Życia Zacnych Mężów z Plutarcha/Perykles
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Perykles | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Cały tekst | |
| ||
Indeks stron |
Perykles był z pokolenia Akamantyda, osady Cholargów, blizkiej Aten. Ojciec jego Xantip w wodnej bitwie zwyciężył Persów pod Mikalą, matka Agarysta, synowicą była Klistena, który wypędziwszy z Aten Pisystrata potomki, wolność ojczyźnie swojej przywrócił.
Młodość jego była poruczona najcelniejszym wówczas mistrzom i nauczycielom, między którymi miejsce pierwsze trzymał Anaxagoras Klazomeńczyk, mąż nauką i przymiotami sławny, że zaś miał młodzieniec dowcip bystry, a zatem pojętność niepospolitą, tak dalece postąpił w naukach, iż w krótkim czasie stał się zdolnym do usług krajowych. Będąc zacnego rodu i majętnym, obawiał się zrazu zazdrości ziomków; a przeto chronił się publicznych schadzek, w którychby mógł się narazić; szedł jednak z ochotą na wojnę; i w potrzebie nieraz dawał dowody męztwa. Gdy jednak po śmierci Arystyda, wygnanie Temistoklesa nastąpiło, a Cymon zagranicznemi wyprawami zatrudniony nie często się znajdować mógł w Atenach, przełamał wstręt pierwiastkowy, i jął się spraw publicznych; ale w piastowaniu interesów krajowych starał się ile możności, dogadzać pospólstwu, żeby mógł się oprzeć Cymonowi, który z majętniejszymi trzymał, i żeby uszedł podejrzenia, iż do osiągnienia najwyższej władzy zmierza.
Żeby się stał krajowi zdatnym godnie piastując urzędy, odmienił zupełnie sposób dawniejszego życia. Porzucił biesiady i płoche igrzyska z rówiennikami, i zamknął się w domu, czas pospolicie trawiąc na zabawach stanowi swojemu przyzwoitych, i to przedsięwzięcie tak ścisłe zachował, iż go raz tylko widziano na uczcie weselnej Euryptolema powinowatego, i tam nie wiele bawił.
Zyskawszy wziętość i poważenie, żeby to nie spowszechniało, rzadko się ukazywał, i niejnaczej głos zabierał na schadzkach publicznych, tylko prawie przyniewolony, i to w takowych okolicznościach, gdy koniecznie mówić potrzeba było. Ale gdy mówić przyszło, czynił rzecz tak dzielnie, iż nikt wytworności i mocy jego oprzeć się nie mógł. Jakoż gdy spytał raz Archidamas król Sparty Tucydyda krasomowcę : czyli kiedy w mówieniu Peryklesa ponękał i przeparł? rzekł : « Kiedy ja go na ziemię powalę, on gotów utrzymywać, iż nie upadł, i wszyscy mu uwierzą. » Moc wymowy winien byt najbardziej Anaxagorze mistrzowi swemu, od którego powziął wspaniały lot myśli i wyrazów, a ten wsparty donośnym a miłym głosem, przy pięknej postaci i zręcznem z powagą udaniu, wzruszając serca, niewolił umysły.
Niemogąc przejść w szczodrobliwości Cymona, gdyż mu się w bogactwie nie równał, przedsięwziął dogadzać ludowi udziałem skarbu publicznego. Grunta więc odłogiem leżące, lub zdobyte na nieprzyjaciołach, dał im na podział, przez co tak sobie względy zjednał, iż Cymon na wygnanie ostracyzmu skazanym został.
Wkrótce potem naszli granice Ateńskie Spartanowie, a gdy nad wojskiem przeciw sobie wyprawionem odnieśli zwycięztwo, poznały Ateny, iż straciły Cymona, a Perykles przekładając dobro publiczne nad szczególną nienawiść, sam pierwszy był do tego powodem, iż walecznego wodza przywołała Rzeczpospolita, i rządy wojska oddane mu zostały.
Po śmierci Cymona, ci którzy jego stronę trzymali, stawili na czele Tycydyda, chcąc przez to jeźli nie zniszczyć zupełnie, przynajmniej zmniejszyć i osłabić wziętość Perykla, coraz bardziej się wzmagającą. Z dobrem się to kraju działo, gdyż stanęły rzeczy na równej wadze, a ustala bojaźń przemocy, w równości zawsze szkodliwa.
