Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/008
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jezuici w Polsce |
Podtytuł | Walka z różnowierstwem 1555—1608 |
Wydawca | Drukarnia Ludowa |
Data wyd. | 1900 |
Druk | Drukarnia Ludowa |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały Tom I |
Indeks stron |
Stan Polski w rzekomej „epoce złotej“, który dopiero co naszkicowałem, był tylko odblaskiem, oddźwiękiem ówczesnego stanu zachodniej Europy. Polska bowiem, przyjąwszy wiarę i cywilizacyę z Zachodu i do komputu państw zachodnich należąc, przebywała, tylko w kilkanaście lat później, te same ruchy, kierunki, walki, wewnętrzne procesa, przeobrażenia i fazy, jakie się odbywały na Zachodzie Europy. Nowinki religijne, herezye, będąc w gruncie rzeczy rewolucyą, idącą z dołu, wywracały do góry dnem społeczeństwo Zachodu, na średniowiecznych instytucyach i porządku rzeczy oparte, i wywoływały te same szkodliwe czynniki, co w Polsce, przyspieszały i potęgowały wewnętrzny rozkład, i te same symptomy ujawniały go na zewnątrz. Jak w Polsce, tak na Zachodzie ześwieczczenie episkopatu, nieuctwo kleru świeckiego, zastój i pewna otyłość duchowa zakonnego kleru, buta, zdziczenie obyczajów i chciwość szlachty na dobra duchowne, niezależność korporacyjna miast, ciemnota i niewola ludu, bezradność panujących i słabość ich władzy, oto co ułatwiło rewolucyjną robotę sekciarzom XVI wieku. Ale czego w Polsce nie było, a było na Zachodzie, nowinki religijne porwały za sobą część duchowieństwa, ba, nawet episkopatu i zakonów, opanowały dumne swemi przewilejami miasta, zamki rycerskie, dwory książęce, zaraziły swym jadem akademie i szkoły, obałamuciły masy ciemnego chłopstwa, popchnęły je nawet do buntu i wojny domowej. Zamieszanie, nieład i bezradność, towarzysze każdej ruiny, oto ogólna cecha Zachodu. Na domiar złego wisiała nad nim, jak nad Polską, groźna potęga turecka, zdobywająca kraj po kraju, druzgocąca co tylko w nich było chrześcijańskiego, wrzynająca się głęboko w środek Europy.
Dla Stolicy św., po dniach świetności i chwały światowej Juliusza II. i Leona X., nastały ciężkie lata trosk, trwóg i niepokojów Pawła III. i IV., Piusa IV. i V. Rysowały się co chwila i rozpadały w kawały mury jedności kościelnej, podnosiły głowę co raz to nowe a potworniejsze herezye. Z dogmatami wiary obalono ołtarze, palono obrazy, wypędzano kapłanów, rozganiano zakony, bluźniono papieżom i kościołowi, podsadzano miny pod same fundamenta katolicyzmu edukacyą bezbożną, żywem i pisanem słowem, propagandą zuchwałą a przewrotną. Króle i książęta, posłuszni niedawno synowie Kościoła, jedni, jak Henryk VIII., bunt otwarty podnieśli, drudzy w niezgodzie i waśni politycznej między sobą, jak Franciszek I. i Maksymilian I., Karol V, bezradni i bezsilni, zagrożeni w swych państwach wewnątrz i zewnątrz, pomocy nieść nie mogą.
Zresztą pomoc brachii saecularis, władzy świeckiej na małoby się przydała w tej walce duchowej; tu potrzeba było nietylko mężów, ale instytucyj z cnotą, nauką, energią, poświęceniem bez granic, bo herezye niezgodne i w wiecznej kłótni z sobą, łączyły się i szły jako falanga do boju przeciw Stolicy św. i Kościołowi. Zkąd takich mężów wziąć, gdzie ich szukać, jak i kim takie instytucye stworzyć? Dawne zakony benedyktyńskie, augustyniańskie, franciszkańskie, dominikańskie i rycerskie, powstałe w mniej burzliwych czasach i dla innych potrzeb, jakby zaskoczone tą przerażającą ruchawką heretycką, albo wskutek długiego spokoju i dobrobytu zdrętwiały, albo dostarczyły z łona swego herezyom hersztów i komendantów, albo całe przeszły do obozu wroga, albo próbując nowej, nieznanej sobie dotąd walki, podołać jej nie były w stanie. W krytycznej tej chwili opatrzył Bóg Kościołowi swemu pomoc walną, św. Ignacego i zakon Jezuitów.
