[40]Sielanka siodma.
Alkon.
Starzec Alkon, ostatniej w leciech doźrzałości[1],
Już i wieku, i życia pełen do sytości,
Czekając tylko końca, kiedy śmierć zapadnie;
Bo kędy siły niemasz, tam i żyć nie snadnie.
Jedna mu tylko troska w myślach zostawała;
5
Bo starość, lub o insze rzeczy mało dbała,
O tym wszakże ma pieczą, kto po niej zostanie,
Komu do ręku przyjdzie jej sprzęt i zbieranie.
A miał dwu synow: jeden z drobnych lat wychodził,
Drugi się już do robot więtszych dobrze zgodził
[2];
10
[41]
Oba nie ożenieni. To starcowi tkwiało[3]
W myślach, a tym mu więtszą wątpliwość działało:
Że syn starszy tam nie chciał, gdzie mogł dostać żony,
U sąsiad nie chciał, ale chodził w obce strony.
A owszem tam zaważał
[4], gdzie zrzeczona
[5] była
15
Komu innszemu panna: lubo mu czyniła
Otuchę sama, lub sam chęcią się unosił.
Często go starzec słowy łagodnemi prosił.
Często fukał i gromił, często zdrowe rady
Dawał, i starożytne przytaczał przykłady:
20
Jako oczy łakome siła ludziom szkodzą.
Jako w ostatnie szwanki i zguby przywodzą;
I sromota w też szlady idzie, i niesława.
A kto w krygach ma[6] żądze, kto na swym przestawa,
Ten siła pięknych wczasow, siła bezpieczności
25
Zażyje, i wiek miły poda do starości[7].
I ty, synu, usłuchaj, daj pokoj cudzemu:
Nigdy ta rzecz na dobre nie wyszła żadnemu:
I boskim się to synom nie zwiozło: te kraje
Świadkiem tego: tu, kędy garb się ten wydaje
30
Jakoby ręką ludzką kopca sypanego,
Powiadają to być grob krola Apharego,
Ktory na tych tu włościach panował przed laty
Będąc i w ludzie możny, i w złoto bogaty.
Dwaj mu synowie w domu dorośli kwitnęli,
35
Idas i Linces; a ci zmowione już mieli
Za się dwie siestrze, cory Lewcyppa starego.
Szczęśliwy! by był ociec sam doczekał tego,
Ażby było wesele doszło i ślub święty;
Ale pierwej pod ziemię śmiercią Aphar wzięty,
40
[42]
Nim w domu swym niewestki nadobne oglądał.
Chociaj tego od bogow uprzejmie[8] pożądał.
Lecz zwłoka w ożenieniach zawsze szkodna była,
Tej pogrzeb i żałoba znowu przyczyniła;
A co starca, poki żył. wszyscy szanowali.
45
Gdy szczedł[9], na młode syny mniej się oglądali.
Więc szepty stąd i zowąd przyszły rozmaite.
Szepty, ktore panieńskie ucho niepokryte[10]
Naprzod przemogły, że się kajać poczynały;
Potym i do starszych głow jadem zaleciały.
50
Stąd ręki danie w niwecz, stąd słowa zmiatanie[11].
Stąd w pośmiech poszło onych młodzieńcow staranie.
Nakoniec mało baczni Tyndarowicowie,
Kastor. i drugi, co się Polidewkiem zowie,
Przypadli na cudzy targ i w dom przyjachali
55
Do Lewcyppa, a tam swych biesiad zażywali.
Przemawiając[12] do siebie inszym poślubione[13]
Oblubienice: a te nędznice zwiedzione
Dały się dobrowolnie unieść[14] mimo wolą
Ojcowską, bo białej płci jako raz swą wolą
60
Popuścisz, już się potym poważą wszystkiego;
Ani w nich wstydu najdziesz szczętu namniejszego.
Krzyknie sława, rzuci się co żywo w pogonią:
Oni dufając sobie, nic z drogi nie stronią.
Jeszcze na przepych
[15] w te tu kraje się puścili.
65
Chociaj w nich o potrzebie[16] jawnej pewni byli
Od synow Apharowych; bo i ci nie spali.[17]
Ale gwałtowi gwałtem także zabiegali.
Tu przy ojcowskim grobie tak szczęście zdarzyło,
[43]
Prawie w oczy się z sobą im zetknąć trafiło.
70
Skoczą do ciebie z wozow, broni w ręku mając:
Tuś mi, a tuś mi z obu stron pokrzykywając.
Wszakże nim do krwie przyszło, azaby się słowy
Zmiękczyć dali, wprzod Linces użył takiej mowy:
Panowie, co wam po tym? czemu unosicie
75
Cudze panny? czemu się gwałtem obchodzicie[18]?
Co po tych gołych mieczach? nam to poślubione
Wprzod żony, i przysięgą wielką przyrzeczone.
Nie przystojna zaprawdę lubo dla gładkości,
Lub dla posagu cudze przejmować miłości.
80
Wiemy, żeście i ojca złotem przekupili,
I te niebogi słowy pięknemi zmamili.
Kradzież to, nie małżeństwo, zdrada, nie wesele.
Aczem nie mowca, ale mowię to wam śmiele:
Nie ślacheckie to sprawy, rady to nie zdrowe
85
Brać dziewki, ktore męże mają już gotowe.
Szeroki świat, szeroka Sparta, wielkie włości
Alskie, Arkadzkie, siła w Argu osiadłości
I w Messanie, wiele miast w Achajskiej dziedzinie,
Wiele w drugiej pomorskiej Zyżywskiej krainie.
