Tajemnice życia i śmierci/Rozdział IV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Tajemnice życia i śmierci |
Wydawca | Wydawnictwo Księgarni F. Korna |
Data wyd. | 1924 |
Druk | Drukarnia „Gloria“ |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Pośród plejady różnych magów i cudotwórców trudno dłużej się nie zatrzymać nad osławioną postacią hrabiego Cagliostro. Genialny ten awanturnik, będąc może znacznie mniej zręcznym niż hr. St. Germain, potrafił zyskać sobie europejski rozgłos a sława jego przechowała się po dziś dzień. Szczegółów z życia Cagliostro powtarzać nie będę, gdyż są zbyt znane.
Wystarczy nadmienić, że Cagliostro również twierdził, że żyje od niepamiętnych czasów. Niestety, rzymskiej policyi łatwo udało się ustalić zarówno miejsce jego urodzenia jako też istotne nazwisko, które brzmiało: Józef Balsamo. Jako Balsamo[1] przez długi szereg lat pędził Cagliostro żywot awanturniczy, żyjąc z drobnych szalbierstw i oszustw, a gdy pod nazwiskiem Balsamo stał się już zbyt znany — zmienił je na lepiej brzmiące i arystokratyczne: hr. Cagliostro. —
Wielkość Cagliostra datuje się właściwie od czasu pobytu jego w Anglii, mianowicie w Londynie, gdzie będąc przyjętym do loży masońskiej, posiadł pewne wtajemniczenie oraz uzyskał poparcie Braci we wszystkich znaczniejszych stolicach Europy.
Od tej też chwili występuje Cagliostro jako niemal pół bóg — w tryumfalnym pochodzie bawi w Rosyi, w Polsce,[2] nakoniec osiada w Paryżu, gdzie osiąga zenit swej sławy.
Występuje Cagliostro w przeróżnych charakterach. To jako najwyższy Mistrz, Wielki Kofta, jak sam się zwie, Wolnomularstwa, przy czem stwarza nowe wolnomularskie loże według wymyślonego przez siebie egipskiego rytuału, — to znów występuje jako lekarz cudotwórca, nieomal wskrzeszający umarłych — nakoniec jako ten, który niema ani początku ani końca władca dusz ludzkich i zaświatowych duchów. — Na pytania kim jest, zwykle odpowiadał dumnie Cagliostro „sum, qui sum“ — „jestem, który jestem”, przyrównywując się tem do bóstwa. —
To też współcześni jego zwolennicy składają mu niemal boską cześć — w lożach masońskich są poustawiane jego posągi z napisami „Divo Cagliostro“ — boskiemu Cagliostro, a Cagliostro występuje wszędzie z szalonym przepychem, rzucając olbrzymiemi sumami, które nie wiadomo zkąd pochodziły.[3]
Cagliostro był nizkiego wzrostu, o szerokich barkach i wypukłej klatce piersiowej, o dużej głowie pokrytej czarnym kędzierzawym włosem zaczesanym od czoła. Krótka gruba szyja, wysokie czoło, nos silnie zaokrąglony, białe mocne zęby nadawały jego postaci znamiona fizycznej siły, którą często można spotkać u hypnotyzerów.
Powiadają, że wielu ludzi nie mogło znieść wzroku Cagliostro — takie miał przenikliwe spojrzenie.
Niektóre jego czyny istotnie zdaleka zakrawają na cuda. Tak podczas pobytu w Petersburgu[4] zostaje on zawezwany do pałacu pewnego magnata rosyjskiego księcia Gagarina, którego jedyny synek leży w agonji, a lekarze zrzekli się już dalszych zabiegów, uważając je za bezowocne. Cagliostro przybywa i oświadcza, że podejmuje się sprawy niechętnie, gdyż nie lubi robić konkurencji zawodowym lekarzom a gdy ci odpowiadają, że o konkurencji mowy być nie może, gdyż wszelka nadzieja uratowania dziecka stracona, zaznacza Cagliostro, że podejmuje się kuracyi, raczej wskrzeszenia dzieciaka, pod warunkiem jednak, że zabierze go z sobą i że ojcu nie wolno go będzie widzieć przez 3 dni. Zrozpaczony magnat zgadza się na wszystko. — Napół umarłego dzieciaka zabiera Cagliostro — i istotnie zwraca po upływie trzech dni rodzicom jaknajzdrowszego!
Książę niemal ubóstwia cudotwórcę, cały Petersburg pędzi, by złożyć mu hołd — Cagliostro jest pierwszą osobą — niestety na czas krótki — gdyż rozchodzi się wieść, iż dzieciak został zamieniony. Aczkolwiek nic nie zdołano udowodnić Cagliostrze, dla świętego spokoju uważała Imperatorowa Katarzyna II za wskazane udzielić cudotwórcy rady jaknajszybszego opuszczenia Petersburga i Rosyi.
