Targowisko próżności/Tom I/XII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Targowisko próżności |
Tom | I |
Rozdział | Sercowe dzieje |
Wydawca | J. Czaiński |
Data wyd. | 1914 |
Druk | J. Czaiński |
Miejsce wyd. | Gródek Jagielloński |
Tłumacz | Brunon Dobrowolski |
Tytuł orygin. | Vanity Fair: A Novel without a Hero |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom I Cały tekst |
Indeks stron |
Przenieśmy się do Londynu, gdzie zostawiliśmy Amelję. Gdybyśmy wierzyli temu co tu i ówdzie towarzyszki Amelji o niej mówią, przyszlibyśmy do przekonania że nie ma młodej osoby równie ckliwej, pospolitej i nudnej jak Amelja Sedley. Ale któż nie odgadnie że sympatje towarzyszek musiały słabnąć w miarę jak przymioty Amelji coraz lepiej oceniane, zwiększały liczbę jej wielbicieli. Panny Osborne i panny Dobbin zupełnie zgadzały się z sobą w sądach o biednej Amelji: jak pierwsze tak i drugie nie umiały sobie wytłómaczyć jakim sposobem taka mierność mogła zwrócić na siebie uwagę ich braci.
Siostry Jerzego Osborna, młode, czarnobrewe panienki, traktowały Amelję łaskawie i opiekowały się nią z przeświadczeniem o własnej wyższości. Amelja pracowała nad obudzeniem w sobie przywiązania do sióstr swego narzeczonego, ale była z niemi tak nieśmiałą, że można ją było wziąć za osobę bardzo słabych zdolności, niemającą nic do powiedzenia.
W domie Osbornów widocznie były pretensje do wystawy, dobrego tonu i etykiety. Wszystkie zabawy i gry towarzyskie odbywały się tam tak konwencjonalnie, że trudno było uśmiechnąć się na widok tej komicznej powagi. Panny Osborne miały zawsze najlepsze nauczycielki, najpierwszych metrów, najlepsze szwaczki i najlepsze miejsca na koncercie lub w teatrze.
Po każdej niemal wizycie Amelji, Joanna Osborne, Marja Osborne i miss Wirt nauczycielka, zadawały sobie jedna drugiej pytanie: „Co Jerzy znalazł tak pociągającego w Amelji, jak ona może mu się podobać?“
„Jakto — powie nie jeden może krytyk surowy — ta sama Amelja, która była niedawno przedmiotem uwielbienia swoich towarzyszek na pensji, zostaje w jednej chwili znienawidzoną przez cały ród niewieści?“
Odpowiemy na to, że na pensji u miss Pinkerton nie było ani jednego mężczyzny, wyjąwszy metra tańców; a ten nie miał w sobie nic takiego coby mogło rzucić kość niezgody pomiędzy jego uczennice: wszystkie zgadzały się w uznaniu jego lat sędziwych i szpetnej powierzchowności. Inna rzecz kiedy młody człowiek, dosyć poszukiwany w towarzystwie, jak Jerzy naprzykład, znikał zaraz po śniadaniu i nie wracał aż na objad; nic dziwnego że siostry jego widząc się zaniedbanemi przez brata, nie były wdzięczne tej, która była głównym tego powodem. Czy można dziwić się miss Marji, że patrzy krzywem okiem na Amelję, kiedy młody Bullock, z domu bankierskiego Hulker Bullock et Comp. na Lombard-Street, kawaler nieodstępny panny Marji prosi Amelię żeby zechciała uszczęśliwić go kotyljonem? A jednak miss Marja, jeżeli mamy wierzyć jej słowom, nie była wcale skłonną do żywienia w sobie niechęci. Posłuchajmy co mówi do młodego Bullock po skończonym kotyljonie:
— Bardzo jestem szczęśliwą że pan lubisz naszą Amelję, która ma być żoną Jerzego; nie posiada ona wielkich zdolności, to prawda, ale jest za to bardzo poczciwą dziewczyną i bez żadnej przesady. My wszyscy tak ją lubimy w domu!
Któż potrafiłby określić wysoki stopień przywiązania w tem jednem słowie tak zawarty?
Jakkolwiek Jerzy jadał objad w mieście sześć razy w tygodniu, nie możemy zaręczać że cały ten czas przepędzał w domu przy Russel Sqare położonym, gdzie według poufalnego wyrażenia panien, Osborne był do spodnicy Amelji przyszyty. Ile razy kapitan Dobbin przychodził odwiedzić przyjaciela, panny Osborne, z których starsza szczególnie uprzejmie go witała, mówiły mu zawsze:
— Oh! Żeby znaleść Jerzego potrzeba go szukać u państwa Sedley; my go po całych dniach nie widujemy wcale.