Poznawał i czuł takowe przeciw sobie zamiary Perykles, i żeby jak najmocniej ugruntował względy i miłość ludu, wszystkie starania obracał na to, aby się coraz bardziej przymilał. Że zaś wiedział, iż chciwi byli igrzysk, biesiad i widoków, sprawiał je wspaniale i często, przez co nie tylko się porywczej lekkości Ateńczyków przypodobał, ale istotną usługę krajowi uczynił, wznosząc kunszta rozmaite, co wielu cudzoziemców sprowadzało do Aten; ich zaś bawieniem bogacili się rzemieślnicy i kupcy, wznosiły się rękodzieła, a miasto wspaniałemi budowlami zyskiwało ozdobę.
Corocznie sześćdziesiąt okrętów wyprawiał na morze, ustawiczne wojny prowadząc, a przez takowe zawsze zyskowne wyprawy bogacił uboższych obywatelów, dzieląc pomiędzy nich zyskane łupy. Temi jeszcze wyprawami sprawił, iż w zawojowanych krajach ustanawiał osady : i tak tysiąc Ateńczyków, którym na wyżywieniu brakło w Chersonezie, pięćset na wyspie Naxos, dwieście pięćdzisiąt w Andros, tysiąc w Tracyi umieścił, i dostatecznie opatrzył. Posłał także wielu do Włoch, gdy Sybarytanów miasto zakładano : takowemi i zaś wyprawami i przesłaniami w insze kraje obywatelów, zmniejszał ich liczbę, zbyteczną mnogością niej dogodną, i krajowi uciążliwą.
Ateny jemu były winny wzrost swój i wspaniałość.
Nagrody, pochwały i gust rządzącego, wzniósł kunszta, i wówczas stanęły owe publiczne gmachy, które jeszcze dotąd i w ułomkach zadziwiają; w czasie zaś trwałości swojej były wzorem narodów. Świątnice, teatra, miejsca schadzek i sądów; wielkością, okazałością, kształtem, wygodą, przenosiły to wszystko, co tylko dotąd widziane było. Koszt wprawdzie na takowe igrzyska, widoki i budowle był niezmierny, ale rząd dobry, przemysł, daleki od zysków szczególnych umysł rządcy, dostarczał sposobów bez szkody kraju, i owszem z pożytkiem jego. Były zachowane zbiory na nieprzewidziane potrzeby, i nie ścierpiał tego Perykles, iżby kiedyżkolwiek w czasie urzędowania jego zatrzymana była należytość ze skarbu publicznego tym obywatelom, którym się sprawiedliwie należała. Dostarczały na wydatki, jak się namieniło, łupy które corocznie wyprawiane okręty odnosiły z nieprzyjaciół, i dla tej przyczyny oskarżali Perykla nieprzyjaciele jego, iż ostawiał Ateny przywłaszczając na ich wzmożenie i ozdobę cudzą własność, a między innemi korzyściami kładli tę za niesłuszną, iż pieniądze zabrał był, które Grecy składali na wyspie Delos, pod pozorem niby większego dla owych skarbów bezpieczeństwa. Co rzekną, mówili oni, Grecy na takowy gwałt i bezprawie, gdy dowiedzą się i poznają dostatecznie, iż co na obronę powszechną przeciw napaściom dzikich narodów składali, obrócone zostało na kolumny, posągi i złociste dachy przysionków ateńskich? Odpowiadał na to Perykles, iż nie było potrzeba Atenom zdawać rachunku z tego, co wzięli, gdy broniąc własną mocą kraju całego, wykonywali sami to, na co składka złożona była. Jeżeli (mówił on dalej) inne Grecyi narody nie dodają nam ludzi, koni i okrętów ku wspólnej obronie, niech ich pieniądze przynajmniej zastępują takowy niedostatek. Co się zaś tycze ozdobnych gmachów byłto wydatek, który jeżeli zdobił miasto, bogacił mieszkańców. Gdyby to, co łożono na wspaniałość, ujmowało publicznej potrzebie, wygodzie i bezpieczeństwu; byłaby rzecz istotnie warta nagany : ale na niczem Atenom niebraknie, i to jest dostateczną na zarzuty odpowiedzią.
