Faust (Goethe, tłum. Zegadłowicz)/Część pierwsza/Ulica I

<<< Dane tekstu >>>
Autor Johann Wolfgang von Goethe
Tytuł Faust
Wydawca Franciszek Foltin
Data wyd. 1926
Druk Franciszek Foltin
Miejsce wyd. Wadowice
Tłumacz Emil Zegadłowicz
Tytuł orygin. Faust
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała część 1
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała część 2
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ULICA

FAUST /MAŁGORZATA/ MEFISTOFELES

(Małgorzata przechodzi)
FAUST

Piękności twej, nadobna pani,
moją osobę składam w dani!

MAŁGORZATA

Animci pani, ni nadobna —
przystojniej wracać mi zosobna.

(wymyka się i oddala)
FAUST

Jak mi Bóg miły, śliczne dziecię!
tak pięknej nie spotkałem w świecie,
skromna, cnotliwa, bardzo zgrabna,
zalotna nieco i powabna;
różowość warg, jagód pogoda —
urzekła mnie do cna uroda;
a oczka skrywa jaknajskromniej —
już jej me serce nie zapomni!
Zbyła mnie krótko, węzłowato,
jeszcze ją więcej kocham za to!

(wchodzi Mefistofeles)
FAUST

Moją być musi ta podwika!

MEFISTOFELES

Która?

FAUST

— a właśnie przeszła tędy.

MEFISTOFELES

Ta? — wraca wprost od spowiednika,
przewiny zmazał jej i błędy —
po prawdzie żadne! sam słyszałem,
ukryty za konfesjonałem;
cóż to za spowiedź? sama cnota!
Tu, bracie, na nic ma robota!

FAUST

Skończyła wszak czternaście lat?

MEFISTOFELES

Mówisz jak stary, kuty wyga,
co każdy uszczknąć pragnie kwiat,
co się przed cnotą, czcią nie wzdryga —
sądzi, że wszystko zdobyć można!
Czasem, mój panie, trza z ostrożna!

FAUST

Dajno mi pokój, mój mentorze!
Morały! w niestosownej porze!
To ci powiadam: jeśli ona,
w której gorąca krew rozkwita,
dzisiaj nie padnie w me ramiona —
to koniec z nami, panie, kwita!

MEFISTOFELES

Kąpanyś w warze! zostaw mi
przynajmniej choć czternaście dni —
niech się sposobność dobra zdarzy.

FAUST

W siedmiu godzinach się uwinę,

jak nic, zdobędę tę dziewczynę,
a djabeł o tygodniach gwarzy!

MEFISTOFELES

Francuska w mowie twej manjera;
niechże się waszeć nie upiera:
tak prędko? cóż to za użycie?
przedłużać rozkosz, cicho,
skrycie zabiegać, starać się,
uwodzić, posprzeczać się i znów pogodzić,
aż pieszczotami odurzona,
stęskniona — padnie w twe ramiona,
wszak figle znasz dekamerona!

FAUST

Ja bez tych przypraw czuję żądzę.

MEFISTOFELES

Bez żartów i bez gniewu! sądzę,
że z tą dziewczyną będzie bieda,
bo się zbyt prędko zdobyć nie da;
atakiem nie dopniemy celu,
trzeba się uciec do fortelu.

FAUST

Zaprowadź mnie do jej komnaty,
pozwól mi dotknąć się jej szaty,
lub daj mi piersi jej zasłonę —
podwiązkę bodaj! ogniem płonę!

MEFISTOFELES

Chcę cię przekonać, że twa męka
prawdziwie boli mnie i nęka,
przeto cię zaraz pokryjomu,
dziś jeszcze — wwiodę do jej domu.

FAUST

Zobaczę ją! Posiędę?

MEFISTOFELES

Nie!
Zbyt jednak niecierpliwisz się!
Jest u sąsiadki o tej porze;
tembardziej twa tęsknota może
myślą upajać się samotnie
i barwić przyszłość tysiąckrotnie,
jej bliży odurzona czarem.

FAUST

Więc chodźmy!

MEFISTOFELES

Jeszcze wczesna pora.

FAUST

Chciałbym ją uczcić zacnym darem!

MEFISTOFELES

Już dar? Tak zaraz? myśl twa skora!
Lecz owszem — brawo! nic w tem złego —
przeciwnie — dotrzesz w mig do celu!
Z pośród zaklętych skarbów wielu
wyszukam coś odpowiedniego.

(wychodzą)





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Johann Wolfgang von Goethe i tłumacza: Emil Zegadłowicz.