Dywan (Rumi, 1921)/całość

<<< Dane tekstu >>>
Autor Dżalal ad-Din ar-Rumi
Tytuł Dywan
Pochodzenie Dywan wschodni, dział Persya
Redaktor Antoni Lange
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie
Data wyd. 1921
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz zbiorowy
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały dział Persya
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
DŻELALEDDIN RUMI.
DYWAN.
I.

Śmierć kończy nędzę żywota,
Ale przed śmiercią drży życie:
Widna mu ręka, co skrycie
Czarna ku niemu się skrada,
Ale nie widna mu złota
Czara, co w ręce tej świeci.
Drży serce, które napada
Miłość, bo miłość jest zgonem:
Ja swoje traci, kto wleci
W jasne miłości ramiona:
A przecież miłości i śmierci
Przyszłości oddana korona.


II.

Czy wiesz kto duchów podczaszym?
Wiesz, jakie duchów napoje?
Podczasym Ałłach nasz wielki,
Napój — znicestwienia zdroje.
Chłoń w siebie napój zachwytu,
Płoń w wielkim miłości żarze,
Kropla spragniona nicestwa
W morza szerokim obszarze!
Biesiadnym świat cały stołem,
Każde stworzenie puharem:
Bóg trzyma puhar w swej ręce,
Pragnienia my płoniem pożarem.
Pijaną winna być mądrość
Jeźli ku niebu wystrzeli,
Pijaną ziemia i niebo,
W niebie pijani anieli.


(Józef Szujski).


III.

Gdy wicher morze w sine marszczki kłębi
I dziką pieśnią grą po strunach fali:
Czyj wzrok dopatrzy, jaka cisza w głębi,
Jaki świat pod nią pereł i korali.

Kiedy w zawiści los nieubłagany
Na bladem licu ryje męczeństw dzieje:
Kto myśl odgadnie mędrca co bez zmiany
Czystym jak słońce blaskiem promienieje?


(Karol Mecherzyński).


IV.

Kiedym ujrzał, żem jest cierń — wnet schroniłem się w gęstwinie róży.
Kiedym ujrzał, żem jest kwas — wnet zmieszałem się z niektarem trzciny.
Kiedym ujrzał, żem jest jad — wnet wlałem w czarę lek teriaku;
Kiedym ujrzał na dnie męt — zaczerpnąłem źródeł nieśmiertelnych.
Kiedym ujrzał, żem jest mrok — na Jezusie gwiezdnym wsparłem dłoń mą;
Kiedym ujrzał, żem jest grób — otworzyłem bramy, wiecznych sadów.


V.

Mąż Boży pijany jest bez win —
mąż Boży syty jest bez mięs.

Mąż Boży w wiecznem jest zdumieniu,
mąż Boży trwa bez snu.

Mąż Boży nie jest wiatrów pył,
mąż Boży nie jest mróz ni żar.


Mąż Boży jest w chałupie król,
mąż Boży jest w pustyni skarb.

Mąż Boży jest świątynią posłuszeństwa,
mąż Boży jest grodem dobrych czynów.

Mąż Boży w niewierze jest wierzący,
mąż Boży nie zna cnót ni grzechu.

Mąż Boży jest uczonym w Bogu,
mąż Boży uczonym nie jest ksiąg.

Mąż Boży jest morzem niezmierzonem,
mąż-Boży dżdżem jest bez nawałnic.

Mąż Boży, głęboko jest ukryty —
mój synu! znajdź go, idąc w mroku.


VI.

Święto idzie, święto idzie — szczęście idzie tu!
trąby weź, hymny graj — księżyc idzie tu.

Święto idzie, miłośniku — słyszysz dźwięki sfer?
z najwyższego tronu nieba Zbawca idzie tu.

O pieśniarze, o tancerze szukający nowych gór —
przez otchłanie tej Gehenny zamek szczęścia idzie tu.

Wielu mędrców wszak z podziwu nagle ciemnych stało się,
gdyż nieznany widm korowód z napowietrza idzie tu.

Czarnoksięską mocą poi i w proroków zmienia nas —
różdżką świętą tego Władcy z mogił ziemnych idziem tu.

W korowodzie bohaterskim widm krążących, gwiezdnych dusz —
nieskończona Mleczna Droga — nad otchłańmi idzie tu.


Bądź radosny, tajemniczo. Tajemniczy — wolny bądź —
wsiane jedno ziarno szczęścia — całem zbożem idzie tu.

Wśród milczenia — jako lilie, wśród umartwień jako głaz —
duszę swoją daj wieczności — zamek boży idzie tu.


VII.