Fidyasz najsławniejszy wieków owych snycerz, dozór miał nad wszystką budowlą; jego był dziełem posąg Minerwy w jej świątyni postawiony. Był ze złota i kości słoniowej, i równie jak ów Jowisza w Olimpji, jednegoż sprawcy dzieło, za cud kunsztu był poczytany. Opisując go obszernie Pauzaniasz, wspomina i to, iż chcąc ów wielki mistrz wieczystą sławy i swojej i Peryklesowej zostawić pamiątkę, na puklerzu tejże begini, gdzie bitwa z Amazonkami Tezeusza wydaną była, twarz swoję, i Peryklesa nieznacznie wyobraził.
Gdy skończony był przybytek Minerwy, i miało przychodzić do poświęcania uroczystego, a nieprzyjaciele Peryklesa oskarżali go przed ludem, iż na ozdobę gmachu tego skarb publiczny wypróżnił, stawił się oskarżony w zgromadzeniu pospólstwa, i z tem się oświadczył : iż ponieważ wydatek na cześć Minerwy i Aten ozdobę, zdawał się być wielkim i uciążliwym, on go sam na siebie bierze, byleby jego imie, jako fundatora, na szczycie gmachu wyryte było. Nie pozwolił lud na to; dawne wydatki pochwalił, i jeżeliby większych potrzeba było, czynić dozwolił. Takowym sposobem zamiaru swego stwierdzenie zyskał. Tucydyd herszt przeciwnych jemu, poszedł na wygnanie, a zatem wolen od ustawicznego sporu sam rządy objął, i sprawował je spokojnie.
Nowa rzeczy postać przywiodła go ku odmianie postępowania; zaniechał odtąd tych sposobów, któremi niegdyś względy powszechne zyskiwać i skarbić dla siebie musiał, chwycił się zatem, ku uskutecznieniu żądań swoich, środków dzielniejszych, godząc przezornie z łagodnością surowość, a poczynając sobie w każdej okoliczności z jak największą roztropnością, uwagą i miarą. Dogadzanie zbyteczne płochym ludu osobliwie Ateńskiego żądaniom, sądząc rzeczą jemuż szkodliwą, opierał się niekiedy porywczości; ale wtenczas tylko gdy zważył, iż odpor nie nazbyt urazi. Gdy przeto szły rzeczy rządniej i użyteczniej, ciż sami, którym się opierał i był sprzecznym, przekonanemi zostawali, iż czynił to nie dla dogodzenia woli swojej, ale dla ich własnego dobra, które poznawał lepiej, niżeli oni.
Ledwo przykład podobny w którejkolwiek Rzeczypospolitej znaleźć się może, iżby który z obywatelów w równości zostających, do takiego stopnia powagi i wziętości, a prawie jedynowładztwa przyszedł, jak był Perykles w Atenach; ale też to o nim twierdzić należy, iż jako lekarz rozsądny a biegły wie, i kiedy i jakie lekarstwo dawać należy, tak on ludem władał : ani go albowiem łagodnością rozpieszczał, ani surowością zrażał. Zażywał zaś do tego dwóch najdzielniejszych sposobów, nadziei i bojaźni. Ta wstrzymywała zbyteczne zapędy, i kazała się oglądać na przyszłość; tamta rzeźwiła w złym razie, i dodawała ochoty i mocy do wykonania rzeczy, choćby najtrudniejszych, byleby dobry skutek za sobą przynieść mogły.
Przez lat czterdzieści nie będąc królem, równą miał władzę monarchom, do czego mu służyła wielce nauka, i piorunująca, jak ją zwano, wymowa jego, a nadewszystko szacunek, który sobie nienadwerężoną cnotą zjednał. Mając albowiem w udzielnym szafunku publiczne dochody, tak je wydawał na zbogacenie i ozdobę Aten, iż nikt mu tego zadać nie mógł, iżby najmniejszą rzecz na własny swój pożytek obrócił. Oszczędność jego tyle mu dodawała, iż z własnych dochodów mógł żyć przystojnie; tak zaś niemi rozrządzał, iż i sobie i swoim dostarczał, a co nań po rodzicach spadło, bez najmniejszego przyczynienia, ale też i uszczerbku, następcom zostawił.
