Przyszłe losy ludzkości
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Przyszłe losy ludzkości |
Podtytuł | Notatka bibljograficzna |
Pochodzenie | Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891) |
Wydawca | G. Gebethner i Spółka, Br. Rymowicz |
Data wyd. | 1893 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Kraków – Petersburg |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała część II Cały zbiór |
Indeks stron |
Jakkolwiek przyszłe losy ludzkości w ludzkich spoczywają rękach, wszakże usiłowaniami naszemi nie możemy przemienić kierunku, w jakim pochód dziejów się odbywa. Różne plany i reformy, obliczane w przeszłości na przewroty, które miały spowodować w przyszłości, i przedsiębrane w pewnym kierunku z wyrachowaniem na konieczne ich następstwa, wobec jakiegoś koniecznego, bo bardziej zgodnego z przyrodą człowieka, biegu rzeczy, przeminęły bez spodziewanego skutku i poszły w zapomnienie. Różne ideje, które panowały niegdyś wśród ludzkości, ustępowały miejsc jedne drugim, nie wskutek ich logicznego ze sobą związku, ale zupełnie niespodziewanie.
Z chaosu uczuć i pojęć świata starożytnego wyłoniło się przecież chrześcijaństwo, które było najzupełniej sprzecznem zarówno z temi uczuciami, jak i z pojęciami; niepodobna też utrzymywać, żeby było ono logicznem następstwem wierzeń starożytności, i że zostało wyrozumowane tylko, bo wiele jego pierwiastków, jeżeli nie wszystkie, starsze są od niego. Zwycięstwo idei chrześcijańskiej nad ideją starożytnego barbarzyństwa, zaprzeczającego praw jednostki, nie może być uważane ani za logiczne następstwo jednej idei po drugiej, ani też tem bardziej za konieczne następstwo idei, według której ukształtowało się społeczeństwo starożytne.
Pochodowi dziejowemu ludzkości wcale nie przewodniczy jedna jakaś ideja. Rozwój jej dziejowy zależy od wypadków. Każdy ostatni jest następstwem wszystkich poprzednich, a wraz z niemi przyczyną tych wszystkich, które po nim nastąpią. Jeżeli jest pewien kierunek, w którym ludzkość odbywa swój ruch z przeszłości ku przyszłości, jest to tylko przekątna równoległoboków, wyobrażających siły (uczucia i pojęcia), działające wśród ludzkości wciąż w różnych kierunkach. Można je określić dopiero po przejściu pewnego okresu historycznego. W jakim mniej więcej lub mianowicie kierunku pójdzie ludzkość w bliższej lub dalszej przyszłości, oznaczyć tego niepodobna ostatecznie, bo pewna ideja może być jedną tylko z wielu sił, jakie wśród ludzkości działają jednocześnie w różnych kierunkach. Najsprzeczniejsze prądy uczuć, namiętności i przekonań działać mogą w różnych kierunkach na ludzkość jednocześnie, a żaden z nich nie może wywrzeć stanowczego, bo wyłącznego, wpływu.
Wielkie w tym względzie ma znaczenie dwoistość przyrody człowieka. Przedewszystkiem jesteśmy zwierzętami i objawiamy to wciąż postępkami naszemi. Jednocześnie z tem posiadamy cechy wyłącznie już ludzkie, odróżniające nas od zwierząt i polegające na możliwości kierowania się w postępkach naszych pobudkami, powstałemi w nas dzięki życiu społecznemu. Dwie te najsprzeczniejsze cechy, t. j. samolubstwa zwierzęcego i życzliwości ludzkiej ku innym, łączą się w każdej ludzkiej istocie w jedną całość, i te to cechy wszelkie stanowcze przepowiednie w stosunku do przyszłości, wszelkie nadzieje nasze i oczekiwania, czy to najbardziej ponure, czy jaknajradośniejsze, sprowadzają do połowy wartości prawdopodobieństwa, bo o ile jest prawdopodobnem i możliwem ciągłe uszlachetnienie ludzkości, o tyle też i jej obyczajowe cofanie się, wyradzanie się i powrót do stanu pierwotnego.