Z dziada i pradziada rycerz zawołany, Ignacy Lojola, dwuletnią chorobą i całoroczną twardą ascezą w grocie pod Manrezą, szczerze do Boga nawrócony, duchowo przerobiony, przetrawiony, uświęcony; dziesięcioletnią nauką w Barcelonie, Alkali i Paryża wykształcony, nie bez wyraźnego natchnienia bożego, przybrawszy do boku swego dziewięciu innych, podobnych sobie cnotą, nauką i duchem mężów, założył zakon wojowniczy, na cnocie i nauce ugruntowany, do wszelkiej pracy, szermierki i walki sposobny, karny, zwinny i czynny, nie cofający się przed żadnym trudem i przedsięwzięciem, nieznający co to trwoga i ucieczka, pardon lub kompromis z wrogiem, a wrogiem jego to wszelka herezya i idące z nią w parze błędy i występki. Oparty na hartownej cnocie, gruntownej nauce, karności i posłuchu dla Stolicy św., zwalczał go jego własną bronią, i od niego przyjął taktykę wojowania. Papież Paweł III. zatwierdził nowe Towarzystwo Jezusowe (Societas Jesu) 1540 r brał z niego on, brali następni papieże nietylko „teologów“ dla siebie i swoich legatów i nuncyuszów i dla soboru trydenckiego, który miał zreformować Kościół od stóp do głów in capite et membris, ale najtrudniejsze, z narażeniem wolności i życia legacye do Szkocyi, Irlandyi, Szwecyi, Anglii i w kraje zamorskie powierzali Jezuitom.
Na zjazdach i sejmach Rzeszy niemieckiej w Spirze, Ratysbonie, Wormacyi, Augsburgu, na synodach prowincyonalnych, na dworach królów i książąt, spotykamy Jezuitów, jako teologów, mistrzów życia duchownego i spowiedników.
W ciąga lat 15, w chwili kiedy umierał jego założyciel, św. Ignacy 1556 r. zakon liczył po świecie całym 100 kolegiów i domów w Rzymie, Lizbonie, Koimbrze, Waladolidzie, Ewirze, Wiedniu, Pradze, Ingolstadzie, w dalekiej zamorskiej Goa, i w wielu, wielu innych miastach, tysiąc księży i braci, dziewięć prowincyi w Europie a trzy w Brazylii, Etyopii i Indyach[1]. Zakon stał się szerokosławny, miał stałych wielbicieli we wszystkich stanach, ale też i licznych a potężnych przeciwników, nietylko w obozie heretyków, ale w gronie akademij, zakonów a nawet biskupów, u których rozrost i wziętość młodego zakonu budził zazdrość albo obawę. Świetnym a zbożnym początkom odpowiadały dalsze jego dzieje. Podporą papizmu zwali go heretycy XVI. wieku, leibgardą papieską filozofowie XVIII. wieku, i dziwili się Klemensowi XIV, że się jej pozbył dobrowolnie.
Czemu jednak przypisać tę wielostronną działalność a żywotność niespożytą zakonu? Ludziom? Tak, wstępowali do niego w początkach zwłaszcza, ale i później, znakomici rodem, majątkiem, talentem, cnotą i pobożnością mężowie, byli oni ozdobą zakonowi, ale nie jego siłą, treścią.
Zakon stał i stoi dzisiaj nie ludźmi ale instytutem swoim, który mu nakreślił Ignacy św., uzupełniły go zaś walne sejmy czyli kongregacye jeneralne zakonu, pochwaliły i zatwierdziły i nadały przywilejami bulle papieży, a sobor trydencki (sessio XXV) nazwał go institutum pium pobożnym.
Dzieło „Instytut Towarzystwa Jezusowego z objaśnieniami“ napisał własnoręcznie w hiszpańskim języku św. Ignacy, pracował nad jego układem 13 lat wśród modlitw, umartwień i zasięgając zdania i rady innych Ojców. Tłumaczył go na język łaciński pod okiem Ignacego 1553 r. sekretarz zakonu O. Jan de Polanco. Kongregacya I. jeneralna poddała ten przekład ścisłej rewizyi sześciu starszych Ojców i kazała ogłosić drukiem w Rzymie 1558 r. oryginał zaś hiszpański pozostał na zawsze w rękopisie jako droga pamiątka.
Druga kongregacya jen. (1565 dekretem 52) poleciła jenerałowi św. Borgiaszowi, wyznaczyć osobną komisyę Ojców do powtórnego przekładu instytutu, a trzecia 1573 poleciła (dekretem 26) jenerałowi Ewerardowi Mercuriani złożyć znów osobną 6. Ojców komisyę dla kollacyonowania obydwóch przekładów z oryginałem hiszpańskim. Powtórny przekład z 1565. wydał się komisyi dokładniejszy i ten ogłosić kazała też sama kongregacya (dekretem 34) i kongregacya IV. (dekretem 33) i przeznaczyła go jako wulgatę instytutu, dla użytku całego zakonu.
