Achilleis/Scena XXIII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Achilleis |
Podtytuł | Sceny dramatyczne |
Wydawca | nakładem autora |
Data wyd. | 1903 |
Druk | Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
W NAMIOCIE ACHILLESA.
PRIAM
(u stóp Achillesa)
ACHILLES
Gdyby na chwilę przedemną tu ożył, PRIAM
Gdybyś na chwilę wskrzesić go był zdolny, ACHILLES
O władztwo się nie kuszę, nie głoszę się Bogiem. PRIAM
Więc uznaj we mnie ojca, co kląkł przed twym progiem. ACHILLES
Jesteś ojcem człowieka, co zabił mi brata. PRIAM
Przed tobą gnę kolana, jak przed władcą świata. ACHILLES
Chcesz ocalić od hańby syna. PRIAM
A z nim ciebie. ACHILLES
Coś rzekł? PRIAM
Hektora sromem hańbisz siebie. ACHILLES
Dam mu ją na stosie. PRIAM
Tak-że okrutne chcesz mieć bawisko w tym losie, ACHILLES
Jako psa włóczyłem. PRIAM
Na mękę moich oczu sam z wieżyc patrzyłem. ACHILLES
Niestety zbyt łatwo. PRIAM
Przychodzę mego syna łzami memi kupić. ACHILLES
Zabieraj twego trupa i idź precz nędzarzu! PRIAM
Oddałeś!!! — — O ty wielki. O wielki, szlachetny. (ujmuje za rękę Achillesa i całuje)
ACHILLES
Ach... starcze. — Całuje. PRIAM
Budujesz jego sławę, któryś zabił wczora. ACHILLES
Puść mi rękę, — ze wstydu krew bije do czoła. PRIAM
Pójdziesz drogą, na którą Hektor cię mój woła! ACHILLES
(rozchyla szeroko płócien namiotu)
(woła do swoich) Niechaj mu dadzą ciało! — Królowi Iljonu (do Priama)
Idź precz. PRIAM
Godnyś tronu. (patrzy chwilę na Achillesa) (wychodzi) LUD
(zebrany przed namiotem)
(bije pokłony Priamowi) ACHILLES
Niemam przyjaciół już i nie mam wrogów. LUD
(zebrany przed namiotem rozstępuje się)
ATRYDZI
(wchodzą)
MENELAOS
Król królów cię odwiedza. (wskazuje Agamemnona)
ACHILLES
(niepatrząc)
Przyszedłeś Atrydo. AGAMEMNON
Przyszedłem — a po za mną inne króle idą, ACHILLES
Zapóźno. (wchodzą wodzowie i rycerze mnodzy)
MENELAOS
Chcesz mówić, że ci ulgę niesiemy napróżno, ACHILLES
Mógłbym się omylić. i ogień do lic wraca. — Wy jesteście mali. AGAMEMNON
Przyznaję, żem pobłądził; przebaczysz, mój drogi. ACHILLES
Wy przyjaciele moi — jedyne mnie wrogi. AGAMEMNON
Przecież z Troją nie pójdziesz, jeno pójdziesz z nami. ACHILLES
Zginę, — bywajcie zdrowri, — ostaniecie sami. MENELAOS
Pytałem się wróżbitów i znam wróżbę twoją. ACHILLES
A wiesz, jakie lekarstwa są, co rany goją WSZYSCY
(stoją nieporuszeni)
(przybywają coraz nowi rycerze) ACHILLES
Walczyć z nikim niebędę. — Krwi już tyle piłem. (pokazuje po za namiot)
Hej! — Tam stos przyjaciela zbudowan wysoko! SŁUDZY
(zaprzęgają konie)
ACHILLES
Usługę oddam druhowi ostatnią (wskazuje po nagromadzonych w namiocie przedmiotach)
Podzielcie się, jak wartość swoją każdy czuje. Mnie już tych rzeczy nie trza. Tęsknię za czemś w dali, (wóz zajeżdża)
Hej! Wóz po mnie zajeżdża, tam w piasek się ryje. AUTOMEDON
(gdy chce wstąpić na wóz, aby ujął lejce, jakaś siła nie da mu dostąpić)
(wybladły, wylękły przystępuje ku Achilesowi i całuje dłoń jego i uklęka...) ACHILLES
(zwraca się i postrzega na wozie:)
PALLAS
(w czarnej zbroi ze srebrną egidą, z zapuszczoną przyłbicą)
ACHILLES
O Pallas! O Bogini. Tyżeś przyszła ku mnie. (głaska konie)
Ksantus drży. Lot to będzie! jak lot Apollina. (wstępuje jedną nogą na wóz)
Żegnajcie! (wstąpił na wóz, wesoły)
Patrzę na was półbogiem z wysoka. PALLAS
(zacina konie lejcami)
(wóz rusza) WSZYSCY
(patrzą w przerażeniu, jak wóz pędzi; w szalonym biegu skręca kilka razy dokoła stosu i jak się rozbija).
|