich ruszczyzny; żołnierze, rzemieślnicy najwięcéj zażywają słów obcych: celniejsi biorą za chlubę obcą mową mówić, już przez grzeczność dla znajdujących się ustawicznie przy nich cudzoziemców, już chcąc się różnić od niższych; po klasztorach osobność i milczenie zapominać prawie języka każe; rzadko kto księgi polskie czyta, daleko bardziéj one pisze, albo je pisać umie, przygotowanym będąc pierwéj do pisania, czytaniem autorów starożytnych, wybieraniem z nich piękniejszych wyrazów, szykowaniem słów: jakimże sposobem możemy się popisać z umiejętnością języka macierzyńskiego? Gadać umiemy, pisać i mówić rzadko kto z nas umie, a to z własnéj, jak-em wyżéj powiedział, winy, że sobie szczególnéj nauki w wydoskonaleniu się w ojczystym języku przez czytanie i rozmyślanie nie czynimy.
O szacunku pism Tacyta i pożytku z czytania ich wypływającym darmo się tu rozwodzić: kto chce o tym wiedziéć, niech czyta kilka mów Mureta, szczególnie na pochwałę autora tego napisanych; niech czyta wszystkich statystów i polityków, tak naszego, jako dawniejszych wieków; obaczy w nich doskonale, co to jest Tacyt, z jaką go pilnością wszyscy czytać powinni, którzy w kraju publiczne urzędy posiadają. Dosyć jest powiedziéć, że niémasz tego języka, w którymby go w Europie po kilka, a czasem i kilkanaście razy nie przetłomaczono. Zostawiwszy zatym pochwały jego przedsiębiorącym umyślnie tę pracę, nadmienię tu nieco o życiu, pismach i moim tłomaczeniu.





O życiu Tacyta.