Ponieważ jednak foliał instytutu nie nadawał się do codziennego użytku, ani był potrzebny dla wszystkich bez różnicy członków, a jednak wszyscy i każdy znać go powinni, przeto pierwszy po św. Ignacym jenerał, O. Lainez, zrobił z niego wyciąg czyli „Sumaryusz tych konstytucyj, które do duchownego naszych postępku należą i od wszystkich zachowane być mają“. Do sumaryusza dodał: „Reguły wspólne“ dla wszystkich, które niczem innem nie są tylko regułą zwyczajową (consuetudinarium) rzymskiego domu professów, przez św. Ignacego ułożoną i „Reguły o skromności“, także przez św. Ignacego napisane. Jenerałowie, zwłaszcza Borgiasz i Akwawiwa, z polecenia kongregacyj jeneralnych zredagowali króciej. „Sumariusz i reguły wspólne“, dodali reguły poszczególnych stopni: kapłanów, scholastyków, braci i dla poszczególnych urzędów, od prowincyała do brata kucharza, które potem zatwierdziły kongregacye jeneralne; dołączono jeszcze list św. Ignacego do braci w Luzytanii „o posłuszeństwie“ i tym sposobem urosła książeczka reguł. Regulae Societatis Jesu, która się w rękach każdego nowicyusza czy professa znajduje, czytają ją raz w miesiąc do stołu, dla wszystkich, każdy zaś reguły swego stanu i urzędu czyta raz w tydzień, „aby z pamięci nie wypadły“. W codziennem życiu zakonnem książeczka „reguł“ zastępuje instytut; osobne studium instytutu i prelekcye o nim odbywają się na t. zw. trzeciej próbie zakonu, o której mowa niżej.
Instytut św. Ignacego nadaje zakonowi trzy wielkie a ważne rzeczy: prawdziwą świątobliwość, opartą na poznaniu samego siebie, abnegacyi i poświęceniu: oportet agere contra propriam sensualitatem et contra suum amorem carnalem et mundanum.. semper et in omnibus majorem Dei gloriam intuendo[2]. Powtóre, organizanizacyą i rząd energiczny a jednak prawdziwie konstytucyjny, uniemożebniający wszelkie wybryki despotyzmu lub samowoli. Po trzecie naukę gruntowną w teologii, filozofii i filologii, scientiarum, artium et humaniorum.
Cała siła, moc i tęgość zakonu tkwi, jak rzekłem, w instytucie, zasługa w tem tylko, że tego instytutu trzymał się i trzyma wiernie, upornie prawie, do tego stopnia, że gdy nawet papieże Sykstus V., Klemens VIII., Inocenty X. niektóre zmiany w nim poczynić chcieli, to kongregacye jeneralne V. VIII. i IX. przez deputatów swoich błagały Stolicę św., aby w pierwotnym instytucie św. Ignacego żadnych zmian nie robiła, a ostatniemu jenerałowi Ricci, umierającemu w więzieniu zamku Anioła, włożyła opinia publiczna w usta słowa, których on nie powiedział, ale które tę wierność dla instytutu dobrze malują: sint ut sunt aut plane non sint, niech Jezuici pozostaną tem czem są, albo niech ich wcale nie będzie. Dlatego starał się zakon o zatwierdzenie swego instytutu aż przez dziewięciu papieży. Ostatni, który formalnie anulował i za niebyłe ogłosił kasacyjne brewe Klemensa XIV. Dominus ac Redemptor a zakon i instytut zatwierdził w całej pełni, to Leon XIII. brewem „Dolemus inter alia“ z dnia 13. lipca 1886 r. w chwili, gdy protestanckie i antikatolickie dzienniki puściły fałszywą
pogłoskę, że papież ten zamierza na nowo znieść zakon Jezuitów.
Rozpada się pierwotny instytut św. Ignacego na wstęp czyli „egzamin dla chcących wstąpić do zakonu“ i na „konstytucye“ podzielone na dziesięć części:
1) o wstąpieniu do zakonu — 2) o wystąpieniu z zakonu — 3) o nowicyuszach — 4) o scholastykach czyli klerykach na studyach i tu jest mowa o kolegiach i uniwersytetach, o planie wykładów i nauk — 5) o przypuszczeniu do ślubów zakonnych pojedynczych i profesyi — 6) o ślubach i ich obowiązkach — 7) o missyach i sposobie wspomagania dusz bliźnich — 8) o kongregacyach jeneralnych — 9) o jenerale, jego przymiotach i władzy i obwarowaniu się zakonu przed możliwem nadużyciem władzy jenerała (de providentia Societatis erga generalem) — 10) o sposobie zachowania zakonu w dobrym stanie.
