[120]ULICA
FAUST / MAŁGORZATA / MEFISTOFELES
(Małgorzata przechodzi)
FAUST
Piękności twej, nadobna pani,
moją osobę składam w dani!
MAŁGORZATA
Animci pani, ni nadobna —
przystojniej wracać mi zosobna.
(wymyka się i oddala)
FAUST
Jak mi Bóg miły, śliczne dziecię!
tak pięknej nie spotkałem w świecie,
skromna, cnotliwa, bardzo zgrabna,
zalotna nieco i powabna;
różowość warg, jagód pogoda —
urzekła mnie do cna uroda;
a oczka skrywa jaknajskromniej —
już jej me serce nie zapomni!
Zbyła mnie krótko, węzłowato,
jeszcze ją więcej kocham za to!
(wchodzi Mefistofeles)
FAUST
Moją być musi ta podwika!
MEFISTOFELES
[121]FAUST
— a właśnie przeszła tędy.
MEFISTOFELES
Ta? — wraca wprost od spowiednika,
przewiny zmazał jej i błędy —
po prawdzie żadne! sam słyszałem,
ukryty za konfesjonałem;
cóż to za spowiedź? sama cnota!
Tu, bracie, na nic ma robota!
FAUST
Skończyła wszak czternaście lat?
MEFISTOFELES
Mówisz jak stary, kuty wyga,
co każdy uszczknąć pragnie kwiat,
co się przed cnotą, czcią nie wzdryga —
sądzi, że wszystko zdobyć można!
Czasem, mój panie, trza z ostrożna!
FAUST
Dajno mi pokój, mój mentorze!
Morały! w niestosownej porze!
To ci powiadam: jeśli ona,
w której gorąca krew rozkwita,
dzisiaj nie padnie w me ramiona —
to koniec z nami, panie, kwita!
MEFISTOFELES
Kąpanyś w warze! zostaw mi
przynajmniej choć czternaście dni —
niech się sposobność dobra zdarzy.
FAUST
W siedmiu godzinach się uwinę,
[122]
jak nic, zdobędę tę dziewczynę,
a djabeł o tygodniach gwarzy!
MEFISTOFELES
Francuska w mowie twej manjera;
niechże się waszeć nie upiera:
tak prędko? cóż to za użycie?
przedłużać rozkosz, cicho,
skrycie zabiegać, starać się,
uwodzić, posprzeczać się i znów pogodzić,
aż pieszczotami odurzona,
stęskniona — padnie w twe ramiona,
wszak figle znasz dekamerona!
FAUST
Ja bez tych przypraw czuję żądzę.
MEFISTOFELES
Bez żartów i bez gniewu! sądzę,
że z tą dziewczyną będzie bieda,
bo się zbyt prędko zdobyć nie da;
atakiem nie dopniemy celu,
trzeba się uciec do fortelu.
FAUST
Zaprowadź mnie do jej komnaty,
pozwól mi dotknąć się jej szaty,
lub daj mi piersi jej zasłonę —
podwiązkę bodaj! ogniem płonę!
MEFISTOFELES
Chcę cię przekonać, że twa męka
prawdziwie boli mnie i nęka,
przeto cię zaraz pokryjomu,
dziś jeszcze — wwiodę do jej domu.
[123]FAUST
MEFISTOFELES
Nie!
Zbyt jednak niecierpliwisz się!
Jest u sąsiadki o tej porze;
tembardziej twa tęsknota może
myślą upajać się samotnie
i barwić przyszłość tysiąckrotnie,
jej bliży odurzona czarem.
FAUST
MEFISTOFELES
FAUST
Chciałbym ją uczcić zacnym darem!
MEFISTOFELES
Już dar? Tak zaraz? myśl twa skora!
Lecz owszem — brawo! nic w tem złego —
przeciwnie — dotrzesz w mig do celu!
Z pośród zaklętych skarbów wielu
wyszukam coś odpowiedniego.
(wychodzą)