Męztwo i wiadomość rzeczy wojennych wydawały się w nim naówczas, gdy sam wiódł wojska przeciw nieprzyjaciołom. Ilekroć mu się to zdarzało, strzegł się wielce porywczości, i nie wprzód rzecz rozpoczynał, póki jej gruntownie nie poznał; do czego rad zażywał zdań i uwag ludzi rozsądnych i mających doświadczenie. Tam gdzie idzie o dobro kraju i życie obywatelów, sądził być rzeczą nieprzyzwoitą puszczać rozprawę na zmienność przypadku. Oszczędny życia ziomków, mawiał pospolicie : iż gdyby to od jego woli zawisło, aby ich ochraniał, mogliby naówczas być pewni, iż nieśmiertelnemi zostaną.
Śpieszył się razu jednego z wyprawą przeciw Beocyanom Tolmidas wódz doświadczony, i w przeszłe zwycięztwa swoje zaufany : widząc, niewczesną jego porywczość Perykles, wstrzymywał ją : nie zdawała mu się albowiem sposobna pora ku wykonaniu takowego dzieła, a chciał oszczędzić młodzież Ateńską, która pragnęła iść za Tolmidem. Przekładał mu więc powody, które nie kazały się bez potrzeby narażać, a za złym skutkiem wielkość szkody. Nakoniec gdy zupełnie od przedsięwzięcia odwieść go nie mógł, radził puścić przynajmniej rzecz w zwłokę, co i w zgromadzeniu ludu powtórzył, mówiąc : Jeżeli wierzyć mi nie chcecie, spuśćcie się na czas, on najlepiej zwykł doradzać. Nadaremne były wówczas przestrogi jego : aż dopiero potem, gdy wieść przyszła, iż pod Cheroneą zwyciężonym został Tolmidas, i wielu z obywatelów w owej porażce zginęło, żałowano straty po niewczasie, a Peryklesowe rady i ostrzeżenia większą jeszcze niż przedtem, zyskały wiarę i wziętość.
Najsławniejsza wyprawa wojenna Peryklesa była do Chersonezu, gdy tam zaprowadził osadę z tysiąca obywatelów złożoną; zmocnił albowiem tamtejsze miasta, a przez to ubezpieczył osadzonych. Ciaśninę ziemną między morzami murem przegrodził, przez co kraj zasłonił od napaści Traków. Wyszedł potem w stu okrętach na morze, i nadbrzeżne twierdze Peloponezu zburzył; Sycyończyków chcących dać odpór, wstępnym bojem na lądzie zwyciężył; Akarnanią zwojował, wielki tam plon zyskał, z którym nie doznawszy żadnej przygody w żegludze, do ojczyzny powrócił.
Wyprawił się potem do Pontu morzem, mając wielką liczbę okrętów wojennych, opatrzonych dostatnie w ludzi, żywność i rynsztunki; widok jego pokrzepił osiadłe tam Greki; on zaś miasta ich wzmocnił i opatrzył. Obywatelom Synopu, których uciskał tyran Tymesyleon i krzywdził za to, iż był od nich wygnanym, zostawił okrętów trzynaście pod władzą Lamacha namiestnika swojego, aby ich bronił i strzegł; tamże sześciuset Ateńczykom pozwolił osiąść, przez co miasto owe zaludnił i ubezpieczył, a co jeszcze było w dzierżeniu owego tyrana, to między obywatele podzielił.
Chcąc się przypodobać ludowi, chciwemu zawsze nowości, niektórzy Ateńscy obywatele, osobliwie zaś krasomowcy, wzbudzali w nim chęć do opanowania nowych coraz krajów, tak przyległych, jako i tych, które chociaż oddalone, mogłyby wielkie przynieść pożytki. Takowe ustawicznie powtarzane namowy, stały się nakoniec przyczyną nieszczęśliwej Niceasza wyprawy do Sycylji. Opierał się wszelkiemi siłami popędliwości ludu Perykles; ale starania jego były nadaremne; skutek nieszczęśliwy pokazał sprawiedliwość oporu, a szkody niepowetowane, których stąd doznano, skłoniły kraj do upadku.
