Dwie sieroty/Tom VI/IV

<<< Dane tekstu >>>
Autor Xavier de Montépin
Tytuł Dwie sieroty
Podtytuł Dorożka № 13
Wydawca J. Terpiński
Data wyd. 1899-1900
Druk J. Terpiński
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Le Fiacre Nº 13
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


IV.

W kilkanaście minut stanęli na miejscu. Restauracja pod „Czarną gałką“ oświetloną była rzęsiście.
Jan Czwartek z towarzyszami zajmował największą salę na pierwszym piętrze. W drugiej, przyległej grała muzyka i tańczono. Podłoga się uginała pod hałsającemi wesoło parami.
Théfer przemknął przez salę tańca, a niespotkawszy tam Czwartka, wyszedł na korytarz. Drzwi uchylone pozwoliły mu zobaczyć tego którego poszukiwał. Stał on na środku sali ze szklanką wina w ręku wznosząc jakiś toast.
— Obiad jeszcze nieskończony — pomyślał agent — trzeba zaczekać. Z tem postanowieniem wrócił do sali tańca usiadł przy bocznym stoliku i kazał sobie podać ponczu.
Tymczasowo Jan-Czwartek na wpół pijany coraz nowe wznosił toasty.
Gorąco w sali dochodziło do szczytu.
— Gdzie tylko przymus, tam mierna przyjemności — rzekł Jan. — Rozbierzmy się nieco przyjaciele. To mówiąc, zdjął z siebie tużurek wieszając go na kołku, inni poszli za jego przykładem.
Mignolet oszczędzający się dotąd, a udający pijanego, zadrżał z radości.
Kieliszki zaczęły krążyć na nowo.
— Wiecie co przyjaciele? — zawołał Jan Czwartek, — życie bez kobiet to tylko pół życia. W tamtej sali tańczą i bawią się lepiej od nas. Czyby nie lepiej było tam pójść i wypić ich zdrowie?
— Myśl znakomita! — zawołano — ale wprzód trzeba włożyć nasze „fraki“.
— A to naco? — rzekł Jan. — Alboż to nie jesteśmy u siebie? Z resztą każdy z nas ma porządną bieliznę.
— Tak, tak! — wołał Mignolet, popierając projekt Jana.
Ująwszy się pod ręce, całe grono przeszło parami do sali tańca.
— Miejsce dla gości! — zawołali chórem. — Chcemy zatańczyć kadryla. Która z dam jest jeszcze wolną?
To niespodziewane wejście zadziwiło wszystkich. Tańczące pary zatrzymały się w biegu.
Stojący przy drzwiach policjant zbliżył się do Czwartka wołając.
— Panowie zapominają się!.. Nikt nie tańczy w takim stroju. Proszę wyjść, i przyzwoicie się ubrać.
— Przyzwoitość... przyzwoitość!.. — wołał śmiejąc się Jan — mam jej sporą dozę do sprzedawania. Wydałem dużo pieniędzy, tańczyć więc będę tak ubrany jak mi się podoba.
— Nie będziesz tańczył! — wołali wszyscy.
— Otóż właśnie że będę!
I nie czekając, cała zgraja pijaków wyszła na środek sali. Tu jednak znalazła czynny opór i już przyjść miało do bitwy, gdy wdanie się policji położyło kres temu.
Nie było to jednak zakończeniem dla Czwartka i jego towarzyszów. Policja zamierzała odstawić ich do cyrkułu. Widząc to Théfer przeraził się niesłychanie.
Sama myśl że podczas rewidowania Jana mogą przy nim znaleść wyświetlające wszystko papiery, dreszczem go przejmowała.
Nie namyślając się dłużej, pobiegł do jednego z policjantów, a ukazując mu swoją kartę inspektorską rzekł z cicha:
— Zostawić ich w spokoju. Jest to banda którą śledzę. Taki jest rozkaz prefektury.
Policjant pochyleniem głowy dał znak że się do tego zastosuje.
Przerwany kadryl rozpoczął się na nowo i Jan Czwartek pochwyciwszy jakąś opuszczoną tancerkę, przyłączył się do tańczących. Théfer tymczasem wyniósł się cicho z restauracyi.
Przede drzwiami gromadka uliczników oczekiwała na zarobek.
— Może panu zawołać dorożkę? — zawołali.
— Nie chłopcze — rzekł, zwracając się do jednego. — Jeśli chcesz zarobić sto sous, to dam ci inne polecenie.
— Najchętniej. Ale cóż za te sto sous zrobić trzeba?
— Weźmiesz ten list — rzekł Théfer wyjmując z kieszeni zapieczętowaną kopertę — i oddasz właścicielowi restauracji pod „Czarną gałką“ dla wręczenia temu panu który dzisiaj wyprawia tam obiad. Nazwisko tego pana jest wypisane na kopercie — Gdyby cię zapytali kto ci to dał? to powiedz że pan „Ireneusz Moulin“, z Królewskiego placu.
— Dobrze, zapamiętam wszystko. Czy będzie jaka odpowiedź?
— Nie będzie.
— To daj pan pieniądze i interes skończony.
Téfer włożył w ręce chłopca pięciofrankówkę i ulicznik uradowany wbiegł do restauracji.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Xavier de Montépin i tłumacza: anonimowy.