Dzieje wypraw krzyżowych/Pierwsza wyprawa krzyżowa/Wyjazd do Małej Azyi
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dzieje wypraw krzyżowych |
Wydawca | M. Arct |
Data wyd. | 1905 |
Druk | M. Arct |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Wyjazd do Małej Azyi. W końcu kwietnia krzyżowcy przepłynęli na drugi brzeg morza — przez cieśninę Bosfor i znaleźli się w Małej Azyi. Kraj ten prawie cały był w rękach tureckich; było tam kilka państw ormiańskich (Cylicya, Kapadocya, Armenia i in.); Ormianie byli chrześcijanami o własnym obrządku i mieli osobny ustrój kościelny, jednak byli hołdownikami Turków, to też czekali krzyżowców jak zbawicieli.
Rycerze nasi krótko tylko przebywali tu w ziemiach chrześcijańskich: droga ich szła wprost do Jerozolimy. Ale tu ze wszech stron otaczał ich nieprzyjaciel: każdą piędź ziemi zdobywać musieli mieczem. Jedno, co było na rękę chrześcijanom, to niezgoda i ciągłe spory między sobą książąt (emirów, bejów) tureckich. Państwo było podzielone na małe cząstki, tak jak w Europie, i sułtan nie mógł zgromadzić wielkiej armii. Próżno Kilidż-Arslan (t. j. Miecz Lwa; tak się nazywał sułtan) wzywał do jedności; sam był w sporze i wojnie z emirami Syryi, Damaszku i Armenii. To też krzyżowcy musieli prowadzić wciąż uporczywą walkę z małemi, dokuczliwemi oddziałami tureckiemi.
Przedewszystkiem zaś skierowali siły swoje przeciw Nicei, stolicy Małej Azyi i stolicy Kilidż-Arslana.
Sułtan turecki, który niedawno wytępił bezładne tłuszcze Piotra Pustelnika, nie spodziewał się tak rychłego najazdu nowych chrześcijan i przytem tak dobrze uzbrojonych wojsk regularnych. Nie był więc przygotowany.
Nicea została zdobyta. Kilidż-Arslan rozbity uszedł w głąb kraju; mahometanie byli przerażeni.
W ten sposób krzyżowcy zdobyli pierwsze, a bardzo ważne stanowisko w Małej Azyi.
Potem zdobywali miasto po mieście, a drogę swoją znaczyli krzyżami. Załogi tureckie były wszędzie niewielkie, a miejscowa ludność chrześcijańska, grecy i ormianie, gorliwie dopomagali krzyżowcom.
Ale oto w niedługim czasie zawiązał się spór między łacinnikami a dowódcą oddziału bizantyjskiego, który im towarzyszył, stojąc na straży interesów cesarza. Nicea została zdobytą i dowódca grecki zawiesił na murach Nicei chorągiew grecką, w imieniu Aleksego zajmując stolicę. Krzyżowcy się oburzyli, ale generał grecki przypomniał im przysięgę lenną: wtedy krzyżowcy zrozumieli, że wyciągają kasztany z ognia na cudzą korzyść.
Po zdobyciu Nicei krzyżowcy podzielili swą armię na dwie części: jedna ruszyła na południe do Tarsu, gdzie się urodził święty Paweł, druga ku górom Taurus, do Antyochii. Na drodze pod Doryleją czekał wojowników Kilidż-Arslan z nową armią, ale i tu Bohemund, oraz Rajmund z Tuluzy zwyciężyli go tak, że zmuszony był ustąpić. Już teraz Saraceni stracili odwagę w oporze przeciw krzyżowcom — i tylko od czasu do czasu napadali na drobne oddziały.
W Małej Azyi żyło i dotąd żyje wielu Ormian (Armeńczyków), którzy mieli swoje niezależne państewka; ci zaś, którzy byli pod Turkami, na wieść o znakomitej pomocy z Europy i zwycięztwach rycerzy krzyżowych — zbuntowali się przeciw Turkom i bez trudu wypędzili drobne a przerażone załogi muzułmańskie. W ten sposób coraz więcej ziemi wracało w ręce chrześcijan.
Pewna część łacinników, pod dowództwem Tankreda i Baldwina (brata Godfryda) ruszyła na Tars i zdobyła go w ciągu dni paru.
Tu nastąpił spór między Tankredem a Baldwinem o prawo do Tarsu — i pewnie spór ten zakończyłby się źle, gdyby nie ważna okoliczność.
Mianowicie Baldwin, który też złamał Turków na ziemi ormiańskiej, zyskał sobie życzliwość Ormian, a król Edesy, wolnego państwa ormiańskiego, imieniem Toros, tak pokochał Baldwina, że będąc bezdzietny, przyjął go za syna i mianował swoim następcą. Umarł w r. 1098 — i w tym też roku Baldwin został pierwszym królem łacińskim na Wschodzie. Państwo to stanowiło ważny punkt, gdyż chrześcijanie mogli teraz łatwo znaleźć schronienie przed prześladowaniem tureckiem.