Achilleis/Scena IV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Achilleis |
Podtytuł | Sceny dramatyczne |
Wydawca | nakładem autora |
Data wyd. | 1903 |
Druk | Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
W NAMIOCIE ACHILLESA.
HIPODAMIA
Przez to ciebie lubiłam, żeś ty miał mnie za co (nuci)
miałam ci ja dwór i dom, (płacze)
(nagle urywa) Patrzysz, czy po mnie idą? PATROKLOS
Ty się chcesz zabić? HIPODAMIA
Nie mówiłam tego. PATROKLOS
Cóżeś się odgrażała? HIPODAMIA
Zabiję tamtego. PATROKLOS
To pomyśl o tem, by nóż nie był tępy. HIPODAMIA
Dzieciaku. PATROKLOS
Jak cię goźdźmi wywleką na puszczę HIPODAMIA
Wyjdę pojrzeć, czy idą...? PATROKLOS
Czekaj tu. HIPODAMIA
Pies, — zginie! ACHILLES
(wchodzi)
HIPODAMIA
(rzuca się ku niemu)
ACHILLES
Nie nudź mię! HIPODAMIA
(oddala się w bok)
PATROKLOS
(podchodzi ku Achillesowi)
ACHILLES
Daj mi pokój. (nagle zwrócił się ku Hipodamii)
Odejdź precz, — pieścidło. HIPODAMIA
Nie kłam! ACHILLES
Milcz! HIPODAMIA
Rozumiem. ACHILLES
Mścij się, — niewolną jesteś, — dzisiaj cię oddaję. HIPODAMIA
Nie pójdę ani krokiem ztąd, nie pójdę krokiem. ACHILLES
Wypędzam cię, — służebni ciebie odprowadzą. HIPODAMIA
Czy to o mnie królowie na sejmie tym radzą? ACHILLES
Zostaw mnie moje myśli, — caleś mną odwładła. HIPODAMIA
Czy on ładny? PATROKLOS
(wybucha śmiechem)
HIPODAMIA
(usiłuje śmiech pokryć)
ACHILLES
(patrzy na nią) HIPODAMIA
Pójdę. — Jutro obaczysz kto jestem, ktom była; ACHILLES
Co? Ty byś pogardziła? Marna niewolnica. HIPODAMIA
Kochanka Achillesa! Wstyd bije mi w lica. ACHILLES
Ruszaj sobie. HIPODAMIA
Oto wiedz, że ja miłość ślubowałam tobie. (rzuca nóż na ziemię)
zamorduję. PATROKLOS
(zasuwając zasłony namiotu)
Już idą. HIPODAMIA
(biegnie ku drzwiom)
ACHILLES
(uśmiechnął się)
Zapominasz noża. HIPODAMIA
(Podnosi nóż i chowa a patrzy w twarz Achillesowi)
WYSŁANNICY
(wchodzą) (przystają w milczeniu u skraju namiotu) HIPODAMIA
(owija się cała zasłoną, że głowę i twarz kryje i wychodzi)
WYSŁANNICY
(idą za nią)
ACHILLES
(nie poruszony)
TERSYTES
(wchodzi)
O najmożniejszy królu świata, o człowieku, ACHILLES
Psie, co szczekasz? TERSYTES
O łaj mnie; krzycz, co zechcesz, ty podobny Bogu; PATROKLOS
Wynoś się. TERSYTES
(do Patroklosa)
Czy ty chłopcze umiesz to ocenić, (do Achillesa)
Myśl tę samą miałem, ACHILLES
(do Patroklosa)
Wyrzuć tego szpiega. TERSYTES
Mówię to, że Atrydzi są łotrzy, bezczelni oszuści. PATROKLOS
(puszcza go)
TERSYTES
(szeptem)
Powtórzę to, coś mówił, synowi Pryama: ACHILLES
To jako? TERSYTES
Otworzy się brama (klęka przed Achillesem)
ACHILLES
Precz stąd niewolniku. (kopie go nogą)
TERSYTES
Krzyczysz, wielki Pelido? — Poprzestań na krzyku. ACHILLES
Wrócisz, — jak psa cię każę powiesić pod bramą. TERSYTES
(wyszedł)
ODYS
(wchodzi)
ACHILLES
(legł na skórach i nie zwraca się ku Odysowi)
PATROKLOS
(legł w innym kącie namiotu)
ODYS
(ku Achillesowi)
Byłeś niczem, dziewką byłeś. Tyle byłeś wart, co dziewka rozrośnięta i głupia. (wyszedł) ACHILLES
(do Patroklosa)
Zobacz, czy odszedł? PATROKLOS
Cóż on cię obchodzi? ACHILLES
To jest ten człowiek, z którego oblicza (do Patroklosa)
Podaj orfejkę. PATROKLOS
(podaje mu lutnię)
ACHILLES
(porusza stróny)
Nie. Dźwięk strón mię drażni. (lutnię położył)
Tylu już ludzi zwodziło mię co dnia. PATROKLOS
Od ciebie się nauczyłem wiązać zbroje. ACHILLES
Oni może będą tobie mówić,
|