Dwie sieroty/Tom VI/IX
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dwie sieroty |
Podtytuł | Dorożka № 13 |
Wydawca | J. Terpiński |
Data wyd. | 1899-1900 |
Druk | J. Terpiński |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | Le Fiacre Nº 13 |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Edmund Loriot wróciwszy do Paryża, kazał się zaraz zawieść do prefektury, a posławszy swój bilet wizytowy prefektowi, został bezzwłocznie przezeń przyjętym.
— Czem panu mogę służyć? zapytał tenże uprzejmie.
— Przychodzę do pana naczelnika, z bardzo śmiałą a może nawet niepodobną do wykonania proźbą. Jedna z moich chorych w szpitalu Charenton po dokonanej szczęśliwie operacji, odzyskała zmysły, lecz w tem schronieniu otoczoną jest posępnemi murami jakie na jej zdrowie źle oddziałać mogą. Zaledwie może dojrzeć mały skrawek nieba przez gęste kraty swej celi. Do zdrowia zaś jej potrzebne jest świeże powietrze, słońce, drzewa i kwiaty. W chwili zupełnego przez nią odzyskania zmysłów, zabójczą może być dla niej wiadomość, że się znajduje w domu obłąkanych. Żądała właśnie odemnie objaśnień w tej mierze. Dałem wymijającą odpowiedź, ale za dni kilka a może nawet jutro, stanowczo jej na to odpowiedź dać będzie trzeba. Czy wyjawienie prawdy nie stanie się dla niej śmiertelnym ciosem? któż ręczyć może... W imię przeto ludzkości; proszę o wolność dla tej kobiety, jeżeli ona nie jest zbyt wielką przestępczynią.
— Jakże się nazywa ta obłąkana? — zapytał naczelnik po chwili.
— Estera Dérieux.
— Każę natychmiast odszukać jej papiery i jeżeli to będzie możliwem, zadośćuczynię pańskiej proźbie.
Przywołany sekretarz przyniósł żądane księgi, ale pomimo starannych poszukiwań nie znaleziono w nich nazwiska Estery Dérieux pomiędzy temi którzy z rozkazu prefektury są zamknięci na osobności.
— Nie rozumiem dla czego jej tu niezamieszczono? — wyrzekł naczelnik; musi w tem być jakaś pomyłka. Zechciej pan przybyć tu jutro, o dziesiątej zrana, to kwestja ta będzie już rozwiązaną. Będę chciał wszystko uczynić dla pana, jeżeli to się okaże możebnem.
Po wyjściu Edmunda urządzono energiczne śledztwo, a przejęty tyloma fatalnemi sprawami naczelnik i tu upatrywał jakąś nową zbrodnię.
Wysłany dla sprawdzenia urzędnik do Charenton, powrócił z wiadomością, że inną ręką dopisane były wyrazy: „Odosobniona pod sekretem“ na rozkazie wydanym przez prefekturę.
— Pamiętam dobrze; rzekł prefekt do niego, że nic nie pisałem w rubryce uwag. Czy nie przypominasz pan sobie, który to z naszych agentów odwoził tę chorą do Charenton?
— Théfer, panie naczelniku.
Prefekt zmarszczył czoło.
— A co on teraz porabia? zapytał po chwili.
— Słyszałem, że ma zamiar podać się do uwolnienia.
— O tyle się więc już dorobił.
— Co do tego, nic niewiem. Przed niedawnym czasem nie posiadał żadnych oszczędności.
— Może otrzymał jaką sukcesję, skoro ma zamiar wyjść ze służby?
— Nic o tem nie słyszałem, ale wątpię bardzo.
— Trzeba żebyś pan jutro powtórnie pojechał do Charenton i przywiózł mi z tamtejszych akt rozkaz prefektury, o którym przed chwilą mówiłeś. Pragnę się naocznie przekonać kto się dopuścił tego fałszerstwa. Potrzeba się również dowiedzieć czy osoba na której żądanie umieszczono tę chorą, w domu obłąkanych, chce ją wziąść napowrót do siebie? Nazywa się ona pani Amadis, mieszka na Placu Królewskim № 24.
