Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1879/2. XII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1879
Pochodzenie Gazeta Polska 1879, nr 270
Publicystyka Tom IV
Wydawca Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff
Data powstania 2 grudnia 1879
Data wyd. 1937
Druk Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów — Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór artykułów z rocznika 1879
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


56.

Sprawozdanie. Podajemy dziś sprawozdanie delegacji, wyznaczonej na żądanie pana Ungra do czuwania nad wydawnictwem jubileuszowem dzieł Kraszewskiego. Sprawozdanie to, ogłoszone w Tygodniku Ilustrowanym, kończy się smętną uwagą w tych mniej więcej słowach:
— Zysk byłby znacznie większy, gdyby wszyscy przedpłaciciele dotrzymali jak należy zobowiązań, ale oto z 14,000 odbitych egzemplarzy, tomu I zostało tylko 278 egzemplarzy, tomu XIV zaś 5,087.
Stara historia! Zysk byłby większy, strata obustronna mniejsza, — ale cóż robić? Kto rzuci kamieniem w wodę, im dalsze koła, tem są słabsze, — a potem toń wygładza się, usypia. Tak i z nami. Doprawdy stara historia! — Wszelki popęd obywatelski im dłużej trwa, tem jest słabszy, a potem usypia. Spytajcie wszelkich towarzystw, począwszy od osad rolnych, skończywszy na muzycznem. Gdzie członkowie nie zalegają w opłatach? Jeśli wam ktoś powie, że jest takie towarzystwo, — odpowiadajcie śmiało:

.....Wszystko to być może,
Jednakże ja to między bajki włożę.

Kto by obywatelskim prądem chciał łapać serca ludzkie, jak ryby siecią, ten by się przekonał, że w tej sieci rwą się z zużycia oka i robią się dziury, przez które coraz grubsze ryby uciekają. Zobaczymy, co będzie z tomem XV. Tymczasem XIV polecamy 5,087 egzemplarzy pamięci publicznej.

57.

Panna Deryng wyjeżdża na czas pobytu pani Modrzejewskiej zagranicę dla zwiedzenia znakomitszych teatrów europejskich.


58.

Nazwy polskie roślin, które obok łacińskich i rosyjskich były wypisane na deseczkach przy okazach w Ogrodzie Botanicznym, mają być, jak mówią, usunięte z polecenia kuratora Okręgu Naukowego warszawskiego.

59.

Wezwanie. Na dotkniętych klęską powodzi w Murcji w Hiszpanii wzywa do składek poddanych hiszpańskich i wszystkich mieszkańców kraju: „Le consul Royal d’Espagne S. Löwenberg.“

60.

Ryszard Berwiński. Onegdaj doszła nas wiadomość o śmierci Ryszarda Berwińskiego, znanego i głośnego w swoim czasie poety. Mówimy „w swoim czasie“, bo zmarły przeżył własną sławę.
Niegdyś oczekiwano od niego wiele. W Poznańskiem wymieniano z chlubą jego nazwisko jako dowód, że i ta prowincja rodzi poetów.
Ale to krótko trwało, — następnie poeta został zapomniany.
Przyczyną tego był on sam, a raczej nieszczęścia jego życia. Po pierwszych świetnych występach Berwiński przestał pisać, lub, inaczej mówiąc, nie mógł się zdobyć na dzieła wyrównywające początkowym jego utworom.
Był to jeden z takich kwiatów, które kwitnąć mogą tylko w cieple i świetle, — otóż tych żywiołów mu zbrakło.
Walka o chleb powszedni wyczerpała jego siły. Stereotypowy ten frazes powtarzamy wprawdzie przy wielu trumnach, więc nie robi już wrażenia i chyba ten rozumie jego doniosłość, kto sam cierpi.
Jednakże pod ciężarem takiego położenia Berwiński zmienił wielki talent na drobną monetę i wydawał go po groszu.
Dlatego sam zwątpił o sobie, dlatego zapomniano o nim.
Urodził się Berwiński pod Zaniemyślem. Na pole literackie wystąpił w Przyjacielu Ludu, w którym drukował Powiastki ludowe. Powiastki te zwróciły na niego uwagę. Bił od nich talent jak żar od ogniska. Były to utwory świeże, dzielne, pełne postrzegawczego daru, ognia i poezji. Zdawało się wszystkim, iż nowa gwiazda wschodzi na literackiem niebie. Listy z podróży po kraju potwierdziły to mniemanie, a żartki, migotliwy i świetny poemat: Don Żuan poznański zmienił je w pewność.
Był to szczyt w życiu Berwińskiego. Po drugiej stronie zaczynała się znowu pochyłość i spadek.
Oczekiwano teraz od niego rzeczy coraz większych, oczekiwano może nawet za wiele i nie doczekano się prawie nic...
Poeta szukał szczęścia, szukał ciepła, światła, podniety do pracy, wrażeń, a tymczasem życie złożyło się powszednio, zimno, głodno nawet.
Wtedy nastąpiła ta zmiana talentu na drobne, o której już wspomnieliśmy.
Świat wyrzekł o nim: „zmarnowany“ i przeszedł do porządku dziennego.
Znowu alte Geschichte!
Berwiński został dziennikarzem, pisywał korespondencje do rozmaitych pism. W jego Obrazkach wschodnich błyskał jeszcze talent, ale były to błyski dogorywającej świecy. Sam czuł, że się marnuje. Tymczasem płynął dzień za dniem. Może spodziewał się poeta, że gdy wyłamie się z trudności życia, to jeszcze zbierze siły, to jeszcze rzuci w świat coś większego, wspanialszego, — może żył tą nadzieją lata całe, — tymczasem nadeszło uspokojenie, które samo jedno nigdy nie zawodzi — śmierć.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.