Dowody czerpane z przeszłości mają takąż samą wartość i znaczenie. Przedewszystkiem niepodobna utrzymywać, że ludzkość stale postępuje. W pewnych względach możnaby tak twierdzić, ale faktem jest, że w każdej danej chwili wszystkie złe i dobre strony dążą do dalszego rozwoju. Wszystko dąży do postępu. Wiedza ludzka robi olbrzymie postępy, ale oddala to ją od gnuśniejących w ciemności mas ludzkich. Wzrasta dobrobyt jednostek, ale też wzrasta wciąż i nędza mas. Moralne nasze doktryny nie przeszkadzają wcale rakowi rozpusty toczyć coraz bardziej organizmu społecznego.
Rozwojowi idei wolności obywatelskiej towarzyszy najstraszniejsze wyuzdanie wśród tłumów. Im się lepiej poznaje człowieka, tem więcej przypomina on bryłę, ulegającą prawu bezwładności, bo, uległszy raz pewnemu ruchowi, szedłby w tym kierunku ciągle, gdyby nie spotkał na swej drodze przeszkód. Przekonywa to, że zamiast mówić o postępie ludzkim, należy mówić o rozwoju, o ewolucji.
Nauka o rozwoju, o przemianach, jakim ulega człowiek z biegiem czasu, jest zaprzeczeniem nauki o postępie. Nic niema stałego wśród ludzi: wszystko ulega przemianom, przeobrażeniom i metamorfozie, czyli nic niema stałego, oprócz ruchu. Jedno z pewnością twierdzić można o przyszłości, mianowicie, że ludzkość nie pozostanie nigdy w stanie nieruchomości, spokoju, czyli zupełnej i ciągłej równowagi, ale zawsze ulegać musi i będzie ulegać przemianom.
Chodzi tedy o to — jakim?
Jeżeli na drodze rozwoju ludzkość postępowała dotychczas, może więc postępować i nadal w przyszłości. Czy musi, czy będzie stanowczo postępowała, niepodobna twierdzić stanowczo. Bo jeżeli droga, którą możemy nakreślić jako przeciętną wszystkich dotychczasowych jej ruchów, polegających na zboczeniach to w jedną, to w drugą stronę, na ustawicznem błąkaniu się w różnych kierunkach, ma jednak pewien kierunek, to jest ten ostatni wyrazem ruchów ludzkości w przeszłości, ale tylko idealnym, oderwanym, bo jest algebraiczną sumą, zależną od ilości plusów i minusów sumą składników, których wartość nie jest ścisła, ale tylko przybliżona, przypuszczalna. Koniecznego ruchu ludzkiego w przyszłości, jako prawdopodobnej sumy składników, które zachodzić będą w przyszłości, niepodobna oznaczyć, bo składników tych nawet przewidzieć nie możemy. Jedno można twierdzić bez obawy popełnienia błędu, mianowicie, że jeden ruch wyłącznie zapanować nie może nad wszystkiemi innemi, bo te ostatnie wywierają nań wpływ swój stanowczo, zmieniając go do niepoznania we względzie skutków, jakie mógłby za sobą pociągnąć, gdyby działał sam jeden. Przeto człowiek-zwierzę, dzięki dwoistości swej przyrody, musi się wciąż wahać pomiędzy dążnością do uszlachetniania się i dążnością do powrotu do stanu pierwotnego, bo nie może przestać być ani człowiekiem, ani zwierzęciem. Mając zaś na względzie różnice, zachodzące pomiędzy pojedyńczymi ludźmi, gdyż pewne jednostki więcej są ludźmi, aniżeli zwierzętami, inne zaś więcej są zwierzętami, aniżeli ludźmi, a także, że „historję robią“ nie pojedyńczy ludzie, ale gromady ludzkie, — zrozumiemy łatwo, że gry wypadków, które nastąpić mogą w przyszłości, ani stworzyć, ani przewidzieć nie można. Chociaż każdy pojedyńczy człowiek na przyszłość ludzkości wpływ swój osobisty wywiera bezwarunkowo, uczestnicząc jako cząstka w ruchu całości i nadając lub zmieniając kierunek, w którym się ten ruch odbywa, bo albo ją popycha naprzód, albo ruch jej powstrzymuje, albo w jakikolwiek inny sposób na ruch ogólny oddziaływa: współdziałanie z jednemi lub przeciwdziałanie innym nie może pozostać bez skutku względem kierunku, w którym się ludzkość porusza, bo nie jest to obojętnem, czy się do wytworzenia pewnego kierunku dążenia czynnie przyczyniamy, czy się bodaj tylko od udziału w pewnym ruchu ludzkości uchylamy.
