|
|
[60] I thought he had, and added that he seemed greatly attached to them.
„You think he would be upset“, she queried, „if I gave a man a sovereign to take them away and bury them?“
I answered that I thought he would never smile again.
An idea struck her. She said:
„Do you mind keeping them for him? Let me send them round to you“.
„Madam“, I replied, „for myself I like the smell of cheese, and the journey the other day with them from Liverpool I shall ever look back upon as a happy ending to a pleasant holiday. But, in this world, we must consider others. The lady under whose roof I have the honour of residing is a widow, and, for all I know, possibly an orphan too. She has a strong, I may say an eloquent, objection to being what she terms ’put upon’. The presence of your husband’s cheeses in her house she would, I instinctively feel, regard as a ’put upon’; and it shall never be said that I put upon the widow and the orphan“.
„Very well, then“, said my friend’s wife, rising, „all I have to say is, that I shall take the children and go to an hotel until those cheeses are eaten. I decline to live any longer in the same house with them.“
She kept her word, leaving the place in charge of the charwoman, who, when asked if she could stand the smell, replied, „What smell?“ and who, when taken close to the cheeses and told to sniff hard, said she could detect a faint
|
|
|
|
|
[61] Przypuszczałem, że tak, i dodałem, że wydawał się bardzo dbać o nie (przywiązywany do nich).
— Czy przypuszcza pan, że będzie zirytowany — spytała, — jeżeli dam jakiemuś człowiekowi suwerena aby zabrał je i zagrzebał?
Odpowiedziałem, iż zdaje mi się, że już się nigdy nie uśmiechnie.
Pewna myśl uderzyła ją. Powiedziała:
— Czy zechciałby pan przechować je dla niego? Pozwól mi je pan odesłać sobie.
— Pani — odpowiedziałem — co do mnie, lubię zapach serów i na podróż tamtego dnia z nimi z Liverpool, będę zawsze spoglądał jak na szczęśliwe zakończenie przyjemnych wakacji. Ale, na tym świecie, musimy się liczyć z innymi. Dama pod dachem której mam honor przebywać, jest wdową i o ile wiem, prawdopodobnie sierotą również. Ma ona silną, powiedziałbym, wymowną objekcję przeciw temu, aby być, jak to ona określa, „wykierowaną na dudka“. Obecność serów męża pani w swoim domu będzie ona, czuję to instynktownie, uważała za „wystrychnięcie na dudka“, a nie chcę, by o mnie kiedykolwiek powiedziano, iż „wystrychnąłem na dudka“ wdowę i sierotę.
— Bardzo dobrze. — powiedziała żona mego przyjaciela, wstając (wszystko co mam do powiedzenia jest) mam tylko tyle do powiedzenia, że zabieram dzieci i przenoszę się do hotelu dopóki sery nie będą zjedzone. Odmawiam się mieszkać dłużej w tym samym domu z nimi.
Dotrzymała słowa, pozostawiając dom (miejsce) na opiece posługaczki, która zapytana czy może znieść ten zapach, odpowiedziała: — Jaki zapach? i która, kiedy ją przyprowadzono do sera i powiedziano, żeby pociągnęła nosem mocno, powiedziała, iż może
|
|