[274]LVIII. Apoteoza Cezara. — Zakończenie.
Ten bóg obcy do rzymskiej świątyni się dostał;
Bogiem Cezar przeciwnie w własnem mieście został.
Sławny w todze i zbroi, nie dziełmi pokoju,
Nie świetnemi triumfy, zyskanemi w boju
Ani skwapliwą chwałą wstąpił w bogów kraje:
W długowłosych gwiazd rzędzie syn miejsce mu daje.
Z dzieł, któremi się Cezar wiecznej chwały dobił,
To pierwsze, że takiego syna usposobił.
Bo lubo on Brytanny zhołdował śródwodne,
Zwiedził zwycięską flotą brzegi, w papier płodne,
Siedmramiennego Nilu, choć Jubę uskromił,
Numidów, Pont, dumny Mitrydatem, zgromił,
Choć wszechwładztwem nad nimi lud Kwiryna wsławił,
Moc triumfów zasłużył, a kilka odprawił:
Lecz sławniejszym jest z syna, pod którego władzą
Ludy, dzięki niebianom, wiek szczęsny prowadzą;
Ażeby z krwi śmiertelnej August nie pochodził,
Musiał więc zostać bogiem ten, co go urodził.
Zna przyszłe jego losy matka Eneasza,
Widzi zgon pontyfika[1] i to ją zastrasza;
[275]
Widzi oręż spiskowych, do mordu gotowy,
Więc kogo z niebian spotka, przemawia doń słowy:
»Patrzajże, jakie na mnie knują się zasadzki!
Jak zuchwale śmie godzić oręż świętokradzki
Na to, co mi po Julu[2] trojańskim zostało!
Samaż ja mam być ciągle smutną i zbolałą?
To bezkarnie mi ranę syn Tydeja[3] zada,
To źle bronione lljon w mych oczach upada,
To tułaczem się stawszy mój Enej jedyny,
Błądzi po morzach, zwiedza podziemne krainy[4]
I toczy boje z Turnem, a raczej z Junoną.
Ale czemuż odnawiam boleść zadawnioną?
O minionych nieszczęściach zapominam z trwogi,
Gdy widzę, jak się ostrzy miecz zabójców srogi.
Wy wstrzymajcie tę zbrodnię, mym żalem zmiękczeni!
Krwią kapłana westalskich nie gaście płomieni«[5].
Tak rozrzewniając bogów Wenus się użala.
Ale gdy przeznaczenie w niczem nie dozwala,
Odmienić Sióstr[6] wyroki w nieomylnym skutku,
Jawnemi znaki dają znać o przyszłym smutku:
Mówią, że szczękiem broni czarne brzmiały chmury,
Że głos rogów chrapliwy i trąb ryk ponury
[276]
Tę zbrodnię przepowiedział, że Feb tylko rzucał
Bladego światła promień i ziemię zasmucał;
Że w powietrzu ogniste gorzały łuczywa,
Że deszczem i kroplami krwi rozmiękła niwa,
Że rdza ciemna osiadła na Jutrzenki licu,
Że nawet krwawą zmazę widziano w księżycu,
Że okropne nieszczęście zwiastował krzyk sowy,
Że łzy występowały na kości słoniowej[7].
W gajach słyszano groźby, jakieś straszne modły,
Ofiary się kapłanom szczęśliwie nie wiodły;
Raz głowa, znaleziona w jelitach, przeraża;
Na rynku, koło domów, w bliskości ołtarza
Psy nocne smutno wyły, tułały się cienie,
Nawet Rzym nawiedziło straszliwe trzęsienie.
Lecz nie zdołały wieszcze niebianów przestrogi
Ani zasadzek wstrzymać, ni los cofnąć srogi.
Zbrojni weszli w świątynię:[8] do spełnienia zbrodni,
Uznali, że w świątyni mordować dogodniej.
Cytereja[9] w rozpaczy chce ludzkiemu oku
Cezara w eterejskim utaić obłoku,
W którym niegdyś Parysa skryła przed Atrydą
I Eneja przed srogą Dyomeda dzidą.
Wtem rzekł jej ojciec: »Córo! maszże ty potęgę
Zniszczyć sama niezmienną przeznaczenia księgę?
[277]
Wejdź w trzech siostrzyc mieszkanie: tam ujrzysz ukryte
Wyroki, na żelezie i na miedzi ryte,
Bezpieczne od zagłady, trwałe, wiekuiste:
Ani je niebo zniszczy, ni gromy ogniste.