W takim razie kapitan przymuszał się niezręcznie do uśmiechu i zwracał rozmowę według światowego zwyczaju na przedmioty niewinne jak opera, ostatni bal u księcia w Carlton House, lub uciekał się do tego zręcznego środka jak deszcz i pogoda. Któż z łaskawych czytelników nie doznał dobrodziejstw tego niewyczerpanego tematu tak ulubionego w salonach?
— Twój luby przewyższa niewinnością trzynastoletnie dziewczynki! — mówiła Marja do Joany Osborne po odejściu kapitana Dobbin — czy uważałaś jak poczerwieniał, kiedy powiedziałam że Jerzy zawsze jest przy Amelji?
— Jaka szkoda — odpowiedziała Joanna — że Fryderyk Bullock nie ma choćby w setnej części tej skromności nieprawdaż Marjo?
— Skromności! Chcesz zapewne powiedzieć niezgrabności. Nie życzę sobie wcale żeby Fryderyk rozdzierał mi suknie i deptał po nogach jak tobie zrobił kapitan Dobbin na wieczerzy u Perkins’ow.
— Jakto? on? suknię Joanny? — zapytała barczysta nauczycielka miss Wirt. — Jakimże sposobem kiedy on tańczył z Amelją?
W samej rzeczy kapitan Dobbin mocno był zakłopotany, ale nie uważał za stosowne mówić pannom Osborne że był już tego dnia u Sedlejów pod pozorem zobaczenia się z Jerzym, którego jednak nie znalazł tam wcale. Zastał tylko Amelję stojącą w oknie salonu, smutną i zamyśloną.
Po kilku nieznacznych i oklepanych frazesach, Amelja odważyła się zapytać kapitana Dobbin czy widział się już z Jerzym i czy to prawda że pułk otrzymał rozkaz natychmiastowego wyjścia.
Pułk w którym służył Osborne, nie otrzymał żadnego rozkazu, i kapitan Dobbin nie widział tego dnia Jerzego.
— On musi być niezawodnie z siostrami — wyjąkał nieśmiało kapitan — czy mam pójść i napędzić trochę tego leniwca?
Amelja na znak podziękowania podała rękę kapitanowi, który natychmiast wyszedł.
Długo, długo czekała, a Jerzego jak nie ma, tak nie ma.
Biedne serduszko! zawsze bije przyspieszonem tętnem, zawsze czeka cierpliwie i zawsze wierzy! Jakże tu opowiadać dzieje takiego żywota? Daremnie byłoby szukać tu wypadków nadzwyczajnych, wszystko da się streścić w dwóch wyrazach: „Kiedyż nadejdzie?“ Ta jedna myśl wypełnia każdą godzinę od rana do wieczora i od wieczora do rana.
Jerzy tymczasem grał w bilard z wesołym towarzystwem, kapitanem Cannon, na Swallon Street.
Biedna Amelja nie widząc przez trzy dni Jerzego, wzięła kapelusz i poszła do Osbornów.
— Jakto! Cóż to się stało? Przychodzisz do nas i zostawiasz samego naszego brata? — zawołały obie siostry. Czyście się posprzeczali? — rzekła jedna. — Opowiedz nam Ameljo co się stało! — mówiła druga.
— Któżby się mógł z nim sprzeczać? — rzekła Amelja ukrywając łzy w oczach.
Przyszła ona tylko... odwiedzić swoje przyjaciółki, których już tak dawno nie widziała.
Tego dnia Amelja była tak niezręczną i tak zakłopotaną, że panny Osborne i ich guwernantka rade jak najprędzej pożegnać gościa, nie mogły wyjść z podziwienia i zdawały zapytywać się wzrokiem co Jerzy mógł upatrzeć tak powabnego w Amelji?
I cóżby mogło skłonić Amelję do otwierania bojaźliwego, czułego serca, przed czarnemi, przenikliwemi oczami panien Osborne? Czyż nie lepiej było zamknąć je w sobie? Gdyby tu chodziło o szal kaszmirowy, albo o spodniczkę z różowego atłasu, to rady panien Osborne nie byłyby do odrzucenia. Otóż kiedy miss Turner przefarbowała swój szal na pąsowy kolor, a miss Pickford przerobiła gronostajową pelerynkę na zarękawek, ani jedna ani druga metamorfoza nie uszła uwagi tych panien. Ale są rzeczy o wiele subtelniejsze od futra i atłasu, od przepychów Salomona i od całej szatni królowej Saby w dawnych, a eks cesarzowej Eugenji w nowszych czasach; słowem, są rzeczy zakryte przed badawczem okiem niejednego znawcy. Zajrzeć w głąb cichego i tkliwego serca nie jest łatwem i przystępnem każdemu. Ileż jest drobnych kwiatów, tchnących aromatem dokoła, ale tak ukrytych, że starannie szukać potrzeba żeby je nakoniec wynaleść; podczas kiedy słonecznik lub piwonja uderza więcej lub mniej wprawne oko. Amelja nie należała do tej ostatniej kategorji kwiatów.
