Życia Zacnych Mężów z Plutarcha/Solon

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Solon
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


SOLON.

Ojciec Solona Exechestides nie był majętny, pochodziło zaś to z ludzkości wielkiej i umysłu zbyt powolnego; lecz urodzeniem i powinowactwem znakomity : był albowiem potomkiem ostatniego Aten króla, z matki zaś w powinowactwie blizkiem zostawał Pizystratowi, który zczasem najwyższą władzę w Atenach osiągnął. Z młodych lat wielką zaraz ku sobie przyjaźń powzięli, ta w dalszych czasiech mimo najprzeciwniejsze, co do spraw publicznych, obudwu zdania, utrzymywała się między nimi statecznie.
Po śmierci ojca, który, jako się wyżej namieniło, przez zbytnią dobroć i ludzkość majątek swój znacznie był nadwerężył, lubo chcieli mu dopomagać znajomi i krewni, byleby się zaraz wdał w interessa publiczne, tak jak czynili jego przodkowie; obrał jednak raczej kupiectwo, przenosząc zysk z przemysłu własnego i pracy, nad podlące wspaniały umysł, choć i swoich wsparcia i zapomożenia, z tej się krwi znając być zrodzonym, która dawać, nie brać była przywykła. Czyniąc krok takowy nie ubiegał się za bogactwem, ale sądząc potrzebnem dobre mienie, przedsięwziął uczciwemi sposoby dojść do takowego stanu, i stać się użytecznym ojczyznie. W owe czasy, jak twierdzi Hezyod, praca rąk, rzemiosła i kunszta nie czyniły podlącej różnicy między ludźmi : kupiectwo nadewszystko było poważane, jako rzecz kojarząca społeczeństwa ludzkie, i nadawająca tym, którzy się go imali, wiele potrzebnych wiadomości.
W młodszym wieku bawiąc się rymotworstwem pisał niekiedy dość wolnie; postrzegłszy zczasem, iż takowe wyrazy im wdzięczniejsze, tym bardziej młodzieży czytającej je, mogły być szkodliwemi, odmienił sposób pisania, i odtąd rytmy jego tchnęły obyczajnością i zagrzewaniem ku naukom i dziełom chwalebnym; nakoniec stosował je i do rzeczy publicznych, wyłuszczając tym kształtem sposób prawodawstwa. Mówią nawet, iż wszystkie prawa swoje postanowił był wierszami określić, ale do tego nie przyszło.
Gdy się wieść sławy, którą zyskał, coraz bardziej rozchodziła, i już zaczynał wchodzić do spraw publicznych, przybył do Aten Anacharsys Scyta, i wszedłszy w dóm jego rzekł : « Dla tego Solonie, przybyłem do
« Aten, abym z tobą przyjaźń zawarł. Lepiej, rzekł
« Solon, nie ruszając się od siebie, zyskać przyja-
« cioł; — Gdy więc jesteś u siebie, odpowiedział wręcz
« Scyta, według własnego twojego zdania zyskajże mnie
« przyjaciela. » Zagadniony dowcipnie przyjął go w dóm, i w ścisłej odtąd żyli przyjaźni. Bawił się przez niejaki czas w Atenach Anacharsys, a widząc iż się Solon prawodawstwem i rządy rzeczypospolitej zatrudnia, rzekł mu razu jednego : « Wszystkie te prawa i
« ustanowienia, podobne są do pajęczyny : słabych
« utrzyma, ale ją mocni przedrą. » Na to odpowiedział Solon :
« Ludzie pospolicie utrzymują zawarte między
« sobą, jakiegokolwiek bądź rodzaju ustanowienia i