Zwykle operował Cagliostro za pomocą dzieci, które nazywał swemi „Gołąbkami prawdy”.
Rola owych „Gołąbków prawdy“ polegała na tem, iż były one rodzajem medyum Cagliostra, który za ich pomocą udzielał przepowiedni na przyszłość, oraz dawał odpowiedzi na najbardziej skomplikowane pytania. Procedura z owemi „gołąbkami” odbywała się w ten sposób, iż przyprowadzano do Cagliostra dziecko[5] w wieku lat 10–12. Udzielał on mu poświęcenia przez położenie rąk na głowie. Następnie ustawiał dziecko na przeciw karafki z wodą i rozpoczynał zaklęcia mające na celu zjawienie się duchów.[6]
Po tych zaklęciach, duchy ukazywały się dzieciom w karafce i dawały im odpowiedzi na postawione pytania. Duchy odpowiadały częstokroć słowami, jedynie zrozumiałemi dla dzieci, przeważnie zaś piśmiennie — pismem jedynie widocznem dzieciom. Dzieci odczytywały odpowiedzi głośno. —
Należy tu zauważyć, iż odpowiedzi zawsze były trafne. — W ten sposób przepowiedział Cagliostro w Rzymie Wielką Rewolucyę Francuską.
Cały ten aparat, który miał dawać wrażenie ukazywania się duchów, tak zagadkowy dla współczesnych, jest dla nas zupełnie zrozumiały. Odrzucając ceremonię poświęcenia i zaklęć, dzieci nie były niczem innem jak znakomitemi medjami w ręku tak wybitnego hypnotyzera, jakim był Cagliostro.
Zresztą sposób ten osiągania odpowiedzi i wróżb przy pomocy dzieci, nie jest rzeczą nową i szeroko był praktykowany przez różnych „czarnoksiężników” na Wschodzie. Wspomina Ochorowicz w swej książce „Wiedza tajemna w Egipcie”. — Prawdopodobnie też podczas pobytu na Wschodzie musiał Cagliostro zapoznać się z tym sposobem.
Coprawda, podczas procesu Cagliostra w Rzymie, żona jego Lorenza, przy badaniu, oświadczyła, że zachodziło tu oszustwo i że niejednokrotnie przed seansem Cagliostro długo uczył dzieciaki, jak mają odpowiadać. Należy tu jednak zauważyć, że Lorenza złożyła to zeznanie, gdy zagrożono jej torturami. Sądziła przytem że oczerniając męża, tem lżejszą otrzyma karę.
Zrozumiałem jest, że Cagliostro nie mógł przewidywać, jakie zostaną dzieciom postawione pytania, zresztą fakt jasnowidzenia jest dawno znanym i uznanym — pokazuje się tylko, że dzieci należą do kategoryi najwraźliwszych medjów.
Wogóle należy zauważyć, że Cagliostro nie był szarlatanem w przeciętnem znaczeniu tego słowa. Posiadał on, bezwzględnie, olbrzymie zapasy wiedzy, specyalnie z dziedziny hermetycznej, nabyte zarówno podczas długich podróży, jako też dzięki lożom masońskim.
Natomiast chęć niezrównanego imponowania, chęć występowania w charakterze istoty nadprzyrodzonej — ta to właśnie chęć z konieczności — zmuszała Cagliostra do szalbierczych sztuczek. Specyalnie w tej mierze celował Cagliostro w dziedzinie wywoływania duchów.
Słynnym i po dziś dzień pozostał opis kolacyi, urządzonej przez niego, do której przy pełnym świetle zasiąść miało 6 żywych i 6 zmarłych osób.
W „Memoires authentiques pour servir à l’histoire de Cagliostro“ znajdujemy:
„O północy zebrali się zaproszeni. Sześciu magnatów francuskich zasiadło do stołu wspólnie z Cagliostrem. Służby nie było. Każdy z gości napisał na karteczce imię zmarłego, z którym pragnął rozmawiać. Cagliostro włożył kartki do kieszeni i oświadczył, że na jego rozkaz zmarli się zjawią. Stawić się mieli ni mniej ni więcej tylko Voltaire, d’Alambert, ks. Choiseul, Diderot, ksiądz Voisini, Montesquieu.
Te sześć z imion powoli i dobitnie wymówił Cagliostro. Nastąpiła chwila przerażającej ciszy. Światło przyciemniło się na chwilę — a gdy rozwidniło się — na sześciu niezajętych miejscach siedziało sześciu wyżej wymienionych umarłych.
Rozpoczęła się rozmowa:
Tamtego świata wcale nie ma — mówili zmarli. Śmierć jest niczem innem jak zakończeniem naszych cielesnych cierpień. Po drugiej stronie bytu nie ma żadnych rozkoszy, lecz nie ma i przykrości.
Tak mniej więcej przemawiali zmarli...
Fakt ten opisany we wszystkich paryskich pismach, wzbudził sensacyę.