Twego rodu przeznaczeń żaden bóg nie zwali:
Są wykute, widziałem, w niespożytej stali.
Czytałem je i mocno w myśli mam utkwione.
Słuchaj, tobie uchylę tajemnic zasłonę.
Ten dokonał już wieku należnego ziemi,
Za którym ty się łzami zalewasz gorzkiemi.
Aby niebo osiągnął, dostąpił świątyni,
By syn[10] po nim wziął rządy, ty spraw to, bogini!
Ciężar berła syn jego sam utrzymać zdoła;
On, mszcząc się ojca śmierci, nas na bój powoła.
Za jego sprawą mury ściśnionej Mutyny
Będą ułaskawienia błagać za swe winy;
On Farsalję zadziwi, Filippi zakrwawi;
Z wielkością[11] się na wodach Sykulskich rozprawi,
A egipska rzymskiego żona[12] wojownika,
Ufna w śluby, napróżno grozi i wykrzyka,
Że władztwo Kapitolu Kanop[13] odziedziczy.
Mamże wspomnieć o obu oceanów dziczy[14],
[278]
Gdy ziemi dziś mieszkalnej znajome przestworza,
Gdy mu nawet hołdować będą wszystkie morza?
On do ustaw myśl zwróci, pokój dawszy ziemi,
Sprawiedliwy, prawami obdarzy trwałemi.
Własnym wzorem wprowadzi obyczaje skromne,
A troszcząc się o wnuki i wieki potomne,
Na zrodzone z małżonki świętej zacne plemię[15]
Zleje imię i chwałę i władania brzemię,
Aż wreszcie, gdy już laty Nestora przebierze,
Dosięgnie gwiazd pokrewnych w nadobłocznej sferze.
Tymczasem niech ta dusza, co ziemskie mieszkanie
Dziś ma opuścić, gwiazdą przez ciebie zostanie;
Niech z górnych niebios blaskiem dostojnym okryty,
Patrzy nasz boski Juljusz na tarpejskie szczyty«[16].
Ledwie wyrzekł te słowa, już wpośród senatu
Zstąpiła błoga Wenus, niewidoma światu,
By duszę swego wnuka[17] umieścić w gwiazd gronie,
Nie chcąc, by się w powietrzu rozwiała po zgonie.
Niesiona, ogień chwyta, roziskrza się, świeci,
I już w wyższym okręgu, niźli księżyc, leci;
Zajmuje znaczny obszar i z bogów siedliska,
Ciągnąc warkocz ognisty, świetną gwiazdą błyska[18].
[279]
Widzi potomka dzieła i czoło ugina,
Rad, że wyższość należy wielkim czynom syna.
Wyższym siebie nad ojca syn głosić zabrania;
Lecz sława niepodległa nie zna przykazania.
W tem jedynie zdarzeniu słuchać go nie rada,
Niechętnego wbrew woli nad ojca przekłada.
Tak Agamemnon w sławie prześcignął Atreja,
Tak Tezej Egeusza, Achilles Peleja.
Wreszcie, bym stosowniejszych porównań nie skąpił,
Tak Saturn Jowiszowi wyższości ustąpił,
A jeśli Jowisz włada trójświatem[19] poddanem,
August ziemią: tak każdy jest ojcem i panem.
A wy, bóstwa, Eneja towarzysze stali,
Którzyście z nim i ognie i miecze przetrwali,
I wy, coście cześć boską zyskali szczęśliwie,
Ojcze Rzymu Kwirynie[20], Kwiryna Gradywie!
Westo, Febie, co zamku Cezara bronicie,
Ty, Jowiszu, władnący na Tarpei szczycie![21]
Błagam was i was, których przyzywać się godzi,
Niech ten dzień po mym zgonie leniwie nadchodzi,
Gdy August świat opuści i niebo posiędzie,
Gdy daleki od ziemi, modłów słuchać będzie.
Dzieło oto skończyłem. Gniew bogów, płomienie,
Żelazo go nie zniszczy, ni wieków zaćmienie.
[280]
Gdy chwila, która prawo ma tylko do ciała,
Przyjdzie, by kres ostatni życiu memu dała,
Wzniosę się częścią lepszą do niebios sklepienia,
I nic mojego zatrzeć nie zdoła imienia.
I kędykolwiek prawa broń rzymska nadaje,
Wszystkie mnie będą ludy, wszystkie czytać kraje;
A jeśli wieszcz posiada dar przeczuć rzetelny,
W blasku sławy żyć będę wieki — nieśmiertelny.
|