Zamiast szukania nowych krain i łupów, skłaniał raczej umysły ziomków, ażeby stan w którym zostawali, bacznym rządem utwierdzali, a mieli zawsze obrócone oczy na Spartanów, trwałych przeciw nim w nienawiści, a zatem szukających ustawicznie sposobów, jakby ich podejść. Radził więc być na pogotowiu przeciw nim, czyli ku obronie od ich napaści, czyli wstrzymując burzliwą zapalczywość tego narodu, czuwającego na zgubę sąsiadów. Jakoż gdy się wyprawił przeciw zbuntowanym Eubejczykom, doszła go wiadomość, iż Megareńczykowie powstali przeciw Ateńczykom, a Spartanie trzymając ich stronę, zbrojnie w ich kraj weszli. Spiesznie powrócił, stoczyć jednak bitwy w nierównej mocy nie śmiał : wdał się w umowę, i ująwszy darami Kleandryda, którego byli przystawili ku radzie młodemu królowi Spartanie, przywiódł ich do tego, iż się do siebie powrócili. Zwrót takowy obraził Spartanów, skarali więc tak wielkiemi grzywnami króla, iż nie mógł się opłacić, i wynieść się z kraju musiał, Kleandryda zaś skazali na śmierć.
Wolen Perykles od wojny sąsiedzkiej, udał się tam, skąd był przyszedł : miasta zbuntowane posiadł; krnąbrne osady, które przyczyną były rokoszu, ukarał, i z miejsc ruszył; Hystejczyków, którzy zdobywszy okręt Ateński, wszystkich, którzy na nim byli, zamordowali, z kraju wygnał.
Nastąpiło na lat trzydzieści z Lacedemończykami przymierze; w lat kilka potem wszczęła się wojna z obywatelami wyspy Samos za to, iż byli nieposłusznemi rozkazom sobie danym, aby w zgodę weszli z Milezyanami, co, jak twierdzą niektórzy tamtejszych wieków pisarze, miał uczynić Perykles z namowy Aspazyi małżonki swojej, która była rodem z Miletu. Sławne było niewiasty tej imie w owych czasach, ile że z cudną postacią łączyła umysł męzki, rozsądek wielki, wiadomość rzeczy niepospolitą, w wymowie zaś równała najpierwszym krasomowcom. Szedł sam na tę wyprawę, i opanowawszy miasto, rząd dawny ludu najwyższą władzę mającego, odmienił i urzędniki postanowił, którzyby sprawy publiczne mieli w swej pieczy : wziął nadto w rękojmią pięćdziesiąt z młodzieży tamtejszej, i odesłał ich do Lemnu.
Nie długo w pokoju i wymuszonem posłuszeństwie trwali Samnijczykowie : odzyskawszy młodzież, sposobili się ku obronie. Nie dał im czasu do wzmocnienia się Perykles, ale wyszedłszy na morze, lubo przeciw siedmdziesiąt ich zbrojnym okrętom, czterdzieści tylko swoich liczył, odniosł zupełne zwycięztwo; miasto zatem ich stołeczne obiegł, a dostawszy świeżych posiłków, udał się przeciw Fenicyanom, którzy szli na odsiecz oblężonemu miastu. Korzystając z jego oddalenia oblężeni, uczyniwszy wycieczkę, porazili małą kwotę, którą był zostawił. Skoro się o tem dowiedział Perykles, wrócił się swoim na pomoc, i zwyciężywszy świeżo zwycięzkiego ich wodza Melissa, bardziej jeszcze niż przedtem, ze wszystkich stron oblężonych trzymał w zawarciu, aż też nakoniec po dziewięciomiesięcznym odporze poddać się musieli.
Mając w mocy zdobyte miasto, twierdze jego i mury zburzył, okręty znajdujące się w porcie zabrał, i wymógł na mieszkańcach wielkie summy pieniężne za nakład wojenny, którego byli przyczyną.
Powróciwszy z wyprawy, wspaniały obchód sprawił tym, którzy w niej legli, i sam czynił rzecz pogrzebową, sławiąc ich odwagę i śmierć chwalebną w usługach ojczyzny; ta jego czułość uczynna wielce podobała się ziomkom, równie i to, iż go, co rzadko czynił, mówiącego słyszeli.
