Zamiary małżeńskie Fircyka

<<< Dane tekstu >>>
Autor Franciszek Zabłocki
Tytuł Zamiary małżeńskie Fircyka
Pochodzenie Klejnoty poezji staropolskiej
Redaktor Gustaw Bolesław Baumfeld
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie
Data wyd. 1919
Druk Drukarnia Naukowa
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała antologia
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
FRANCISZEK ZABŁOCKI.
ZAMIARY MAŁŻEŃSKIE FIRCYKA.
(Z KOMEDJI „FIRCYK W ZALOTACH“).
ARYST (w szlafroku.)

Gość, gość luby! mojego witam dobrodzieja.

FIRCYK (ściskając go mocno).

A! jak się masz, poczciwy wieśniaku!

ARYST (wyrywając się wrzeszczy).

E, je, ja,
Stój, dla Boga, co robisz? starościcu? boki!

(wydarłszy mu się).

A, mój panie! jak widzę, mógłbyś dusić smoki.

FIRCYK.

U nas w Warszawie takie jest przyjaźni hasło.

ARYST.

A! niech cię licho weźmie; aż mi w karku trzasło.

FIRCYK.

Tylkobyś się nie pieścił. Cóż tu u was na wsi?
Zdrowsi, bogatsi od nas; lecz my za to żwawsi.

ARYST.

A w Warszawie co słychać?

FIRCYK.

Źle bardzo, pomorek.

ARYST (uląkłszy się, odskakuje).

Na ludzi?

FIRCYK.

Jeszcze gorzej.

ARYST.

Przebóg!

FIRCYK.

Na mój worek:
Zgrałem się, jak ostatni — szeląga przy duszy...
Ci nasi kartownicy gorsi od Kartuszy;
Złapawszy mię onegdaj, nie puścili póty,
Aż z ostatniego grosza zostałem wyzuty;
W sześciu taljach trójka, banku faworyta,
Tak mu była przyjazna, a mnie nieużyta,
Żem na nią przegrał razy dwadzieścia i cztery....

ARYST.

To być nie może, chybaś wpadł między szulery.

FIRCYK.

Tak dalece, że w jednej godzinie, gotowem,
Hollenderskiem, ważącem złotem obrączkowem
Przegrałem tysiąc dusiów — a co mi w szkatule
Brakło, musiałem wydać weksel na Trzy króle,
Na kontrakty do Lwowa ale będę w Dubnie;
Zje kata kto mnie złapie, a tembardziej skubnie;
Lecz wreszcie martwi mnie to... straciłem tak wiele.

ARYST.

Oj trzebaby, trzebaby waści w kuratelę...
Czy można, przy tak zacnem młodzieniec imieniu!

Pięknych przymiotach, sercu dobrem, znacznem mieniu!
Czy można się zapuszczać w nałóg tak fatalny,
Nałóg tem żałośniejszy, że nienaturalny?
Małoż człowiek wrodzonych ma w sobie zdrożności:
Zmysły z duchem walczące, z cnotą namiętności,
Ból, tęsknotę, zgryzoły, niepokój, choroby,
By jeszcze brał za inne zaguby sposoby?

FIRCYK.

Mójże ty filozofie, mój ostry cyniku!
Dobry sylogizm w szkole, lecz nie przy stoliku;
Schowaj się z morałami; nie prosiłem o nie,
Ratuj mię, podaj rękę, bo ostatniem gonię;
Nie mam nic, prócz stałego do gry przedsięwzięcia...
Czy nie wiesz czasem jakiej wdówki do najęcia?
Mniejsza o to, czy stara, czy młoda, garbata,
Prosta, chroma, czy ślepa, byleby bogata.

ARYST.

Jednoby się znalazło... wybierz sobie którą:
Mamy tu babsko ślepe, lat sześćdziesiąt z górą;
Wszak ci takiej potrzeba?

FIRCYK.

Maż funduszu wiele?

ARYST.

Już lat kilka w szpitalu siedzi przy kościele,
Fundusz dobry, i pewny, jeszcze Firlejowski;
Baby mówią pacierze, pleban trzyma wioski.

FIRCYK.

Idźże waść do stu katów, nie praw mi ambai,
Ja chcę baby bogatej, on mi ślepą rai!
Ciężkież to teraz czasy! serce człeka boli:
Kiedy ludzie żyć dobrze umieliby goli.
Źle w Polsce, zewsząd bieda: minery olkuskie
Zalane, zupy wpadły w kordony rakuskie.
Zboże tanie, cło drogie; ojciec znów mój sknera,
Stary, jak kruk, nie daje nic, i nie umiera;

Przecie się niezła człeku upiekłaby grzanka,
Mógłbym jeszcze z rok szumieć, i grać rolę panka;
Potem bym się ożenił z jaką ciepłą babą,
Notandum z babą starą, z babą dobrze słabą;
Ale cóż? bab do djabła! ładuj niemi bryki.
Są i bogate. Cóż stąd? zdrowe gdyby byki;
Jeszczeby mię trup który mógł przeżyć do licha!
Niejeden szczep zielony w starym pniu usycha...
Ale co też ja darmo trudzę sobie głowę;
Przypomniałem, znam jedną cud piękności wdowę...
Nie żleby się koło niej zawinąć nareście.
Pożycz mi, przyjacielu, dukatów ze dwieście.

(1781.)[1]





  1. Zamiary małżeńskie Fircyka. O komedji „Fircyk w zalotach“ patrz objaśnienia do str. 239 (na której zamieściliśmy inny rozdział z tej komedji).
    Kartownicy — (żartobl. nazwa) karciarze: kartusza — nabój armatni; kontrakty — zjazdy handlowe, jarmarki: w kuratelę (nazwa prawna) — pod dozór prawny, przez sąd wyznaczony: cynik (z greck. dosłownie: „psi“) — zwolennik filozofji, lekceważącej przyjemne strony życia: sylogizm — rozumowanie (w nauce logiki): Firlejowski (fundusz) zapis biskupa Firleja na ubogich: ambai — andronów, bredni: minery olkuskie — kopalnie (srebra) w Olkuszu, z końcem XVIII wieku zaniechane: żupy — kopalnie soli (w Wieliczce): w kordony rakuskie — przez rozbiory Polski kopalnie soli w Wieliczce przeszły do państwa austryjackiego; notandum — mianowicie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Franciszek Zabłocki.