Stawiły się duchy w obecności sześciu przytomnych osób — widziano je przy pełnem świetle — rozmawiano z niemi.
I my nie wiedzielibyśmy co sądzić o tem, gdyby późniejsze badania, nie dały klucza do rozwiązania zagadki. — Zmarli nie byli przebranymi żywymi ludźmi, jak to zrobiono razu pewnego słynnemu amerykańskiemu medyum Home‘owi, kiedy podczas seansu spirytystycznego, ukazano mu za ducha przebranego człowieka, co tak podziałało na Home‘a, że zemdlał ze strachu — w wypadku Cagliostra rzecz się miała inaczej.
Nazwiska żywych uczestników seansu trzymane były w największej tajemnicy i istotnie nie można było sprawdzić kto był na seansie, gdyż osoby, które o to zapytywano, potwierdzały fakt celem osobistej reklamy i przez snobizm. — Z tego względu szybko ustalono, że cała ta kolacya była, prawdopodobnie humbugiem, a wzmianka o niej — dobrze płatną dziennikarską reklamą.
Wielki, niezrównany Cagliostro miał koniec żałosny. — Został on w Rzymie schwytany przez Inkwizycyę i osadzony w dożywotnem więzieniu. Była to zemsta kościoła, wymierzona przeciw wolnomularstwu. Nieszczęsnego torturowano i morzono głodem, a gdy ryczał z cierpień, kazał go gubernator Zamku Św. Anioła smagać kijami, twierdząc, że zwarjował. Działo się to na schyłku XVIII wieku i był chyba ostatnim ten i bohaterski czyn Inkwizycyi, gdyż wkrótce zlikwidowaną ona została przez rewolucyjne wojska Bonapartego.
Niestety nie zastali francuzi w więzieniu nawet trupa Cagliostra. — Ze skromną miną oświadczyli mnisi, że w przystępie szału, odebrał on sobie życie. W istocie prawdą jest to, że biedak został umyślnie uduszony, przed wejściem zwycięskich wojsk francuskich w obawie rewelacyi. Barbarzyński i zwierzęcy postępek Inkwizycyi, nie dający się niczem usprawiedliwić, gdyż podczas procesu nie udowodniono nic Cagliostrowi — czyn, ten który co do swej potworności nie ma równego w dziejach świata a spełniony został nieomal w XIX wieku, — wstrząsnął całą Europą i nie przysporzył chyba Kościołowi zwolenników. Nie dziwmy się też nieubłaganej walce, jaką wypowiedziała masonerya Papieżom. Był to odwet za Cagliostra!
- ↑ Józef Balsamo-Cagliostro ur. 8 czerwca 1743 r. pochodził z żydowskiej rodziny w Palermo we Włoszech. Młody Balsamo odebrał początkowe nauki u Braci miłosierdzia w Cartagirone, lecz uciekłszy ze szkół począł pędzić żywot awanturniczy. Z powodu rozmaitych fałszerstw musiał szukać schronienia w Messynie, gdzie poznał greka Altholasa, który go wtajemniczył w t. zw. „wiedzę tajemną“. Z Altholasem podróżował Cagliostro po Wschodzie, następnie znalazł się na Malcie i zdołał tam pozyskać zaufanie Wielkiego Mistrza Zakonu Maltańskiego, Pinto, miłośnika zapalonego umiejętności hermetycznych. W. Mistrz Pinto polecił Cagliostra różnym wpływowym osobom w Rzymie, dokąd z Malty udał się Cagliostro. W Rzymie ożenił się Cagliostro z piękną dziewczyną z ludu Lorenzą Felicyani w 1770 r., lecz sfałszowawszy weksle musiał z Rzymu uciekać i począł znowu błąkać się po świecie. Lorenza Felicjani dużo dopomagała Cagliostrze, który był b. pobłażliwym mężem i twierdził że kobieta tylko wtedy po pełnia niewierność.... o ile zdradza z miłości. W roku 1777 Cagliostro przybywa do Londynu i odtąd losy jego całkowicie zmieniają się.
- ↑ Król Stanisław August polecił Cagliostro opuścić Warszawę, ze względu na to iż Cagliostro zbyt wielkie summy wyciągnął z ks. Ponińskiego na rzekomą fabrykacyę złota.
- ↑ Przypuszczają ogólnie, że owych środków dostarczali masoni, gdyż Cagliostro znakomicie szerzył propagandę wolnomularstwa.
- ↑ W tekście jest zaznaczony odsyłacz do nieistniejącego przypisu.
- ↑ Dziecko musiało być bezwzględnie niewinnem.
- ↑ Podczas podobnych ceremonii występował Cagliostro w stroju... jakby kapłańskim. Przywdziewał on wówczas białą szatę bogato tkaną złotem i ściągniętą złotym pasem. Na głowie nosił złotą, bogato wysadzoną ciemnemi kamieniami opaskę, kształtu korony, lub tyary.