[67]STARY DOM.
Od trzech wieków stoi krzepko
Trzypiętrowa kamienica;
Na jej froncie, ponad furtą,
Wmurowana lśni tablica.
Na tablicy napis stary,
Nieczytelny i zatarty,
A powyżej płaskorzeźba —
Gmerk odwieczny: lew rozżarty.
Tęga furta wnijścia broni,
Bram dzisiejszych prapramatka;
U tej furty nęcą oczy
Przedni zamek i kołatka.
Artystowską zdziałan ręką,
Patrzy z wierzchu Święty Pański,
By gród wszystek wiedział zasie,
Że to dom jest nie pogański.
[68]
Architektor, mistrz w swej sztuce,
Nie poskąpił ozdób mnóstwa:
Tedy wykusz na przyrożu
Przylepiono do domóstwa.
W oknie krata przemisterna
Tak się wije, by wstążeczka;
Niegdyś stamtąd poglądała
Złotowłosa mieszczaneczka.
Żółte ściany kamienicy,
Z krasnych cegieł dach jej zdziałan —
Wzniósł ją zasie mąż przezacny,
Miejski rajca: Wojciech Bałan.
Próżno kartan lub haubica
Szłyby w zapas z ową ścianą —
W tysiąc pięćset pięćdziesiątym
Takie domy budowano!
Niech swe tajnie wam pokaże
Trzystoletnia kamienica!
Tedy naprzód sień sklepiona
I ponura, jak piwnica.
Poza sienią; kędy rzadko
Błyśnie promień złotoszczery,
Masz podwórzec kwadratowy,
Między ściany wsadzon cztery.
Gdzieś wysoko skrawek nieba,
Gdzieś daleko miasto dudni —
[69]
Na podwórcu onym cichym,
Zda się, jesteś jakby w studni.
Na piętrowej wysokości
Starożytny jest krużganek,
Tam obaczysz zbór niewieści
W każdy wieczór i poranek.
Kędy niegdyś z księgą rytmów
Siadywała piękna dziewka,
Dziś przewietrza się bielizna,
Albo kłótnia huczy krewka.
Okna wąskie a wysokie,
W gockim stylu utrzymane,
Na podwórko patrząc pilnie,
Ozdabiają każdą ścianę.
Malowane na zielono
Pod oknami wiszą skrzynki —
Panna kwiaty tam podlewa,
Filuterne czyniąc minki.
Z pomienionej sieni ciemnej,
Pną się w górę schody kręte —
Po tych schodach, mości panie,
Krok za krokiem... lente... lente!..
A gdy zwolna stąpasz po nich,
Niech się bacznie wzrok twój kładzie
Na ślusarskim majstersztyku:
Ażurowej balustradzie.
[70]
Od róż tylu pstrzy się ona
I od wdzięcznych liści tylu —
Cechmistrzowskie arcydzieło
W Odrodzenia czystym stylu.
Piętro pierwsze... drugie... trzecie,
Każde piętro ma kurytarz,
„Słodkie Serce...” i „G. M. B.K. M. B.”
Na drzwiach brudnych tam wyczytasz.
Izby małe a wysokie,
Alkierzyki i alkowy;
Z pawimentu, ścian, powały
Dech zawiewa trzywiekowy.
Tu i ówdzie z komnat stropu
Fryz kunsztowny się wyłania,
Tu i ówdzie wzrok zachwycą
Cudne resztki futrowania.
Zatem ujrzysz i malunek
W misternego formie kwiatu —
Starodawne to zabytki
Mieszczańskiego patrycjatu.
Coraz węziej biegną schody,
Coraz bliżej do błękitu —
Ma trzy piętra dom odwieczny
I poddasza ma u szczytu.
Jakie kształty arcy-dziwne,
Ulubione dawnym latom,
[71]
Jaki taras i wieżyczki
Architektor dał facjatom.
Nie żal piąć się po drabinie,
Której schodów brak połowy —
Cudny widok się odsłania
Z wysokości poddaszowéj.
Na świat żywy patrzy oko,
W przestrzeń gwarną i świetlaną...
W tysiąc pięćset pięćdziesiątym
Takie domy budowano.