W uspokojeniu kraju i od wojen sąsiedzkich i od wewnętrznego zamięszania, staraniem swojem uwolnionego, nie przestawał Perykles być czułym i przezornym. Przewidywał, iż takowa szczęśliwość nie długo potrwa, a większe jeszcze zamięszania nastąpią, co się niedługo w wojnie Peloponezu sprawdziło. Zabiegając zawczasu złemu, radził współziomkom, aby dali pomoc Korcyranom, z którymi wiedli wojnę Koryntyanie, a to dla tej przyczyny, iżby w nadarzających się okolicznościach mogli sami ich pomoc zyskać, i wówczas jawnie to przepowiedział, iż wkrótce wszystkie narody Peloponezu przeciw Atenom powstaną. Przestali Ateńczycy na radzie jego, i posłali Korcyranom na pomoc dziesięć okrętów. Obrażeni takowem działaniem Koryntyanie udali się do Sparty, a wraz z nimi Megaryanie, obwiniając Ateńczyków, jakoby chcieli brać wszystkich sprzymierzeńców niegdyś swoich i współbraci w niejakie poddaństwo, i całej Grecyi przeto grozili jarzmem. Wysłali zatem Spartanie posły do Aten wdając się za Koryntem i Megarą. Ale za sprawą Peryklesa gdy wdawanie się i pośrednictwo ich ze wzgardą odrzucone zostało, obojętni dotąd Spartanie weszli z nieprzyjaznemi Atenom w społeczność, i to wojny zwanej Peloponezką, było przyczyną pierwszą i początkiem.
Nim nastąpiła, długi przeciąg władzy Peryklesowej obruszył ziomków przeciw niemu : a mając porę obwiniać postępki jego, mianowicie ostatni, gdy pośrednictwem Spartanów gardząc, podawał kraj w niebezpieczeństwo wojny; nie śmiejąc przeciw niemu powstać otwarcie, rzucili się na przyjacioły jego, i zapozwany był Fidyas, ażeby zdał sprawę ze złota, które mu było dane na posąg Minerwy. Dowiódł wprawdzie niewinności jego Perykles, nie mógł go jednak z
więzienia wydobyć, gdzie życia dokonał. Targnęli się zatem na Aspazyą, nakoniec na mistrza i przyjaciela jego Anaxagora, iż bogów nie uznawał, i rozsiewaniem bezbożnej nauki, zarażał młodzież. Aspazyą u sądu obronił : Anaxagorę kryjomo z miasta uprowadził. Nakoniec rozkazano jemu samemu zdać rachunek z dochodów krajowych, które przez tyle lat były w jego ręku. Ale nim przyszło do sądu, Lacedemończykowie wraz z innemi sprzymierzonemi narodami wtargnęli w Attykę, mając na czele króla Archidama, który szukając pory ku bitwie, coraz się zbliżał ku Atenom, pustosząc kraj okoliczny i miejsca, przez które przechodził.
Liczba wojska nieprzyjacielskiego sześćdziesiąt tysięcy dochodziła. Perykles nie śmiał ludu zwoływać, bojąc się, aby nie był przymuszonym wyjść przeciw tak zmocnionym Spartanom, w nierównej sile do dania odporu. Zostawał więc zawarty w mieście, a na wzór czułego wśród burzy sternika, nie uważając na wrzask zawistnych sobie i przelęknionych zbliżającem się coraz niebezpieczeństwem, tem się jedynie zatrudniał, co w takowej porze kraj i miasto mogło ocalić. Zmocnił więc mury i twierdze, opatrzył należycie żywnością miasto, straże takie, jakich było potrzeba, poustawiał; i za własnem przeświadczeniem idąc, mimo groźby, przymówki i narzekania, od zdania się swego odwieść nie dał, aby los powszechny na los bitwy puszczać, lecz odporem tylko mężnym i trwałym zrazu trzymać, dalej zwłoką pokonać nieprzyjaciela.
Lubo wojsku w pole wyjść nie dopuścił, wysłał na morze sto okrętów, aby krążyły koło Peloponezu, i tego dokazał, iż bojąc się o siebie zaczepnicy, sami z kraju ustąpić musieli, a lud dopiero wówczas wielbiąc wodza i rządcy swego przezorność, ze strachu opłonął.
Żeby zamysły obrażonych i wzburzonych przeciw sobie ułagodził, korzystając z pory którą sam zdarzył, gdy Ateńczykowie w najczulszem okazaniu radości, a oraz wdzięczności zostawali, ogłosił wyrok podziału gruntów zdobytych na Eginetach, i rozdał je między najuboższych mieszkańców, przez co i radość powszechną zwiększył i wdzięczność ku sobie.
