<<< Dane tekstu >>>
Autor Maria Szeliga
Tytuł Stasia
Pochodzenie Światełko.
Książka dla dzieci
Wydawca Spółka Nakładowa Warszawska
Data wyd. 1885
Druk S. Orgelbranda Synowie
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
V.

Stasia pracowała jak rzeczywista pszczółka — bez wytchnienia. Nie dość, że sprzątała, gotowała, usługiwała wszystkim, ale jeszcze parę godzin dziennie uczyła dzieci; wieczorami zaś rysowała coś bardzo starannie, lub kolorowała fotografie. Mimo tego umiejętnego gospodarstwa, mały zapasik pieniężny wyczerpał się prędko, i od kilku dni, pani Różycka z niepokojem najwyższym oczekiwała chwili, w której Stasia przyjdzie jej oznajmić, że nie ma już ani grosza w domu. Przeszedł jednak tydzień i drugi, a wszystko szło po dawnemu; tylko Stasia coraz bledszą miewała twarzyczkę i oczy zmęczone.
Zauważył to doktór, odwiedzający panią Różycką, który bardzo polubił całą rodzinę. Stasia z początku broniła się od jego badań, ale gdy nakoniec nalegał koniecznie, zaprowadziła go do swego pokoiku i, pokazując mu mnóstwo rysunków oraz kolorowanych fotografij, wyznała, iż część nocy spędza na tej robocie, co ją trochę nuży.
— Nie jesteśmy bogaci — dodała nieśmiało — ja zaś względem tej rodziny mam obowiązki wdzięczności...
— Zacne dziecko! — przerwał jej doktór, biorąc za obie dłonie. Dziękuję ci za zaufanie. Nie trzeba psuć oczu w nocy nad robotą. Obmyślimy coś korzystniejszego. Czy umiesz trochę muzyki?
— A jakże; gram sama i uczyć potrafię — rzekła uradowana Stasia.
— Doskonale. Właśnie moje córki potrzebują nauczycielki. Przyjdź-że jutro do nas. Już my się ułożymy o lekcye. Ale, powiedz-że mi, panno Stasiu, skądże dostałaś robotę rysunków i fotografij i od kogo?
— Od kupca rycin — odparła Stasia. Udałam się wprost do magazynu, prosząc o robotę, i dano mi. Wszak praca nie hańbi nikogo...
— Owszem, praca uzacnia, podnosi, wywyższa. Dzielna i szlachetna istota z ciebie, moja panienko! rzekł doktór ściskając ze wzruszeniem jej małe pracowite rączki.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Czarnowska-Loevy.