« przyrzeczenia, gdy ich złamanie zysku im nie przy-
« nosi, owszem o szkodę przyprawić może; ja mniemam :
« iż się i z prawami mojemi podobnie stanie, które tak
« są stosowne ku dobru obywatelów, iż pożyteczniej im
« będzie zachować je, niżli przestąpić i złamać. » Pokazał jednak w czasie skutek, iż się był Solon w mniemaniu zawiódł, a przyrównanie Anacharsysa widocznie potwierdził. Tenże będąc raz przytomnym zgromadzeniu ludu Ateńskiego, gdy się po skończonej obradzie wraz z Solonem do domu jego wracał, rzekł : « Wydziwić
« się temu nie mogę, gdy widzę, iż po to się schodzicie
« razem, aby mądrzy istotę rzeczy wyłuszczali, a głupi
« czynili to, co się im podoba. » Udał się potem Solon do Miletu, chcąc odwiedzić sławnego Talesa, którego w pierwszej liczbie między zawołanymi wieku owego mędrcami kładziono. W rozmowie z nim wyraził zadziwienie nad tem, iż żył w stanie bezżennym. Nic na to nie rzekł Tales, ale zmówił się z jednym przychodniem, który gdy on rozmawiał z Solonem, w dni kilka potem wszedł do niego powiadając, iż z Aten powraca. Cóż tam słychać, pytał się Solon? To tylko wiem, rzekł przychodzień, iż całe miasto było w narzekaniu i żałobie z przyczyny śmierci syna jednego z najpierwszych tamtejszych obywatelów. Jak się zwał, pytał Solon? Wiedziałem, rzekł przychodzień, ale sobie nie przypominam nazwiska. Czy nie był, rzekł zmięszany badacz, syn niejakiego Solona. Tak jest, odpowiedział. Gdy więc rzewliwie płakać począł; « Nie
« troszcz się rzekł Tales, to bajka z namowy, a tobie
« odpowiedź, dla czego ja żony nie mam. » Od Hermippa ta powieść wyszła, zdaje się jednak, iż takowy sposób myślenia, z jakim się Tales wydał, mniej baczny. Gdyby albowiem dla bojaźni straty nic czynić nie należało, co stracie podległe, trzebaby się wszystkiego zrzec, co tylko jest słodyczą, lub zaszczytem naszego życia. Nie trzeba dla tego obierać ubóztwa, iż bogactwa utracić można, ani przywdziać na się nieczułość, aby się od żalu zachować, ale przez rozum i uwagę uzbroić się zawczasu przeciw wszelkim przygodom, które się nadarzyć mogą.
Wojna, którą byli wiedli od dawnych czasów Ateńczycy z Megarensami, o dzierżenie wyspy Salaminy, tak się im była sprzykrzyła, iż prawo ustanowili zakazujące jej wznowienia pod karą śmierci. Nie mógł znieść takowej obelgi Solon czuły o honor kraju swego : użył więc podstępu, i udając iż rozum stracił, przybrany w wieńce wśród ludu gdy wszedł, śpiewał złożoną od siebie pieśń, wzbudzającą do odzyskania Salaminy i straconego ojczyźnie zaszczytu. Lud to słysząc zapalił się ku chwalebnemu dziełu, a Solon odmieniwszy postać, wodzem wyprawy ogłoszony, i honor i dawne dzierżenie ojczyźnie przywrócił.
Wyprawa ta i jej pomyślny skutek wielką mu u współobywatelów sprawiły wziętość; powiększyła się ta jeszcze bardziej, gdy dzielnością wymowy nakłonił lud do wypowiedzenia wojny Cyrreńczykom, za to : iż byli świątnicę Delfów gwałtownie i świętokradzko naszli, i z bogactw tam od wieków złożonych złupili.
