Gabrjel Luna/Głosy prasy

<<< Dane tekstu >>>
Autor Komentarze prasowe
Tytuł Gabrjel Luna
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze „Rój”
Data wyd. 1930
Druk M. Arct
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


GŁOSY PRASY.
O Bibljotece Hiszpańskiej Dr. Edwarda Boyé nakładem firmy Wydawniczej „RÓJ’’.


..Zaniedbań na polu literatury hiszpańskiej mnóstwo — do zrobienia pozostało niemal wszystko. Z klasycznej literatury rozporządzamy znikomą ilością poprawnych przekładów, bez mała nic nie wiemy o dawniejszych „nowelach“ a i Don Kichota czytamy w szacie dalekiej od doskonałości. Kupieckie rachuby każą zacząć od powieści hiszpańskiej XIX i XX w.; zyska ona sobie z pewnością dostateczny zastęp odbiorców.
Ale nadzieje na przyszłość są dobre. Mamy już dobrych i starannych tłumaczy, pierwszorzędnych znawców hiszpańszczyzny. Na ich czele kroczy Edward Porębowicz, z młodszych wybija się w pierwsze szeregi Edward Boyé.

(Prof. Uniw. Jagiell. Stanisław Wędkiewicz —.
„Zaniedbana dziedzina humanistyki“).


...,,Mgłę“ Unamuna wydał tłumacz równocześnie z niemniej ciekawą powieścią Pio Baroja p. t. „Jarmark głupców“. W dalszym ciągu zapowiedział nowe przekłady współczesnych autorów hiszpańskich i hispanoamerykańskich. Kultura literacka tłumacza, dobre opanowanie języka literackiego i umiejętny dobór wydawanych i zapowiedzianych przekładów pozwalają rokować, że p. Boyé pozwoli nam zapoznać się bliżej z literackim wyrazem kultury iberyjskiej, tak mało nam znanej i — ze względu na małe rozpowszechnienie języka hiszpańskiego — tak trudno dostępnej.

.
(Kazimierz Czachowski w „Czasie“ krakowskim)


..Z radością powitać należy wiadomość, że wkrótce będziemy mogli poznać dzieła wszystkich niemal wybitnych pisarzy hiszpańskich we wzorowych przekładach polskich.
Systematyczną pracę na tem polu rozpoczął wybitny romanista warszawski, dr. Edward Boyé, do niedawna znany jako tęgi tłumacz utworów literatury włoskiej. Podczas kilkuletnich studjów zagranicą zapoznał się rzetelnie z literaturą hiszpańską, a nawet bezpośrednio z niektórymi jej przedstawicielami. Swojego czasu na tem miejscu wspominałem o szczególnem zainteresowaniu się dr. Boyé utworami Miguela de Unamuno. Wzmiankę tę związałem wówczas z notatką o studjach Boye‘go nad Cervantesem i uczyniłem to celowo. Albowiem Unamuna wiele łączy z Cervantesem. Nietylko tytuł jednej z książek „Novelas ejemplares“. Są i ważniejsze punkty styczności, wynikłe nie z przypadku, ale z kierunku świadomie prowadzonej linji myślowej Unamuna. Autor ten jest profesorem literatur klasycznych na uniwersytecie w Salamance — ale, obdarzony umysłem wielce rozległym, nie zamyka się w swej specjalności. Jest nietylko filologiem, ale ponadto filozofem i poetą.
Określenie jego umysłowości i talentu podaje nam ciekawa i głęboko ujęta rozprawa Boye’ego, zamieszczona jako przedmowa na czele Tomu I „Bibljoteki hiszpańskiej“, zainicjowanej przez ruchliwe Tow. Wyd... „Rój“... O ile dzieło Unamuna, oryginalnie skomponowane, pełne dialektycznych subtelności i umyślnych cieniów, wymaga w niejednem komentarzy, o tyle romans Pio Baroja, cały skąpany w południowem słońcu, tętniący żywą akcją i wszędzie uchwytny w swej bezpośredniości, przystępny jest warstwom najszerszym. Oba dzieła przełożone zostały pięknie.

(Józef Birkertmajer w „Kurjerze poznańskim“).


...Jednym z autorów powieści, wzbudzającej obecnie największą sensację w świecie, jest Hiszpan: Miguel de Unamuno, ze względu na oryginalność swoich koncepcyj literackich i z powodu paradoksalności swoich powiedzeń. Powieści jego przyswoił literaturze polskiej dr. Edward Boye, mianowicie „Trzy nowele przykładne“ i „Mgłę“. Powieści Unamuna są przeznaczone dla smakoszów literackich, wymagają bowiem poważnego wysiłku intelektualnego...

(„Kurjer Poznański“).


Jesteśmy w obliczu nowej ofensywy wydawniczej, tym razem hiszpańskiej. Tow. Wyd. „“Rój“ wydało ostatnio w przekładzie Dr. Edwarda Boye‘go wspaniałą powieść pisarza hiszpańskiego, Miguela de Unamuno, p. t. „Mgła“, oraz nieznanego w Polsce autora Pio Baroja „Jarmark Głupców“. Ta sama firma wydawnicza ma ogłosić niebawem Ibaneza „Katedrę“ oraz Ramona Gomez de la Serna „Nieprawdopodobnego doktora“. Dowiadujemy się, że dr. Boyé, jeden z niewielu u nas znawców hiszpańskiego, podjął się stylowego przekładu Don Kichota.

