Hymn wiosenny (Tarnowski, 1868)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Hymn wiosenny |
Pochodzenie | Krople czary. Część III Silva Rerum ze zbioru Szkice helweckie i Talia |
Wydawca | Księgarnia Pawła Rhode |
Data wyd. | 1868 |
Druk | A. Th. Engelhardt |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
- Dla ziomka wygnańca Dąbr……
- Dla ziomka wygnańca Dąbr……
Już wiosna zlata, w doliny ziemi
Drzewa oplata liśćmi świeżemi,
W puch je owiała, pocałowała,
I z wonnej dłoni o słowiczej chwili
Miota girlandy tęcz – kwiatów – motyli!...
Zdrój rozmarznięty pod jej stopą lotną
Już bryzga, szumi falą niepowrotną –
Kolumną woni, zefir ją goni,
Ona uchodzi rydwanem skowronków,
Ciska pierwiosnków wieńcami i dzwonków,
Owad się roi, w barw milion stroi
Naturę,
I szumi i brzęczy, i śpiewa i jęczy,
Gdzieś w dali grzmot runął za chmurę!...
Brzozy w białych koszulinkach
Rozplatają warkocze
Perłami nizane,
Listkami owiane,
Tak szumią urocze
Fale o niezapominkach
Błękitne, czyste, muszczą warkoczami,
Z których spadają perły za perłami
Wiatrem porwane
Kwiatom podane
Na lica!...
Natura dziewica
O panna młoda
Idzie na gody!...
Ileż swobody
I cudów ma krasawica!...
Tam dzwonią skowronki
W błękitów przestworze,
Na cichym ugorze
Z zroszonej obsłonki
Fijołka wyjrzał kwiat!
I boski cały świat!
W błękitach ptaszyna
Dzieńdzieli o wiośnie!
A może wspomina
Mą Polskę żałośnie.
O! Polska daleko
O! święta, tam moja,
Jak dziki szum zdroja
Tam leci myśl moja –
Rwie brzegi, rwie głazy,
Gna, pędzi na jazy,
Bo Polska daleko!...
Daleko!...
I może zawieje
Zadymią śniegowe,
A ptaszę zmarnieje
W noc chłodną, marcową.
Lecz wiosna powróci,
Jak wróżył ptaszyna,
On także się smuci,
On także wspomina.
O! jego piórami
Do Polski bym płynął,
Na polach jej ginął,
Spał pod mogiłami….
Jak każde marzenie
Co na krzyżu kona,
Nim wstanie w przestrzenie
I w czyn się dokona,
Tak proroka wiosny
Śnieg ptaszynę zwieje,
Lecz wiosna zaśmieje
Się w uśmiech radosny
I jutro powróci.
Skowronków rozrzuci
W błękitach tysiące,
Jej chwałę dzwoniące
Pod słońce!...
Szumi zbóż fala, I trzody ryczą,
A słowik to wszystko opiewa,
I piosnka z oddala, Z tęsknotą słowiczą
Podana, przeplata ptaszyną!...
I głosy jej giną, I giną i płyną,
Tam głos się dzwonu polami rozmdlewa!...
Tak gwarno wokoło,
O! jasno! wesoło!
Szumią rzeczułki, Dzwonią kukułki
Ku! ku! ku! ku!
Lecz serce tak puka, I puka i stuka
Nie tu! nie tu!...
Wpośród lasu krzyk, wrzawa –
Tam kukułka ciekawa
Dudkowi podrzeźnia się rada,
Tam szpaków się rzesza
Naradza, pociesza,
A czasem turkawka zagada…
I z rzadka dzierlatka
Za lubym gdzieś szuka
I kowal gdzieś stuka,
Szybują jaskółki,
I kraczą Krukowie,
I płyną Orłowie.
Znów dzwonią kukułki
Ku! ku! ku! ku!
Lecz serce wciąż puka, I puka i stuka,
Nie tu! nie tu!...
Mnie tylko tak łzawo,
Mnie tylko tak smętnie,
Łza pali namiętnie
Jak piołun me lica! –
Czy w lewo, czy w prawo,
To cudza ziemica,
Nie Polska! nie święta!
O której pamięta
Duch dziki, samotny!...
Zasępion samotny
Duch sokół stęskniony!...
Do Polski i z nieba
Zatęskniłby zwrotny,
Tak mu jej potrzeba
Ku sile żywotnej!...
Tam mogił och! Tyle, Co jasnych gwiazd świeci,
W nich kości stuleci, W północne drżą chwile,
Wstają hetmany, I atamany
Mgłą nocą wirują,
W przestrzeniach wędrują,
I krzyczą Hozanna!
Aż jutrznia poranna
Łzy spłacze perłowe po rosie!...
Brodacze wy siwe!...
O święte! mościwe!...
Wam miłość! I cześć wam potomna!...
Niewiedzcie o naszym wy losie!...
O orły gołębie!... Dziś po was jastrzębie,
Lecz siła u ludu niezłomna!...
Na polach tych słynąć,
Na polach tych ginąć,
Spać z wami w wonnych mogiłach!
O! dałbym krew młodą,
Co taką swobodą
I ogniem mi tętni po żyłach!...
Tu leżę na ziemi,
A rzeka tak szlocha,
Jak gdyby polskiemi
Łzy płynął jej prąd,
Jak dziewczę co kocha – –
A fala rwie ląd,
A miłość rwie życie
Jak kwiaty rwie dziecię!...
Tu leżę na ziemi
Boleścią rzucony,
Pierś tęskni za temi
Licami mej ziemi,
Drżącemi ramiony!...
Tu szumem las śpiewa,
W głos arfy Eolskiej,
Lecz szum ten nie polski,
Tak głucho przewiewa!...
O pola wy sławy! O łąki! o stawy!...
Gdzie skroń na niezapominkach,
Schylona, kąpie włos w fali!...
I śni cicho na barwinkach.
Aż dębu liść weźmie na czoło!...
O! czemuście w dali!
Tu pusto, tak tęskno w około!...
Wzrok dusza natęża, Tęsknotą niesiona,
Już pióry białemi, Tam! Rwie się k’tej ziemi,
To krzykiem orlęcia,
To głosem jagnięcia,
Aż duch mój wzniesion boleścią ogromnie,
Jak trąba ryczy, zerwany z gromami,
Woła pieśniami, zdrojami, burzami!
O moja matko z krwawemi piersiami!
O moja matko! chodź do mnie! chodź do mnie!
- Lipsk. Rosenthal, 1866. W Schillerowym domku.