Wszczęły się były kłótnie i spory między obywatelami. Mieszkańcy górzystych części kraju pragnęli, aby lud sam tylko rządził : ci co w nizinach osiedli, chcieli do rządu mieć niektórych wybranych z ludu : nadmorscy pośrednictwo między temi żądaniami niejakie trzymając, ugodzić je usiłowali takowym sposobem, iżby to jak najzdatniej ku dobru powszechnemu służyć mogło. Przyczyniała sporów zwyczajna nienawiść ubogich ku majętnym, zgoła rzeczy były w ostatniem zamieszaniu i stanie gwałtownym. Ten tylko sposób zdawał się być przyzwoitym ku zabieżeniu złym skutkom, iżby wszystko w ręce jednej osoby ku ostatecznemu rzeczy ukończeniu oddać. Przyciśniona i zgnębiona prawie lichwiarstwem i nieludzkością możniejszych, nierównie większa liczba obywateli, zgromadziła się ku społecznemu naradzeniu i obmyśleniu ratunku; a chcąc zrzucić z siebie nieznośne dotąd wytrzymane jarzmo, postanowili na czele swojem stawiać takiego, któryby ich wsparciem upoważniony, los dłużnych polepszył, nowy gruntów podział wymógł, i rząd dawny, jako niedogodny i uciążliwy, odmienił. W takowym razie udali się do Solona, przeświadczonemi będąc, iż u żadnej ze stron nie był w podejrzeniu; nie przyłożył się był albowiem w niczem do nieludzkości majętnych względem ubogich, tych zaś w buncie nie wspierał.
Nie zaraz dał się nakłonić do przyjęcia na siebie tego ciężaru; obawiał się albowiem i nie bez przyczyny, tak chciwości majętnych, jak i zuchwalstwa ubogich, przyjął nakoniec urząd Archonta po Filombrocie, a z nim władzę najwyższą i prawodawczą. Wielu było takowych, którzy w obojętności zostali, ci pragnęli aby najwyższa władza była dożywotnia, dla tym skuteczniejszego zabieżenia sporom; skłaniali się więc do tego, aby Solon takowej władzy był posiadaczem : ale on się temu statecznie sprzeciwił, a nie korzystając z pory, w której mógłby był zostać królem, miał to sobie za najwyższy stopień sławy, iż ofiarowanej korony nie przyjmując, wolność nieskażoną ojczyznie swojej zachował.
Choć więc, ani król, ani dzierżyciel władzy dożywotniej, niemniej jednak był czułym i śmiałym w sprawowaniu interesów publicznych; nie znał bojaźni, ani podłości, ani się dał uwieść tym powabom lub wstrętom, które niekiedy sprzeciwiają się zadośćczynieniu obowiązkom. Były niektóre takowe okoliczności, gdzie ulegać im zdał się, ale to jedynie czynił przez roztropność; jakoż gdy jednego razu był zapytanym, czyli prawa, które nadał Ateńczykom, były doskonałe? « Takie są (rzekł) jakie znieść mogli. »
Pierwszy wyrok jego zniósł wszystkie długi, i był zle przyjętym. Obraził bogatych, bo na nim tracili, nie dogodził ubogim bo pragnęli przy nim rozmiaru i podziału ziemi tak, jak był Likurg w Sparcie uczynił. Z czasem poznali wszyscy, iż był użytecznym; i jeszcze więcej, niżli miał przedtem, nadali władzy Solonowi; mógł więc, kiedy chciał, lud zgromadzić, rozdawał urzędy i prawa mocen był stanowić nowe, dawne utwierdzać, lub znosić, co też uczynił z Drakonowemi, których dotąd w Atenach używano, a były tak dzikie i okrutne, iż mówiono, że je krwią pisał.
Każdego z obywatelów majątek oszacować nakazał, a gdy się to stało, celniejsze urzędy oddal w ręce majętniejszych, aby z własnego byli w odpowiedzi : inne nie wyciągające obrachowania każdy piastować mógł. Ci których intrata dochodziła wartości pięćset miar zboża, byli w rodzaju pierwszym, w drugim ci, co trzysta mieli miar, w trzecim co dwieście. Reszta i najemnicy nie mogli urzędów piastować, ale wchodzili do obrad i sądów; na czem cały rząd państwa każdego zawisł.