90
Wszędzie tam u rodzicow cnych cor liczby mnogie
Ani w urodę, ani w baczenie ubogie.
Wszędzie tam, kędykolwiek[19] żywie nie zachcecie,
Żon sobie podług myśli swojej dostaniecie.
Bo a kto wam nie rad da? kto pogardzi wami?
95
A rzekę, będą jeszcze kłaniać się z pannami;
Gdyż to wam Bog dał, że tu i starożytnością
Domu, i przechodzicie wszystkich majętnością.
Postąpcie przyjacielskie[20] z nami: co jest nasze,
[44]
Niech naszym będzie; a my na potrzebę waszę,
100
Gdziekolwiek rozkażecie. wszędzie pojedziemy,
I swatswa i wesela spolnie pomożemy.
To, i co więcej mowił; ale na wiatr słowa
Leciały, i nic wdzięku nie odniosła mowa,
Bo oni przy uporze swoim mocno stali.
105
A gdy się już tak użyć[21] rozumem nie dali,
Nawet rzecze: Prze Boga! dajcie się hamować;
Winniśmy się z obu stron inaczej szanować.
Bo i ojcowie naszy bracia sobie byli.
Lecz jesliście się już tak na to usadzili.
110
Aby się to krwią między nami rostrzygnęło.[22]
A serce wasze zgoła wojny zapragnęło,
Puśćmy to w krotką[23]; niechaj Idas, moj rodzony,
Da pokoj bitwie, także Polluks z drugiej strony.
A my, jako to młodszy, ty swoją osobą,
115
Ja także swoją, sama dwa uczyńmy z sobą.
A lubo Bog obiecał śmierć mnie. lub tobie,
Lubo obiema, dosyć na jednej żałobie
W jednym domu; ostatnie[24] nie osierocajmy
Rodow naszych, i płaczu w nich nie przyczyniajmy.
120
Ci, co żywi zostaną, niech za żony mają
Te panny, i rodzinę miłą ucieszają[25]
Raczej, niżby martwymi mieli leżeć w ziemi;
Wielki swar trzeba gasić szkodami małemi.
To rzekł, a mowom jego bogowie nie dali
125
Iść w niwecz; wnetże starszy bracia plac działali.
Zrzucając zbroje z ramion i kładąc na trawie.
[45]
Linces z Kastorem oba ku Marsowej sprawie
W pośrodek wystąpili, oszczepy stalone
W ręku kręcąc i złotem puklerze sadzone.
130
Czuby się im na hełmach[26] jedwabne wstrząsały.
Skoczą do siebie: naprzod szefeliny[27] miały
Robotę. ugadzając, gdzieby bok otwarty
Od tarcze, ale pierwej pokruszone harty
Były u żelaz w twardych blachach połomione
[28],
135
Nim ktory z nich najmniej miał ciało obrażone.
Wtym pojdą do pałaszow, i nielutościwie
Imą siec na sie. Kastor acz poczyna chciwie.
Wszakże i tam znać było, kto ma sprawiedliwą:
Bo ta sama — myśl czyni w bitwach nielękliwą.
140
To z tej, to z owej strony ręką się wysadza
Linces mu tylko okiem i bronią wygadza[29],
Upatrując po miejscu fortelu swojego;
Przytnie nań mocno Kastor, i od razu swego
Uklęknie, wtym go Linces przez wszego obłazu
[30]145
Tnie przez szyszak. dufając dobremu żelazu.
Puścił szyszak, a pałasz przez głowę, przez czoło
Wpadł na poły; zaraz się nędznik zwinie w koło,
Padnie do ziemi, śmierć go czarna obleciała,
I dusza w ocemgnieniu
[31] członkow odbieżała.
150
A Polluks, zapomniawszy i słowa i wiary[32],
Żalem zguby braterskiej ujęty bez miary.
Porwał się do oszczepa, skoczy do Lincego,
A on, że się nie nadział[33] nic nieprzyjaznego,
Już pałasz do pochew kładł, jako po wygranej;
155
Lecz więcej się trzeba strzec zguby nienadzianej[34],
Jako i nieboraka jego tam potkało;
Bo gdy z ziemie chciał dźwignąć Kastorowe ciało,
[46]
Z tyłu Polluks oszczepem, gdzie żebro przyległo,
Przebił go, aż na wylot żelazo przebiegło.
160
Padł tamże na Kastorze, śmierć po zamroczyła:
Wtym Idas i z nim jego drużyna skoczyła
Do Polluksa. i wnet go mieczmi okrywali;
A słudzy Polluksowi odpór im dawali
Za panem swym: z obu stron wielkie zamieszanie
165
Poczeło być, i rany. i krwie rozlewanie.
Aż Jupiter dekret swoj uczynił na niebie.
I natychmiast musiał być koniec tej potrzebie.
Bo zaraz deszczem na nie i wichrem nieskromnym[35]
Linął
[36] z gory i strzelił piorunem ogromnym.
170
Noc czarna wstała, trwoga na nie uderzyła.
Rozskoczą się i tak ich burza rozproszyła.
Same tylko dwa trupy na placu zostały,
Aby potomnym czasom naukę dawały:
Po Kastorze, jako to źle pragnąć cudzego;
175
Po Lincesie. jako mieć źle nie powolnego
Przyjaciela, abo więc chcieć się go dobijać
Gdzieć nie rado. lepiej tam zdaleka omijać.
A owszem kto ukaże niestatek po sobie,
Niżby z nim żyć, lepiej lec z umarłemi w grobie.
180