Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Dziesiąta/Rozdział III

<<< Dane tekstu >>>
Autor Augustyn z Hippony
Tytuł Wyznania
Część Księga Dziesiąta
Rozdział Rozdział III
Wydawca Piotr Franciszek Pękalski
Data wyd. 1847
Druk Drukarnia Uniwersytecka
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Piotr Franciszek Pękalski
Tytuł orygin. Confessiones
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga Dziesiąta
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

ROZDZIAŁ III.
Przywodzi przyczynę, dla któréj to wyznaje, co łaska w nim zdziałała.

Ale cóż to należy do ludzi, aby słyszeli moje wyznania, właśnie jakby uleczyć mieli wszystkie moje słabości? Ludzkie plemie bardzo jest ciekawe znać cudze życie, a nader niedbałe w sprostowaniu swojego! Pocóż dowiadują się ode mnie czém jestem, kiedy nie chcą dowiedzieć się od ciebie czém oni są istotnie? I skądże wiedzą, gdy o mnie ode mnie słyszą, że prawdę mówię? ponieważ „nikt z ludzi nie wié co jest w człowieku, jedno duch człowieczy który w nim jest[1].“ Lecz jeźli usłyszą Ciebie mówiącego o sobie samym, nie poważą się powiedzieć: „Pan skłamał.“ Cóż bowiem jest od ciebie słyszeć o sobie, jeżeli nie to, aby poznać siebie samego. A kto zaprzecza to, co tak jasno w sobie poznaje, czyliż nie kłamie sobie samemu? Ale „jak miłość wszystkiemu wierzy[2]“ pomiędzy temi, których bratnim węzłem połączyła; tak niemniéj tym, w twéj obecności Panie, czynię moje wyznania, by mnie słyszeli z tą wiernością, którym okazać nie mogę prawdy w nich wyznanéj, ci więc, którym miłość uszy dla mnie otwiera, wierzą słowu mojemu. Ty jednak wewnętrzny mój lekarzu okaż mi pożytek z tego wyznania, które czynię! Bo wyznania przeszłych błędów i win moich, któreś mi przebaczył i twojém zmiłowaniem osłonił, abyś mnie w sobie ubłogosławił przez odrodzenie méj duszy wiarą i sakramentem twoim: kiedy są czytane albo słyszane, zachęcić mogą serce rozpaczą odrętwiałe, by nie mówiło: „nie mogę!“ i obudzić je z ufnością do miłości miłosierdzia twego, i do słodyczy twéj łaski, któréj dzielnością każdy słaby siły nabiera, i przez którą swoję słabość uznaje. Jakaż to niewypowiedziana pociecha dla sprawiedliwych, słyszeć o przeszłych grzechach owych ludzi, którzy są od nich uwolnieni, nie dla tego, że to są grzechy, ale że były, a już ich nie ma.
Ale z jakimże pożytkiem mój Boże, któremu codziennie wyznaje sumienie moje daleko bespieczniejsze w nadziei twego miłosierdzia, aniżeli w swojéj niewinności; z jakimże to będzie pożytkiem pytam się, że niemniéj ludziom przed twoją oblicznością tém pismem wyznaję to, czém dziś jestem, nie to czém byłem? Bo z wyznań przeszłego żywota mojego jużem uznał pożytek, i o nim namienił. Lecz teraz bardzo wielu, którzy mnie znają i nie znają, którzy ode mnie, albo nieco o mnie od innych słyszeli, wiedzieć pragną w obecnym moich wyznań czasie czém jestem, ale oni ucha swego nie mają u serca mojego, w głębi którego tém jestem, czémkolwiek jestem. Chcą pewnie słyszeć mnie wyznającego, czém rzetelnie wewnątrz siebie samego jestem, dokąd ani okiem, ani uchem zagłębić się, ani myślą dosięgnąć nie mogą. Są oni zdolni wierzyć mi, ale nie poznać mnie; bo miłość która ich poświęca, mówi im: że nie kłamię w mojém wyznaniu, i ona mi u nich wiarę jedna.







  1. I. Kor. 2, 11.
  2. rozdz. 13, 7.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Augustyn z Hippony i tłumacza: Piotr Franciszek Pękalski.