Chcąc wesprzeć ubogich, nakazał, a raczej zalecił, aby wolno każdemu było brać obronę uciemiężonego, i tak ktokolwiek obrażonym, lub ukrzywdzonym od innego współobywatela zostawał, znachodził łatwą obronę. Tak zaś tę wspólną uprzejmość istotnie potrzebną w dobrze rządzonem państwie być uznawał, iż zapytany jednego razu : któraby mu się społeczność zdawała najszczęśliwsza? Odpowiedział : « Ta, w której jednego
« krzywda wszystkich obraża. »
Trybunał sławny Areopagu jemu winien ustanowienie swoje. Składał się z tych obywatelów, którzy w przód byli Archontami, i sam nieinaczej weń wszedł, tylko przeto, iż już był ten urząd sprawował. Postrzegając, iż zniesienie długów wiodło lud ku zuchwałości, ażeby ją poskromił, ustanowił radę drugą złożoną ze czterechset osób, biorąc po sto z każdego pokolenia. Do niej się we wszystkich sprawach udawać trzeba było, nim miały być ludowi zgromadzonemu pod sąd podane. Tym więc sposobem cokolwiek przed lud iść miało, wprzód było przez owę radę roztrząsane.
Areopag, jako najwyższa i udzielna władza, miał poruczone sobie sprawowanie rządów i baczność na to, jeźli prawa zachowywano; których on był strażnikiem. Na tych dwóch zgromadzeniach radnych, jakby na dwóch gruntownych podwalinach zasadził stałość budowli rządnej, i trwałą, jak mniemał szczęśliwości rękojmią.
Szczególniejsze, nie mniej jednak baczne było to Solona ustanowienie, gdy w czasie rozruchów i buntu, obojętność potępiał, i od czci odsądzać kazał tych, którzyby wówczas do żadnej się strony nie skłonili. Nie chciał tego przezorny prawodawca, iżby kto był zbyt zalęknionym, lub wcale nieczułym wśród klęski powszechnej, i sam tylko wtenczas o sobie myślał, gdy rzecz powszechna w niebezpieczeństwie. Przesadzona roztropność nie zdawała mu się być cnotą, a ulęknienie niegodne myśli swobodnego człowieka. Każdy więc obywatel w takowym przypadku powinien był iść za tą stroną, którą przeświadczeniem swojem za sprawiedliwszą osądził.
Twierdzą niektórzy, a to na fundamencie wyrazów samegoż Solona, iż ustanowienie Areopagu za czasów jeszcze Drakona, albo i przed nim być miało : cóżkolwiek bądź, jemu go przypisują, czyli go pierwszy utworzył, czyli wydoskonalił dawniejsze względem niego przepisy, czyli też zaniedbane czasu dawnością na nowo ułożył i wskrzesił.
Nie chcąc aby małżeństwa były handlem, zakazał dawania posagów obywatelom po córkach swoich; żadna więcej z domu rodzicielskiego brać nie mogła nad trzy odzieże, i niektóre jeszcze inne potrzebne domowe sprzęty. Stąd pochodziło, iż nie szukając zysku, każdy taką sobie towarzyszkę dobierał, któraby mu najdogodniejszą była, a zatem dobrze sprzężone stadła znosiły wspólnie i z chęcią wszystkie przykrości, które każdy stan, choć i w najlepszem wybraniu za sobą wiedzie.
Zakazał zle mówić o umarłych, mieniąc je być rzeczą świętą; zatem świętokradztwem sądził uwłoczenie ich sławie, a zaś niegodną rzeczą dosięgać zemsty po zgonie nieprzyjaciela. Prawa polityka zabiegać, ile możności powinna, zbył trwałym nienawiściom, ile że przez nie największa się szkoda krajowi dzieje.
Było także prawo od niego ustanowione i kara wyznaczona na tych. którzyby się dopuścili wyrazów nieprzystojnych w świątnicach, izbach sądowych, teatrach, zgoła na każdem miejscu publicznem, gdzie się obywatele zgromadzać zwykli; miał albowiem takowych za zbyt uwiedzionych, a zatem upodlonych namiętnością, którychby wzgląd przynajmniej miejsc takowych, a razem wstyd w zapędzie utrzymać nie mógł kio więc przeciw temu praw u przestąpił, powinien był winę opłacić pewną kwotą pieniężną : z niej trzy części szły obrażonemu, czwarta do skarbu krajowego.