Jam lśniący — mgławy, śnieżny — czarny jak demon:
Dobrem jest tamto i to.
Jutrznia — gryf nocny Simurg — zwierciadło Maga Salomona:
Dobrem jest tamto i to.
Pył — wicher — morze — wulkan — miłość — gród nienawiści:
Dobrem jest tamto i to.
Lampa — mogiła — skała — wosk topniejący:
Dobrem jest tamto i to.
Księżyc — mroki — poranek — gromnica po nad zmierzchem dusz:
Dobrem jest tamto i to.
Wciąż zmieniam barwy, wciąż miejsce — umieram, płynę i wschodzę:
Dobrem jest tamto i to.
Z grobu mój sztandar i trąba — w niebiosach rozpięty mój namiot:
Dobrem jest tamto i to.
Człowiek mój zmarłe jest zwierzę, zwierzęta mam z Diwów-Aniołów:
Dobrem jest tamto i to.
Słuchają mię Huri i Peri — sam jestem wiecznie w pustyni:
Dobrem jest tamto i to.
Z pokorą serca wyznaję — jam ten, co idzie wśród mroku:
Dobrem jest tamto i to.

Mówię to z słońcem nad głową: rozjaśnij się — w mrok zejdziesz znów!
Dobrem jest tamto i to.


VIII.

Jakąż pracownię nosisz w sercu?
jakie bożyszcze lśni w twem sercu?

Nadeszła wiosna czas zasiewu —
któż wie, co ty urodzisz w sercu?

Zasłona kryje świat zewnętrzny,
lecz nam rozchyla magię w sercu.

Tułacz swe nogi wsparł na kałuży,
lecz jego wirch bez chmur jest w sercu.

Gdyby nie było marzeń nad ziemią,
nie lśniłby wówczas księżyc w sercu.

I gdyby nie był los mój władztwem Króla —
nie miałby Bóg zamczyska w sercu.

Jest to mityczna niezbrodzona puszcza,
gdzie łów szatanów odbywa się w sercu.

Tu morze myśli bije fal głębiami,
fosforescencye i Lewiatan w sercu.

Zamilknę, gdyż myśl nie znurkuje moja
tych krajobrazów w mojem własnem sercu.


IX.

O ludzie wschodni! miłością upojony w tym wszechświecie jestem,
poganin i wierzący — pijany życiem mnich — jam jest!


Jam nieba tron od pyłu aż do Plejad,
pomyśl: od wstrętu do rozkoszy drobiną tą jam jest.

Mahomet na dwa strzały z łuku stał od tronu Boga —
jam boży tron — pra-słowo Jana, Wedy i psalm — jam jest!

Jam fetysz gwiazd, Golgoty krzyż — Baal i Dagon —
jam czarny aerolit — i, gdzie ofiary się zarzyna, chram — jam jest.

Na siedemdziesiąt sekt i dwie dzieli się gałąź wiary —
lecz jeden pień — wierzącym co trwa u drzewa stóp — jam jest.

Zrozumiej ogień, powietrze, wodę, ziemię —
wodą, powietrzem, ziemią, ogniem — i nadto coś — jam jest.

Jam kłamstwo przybite na krzyżu wiar, jam ciężar ziemi
jam zło przeklęte — idący wśród wyzwoleń duch — jam jest.

Z najgłębszych piekła zim — najwyższy żar płomienia,
raj niewyśnionych snów, niszczyciel gwiazd — jam jest.

Na ziemi tułam się, z chmur skrzydła wlokę w otchłani —
człowieczy ból, aniołów hymn, szatana myśl: jam jest.

Jam nieświadomy — i znany tylko mnie — o, skończ męczarnie!
gdziekolwiek idę — jestem duszą. — Przeminie świat: jam jest.


(Tadeusz Miciński).


X.

Jam pyłek jest słoneczny, jam tarcza słońca w chwale.
Pyłkowi mówię: zostań, a słońcu: odpłyń w dale.

Jam migotanie ranka, jam jest wieczoru powiew:
Szmer, którym szumią lasy; szmer, którym szumią fale.

Jam jest maszt, jam ci ster, jam sternik, jam i okręt:
Rafa, co łamie okręt, — wyrosła nad korale.

Jam ptasznik, jam jest połów, jam ptak — i jam jest siatka.
Jam obraz, jam zwierciadło, dźwięk, echo co brzmi w skale.

Jam jest żywota drzewo — na drzewie jam papuga:
Jam jest myśl i milczenie, jam mowa, radość — żale.

Jam jest wydechem fletu, jamci jest duch człowieczy —
Przezemnie głazy ogniem, złotem się skrzą metale.