Wiemy już że przestraszona słowami Théfera pani Amadis, zaraz po oddaniu Estery do szpitala, wyjechała z Paryża.
Wiadomość ta niemiłe zrobiła na prefekcie wrażenie. Przypuszczał że to była ucieczka po dokonanej zbrodni do której i Théfer należał.
Nazajutrz, o oznaczonej godzinie Edmund Loriot stawił się w prefekturze.
— Powiedz mi doktorze; zapytał go naczelnik; czy jedynie w celu naukowym chcesz wziąść chorą do siebie?
— Niezupełnie, jeżeli wyznać mam prawdę.
— Znałeś więc pan tę kobietę przed jej chorobą?
— Nie znałem jej wcale.
— Ale znasz powód jej cierpienia?
— Zdaje mi się, że odgaduję i kto wie czyli w krótce nie oddam wielkiej przysługi sprawiedliwości, jeżeli pan naczelnik mianowicie przychyli się do mojej proźby.
— Najchętniej. Przygotowałem już raport odpowiedniej treści i ufam ci doktorze iż nie nadużyjesz mojej dobrej wiary.
— Co do tego, możesz pan być najzupełniej spokojnym.
Otrzymawszy potrzebne papiery do uwolnienia Estery, Edmund udał się natychmiast na Uniwersytecką ulicę.
— Wygrana! — zawołał wchodząc wesoło.
— Za kilka godzin przywiozę wam tu Esterę Dérieux.
— Tu... do mnie? — spytała radośnie Berta.
— Tak; uważam to miejsce za najodpowiedniejsze dla niej. Ty Berto jako zdrowsza, zajmiesz pokój na pierwszym piętrze, a ją umieścimy tu, na parterze.
Po uczynionych przygotowaniach Edmund wraz z Ireneuszem, wyruszyli do Charenton.
Zabranie Estery nie przedstawiało żadnej trudności, a chora po zdwojonej dozie odurzających narkotyków, poddawała się biernie wszystkiemu.
We dwie godziny później, nieszczęśliwa ofiara Jerzego de la Tour-Vandieu i przebiegłego Théfera, została umieszczoną w pawilonie na Uniwersyteckiej ulicy.
Dostarczony prefektowi rozkaz z Charenton, przyjęcia Estery tamże do domu obłąkanych, potwierdził jego domysły, co do współudziału w tym czynie Théfera. Potrzeba było więc teraz otoczyć i tegóż strażą, nie tyle w jego rządowych czynnościach, ile w życiu prywatnym.
Po głębszem zastanowieniu. prefekt posłał po znanego nam agenta Leblonda.
— Jeżeli pragniesz uzyskać wkrótce stopień inspektorski i gratyfikację trzysta franków — rzekł do niego to musisz szczerze odpowiadać na moje pytania. Wszak byłeś przez dłuższy czas dodanym do pomocy w służbie Théferowi, znasz więc jego stosunki i jego zwyczaje.
— Nie wszystkie, panie naczelniku, bo się z niemi pilnie ukrywał.
— Mniejsza z tem, lecz w każdym razie usłużyć mi możesz. Pragnąłbym wiedzieć szczegółowo gdzie on bywa, kogo u siebie przyjmuje i jakie listy odbiera. Jeżeli się dobrze wywiążesz z zadania, przyrzekam ci przyobiecaną nagrodę.
— Odkąd więc mam zacząć go śledzić?
— Natychmiast, nie zwlekając chwili. I nie czekaj nigdy z doniesieniem mi tego co odkryjesz. O każdej godzinie masz wolny wstęp do mnie, nawet i w nocy.
— Postaram się zadowolnić pana prefekta.
— Dobrze. Idź więc teraz i rozpoczynaj działanie.
W chwili gdy Leblond wychodził z gabinetu prefekta wszedł tam prokurator.
— Naczelniku! — rzekł do niego — musimy bezzwłocznie jechać do Bagnolet. Otrzymałem w tej chwili wiadomość że przy rozkopywaniu zawalonego szybu w kopalni, znaleziono ciało zamordowanego człowieka. Kto wie, czy to nie będzie miało łączności z poszukiwaną przez nas sprawą dorożki Nr. 13.