Dawniej nie godziło się w Atenach testamentem rozrządzać pozostałym majątkiem, szły więc wrodzonym spadkiem według stopni pokrewieństwa. Zatrzymał dawne prawo, ale tylko względem własnych dzieci : nie mający ich, miał moc dawać, komu chciał, po śmierci swojej to, co zostawiał. Określił jednak w szczególności takowe datki; sąd wprzód roztrząsał i uznawał, czyli były dobrowolne, czy nie podstępne, czyli w przytomnym umyśle, zgoła czyli miały to w sobie, co do istoty rzetelnego daru ze wszech miar należy.
Mając wzgląd na przystojność i skromność, która płeć niewieścią najwięcej zdobi, zakazał, gdy z miasta wyjeżdżały, brać z sobą wiele rzeczy, któreby i zatrudniały i kosztowną czyniły podróż. Zabronił podczas pogrzebów, jak dotąd były zwykły czynić, okazywań mniej skromnych żalu przez okropne krzyczenia, drapania twarzy, targania włosów, zgoła tego, coby oczy patrzących obrażać mogło. Że dawniej kładły w grób mężowski ozdobne szaty swoje i wszystkie sprzęty najkosztowniejsze, zabronił im tego zbytku, nieprzynoszącego zmarłemu ulgi, a żyjącym czyniącego szkodę. Czas żałoby skrócił, i jaka miała być w każdym rodzaju pokrewieństwa, oznaczył.
Był osobny Solona przepis, nakazujący surowie, iżby żadna niewiasta jechać nie ważyła się nocą w pojeździe bez światła, któreby ją poprzedzało.
Chcąc zapobieżeć rozpuście, uwolnił dzieci z nieprawego łoża spłodzone, od obowiązku wspomagania i żywienia rodziców, takową zaś przyczynę surowości dawało prawo : « Kto nieczuły na święte związki małżeń-
« stwa, udaje się do niewiasty dla dogodzenia żądzy
« swojej, odniosł zysk, którego pragnął, innych spo-
« dziewać się niegodzien. »
» Że się coraz bardziej zaludniało miasto Ateny, widząc iż ziemia krajowa mniej użyczyć do handlu mogła, nie będąc urodzajną, starał się ile możności przychęcać i sposobić lud do rzemiosł i kunsztów, żeby się tym sposobem i wyżywić mogli, i coraz bardziej zapomodz. Wielkie przeto nadał rzemieślnikom przywileje i wolności : zyskały więc Ateny nie tylko wielką korzyść, ale i przeważność zczasem nad wszystkie inne Grecyi narody, stawszy się źródłem najwyborniejszych dzieł malarstwa, snycerstwa, architektury, zgoła wszystkich kunsztów, tak co do potrzeby, jako i zbytku.
Ziemia krainy Attyckiej po większej części górna i skalista, w równinach zaś kamienie i opoki nie dozwalały robić studzien : że więc na nich brakło, przykazał pilnie tam je kopać, gdzieby tylko wodę znaleźć można. Ażeby zaś mocniej potrzebę taką dał do uczucia, wymierzył każdej już wydobytej studni granicę, z której okręgu mogliby mieszkańcy w niej czerpać; woleli albowiem dawniejsi dalej iść, niż u siebie wyszukiwać. Jakoż tym sposobem wiele napotem i źródeł i wód w ziemi bieżących odkryto, a ten wynalazek i wyżywieniu i coraz większemu zaludnieniu kraju posłużył.