Urodził się Tacyt w Interamnie, z ojca rycerskiego stanu, który był prokuratorem Galii Belgickiéj około roku założenia Rzymu 810, Chrystusa Pana 57, za drugiego konsulatu Nerona Cezara z kolegą Lucyuszem Pizonem. Lubo stolica świata i wszystkie prawie prowincye zaraziły się niesłychanemi w starożytności występkami, idąc za przykładem panującego tego dziwotwora; atoli czujność bacznych rodziców i dane z niemowlęcych lat dobre synowi wychowanie, ochroniły go od powszechnéj obyczajów zarazy, tak dalece, że utwierdzony w cnocie, równie szczęśliwie przebył burzliwe i tylą zbrodniami skażone Galby, Ottona i Witeliusza panowanie.
Po wstąpieniu Wespazyana na tron, powróciły do kraju, z powszechnym pokojem, dobre obyczaje; a z niemi razem odżyły potłumione rozruchami domowemi i okrucieństwem panujących nauki których rozkrzewienie nowy monarcha za najpierwszy urzędu swego obowiązek być sądząc, uczonych i uczących się hojnością wspierał. Z tych, tak szczęśliwych dla narodu, czasów korzystając Tacyt, nauczył się krasomówstwa, biorąc za przykład i nauczycielów Marka Apra i Juliusza Sekunda, którzy naówczas wymową innych celowali.
A że chwalebnym Rzymian obyczajem, młódź szlachetnie urodzona, a do różnych tak pokojowych jako wojennych urzędów sposobiąca się, przy cywilnych umiejętnościach, w rycerskiéj sztuce ćwiczyć się była powinna; przeto nasz Tacyt udał się na służbę żołnierską, ażeby w swoim czasie i piórem i żelazem mógł ojczyźnie pożytecznym zostać obywatelem. Dopełniwszy zamierzonego kresu, poślubił sobie córkę Kneja Juliusza Agrykoli, konsula w r. od założenia Rzymu 830, będąc już sam uczyniony kwestorem od Wespazyana, ile z pism jego dociec możemy. Pomnożył godności Tytus, zdobiąc go wyższemi w Rzeczypospolitéj godnościami, przez wzgląd na osobliwsze cnoty, które pod dobremi monarchami szacunek jeszcze należyty znajdowały.
Ztymwszystkim, nie opuszczał nic ze zwykłych sobie uczonych zabaw, dając wybornéj wymowy znakomite dowody, w bronieniu spraw przyjaciół i klientów; bo u Rzymian najszlachetniejsze osoby nie wstydziły się w sądowych kołach, na tym, iż tak rzekę, najokazalszym dowcipu, cnoty i krasomówstwa widoku, patrońskich sprawować urzędów. Zagłuszona dzikiéj zwierzchności okrutnym panowaniem swobodna starożytnych Rzymian i Greków, jakiéj w boskim Demostenie i Cyceronie ozdobne widzimy ślady, wymowa, upadła za tyranów i, pozbywszy pierwiastkowéj mocy i męstwa, w same się tylko pochlebnego wytworu pozorne przybrała piękrzydła. Rozumny Tacyt, jako jest wysokim dowcipom zwyczajna, nową otworzył drogę, kiedy nie odrzucając powabnych wieku swojego ozdób, umiał je złączyć z gruntownością, swobodą i powagą poprzedniczych czasów, a to tak szczęśliwie, że za świadectwem Pliniusza młodszego stawiony za model krasomówcom, całą młodzież do naśladowania siebie pobudził.
Nabywszy znakomitéj z krasomówstwa sławy, dostąpił nowych honorów za Domicyana, i ozdobiony godnością kwindecymwira, oraz pretora, zasiadał na igrzyskach stuletnich roku Z. R. 841. Wywyższył go Domicyan, lubo złośliwy monarcha, na wysokie dostojeństwa, dla osobliwszéj roztropności, że umiał czasom ulegać, i jako sam pisze w K. 4 R. 20 wynalazł drogę, która go śrzodkiem zuchwałego męstwa i pochlebnéj sromoty prowadząc, na wsterk żadnéj strony nie naraziła. Zakończona chwalebnie pretura, ile się domyślać można, otworzyła mu wstęp do rządów prowincyj cesarskich, w urzędzie legata pretorskiego: to jednak wiemy doskonale, że przez cztery lata nie znajdował się w stołecznym mieście, i że w téj niebytności doszła go wieść o śmierci teścia Agrykoli, trucizną od Domicyana, jako było słychać, zgładzonego.
Za powrotem do Rzymu, patrzał przez czas niejaki na niewymowne ojczyzny swojéj klęski, które srogie Domicyana, przez ustawiczne obywatelów mordy, sprawowało panowanie. Uweseliło zasmucone serca wybranie na tron Kokceja Nerwy i jego konsulat z Werginiuszem Rufem, obu zacnych w Rzeczypospolitéj mężów. Lecz Werginiusz latami zwątlony, zdawszy swój urząd Tacytowi, wkrótce chwalebnego życia dokonał. Miał na jego pogrzebie mowę nowy konsul, nasz Tacyt, co było dopełnieniem sławy, na którą sobie Werginiusz, nieskażoną ku zwierzchności wiarą i wzgardą ofiarowanéj purpury, sprawiedliwie zasłużył.
Największy konsulatowi temu zaszczyt przyniosło przysposobienie od Nerwy za syna i następcę Ulpiusza Trajana, jednego z najlepszych monarchów rzymskich, za którego Tacyt napisał życie teścia swojego Juliusza Agrykoli, i wkrótce potym za drugiego tegoż cesarza konsulatu R. Z. R. 851 dał dokładną wiadomość o kraju, zwyczajach i obyczajach starożytnych Niemców.
Nie ostygła w nim jednak chęć bronienia sprawiedliwości w publicznych sądach. Oskarżyli Afrykanie swojego prokonsula, Maryusza Pryska, o zdzierstwa, rozboje i inne na urzędzie popełnione zbrodnie. Wytoczyła się sprawa przed senat w obecności samego Trajana, po trzeci raz konsula, R. Z. R. 853. Stanął za obwinionym Fronto Katius, mówca sławny, któremu Tacyt z powszechną wymowy i dowcipu zaletą należycie odpowiedział, wespół z Pliniuszem młodszym, przyjacielem swoim; i tyle dokazał, że Maryusz z Martynianem, kolegą swych występków, według praw, słuszną odnieśli karę.
Nabyta z krasomówstwa sława dała pochop Tacytowi przysłużenia się potomności obszerniejszym pismem, przez podanie dziejów rzymskich od upadku wolności za cesarzów. Obrał sobie naprzód Historye, które od śmierci Nerona, aż do zabicia Domicyana gładkim i potoczystym stylem, bez pochlebstwa i uszczypków rzetelnie napisał. Z tych dzieł szacownych większa prawie część zginęła; doszły z nich jednak niektóre rąk naszych, gdzie łakoma Galby starość, duma Ottona, obżarstwo Witeliusza, oraz wojen domowych zdrady, fortele, klęski i okrucieństwa, straszny czytającym nawet sprawują widok, a pisarzowi nieśmiertelną jednają sławę.
Po Historyach przedsięwziął Tacyt zasięgnąć wyższych lat pamięci, poczynając ją od pierwiastków panowania Augusta, a prowadząc aż do śmierci Nerona, które zawarszy w szesnastu księgach, Dziejami rocznemi nazwał. A jako w Historyach pokazał obfitość wybornéj wymowy, wagę słów, gładkość wyrazów, piękność opisów, równą poprzedzającym wiek swój najcelniejszym historykom; tak w tym poślednim dziele cały się wysadził w zwięźlejszym stylu na wybór myśli, zdań wysokość, głębokość polityki, rysunek ludzkich charakterów; z tak pomyślnym pracy swéj skutkiem, że gdyby tylko to jedynie pismo zostawił potomności, dośćby mu było przyznać, że w takowym rodzaju pisania, żadnego nie miał poprzednika, żadnego podobno naśladowcy miéć nie będzie. Lecz jako w Historyach jego, tak i w Dziejach rocznych wiele niedbała starożytność przyniosła szwanku.
Gdy się około tych dziejów zabawiał Tacyt, począł myślić o panowaniu Augusta, godnéj zaiste materyi tak zacnego pióra, którymby zgon Rzeczypospolitéj, początek jedynowładztwa, odmianę z rządem obyczajów, przyczyny ich, tudzież dowcip i charakter monarchy, dziwną sztuką, pod pozorem swobody, niewolnicze narodu kującego pęta, potomnym wiekom zostawił.
Lecz jako te chwalebne zamysły, tak i drugie niemniéj godne, kiedy także Nerwy i Trajana szczęśliwe dla Rzeczypospolitéj czasy, na które tam patrzał, opisywać w starości postanowił, śmierć przerwała. Albowiem tego czasu, kiedy Trajan na wschodzie nowemi zwycięstwami sobie i poddanym sławy przymnażał, życia dokonał. W tym, lubo tak krótkim, śmiertelnego życia przeciągu, dopełnił najdłuższego wieku kresów; że póki w pismach historycznych prawda, zwięzłość, wysokość zdań, wybór myśli, nad próżną słów okazałością i przyjemnemi tylko uszom wdziękami górować będzie, póty imię Tacyta w pamięci rozumnych czytelników nie ustanie.
O dwu jeszcze drobniejszych Tacyta dziełach wspominają starożytni pisarze, to jest o żartach Facetiae, które rąk naszych nie doszły, i o rozmowie o krasomówcach Dialogus de Oratoribus, które wielu Kwintylianowi przypisuje. Atoli prócz podobieństwa stylu, mamy po sobie wiele starożytnych rękopismów, mamy świadectwo Pomponiusza Sabina Gramatyka, skąd możemy twierdzić, że ta rozmowa do Tacyta należy.