Flota wyprawiona ku brzegom Peloponezu z wielką korzyścią wróciła do Aten : nie przyśpieszyli albowiem Spartanie na obronę wojska, które się tam było wróciło od granic Attyki; wkrótce sam Perykles szedł przeciw Megarze, kraj spustoszył, zgoła zupełnie zostaliby pokonanemi wszyscy nieprzyjaciele, gdyby los zawistny tego nie skaził, co było już łatwe do wykonania.
Znagła tak wielkie powietrze wszczęło się w Atenach, iż coraz bardziej szerząca się zaraza groziła ostatnim upadkiem; zamiast szukania sposobów, jak złemu zabieżeć, lud powstał przeciw Peryklesowi, jemu przy pisując takową klęskę, jakoby stąd poszła, iż wpuścił był wielkie mnóztwo wieśniaków do miasta w czasie najścia nieprzyjacielskiego, a to mnóztwo ludu skaziło powietrze. Żeby ile możności, złemu zabieżeć, kazał uzbroić sto pięćdziesiąt okrętów, i napełniwszy je żołnierzem, sam je wiódł ku nowej wyprawie, chcac przez to ulżyć miastu i obywatelów ocalić, którzy się z nim wyprawiali. Gdy miał wsiadać na okręt, słońce zaćmiło się nagle, aże widok takowy przestraszył żołnierzy i majtków, widząc to, zasłonił płaszczem swoim sternikowi oczy, i pytał go : czyli to zasłonienie sądził być rzeczą straszną; gdy odpowiedział, iż nie sądzi, rzekł : « Ta tylko teraz różnica między moim płaszczem, a tem co słońca zaćmienie sprawuje, iż ten mniejszy, a tamto większe. »
Podstąpił zatem pod miasto Epidaurum z flotą swoją, i obiegł je; ale zaraza na okrętach się pokazała; a nakoniec i jego samego doszła. Wrócić się przeto musiał, i chociaż chory, ile możności, zdobywał sił, aby przynajmniej poruczone sobie wojsko nazad do Aten odprowadził. I w tym stanie, w którym zostawał, doznał co może lekkość ludu i niewdzięczność : bezskuteczną wyprawę jemu jeszcze przypisano, odjęte mu zostało nad wojskiem przełożeństwo, i na grzywny skazanym został.
Stracił dalej w tej zarazie siostrę i syna starszego, ciosy te jednak zniósł mężnie : gdy nakoniec jedyny syn, który pozostał, umarł, silił się wprawdzie stłumić niezmierność żalu który ponosił, i był przytomnym pogrzebowi; gdy jednak przyszło kłaść wieniec, jak był zwyczaj, na martwe ciało, zwyciężyło kunszt przyrodzenie, i rzewnie zapłakał.
Widząc się bezdzietnym, zyskał, mimo własne prawo swoje, pozwolenie, iżby płód z nieprawego łoża mógł urzędownie przyswoić, i za zgodą obywalelów syn jego takowy, domieszczony był do prawa obywatelstwa, a jako prawemu potomkowi i następcy nazwisko ojcowskie nosić dozwolono.
Pamięć zasług jego i prac dla dobra kraju zmiękczyła nakoniec zawziętość nieprzyjaciół. Przywrócono mu jednostajnemi głosy pierwszą władzę, i wezwany był do objęcia rządów państwa; ale nie długo korzystał z tych względów sprawiedliwych wdzięcznego przecież nakoniec ludu. Osłabiony zarazą powszechną, śmiertelnie zachorował. I w tym jednakże stanie, póki mu tylko sił stawało, dopełniał obowiązków swoich; lud zaś im bliższą przewidywał śmierć jego, tym bardziej czuł stratę takową; gromadząc się więc zewsząd około domu jego, dawał znaki żalu, tym prawdziwszego, im mniej już było przyczyny, ażeby zwierzchnie tylko miał to okazywać.
Przed samem skonaniem, gdy siedzący przy łóżku jego najznakomitsi obywatele rozmawiali, jak wiele ojczyznie usłużył, i wielkiemi dziełmi sławę swoję wzniósł; przerwał rozmowę i rzekł : « Dziwuję się, iż stąd mnie wielbicie, w czem i los mógł mieć część swoję, a o tem nie wspomnieliście, iż przez cały czas władzy, żaden obywatel z mojej przyczyny płaszcza żałobnego na siebie nie przywdział. »