Kongregacye jeneralne, tych było dotąd 24, nie licząc w to pięć kongregacyi odbytych w Połocku na Białej Rusi, gdzie przez lat 41 przechował się zakon, chociaż i te wcielone zostały do instytutu 1892 r. — nie zmieniły litery jednej w pierwotnym instytucie św. Ignacego, tylko go w miarę potrzeb czasów i ludzi, dekretami i kanonami[3] objaśniły i uzupełniły i cenzurami u Stolicy św. uzyskanemi, obwarowały. Jenerałowie też wydawali i wydają „reguły, przepisy i polecenia regulas, ordinationes, praecepta“, obowiązujące bądź to niektóre prowincye i osoby, bądź to zakon cały. Czynią to zazwyczaj z polecenia kongregacyi jeneralnej i za jej zatwierdzeniem, ordynacye te wszelako nie mają charakteru ustaw, które uchwalić może jedynie kongregacya jeneralna.
Cały zbiór ustaw zakonu Institutum, Constitutiones et Ordinationes świeżo wydany został bardzo starannie w trzech tomach in 4 to we Florencyi 1892 i 1893 roku, a to z polecenia XXIII. kongregacyi jeneralnej 1883 r. (dekret. 127). Z tego wydania czerpię cytaty w ciągu niniejszej pracy[4].
Instytut rozróżnia stopnie w zakonie: scholastyka, pomocnika duchownego i doczesnego, professa trzech ślubów, professa czterech ślubów. Nie są to stopnie sekretne, na kształt masońskich, z ceremoniałem długim a bałamutnym, ale jawne a ceremoniał ogranicza się do roty i formy składania ślubów.
Nowicyusz nie jest zakonnikiem i nie należy do zakonu, uczestniczy jednak w przywilejach, odpustach i zasługach zakonu, nie składa żadnych ślubów i żadnych nie przyjmuje zobowiązań; on się dopiero przygotowuje do zakonu, próbuje i doświadcza sam siebie a zakon jego, ażali ma rzetelne powołanie i odpowiedne przymioty i warunki.[5]
Scholastyk, czyli kleryk na studyach, skończył już dwuletni nowicyat, oddaje się naukom, przełożeni uznali go godnym przyjęcia go do zakonu, złożył więc trzy śluby proste (vota simplicia) a czwarty obietnicy pozostania w zakonie do śmierci i przyjęcia stopnia jaki mu przełożeni dadzą. Po 10 latach powołania zakonnego, a po skończonym 30. roku życia; po odbyciu studyów, zwłaszcza teologicznych, z średnim postępem i po wyświęceniu na kapłana, składa trzy śluby publicznie jako pomocnik duchowny, Coadiutor spiritualis; jeżeli się odznacza świątobliwością życia, to jako profes trzech ślubów.[6] Jeżeli zaś obok wielkiej świątobliwości życia odznaczył się zdolnością i postępem w naukach filozoficznych i teologicznych a nawet filologicznych nadzwyczajnym, superat mediocritatem,
excellit, wtenczas składa profesyą 4 ślubów, (professionem qitatuor votorum[7]).
Profesi 4 ślubów stanowią główną i najwłaściwszą klasę, rdzeń zakonu, stąd częsta ich nazwa w instytucie Societas professa. Cóż to za ślub czwarty? Ponieważ Luter i inni herezyarchowie XVI w. wypowiedzieli posłuszeństwo Stolicy św. i do buntu przeciw niej nawoływali, przeto chciał św. Ignacy, aby zakon, który miał je zwalczać, w szczególniejszy sposób zamanifestował swą uległość dla papieża i ślubem się zobowiązał pójść między wiernych i niewiernych dokąd kolwiek i z jaką kolwiek go missyą lub pracą papież wyprawi. Inni, są tylko ku pomocy profesów, stąd nazwa pomocnik duchowny Coadjutor spiritualis.
Do posług domowych używani są bracia. Ci po dwuleciu nowicyatu składają śluby pojedyncze, a po 10 latach beznagannego pobytu w zakonie, śluby publiczne i nazywają się pomocnicy docześni Coadjutores temporales.
- ↑ Orlandini Hist. Soc. Jesu I. II.