O Wydawcach i Tłomaczach Tacyta, którzy Tacyta dzieła bądź wszystkie, bądź niektóre wydali i objaśnili prócz innych wielu.




Edycya Wenecka 1468 najdawniejsza, bez położonego imienia, kto około niéj pracował.
Franciszek Puteolanus w Medyolanie.
Filip Boroaldus w Rzymie 1515.
Aleksander Minutianus w Medyolanie 1517.
Andrzej Alcyatus.
Beatus albo raczéj Bildius Rhenanus w Bazylei 1533.
Justus Lipsius w Antwerpii 1574.
Kurcyus Pichena w Frankofurcie 1607.
Maciej Bernegger w Strasburgu 1638.
Jan i Melchior Freinsheymowie w Strasburgu 1638.
Jan Gronow w Lejdzie 1672, w Amszterdamie 1685.
Julian Pichon ad usum Delphini, w Paryżu 1682.
Teodor Ryck w Lejdzie 1687, w Dublinie 1730.
Chrystyan Hauff Lipsku 1714.
Jakub Gronow w Utrechcie 1721.
Abraham Gronow w Utrechcie 1721.
Jan August Ernest w Lipsku 1752.
Jan Lallemand w Paryżu 1760; ta edycya jest nader piękna dla poprawy, druku, papieru, kształtu, i jakie pospolicie nazywają Edition de Coustellier, de Barbou.
Edycya w Glasgu w Szkocyi 1753 arcypiękna.
Edycya w Londynie 1759 równie piękna.
Emili Ferretti, Karol Paschalius, Ludwik d’Orleans, Antoni Muret, Pulvius Ursinus, Hugo Grotius, Daniel Heinsius, Godfryd Leibnitz.
Najpiękniejsza i najlepsza ze wszystkich, dla dopełnieniów, przypisków wybornych i krótkich, poprawek, rejestrów, kart geograficznych, tablic familij celniejszych rzymskich, przydanych ciekawości, dysertacyj, tablic chronologicznych, oraz dla kształtu druku, papieru i innych ozdób drukarskich X. Gabryela Brotiera Soc. Jesu we 4 tomach, w formie półarkuszka mniejszego, w Paryżu u Ludwika Franciszka de la Tour r. 1771 na ulicy św. Jakuba.




Którzy Tacyta w różnych językach tłomaczyli.