(Juljusz Kaden-Bandrowski w „Głosie Prawdy“).


Bardzo ciekawe studjum psychologiczne na temat formy powieściowej i jej bohatera. Autor przedstawia psychikę tego swojego bohatera niejako od wewnątrz. Sięga do źródeł jego duszy, sięga tak głęboko, że... nie wychodzi z obrębu własnych wyobrażeń o swojej postaci, albowiem wyobrażenia te są genezą utworu.
W tym sensie powieść hiszpańskiego pisarza jest obrazem laboratoryjnego eksperymentu budowania duchowości, procesu kształtowania się tworu w łonie twórcy. A z chwilą gdy bohater ten dorasta wreszcie do własnej, niezależnej, samodzielnej formy życiowej — autor nie pozwala mu iść własną drogą odrazu. Żeby plastyczniej uzmysłowić efekty i kulisy gotowalni artystyczno-psychologicznej, zmusza bohatera do stoczenia walki z autorem o prawo do własnego życiowego prawa.
Świetna jest ta dialektyczna rozprawa między autorem i płodem jego wyobraźni. Raz po raz z przenikliwej rozmowy wynika, że to jeden, to drugi jest albo uosobieniem rzeczywistości, albo fikcji.
Bohater utworu, August Perez, osobnik rozbity duchowo nadmiarem rujnującej autoanalizy, po przejściach i zawodach miłosnych, po dojściu do celownika życiowego, którym jest ostateczne bankructwo marzeń i woli — wraca do źródła swego bytu, do autora powieści z oświadczeniem, że popełni samobójstwo.
Tu właśnie, w obliczu swej genezy i decydującego losu w osobie powieściopisarza, zaczyna się gwałtowna i mądra dyskusja: który z tych panów ma większe prawo do „samostanowienia“ o przeznaczeniu powieściowej postaci.
Dysputa ma, oczywiście, przenośne znaczenie dociekań psychologiczno-estetycznych na temat fatalizmu życia artystycznego, na temat prawa do decyzji o losie bohatera: czy logika jego życia wewnętrznego, czy absolutna wola twórcy? Dysputa to, jak się rzekło, dialektyczna, autor bowiem wkracza tu sam w szranki akcji powieściowej, jako jeszcze jedna postać sceniczna.
Charakter przeżyć Augusta, jak również ingerencja autora — dają w sumie obfity materjał doświadczalny dla charakterystyki świadomego i podświadomego elementu twórczości.

(Leon Pomirowski w „Polsce Zbrojnej“).


Dziwnie wąskie są ramki naszej literatury przekładowej. Ograniczają się niemal wyłącznie do przekładów z francuskiego, niemieckiego i angielskiego. Dosyć powiedzieć, że w Polsce nie jest znany ani hiszpański Unamuno, ani skandynawska Sigrida Undset, ani włoski Salvator Gotta. Dopiero, gdy nagroda Nobla rozświeci „nieznane“ nazwisko — robi się gwałt i nagwałt się tłumaczy pierwszą lepszą książkę laureata. Tak było w tym roku z Grazią Deledda.
W Polsce, w której nakłady książkowe są tak nikłe, nie mamy pojęcia naprzykład o tym ogromnym zasięgu słowa drukowanego, który widzimy w krajach, posługujących się mową hiszpańską. Pio de Baroja (czytaj Barocha) jest tym potężnym pisarzem światowej sławy, który aczkolwiek pisze w Hiszpanji, jednak domeną jego wpływu, poza ojczyzną ściślejszą, jest cała Ameryka łacińska, Argentyna, Meksyk, Kuba, Kolumbja, Nicaragua i t. d. Nakłady książek Pio Baroja dobiegają pono astronomicznej cyfry, niektóre jego powieści miały przekroczyć liczbę dwu miljonów egzemplarzy.
„Jarmark głupców“, który ofiarowano polskiemu czytelnikowi w bardzo gustownej szacie, w przekładzie najlepszego naszego hispanisty dr. Boyé, jest czołową i najbardziej wziętą książką hiszpańskiego pisarza.

(Dziennik Wileński).