Wobec wszelkich rozmyślań nad przyszłemi losami ludzkości winniśmy zawsze pamiętać o tem, że chociaż prawdą jest, iż z biegiem dziejów człowiek przeciętny postępuje ustawicznie, iż się coraz bardziej uspołecznia i szlachetnieje, a więc możnaby uważać uobyczajenie, uspołecznienie i uszlachetnienie za przyszły kierunek, w którym pójdzie, lub pójść może ludzkość; prawdą jest także, iż w każdym przeciętnym człowieku mieszka zwierzę, które się łatwo budzi, i że upadek moralny, skłonność do powrotu, do stanu pierwotnego, skłonność do cofania się przy sprzyjających warunkach, które są bardzo liczne, wciąż się daje spostrzegać wśród najbardziej ucywilizowanych społeczeństw i odbywa się daleko prędzej i łatwiej, aniżeli uobyczajenie człowieka. W ten sposób prawdopodobny ruch ludzkości w przyszłości polegać może, zarówno na postępie jej ku lepszemu, jak i na dążeniu do cofania się, to jest na tem samem, na czem polegał dotychczas. Jaki będzie skutek ostateczny zbiorowych usiłowań ludzkich ku urządzeniu życia według przekonań, zależnych od chęci i uczuć, a nawet, czy może być ostateczny skutek tych usiłowań i jego wyraz, pewien niezmienny, stan społeczeństwa ludzkiego, któryby istniał już dalej bez przemiany? Co do pierwszego pytania, pozostajemy w zupełnej niewiadomości; co do drugiego, nasuwają się wątpliwości. To jedno jest pewnem, że ludzkość nie może pozostawać w stanie wiecznej nieruchomości.
Dążność ludzka ku lepszemu, ku możliwej doskonałości, jest formułą ruchu, nie odznaczającego się ścisłością. Wszelkie ideje i urządzenia są złe lub dobre, nie same przez się, ale w stosunku do ludzi. Stąd wszelkie zdobycze postępowe w pewnej epoce są ważne dopóty, dopóki trwają te warunki, wśród których ludzkość postąpiła w pewnym kierunku. Jeżeli przeminą te warunki, to odpowiednie ideje i urządzenia społeczne, których one były objawem, stają się już albo obojętnemi, albo wcale niepotrzebnemi, albo nawet szkodliwemi, wychodzą przeto z użycia, idą w zapomnienie, bo przemijają przyczyny, które je wywołały do życia, a z któremi dla tego pozostawały one w ścisłym związku. Ideje i obyczaje, powstałe gdzieindziej lub dawniej, stają się niezrozumiałemi później, lub wśród innych społeczeństw, dziwnemi, bo ich nic do życia nie wywołuje.
Wobec przytoczonych argumentów jasną jest rzeczą, że o przyszłym ustroju ludzkości nic stanowczego powiedzieć nie można, chociaż należy przewidywać, że i przeszłość i obecność wpływ swój nań wywrzeć musi: wszystkie pragnienia i nadzieje, wszystkie wstręty i obawy ludzkie. Od każdej boleści i radości przeszłej musi zależeć przyszłość ludzkości, gdyż w świecie ludzkim nic nie ginie ostatecznie, tylko się przeobraża i przemienia, ruchy bowiem wszelkiej całości z duchów cząstek się składają i od nich zależą. Jaki tedy obraz przedstawiać będzie przyszła ludzkość, marzyć tylko o tem możemy, żywiąc zarazem przekonanie, że urzeczywistnić się tam mogą wszystkie nasze sny o szczęściu, wszystkie nawet utopje, obok urzeczywistnienia wszystkich obaw naszych co do zwierzęcej przyrody człowieka. Nie może to być ani raj, ani piekło. Będzie to coś, do zrozumienia czego potrzeba wyobraźni umiejętnej. Nie będzie to raj, bo stanąć temu na przeszkodzie mogą złe instynkty człowieka; nie będzie to znów i piekło, bo stanie temu na przeszkodzie wszystko, co jest w naturze człowieka lepszego, co się w nim wyrabia powoli w przeciągu wieków, dzięki życiu społecznemu, umożliwiającemu powstanie ideału możliwej lepszej przyszłości, spoczywającej w rękach ludzkich.