Rozciągała się przezorność Solona do rzeczy niby z pozoru małych, istotnych jednak w powszechności. Drzew rodzajnych sadzenie jak miało się czynić, dostatecznie to w prawach swoich opisał. Od sąsiedzkiego sadu najbliżej o pięć stop Attyckich sadzić było można drzewo owocowe; figowe zaś lub oliwne, których korzenie szerzą się, oddalone miało być na dziewięć stóp. Pasieki o trzysta kroków najmniej jedna od drugiej, stać miały.
Za szkodę bydlęcia pan był w odpowiedzi; pies który ukąsił, obrażonemu oddanym być był powinien.
Kto w Atenach osiadać chciał, nie miał być przyjętym, jeźli blizkich krewnych u siebie zostawiał. Rozumiano zrazu, iż takowe prawo odstręczy cudzoziemców; czas pokazał, iż najwięcej służyło ku nowym osadom. Szli albowiem z licznemi pokoleniami sąsiedzi do Aten, w których za wzniesieniem rzemiosł i handlu, znajdowali wyżywienia łatwość, sposoby wzmożenia się dogodniejsze i pewniejsze, niż w kraju który opuszczali.
Wiele innych rzeczy stosownych do sytuacyi kraju, ziemi, do sposobności mieszkańców prawodawstwo Solona zawierało; te gdy razem zebrał, obowiązał współobywatelów, ażeby ich utrzymanie na sto lat zaprzysięgli. Uczynili to z największemi uroczystościami i równym zwierzchniej okazałości zapałem; on zaś raz je obwieściwszy, aby uniknął zgrai cisnących się do siebie, jednych aby objaśniał, co ustanowił : drugich ażeby zmniejszał, lub przyczyniał, co raz było ustanowione; wybrał się z Aten, i na lat dziesięć niebytność swoję zapowiedział.
Udał się naprzód morzem do Egiptu, gdzie przez czas niejaki z tamtejszemi mędrcami obcował, jako twierdzi Platon, i od nich się dowiedziało wyspie Atlantycznej, o której wieść w pismach swoich zostawił. Odwiedził potem wyspę Cypryjską, gdzie go przyjął wdzięcznie, i podejmował u siebie przez czas niejaki jeden z królów tamtejszych, i na jego pamiątkę miasto, które wówczas budował, Solonią nazwał.
Gdy przybył do Sardów miasta stołecznego Lidyi, Krezus król tamtejszy, monarcha bogactwy znamienity, przyjął go z wielką czcią, i ażeby mu dał poznać wspaniałość i dostatki, któremi wszystkich innych przewyższał, kazał mu okazywać skarby, w osobnych gmachach złożone. Gdy już był wszystkie oglądał, pytał go Krezus, czyli znał kogo któryby szczęśliwszym był od niego : « Znałem, rzekł Solon, i tym był niejaki obywatel w
« Atenach, zwany Tellus; cnotliwe on życie wiódł, po-
« dobne sobie dzieci zostawił, potrzeby żadnej nie znał,
« życie nakoniec za ojczyznę położył. A po nim, rzekł
« zdziwiony Krezus, kogobyś najszczęśliwszym osądził?
« Znałem, rzekł Solon, dwóch braci, nazwiska ich były
« Kleobis i Biton; ci przykładem byli dla wszystkich
« braterskiej zobopólnej miłości : matkę zaś własną tak
« kochali, iż gdy raz miała czynić ofiarę na cześć Ju-
« nony, a koni na pogotowiu do powozu nie było, sami
« się wprzęgli, i zaciągnęli ją do miejsca ofiary; a gdy ta
« prosiła bogów o nagrodę tak rzadkiej cnoty, obadwa
« przeszli z tego życia po nagrodę. » Rozgniewany takowemi odpowiedziami Krezus, przyzwyczajony do pochlebstwa, rzekł z zapalczywością : « A mnie ty nie masz za szczęśliwego? Królu Lidyi, rzeki na to Solon,
« nam Grekom wszystko w mierności bogowie nadali :
« sposób myślenia i czucia naszego prosty jest i pospo-
« lity, zastanowia się zaś bardziej nad rzeczy nietrwa-
« łością, niż ich pozorem i blaskiem; nie pozwala więc
« wynosić się z tego co mamy, ani się zadziwiać nad
« tem, co lubo w drugich świetną się wydaje być rzeczą,
« jest jednak przemijającą i czczą w istocie. Przyszłość
« zbiorem jest zdarzeń nieprzewidzianych. Ten więc
« zdaje się nam być szczęśliwym, któremu wyrok przędli
« wieczny do zgonu życia, dobre powodzenie zdarzył,
« ten zaś co żyje, płynie w słabej łódce wśród skał na
« morzu burzliwem, zawsze trwożny, czy lądu dojdzie. »
Słowa te przeraziły Krezusa i zasmuciły, ale się w chlubnej dumie swojej jednakowo nie poprawił.