Skromne i ciche dziewczątko, jak ptaszę tulące się pod skrzydłem matki, pędziło życie spokojne w rodzinnem gniazdeczku.
Matka Amelji poświęcała swój czas zajęciom gospodarskim i wycieczkom do magazynów dostępnych bogatym damom londyńskim. Ojciec zatrudniał się, jak zwykle, operacjami giełdowemi w City, gdzie w owym czasie, kiedy ogień wojenny obejmował całą Europę, rozstrzygały się najżywotniejsze interesa mocarstw europejskich. Kurjer ówczesny liczył dziewięć tysięcy abonentów. Każdy dzień wielkie przynosił wypadki: Dziś ogłaszają bitwę pod Vittoria, potem znowu pożar Moskwy; tu słychać głos roznosiciela gazet: Bitwa pod Lipskiem — sześćkroć sto tysięcy walczących — porażka Francuzów — dwakroć sto tysięcy poległych. W takich okolicznościach nie można było się dziwić że papa Sedley przychodził często do domu z twarzą zafrasowanego człowieka.
Burze polityczne nie zmieniły jednak zwyczajów domowych w Russel Square. Wszystko tam szło dawnym torem. Porażka pod Lipskiem nie zmniejszyła liczby półmisków, które Sambo przynosił z kuchni; armje sprzymierzonych wkraczały do Francji, a odgłos dzwonka o piątej godzinie oznajmiał domowym że objad na stole. Przyszła nakoniec wiadomość o abdykacji Napoleona. Amelja przesłała niebu modlitwę dziękczynną i skakała z radości. Losy Europy o tyle ją obchodziły, o ile mogły wpłynąć na wyjście pułku, w którym służył Jerzy, na linję bojową. Z zawarciem pokoju wszelka obawa w tej mierze znikała. W pojęciu Amelji Jerzy Osborne ważył więcej aniżeli Europa, cesarz, monarchowie sprzymierzeni i sam nawet książe Rejent. Jerzy był dla niej wszystkiem; i nie dziwilibyśmy się wcale gdyby bal dany dla panujących w Mansion-House, był urządzony w przekonaniu Amelji na cześć Jerzego Osborna.
Po wyjściu z pensji Amelja miała jeszcze jednego potężnego mistrza, tym mistrzem była miłość. Pod jego kierunkiem młoda dziewczynka nie jedną odkryła prawdę, która pozostanie tajemnicą na zawsze dla jej sąsiadek, a nawet dla miss Wirt i miss Pinkerton. Gdyby ta ostatnia była powiernicą Amelji, starałaby się bez wątpienia przytłumić wszelkiemi siłami to uczucie; ale te usiłowania zostałyby nadaremne. Są kobiety, którym sama natura dała całkiem różne dążności i pragnienia: jednych przeznaczeniem jest rozkazywać, drugich — kochać. Szczęśliwy kto potrafił wybrać jedną z tych ostatnich!
Jakże odmiennej natury było uczucie miss Marji Osborne dla jej narzeczonego! Ta młoda osoba z równą łatwością zgodziłaby się pójść do ołtarza ze starym, łysym i bez zębów ojcem Bullock, jak z jego synem Fryderykiem Augustem Bullock z domu Hulker-Bullock et Comp. Marja Osborne, jak każda dobrze wychowana panienka, miała na uwadze następujące warunki przy wyborze męża: Piękny dom na zimę w Park-Lane, dom na letnie mieszkanie w Wimbledom, powóz i para pięknych koni, lokaje w galonowanej liberji i nakoniec czwarta część dochodów wielkiego domu pod firmą Hulker, Bullock i spółka. Pod takiemi to uroczemi barwami przedstawiała się pannie Marji osoba Fryderyka Bullock.
Amelja przeciwnie, kochała Jerzego z całym młodzieńczym zapałem, i widziała w nim ideał najwyższej doskonałości. Powiedzieliśmy już że ani matka, ani ojciec nie kładli tamy uczuciu, które z każdym dniem coraz silniej wzrastało.