- ↑ Exercitia spiritualia S. Ignatii. Medit. de Begno Christi. Książeczka „Ćwiczeń duchownych“ dzieli się na 4 części, z których każda zawiera szereg rozmyślań, loicznie z sobą połączonych: o celu i końcu człowieka, o rzeczach ostatecznych, o życiu i męce Chrystusa Pana, jego uwielbieniu i chwale — i szereg prawideł życia duchownego, ascezy. Instytut łącząc życie wewnetrzne, kontemplacyjne z czynnem, ascezę z praktyką, przepisuje każdemu z swoich członków codzienne rozmyślanie, rachunek sumienia, czytanie duchownej książki, co roku zaś odprawienie ośmiodniowych rekolekcyj czyli ćwiczeń duchownych według powyższej książeczki św. Ignacego, a nowicyuszom i księżom na trzeciej próbie raz przez cały miesiąc.
Ułożył tę książeczkę św. Ignacy na początku swego nawrócenia w Manrezie w Hiszpanii 1522 r. na podstawie pisma sw., dokumentów życia duchownego i znajomości ludzkiej natury, którą badał na sobie samym, nie bez szczególnej pomocy łaski Bożej. Paweł III. na prośbę św. Borgiasza, podówczas księcia Grandii, polecił kardynałowi prefektowi św. inkwizycyi, kardynałowi wikaryuszowi św. miasta i prefektowi św. pałacu zbadać dokładnie tę książeczkę, i wysłuchawszy ich zdania, zatwierdził ją brevem 31 lipca 1548 r. jako „pełną pobożności i świętości, bardzo pożyteczną i zbawienną dla zbudowania i duchownego postępku wiernych“ (Inst. Soc. Jesu I. 13.)
Książeczka ta ma jeszcze inne, historyczne znaczenie Z niej powstał „Instytut i zakon Jezuitów“ i nią się głównie podtrzymuje w swej żywotności i sile. Nią też głównie posługuje się w nawracaniu i uświętobliwieniu dusz ludzkich. Rekolekcye doroczne, które odprawiają nietylko zakonne i duchowne zgromadzeni i, ale świeckie stany i misye ludowe, z tej książeczki początek, siłę i moc biorą. Można śmiało powiedzieć, nie tysiące, ale miliony ludzi zawdzięczało i zawdzięcza księżeczce „ćwiczeń duchownych“ św. Ignacego, swoje nawrócenie, uporządkowanie nieładu i rozterki w rozumach i sercach, uspokojenie kotłujących namiętności, słowem, odmianę i poprawę życia na całej linii nieobliczalną w skutkach, na społeczne i polityczne sprawy. - ↑ Canones są streszczeniem decretorum. Wydawały je kongregacye aż do XI. włącznie. Następne od XII. (r. 1682) zaniechały wydawania kanonów.
- ↑ Institutum Societatis Jesu. Volumen I Bullarium et Compendium privilegiorum. In 4-to pag. XVI. 684. Florentiae 1892.
Volumen II. Examen et Constitutiones cum Declarationibus, Decreta Congregationum generalium, Formulae Congregationum. In 4-to pag. XIV. 622. riorentiae 1893.
Volumen III. Regulae, Ratio studiorum, Ordinationes, Instructiones, Industirae, Exercitia. Directorium. In 4-to pag. NI, 739. Plorentiae 1893.
Przez św. Ignacego napisany jest tylko „Egzamin i Konstytucye z deklaracyami“, reszta instytutu przez kongregaeye generalne i jenerałów zakonu. - ↑ Na drugim roku nowicyatu pozwala czasem prowincyał nowicyuszowi uczynić z prywatnej pobożności t. zw. śluby dewocyonalne, które obowiązują go na sumieniu, ale na zewnątrz, wobec zakonu są bez znaczenia. (Inst. S. J. II. 90, 432. III. 127.)
- ↑ Profesya trzech ślubów jest dosyć rzadkim wypadkiem.
- ↑ Inst. S. J. II. 361, 262. Praestans doctrina cum pari virtute, 33 lat wieku skończonych, oto warunek do profesyi 4 ślubów. Co do czasu przypuszczenia do profesyi bierze się za podstawę 10 lat po skończonych studyach filozofii i teologii. W praktyce więc tak się dzieje, że kto wszystkie studya odbył w zakonie, ten po 17 latach pobytu zakonnego, kto część tych studyów albo wszystkie odbył przed wstąpieniem, ten po 10—12 latach pobytu w zakonie przypuszczony bywa do profesyi. (Aug. Oswald. Commentarius in deoem partes Constitutionum Soc. Jesu. str. 290.