Podczas czytania „Jarmarku głupców“ utwierdza się w nas przekonanie, jakie mogliśmy sobie wyrobić na podstawie twórczości dwóch lepiej znanych w Polsce pisarzy hiszpańskich: Cervantesa i Calderona, iż na wzór przysłowia o Polaku, Francuzie Północy, dałoby się urobić inne, znacznie głębiej ujmujące istotę narodowych pokrewieństw, — że Hiszpan — to Polak Południa. „Odległość jest wielką czarodziejką: zdobi wszystko w poblask poezji“. To zdanie Pio Baroja może być oświetleniem sentymentu, jaki budzą w nas dzieje współczesne Andaluzyjczyków, ów stek nieprawdopodobieństw i niemal arabskich awantur, na których tle oglądamy mieszkańców Kordoby, z wybijającemi się wśród nich na czoło dwoma zawodami: rolnikiem i lichwiarzem. „Jarmark głupców“ jest odbiciem tego wklęsłem, jakiem dla Polski w zaraniu stulecia było „Wesele“ Wyspiańskiego. Pio Baroja nie ma w sobie wieszczego tonu naszego poety, ale w epilogu powieści, gdy anarchistyczny bohater staje u wrót wyzwolenia pod wpływem pięknej duszy Remedios, wzniosłość bezinteresownej etyki, płynącej wprost z głębi duszy człowieka, jest tu optymistycznym rzutem w przyszłość, łagodzącym arystofanesowski sarkazm rozdziałów poprzednich. W „Jarmarku głupców“ skłonni jesteśmy upatrywać mnóstwo aluzyj do osób i wypadków rzeczywistych, co również spokrewnią powieść z dramatem Wyspiańskiego; niemal z polskiego środowiska wzięty wydaje nam się moment, gdy bohater wkracza na drogę „czynu“ po burdzie karczemnej; a ustęp, gdzie „cierpi za miljony“ po spotkaniu ukochanej, co dla majątku wyszła zamąż za innego, jest jakby reminiscencją z dobrze znanego nam źródła. Bodaj że wystarczyłoby spolszczyć nazwy i nazwiska, a gdyby nie nieliczne opisy krajobrazu południowego, bylibyśmy u siebie w domu. Tłumacz „Jarmarku głupców“ zapowiada dalsze przekłady współczesnych autorów hiszpańskich.
Wydawnictwa podjął się „Rój“, najruchliwsza dziś w Polsce firma księgarska, o ile chodzi o przyswajanie nowych powieści obcych. Przy tej sposobności niech nam będzie wolno zaznaczyć ze szczerem zadowoleniem, że w nakładach tej firmy zauważyliśmy ostatnio znaczne podniesienie poziomu, tak w doborze utworów i przekładów, jak w szacie zewnętrznej.
Kazimierz Czachowski w „Wiadomościach Literackich“.

Dyktatura Primo de Rivery, wygnała bezlitośnie za stromy łańcuch pirenejskich szczytów bodajże najświetniejszego uczonego i pisarza ojczyzny Cervantesa — Miguela de Unamuno.
Rektor słynnego uniwersytetu w Salamance, znakomity uczony, profesor greckiego, poeta i romansopisarz najczystszej wody, filozof i świetny krytyk, a wreszcie pisarz o olbrzymiej skali niepowszedniego talentu i szczery... republikanin, wracając któregoś dnia z uniwersytetu do domu, znalazł tam polecenie natychmiastowego opuszczenia kraju.
Nie miał nawet czasu na pożegnanie się z rodziną, na przygotowanie do drogi. Rząd generała Primo de Rivery działał z błyskawiczną szybkością i bezwzględnością. Zesłano wielkiego pisarza na afrykańskie wyspy Fuerteventura. Jednocześnie zawieszono go w czynnościach rektorskich i profesorskich, okrywając wstrętny gwałt kłamstwem o samowolnem porzuceniu przez Unamuna katedry.
Cały świat kulturalny stanął w obronie wielkiego uczonego. Jednak ani akcja Ligi Obrony Praw Człowieka, ani interwencja doskonałego poety italskiego Gabrjela d’Annunzio nie odniosły pożądanego skutku. Rząd dyktatora był niewzruszony. Dopiero grupie francuskich pisarzy, udało się wykraść twórcę „Żywota Don Quijota“ i przywieść do Paryża.
„Mgła“ (Tow. Wyd. „Rój“), jak zaznaczył w obszernej przedmowie doskonały tłumacz dr. E. Boyé, jest romansem ironicznym.
...Tak przedstawię się skrót romansu. Chwilami czytelnika ogarnia pewnego rodzaju znudzenie, „...bezustanna gadanina“, myśli niejeden. Tak Unamuno stworzył na kartach swej książki ludzi prawdziwych, ludzi z krwi i ciała, którzy grają najprawdziwszą sztukę życia. Grają ją nie w tajemniczej, sztucznej ciszy literackiego wypracowania, a w dzwięcznej mocy słowa, kryjącego może czasami zbyt zawikłaną myśl. Bo też „Mgła“ nie należy do „kolejowej lektury“, romans Unamuny jest dla smakosza, który potrafi w rozmowach bohaterów doszukać się czegoś więcej, jak tylko... rozmów. Autor nie schlebia czytelnikowi, wymaga od niego bezustannej walki i to walki jaknajuciążliwszej, ale zato owocnej.
Na zakończenie jeszcze raz należy podkreślić doskonały przekład dr. E. Boyé, oraz wytworną szatę zewnętrzną, tak, niestety, u nas przez wydawców bagatelizowaną.

(Tygodnik „Radio“).


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Vicente Blasco Ibáñez i tłumacza: Edward Boyé.