Niemiec. Mytzel.
Holender. Hoofd.
Hiszpani. Emanuel Sueyro, Baltazar Alamoa, Karol Kolona.
Włoszy. Jerzy Dati, Bernard Davanzati, Adryan Politi i innych
wielu, lecz tu położeni najlepsi.
Anglicy. Rychard Grenewey, Henryk Savile, Tomasz Gordon.
Francuzi. Fouchet, Delaplanche, Achilles de Harlay, Mikołaj Perrot
d’Ablancourt, Abraham Mikołaj de la Houssaye, Franci-
szek Bruys, Guerin, de la Bletterie, d’Alembert.




Którzy niektóre tylko myśli, zdania z Tacyta wybrane objaśnili, rozszerzyli, miedzy innemi:




Włoszy. Scypio Amirato, Askaniusz Piccolomini, Trojan Boccalini,
Filip Cavriana, Wirgiliusz Malvezzi, Bafał Dellatorre.
Niemcy. Janus Gruter, Krzysztof Forstner, Korneli de Lentz, Abra-
ham Golnitz, Marek Rechlingen.
Francuz. Amelot de la Houssaye.
Anglik. Tomasz Gordon.




Rękopisma Tacyta dziejów starożytne, sławniejsze, których pospolicie uczeni ludzie zażywali do wydrukowania.




W Bibliotece Florenckiéj: 1) rękopism znaleziony w opactwie Korbejskim nad Wezerem, za Leona X, od Anioła Arcomboldi, i od tegoż uczonego a uczonych kochającego papieża za 500 czerwonych złotych kupiony, zawiera w sobie 6 ksiąg dziejów, to jest panowanie Tyberyusza, które przez tyle lat w pajęczynach mniskich nieznajome leżały. 2) Drugi tamże pisany literami longobardzkiemi.
W Bibliotece Rzymskiéj Watykańskiéj znajduje się kilkanaście rękopismów na pergaminach i papierach, z których jednak najdawniejsze nie przechodzą czternastego wieku.
W Bibliotece Oxońskiéj najsławniejsze są Arundela Harleya i Bodleya.
W Bibliotece Paryskiéj Królewskiéj rękopism wieku XV ofiarowany od Karola du Fresne do téjże biblioteki.
W Budzie w Węgrzech, rękopism Macieja Korwina króla.
W Bibliotece Genueńskiéj. Prócz tego sławne, i od tłómaczów często wspominane rękopisma Farnezego, Cowarruvias, Sambuka.




Świadectwa o Tacycie i pochwały jego.




Pliniusza młodszego listy K. I, 6, 20. II, 1, 11. III, 14. IV, 13, 15. V, 8. VI, 9, 16, 20. VII, 20, 29, 33, VIII, 6, 7. IX, 10, 14, 23.
Scholiastes Juwenalisza satyr. II, 99. V, 108. XIV, 101.
Pomponi Sabinus Gramatyk.
Fulgentius Planciades Gramatyk.
Tertullian Apologetico adversus Gentes 19.
Flavius Vopiscus w Aurelianie 2, w Tacycie cesarzu 10, w Probusie 2.
S. Hieronim na rozdział 14 Zacharyasza proroka.
Paweł Orosius Hist. I, 5, 10. VII, 3. VIII, 9, 10.
Sulpicy Severus w Hist. świętéj K. 2.
Apollinaris Sidonius w listów K. IV, 14, 22 w Panegiryku do Antemiusza Augusta rymie II, wierszu 190. Do Konsencyusza obywatela Narbony w rymie XXIII wierszu 146.
Kassyodor w listów K. V, 2.
Jornandes o Getach I, 2.
Jan Saresberiensis w Polikratyku VIII, 18.




O tłomaczeniu polskim.




Co się tycze tłomaczenia mojego, miałem wprawdzie podostatku z łaski J. W. Józefa Andrzeja Załuskiego, biskupa kijowskiego i czerniechowskiego rozmaitych edycyj Tacyta, alem się najbardziéj trzymał Teodora Rycka, który najwięcéj łożył starania, aby to dzieło było z omyłek poprawione i według najpewniejszych rękopismów i dawniejszych edycyj wydrukowane. Przeszłego roku dopiero dostała mi się ostatnia i najlepsza edycya X. Gabryela Brotiera S. J. Tegom sobie wziął za przewodnika, i podług jego tekstu tłomaczenie moje poprawiłem. Francuzów i Włochów tylem używał, ile mi czasem do objaśnienia zawilszych myśli potrzeba było.
W przypiskach starałem się to tylko wyłożyć, co się być zdało koniecznie potrzebnym, do objaśnienia albo trudności w łacinie, albo starożytnych zwyczajów rzymskich, albo geografii dawnéj, bez niepotrzebnych wybiegów i uwag naciąganych, które częstokroć samego autora zaciemiać, a czytających obciążać zwykły.

1772.







  1. Laeduntur, quia non regnant.