Jam świeca — i krążący dokoła świecy motyl;
Róża — i słowik, który śpiewa jej miłość w szale.

Jam jest wojna i pokój, jam twierdza i zwycięstwo —
Gród, obrońca i wróg — co obiegł go w zapale.

Jam jest wapno i kielnia, mularz i rusztowanie —
Kamień węgielny — szczyt — i gmach — i gruz — i pale —

Jam srogi lew i jeleń — jam groźny wilk i jagnię
I pasterz, co je wszystkie, na jedną spędza halę.

Jam jest łańcuchem istot, jam światów kołowrotem,
We mnie bytów rozrostu i ich rozkładu skale. —

Jam jest co jest i niejest. Jestem — o Ty co wiesz to —
Dżelaleddin; jam dusza — we wszech-istnienia chwale.


XI.

Patrzę w górę i ujrzałem w wszechprzestworów świata planach — Jedno
Patrzę w morze i ujrzałem w wszystkich fal wzburzonych pianach — Jedno.

Patrzę w serce: serce morzem, serce świata wszechprzestworzem,
Pełnem snów i oto widzę w onych wszystkich snów tumanach — Jedno.

Tyś jest pierwsze i ostatnie i zewnętrzne i wewnętrzne —
A twe światło jako całość lśni we wszystkich barw odmianach — Jedno.

A gdy patrzysz z granic wschodu na granice hen zachodu,
Oto kwiecie — spójrz — rozkwita na zielonych wszystkich łanach — Jedno.

Cztery bestye niepokorne ciągną światów wóz; lecz oto
Tyś je spętał — dziś w twych rękach są jakoby w swoich panach — Jedno.

Wiatr i ogień, ziemia, woda — patrz — stopiły ci się w Jedno,
Choć w twem sercu była trwoga — że nie złączą się w omanach — w Jedno.

Toż błagania serc wszechżycia między niebem oraz ziemią
Niech nie będą ci przeszkodą — łącz je niby w ślubnych wianach w Jedno.


XII.

Nie skarż się, żeś spętany więzami twardemi —
Nie skarż się, żeś zmuszony dźwigać więzy ziemi —
Nie skarż się, że więzieniem są te twoje targi —
Bo świat więzieniem czynią właśnie twoje skargi.
Nie pytaj, jak zagadka rozwiążę się losu —
Rozwiążę się zagadka bez twych pytań głosu.
Nie mów, że pożegnanie Miłość dała tobie:
Kogoż to Miłość żegna we własnej osobie?
Nie wahaj się, gdy o twe imię Śmierć zapyta:
Słodką Śmierć temu, który bez wahań ją wita.
Nie ścigaj Sarny ziemskich rozkoszy manowca,
Gdyż Sarna lwem się stanie, ścigać pocznie łowca.
Nie targać pęt swych cieśni — serce niech pamięta: —
A nie będziesz się żalił, że cię łańcuch pęta.


XIII.

Patrz — umarłem, jako kamień, zmartwychwstałem jako krzew —
Zmarłem jako krzew — i jąłem biegać w koło jako lew —
Zmarłem jako lew — i oto mój gorący zabrzmiał śpiew —
Jako człowiek pieśń śpiewałem: czemu trwoga śród mych trzew?
Toż nie zmniejszy mojej miary — nowej śmierci mojej kwef —
Gdy po latach jako człowiek — zejdę w chłodny grobu zziew —
Wtedy zyskam ja anielskie — białe skrzydła nieba stref —
A gdy znowu jako anioł — na ofiarę dam swą krew —
Choć to trudne do pojęcia — treść ma przejdzie w boży wiew!


XIV.

Kibla[1] — do której wierny zwraca się — to Mekka.
Kibla — do której dąży szach — to światowładztwo.
Kibla — do której dąży kupiec — to bogactwo.
Kibla — zakochanego — to piękność kochanki
Kibla — żądnego uciech — to są pełne szklanki.
Kibla — mędrca — to księgi — to nauki droga —
Kiblą — illuminata — jest widzenie Boga!
Kibla — to, co jest wyższa, niż nauki droga —
Kibla — pełniejsza uciech, niżli pełne szklanki —
Kibla — stokroć piękniejsza niż piękność kochanki —
Kibla — stokroć bogatsza nad wszelkie bogactwo,
Kibla — stokroć świetniejsza niżli światowładztwo,
Kibla — świętsza niż święta Kaaba i Mekka.


(A. Lange).






  1. Kibla — cel, dążenie, meta, causa finalis; pielgrzymka pobożna do Mekki.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Dżalal ad-Din ar-Rumi i tłumacza: zbiorowy.