Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Trzynasta/Rozdział XXI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wyznania |
Część | Księga Trzynasta |
Rozdział | Rozdział XXI |
Wydawca | Piotr Franciszek Pękalski |
Data wyd. | 1847 |
Druk | Drukarnia Uniwersytecka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Piotr Franciszek Pękalski |
Tytuł orygin. | Confessiones |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała Księga Trzynasta Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Zaczém nie głębokość morza, ale ziemia wszechmocném Słowem twojém od wód gorzkich odłączona, wydała, nie płazy dusz żywiących i ptastwo, ale żywą duszę. Nie potrzebuje ona wprawdzie chrztu tak, jak potrzebowała go wtedy, gdy wodami była okryta, i którego poganie potrzebują jako jedynéj drogi prowadzącéj do królestwa niebieskiego, od owego czasu, kiedyś rzekł, że przez ten tylko środek do niego trafimy; i nie żąda cudów ta dusza, aby wiarę w niéj zrodziły. Nie dla tego wierzy, jakoby znaki i cuda widziała, bo ta wierna ziemia odłączona już jest od morskiéj nawały gorzkiéj niewierności; już jéj nie zależy „na darze języków, który dowodem jest nie dla wiernych, ale dla niewiernych[1]; “ ani też ten rodzaj ptastwa, Słowem twojém z wód wywiedziony nie jest wcale potrzebny téjże ziemi, którą potęga twoja nad wodami ugruntowała. Więc ześlij na nię Słowo twoje, które posłannicy twoi opowiadali. My tylko dzieła ich opowiadać możem, ale ty w nich działasz to, by żywą duszę wydawali. Ziemia wydaje tę duszę, bo ta mistyczna ziemia jest dla sług twoich przyczyną, że na niéj działają te cudowne skutki, właśnie jak morze (tojest: skażony ród ludzki), było przyczyną, że płazy działały dusze żyjące, a ptastwo latające pod firmamentem nieba; lubo tych płazów i ptastwa ziemia już wcale nie potrzebuje, chociaż pożywa mistyczną rybę z głębi wyciągnioną, którąś przygotował dla niéj na owéj uczcie w obecności wiernych twoich[2]. Z głębi wyciągnioną przeto, aby żywiła ziemię; ptaki wprawdzie rodzaj morski, gnieżdżą się jednak na ziemi i rozmnażają. A chociaż niewierność ludzi była przyczyną piérwszych opowiadań zbawiennéj nauki, wszakże posłannicy téj nauki niemniéj upominają wiernych i rozmaitemi błogosławieństwy codziennie ich obdarzają. Ale żywa dusza z téj oczyszczonéj ziemi bierze swoje pochodzenie, bo to jedynie prawowiernym pożyteczne, wyzuć się z miłości świata, aby dusza ich, która zamarła żyjąc w roskoszach moralnym zamorem zaprawionych, dla ciebie samego żyła; o Boże, tyś ożywna roskosz czystego serca! Niechże słudzy twoi pracują na téj ziemi, nie tak, jak na niewiernych wodach, gdy im nauczać przyszło ludzi za pomocą cudów, tajemnic i słów mistycznych, aby niewiadomość ludu, owa matka podziwu, wprowadziła go w zadumienie przez bojaźń tajemniczych znaków. Taki jest wprawdzie wchód do świątyni wiary dla potomków Adama, którzy wypuścili z pamięci Pana, kiedy się kryją przed jego obliczem, aby się stali niezgruntowaną błędów przepaścią! Ale niech raczéj słudzy twoi usilnie pracują jako na nowéj ziemi, odłączonéj od wirów morskiéj przepaści, niech kształcą wiernych wzorem nieskażonych życia obyczajów i zachęcają do naśladowania prawdziwéj cnotliwości.
Za taką przewodnią wierni słuchają tych nauk, nie przeto aby ich tylko słuchali, lecz by je w skutku wykonywali. „Szukajcie Pana aby żyła dusza wasza[3], a ziemia wydała duszę żyjącą. Nie bądźcie podobnemi temu światu[4],“ powściągajcie się od niego, a dusza wasza żyć będzie unikaniem znikomych jego przedmiotów, która żądzą ich zatruta umiera. Pohamujcie w sobie srogą dzikość pychy, nikczemną i gnuśną roskosz zbytków, nie osłaniajcie się kłamliwém imieniem nauki, żeby dzikie zwierzęta ugłaskane zostały, bydlęta uskromione, węże bez jadu zaraźliwego. W sensie allegorycznym poruszenia i namiętności naszéj duszy wrażają te zwierzęta. Nadęta wyniosłość, roskosz ciała, jadowita ciekawość, są zaiste poruszeniem duszy zamarłéj, lecz nie tak zupełnie, iżby wszelki ruch wcale utraciła; zamiera ona wprawdzie oddalając się od źródła żywota, ale bierze na siebie kształt świata, przeto upłynny jego strumień unosi ją za sobą.
Słowo zaś twoje o Boże, jest źródłem wiecznego żywota i nigdy nie przemija; a to Słowo przestrzega nas, abyśmy nie oddalali się od życia wiecznego, mówiąc nam: „Nie bądźcie podobni temu światu;“ aby wasza ziemia odwilżona w źródle żywota, zrodziła duszę żyjącą zmocnioną Słowem przez Ewangelistów twoich opowiadaném; duszę czystą i powściągliwą, wierną naślednicę naśladowców Chrystusa twojego. Ten jest właściwy sens owych słów „według rodzaju swojego“ ile że człowiek najwierniéj naśladować lubi kogo szczerze miłuje. „Bądźcie jak ja jestem, upomina Apostoł, gdyżem i ja jako wy[5].“
Tak więc ta żywa dusza pełna będzie oswojonych i dobrych zwierząt, których działanie będzie łagodne i ciche; boś ty podał to przykazanie mówiąc: „Synu! rzeczy twe odprawiaj w cichości, a będziesz miłowan nad chwałę ludzką[6]. Jako bydlęta oswojone, chociaż jeść będą nic im nie przybywa, ani téż choć jeść nic będą nic im nie ubywa[7];“ i węże będą nieszkodzące i bez jadu szkodliwego, ale roztropne chroniąc się ukąsić, i tyle tylko rozważają naturę doczesną, ile potrzeba aby przez zrozumienie rzeczy stworzonych wznieść się wzrokiem duszy ku wiecznym rzeczom. Te zwierzęta, które są obrazem poruszeń duszy naszéj stają się sługami rozumu, kiedy wstrzymujemy je wędzidłem umiarkowania od śmiertelnego ich zapędu, wtedy żyją i bardzo są dobre.