Właśnie wówczas gdy był w Sardach Solon, znajdował się tamże Ezop : gdy się z sobą zeszli, a Solon mu powtórzył, co był Krezusowi powiedział, rzeki Ezop: « Z królmi albo nie potrzeba obcować, albo obcując do-
« gadzać im. » Mów tak raczej, odpowiedział Solon :
« albo z królami nie przestawać, albo przestając siebie nie
« podlić, a ich nie psuć. » Że Solon nie umiał być dworakiem, doznał skutków cnotliwej szczerości, którą dworacy, jeżeli nie i głupstwem, to niezgrabnością nazywają. Wzgardził nim Krezus i przestał obcować, on też w dalszą się podróż zapuścił, pókiby czas nie upłynął powrotu do ojczyzny.
Nastała wkrótce potem wyprawa Cyrusa zwycięzcy i królów Babilonu, przeciw tamtejszym narodom. Krezus zwyciężony w niewolą się dostał, a gdy po wzięciu stolicy miał być na stosie spalonym, już przywiedziony na plac przypomniał sobie owę rozmowę przychodnia, którym wzgardził, i natychmiast już na stosie osadzony zawołał wielkim głosem: « O Solonie! Solonie! Solonie! » Słysząc to Cyrus kazał go spytać, coby to było za bóztwo ten Solon, którego on pomocy wzywał? « Człowiekto
« był i mędrzec grecki odpowiedział pytającym Kre-
« zus; Widział moje skarby, świadkiem był mocy i
« wspaniałości : nie wielbił mnie przeto, ani nad innych
« ludzi wynosił, ale kazał mi się oglądać na koniec życia
« mojego, w którym widzę teraz, jak czcze i nietrwałe
« było to wszystko, na czem ja moję szczęśliwość zasa-
« dzałem. » Zastanowił się nad takową odpowiedzią Cyrus; a czując prawdę zdania Solonowego, więźnia natychmiast życiem i wolnością darował, i do śmierci potem przy sobie z wszelką czcią utrzymywał. Stało się więc, iż Solon jednem słowem zachował Krezusa przy życiu, Cyrusa przy cnocie.
W czasie oddalenia Solona z Aten, lud na części był podzielony. Mieszkańcy nizin mieli przywódcę Likurga; Megakles był na czele nadbrzeżnych; ci co na górach mieszkali, udali się do Pizystrata. Miasto samo zachowywało poniekąd zaprzysięgłe Solona ustawy, pragnęli jednak obywatele odmiany, jeżeli nie z innych przyczyn, dla tej przynajmniej, iż stąd zysków jakowych dla siebie upatrywali.
W tym stanie zastał Ateny Solon, gdy się z dziesięcioletniej podróży swojej wrócił. Lubo z wielką czcią i okazaniem radości był przyjęty, że jednak dla sędziwego i wieku nie mógł tak dzielnie i skrzętnie w rzeczy wchodzić, jak przedtem, starał się przynajmniej łagodnością i pełnemi słodyczy rozmowami uśmierzać rozróżnionych między sobą hersztów osobliwiej zaś Pizystrata : który że był obyczajów skromnych, przystępny, dobroczynny i uprzejmy dla wszystkich, a przynajmniej umiał może kształtnie udawać to, czego w istocie nie miał; do niego więc, ile dawniej sprzyjaźnionego i powinowatego, udawał się Solon. Jakoż zdał mu się najłatwiejszym do pozyskania, a zatem naprowadzenia na dobrą drogę. Poznał jednak wkrótce z niezmierną boleścią kunszt chytry, i tym bardziej grożący zgubą ojczyznie, iż Pizystrat zupełnie już był lud zniewolił ku sobie, dążąc do tego celu, aby władzę najwyższą posiadł. Lubo więc już o tem był wewnętrznie przeświadczony Solon, nie widząc jednak sposobu gwałtownie się oprzeć, zwyciężył swój wstręt miłością ojczyzny, i starał się w obcowaniu z Pizystratem przynajmniej uwagami, ile możności, łagodzić umysł panowania żądzą zapalony; jakoż sam o nim twierdził, iż gdyby można było wykorzenić z umysłu jego niezmierną chęć wywyższenia, nie byłoby cnotliwszego nadeń w Atenach obywatela.
Co był przewidział, a już zabiedz temu nie zdołał Solon, stało się. Objął najwyższą władzę w Atenach Pizystrat; ale Solon i w tej jeszcze okoliczności orzeźwił zgrzybiałość swoję, i stanąwszy na czele ludu spodlonego, wyrzucał zdrajcy ojczyzny, podstęp i szkaradność uczynku w osiągnieniu najwyższej dostojności, obywatelom nikczemność w przyjęciu zelżywego jarzma po użyciu wolności. Wówczas gdy mu przekładano niepodobieństwo odzyskania swobody przeszłej, rzekł owe pamiętne słowa : « Przedtem kiedy się tworzyła, łatwiej
« było zgnębić tyranią, teraz gdy się wkorzeniła, chwa
« lebniej. » Nakoniec widząc, iż daremne były starania i usilności, wyrzucił broń na ulicę mówiąc : « Broniłem prawa i ojczyzny, póki mogłem, » i w domu się zamknął.
W uciszeniu więc siedząc i ubolewając nad stratą powszechną, trawił czas zwykłym sposobem na rozmyślaniu i mądrych rozmowach z przyjaciółmi, którzy uczęszczali do domu jego. Ci widząc, iż zapalczywością swoją może więcej jeszcze w tym stanie, w którym były rzeczy, zaszkodzić, niż pomódz, odradzali mu powstawać tak żwawo naprzeciw tyranowi : a ten przebiegły w kunszcie swoim, a może też i w gruncie duszy cnoty szacownik, tak go umiał łagodnością swoją i czcią, którą mu w każdej okoliczności wyrządzał, użyć, iż mniej potem od niego stronił. Widząc zaś iż w wielu okolicznościach chętnie na jego radach przestawał, i miał to sobie nawet za chlubę, dawał mu je w tem wszystkiem, cokolwiek być sądził z pożytkiem kraju i współobywatelów w szczególności. Pizystrat ze swojej strony sowicie mu tę względem siebie uczynność nagradzał, a wszystkie jego ustawy, które się tylko tyranji nie sprzeciwiały, zachował, i wszelkiego przykładał starania, aby jak najściślej od obywatelÓw wykonywane były; ażeby nawet sam z siebie dał innym przykład posłuszeństwa prawu, będąc powołanym o zabójstwo, lubo mógł wzgardzić, ile potwarczym zarzutem, osobiście stanął przed sądem Areopagu, gotów dać z siebie sprawę, ale oskarżyciel dobrowolnie zrzekł się tego, co mu był zadał.
Zaczął był w spoczynku Solon pisać historyą wyspy Atlantycznej, z tych powieści, które był w Egipcie powziął, ale dzieło niedokończone zostawił.
O czasie śmierci jego, i jak wiele lat żył, wiadomości dokładnej nie masz; to tylko w powszechności pisarze wieków dawnych namieniają, iż w zgrzybiałej starości życia dokonał.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.