Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/056

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Podtytuł Walka z różnowierstwem 1555—1608
Wydawca Drukarnia Ludowa
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Ludowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Tom I
Indeks stron


§. 55. Niedoszłe projekta ligi św. — Udział w nich Zygmunta III i Jezuitów 1592—1596.

Obok różnicy zapatrywań na stosunki Polski z Austryą króla Zygmunta a kanclerza Zamojskiego, dzieliła ich jeszcze różnica zdań co do ligi chrześcijańskich państw przeciw Turcyi i zaostrzała rankor kanclerski przeciw królowi.
Z śmiercią Batorego upadł niepowrotnie jedyny praktyczny plan pokonania najprzód Moskwy, a potem razem z nią i przez nią Turcyi samej. Więc znowu puścić się trzeba było papieżom na niepewne morze układów dyplomatycznych koło sklejenia ligi św. Energiczny Sykst V, mający znaczne sumy nagromadzone w skarbcach w zamku Anioła do rozdania na subsidia wojenne, mógł był jeszcze taką ligę stworzyć, bo „nerw rzeczy pieniądz“, ale w cztery niespełna lata po Batorym wstąpił i on do grobu. Przepowiednia posła weneckiego w Rzymie, Grittego, od niechcenia rzucona: „celem wojny pokój, jeżeli nie pospieszymy, to Wschód się uspokoi, zanim my zdołamy Turcyą wziąć we dwa ognie“, ziściła się niestety.
Roku 1589 szach Persyi Abbas I zgłosił się po układy do sułtana Amurada; obydwaj 1590 podali sobie rękę do zgody, najpomyślniejsza chwila minęła, Turcya osłabiona ale zawsze jeszcze potężna, stała znów jak pierwej swobodna, wyzywająca chrześcijaństwo całe do boju, a niebawem 1594 r. dzięki nieudolności wodzów cesarskich zdobyła w Węgrzech zamki: Raabe, Papę, Totis, pobiła wojska cesarskie pod arcyksięciem Maciejem, a wreszcie najsilniejszą fortecę Agrią (Erlau) po trzechtygodniowem oblężeniu zajęła 12 paźdz. 1596 r. przez kapitulacyę. Na domiar złego w dwóch latach 1590—92 trzech papieży, Urban VII, Grzegorz XIV, Innocenty IX przesunęło się na Stolicy piotrowej i sprawa ligi drzemała.
Wskrzesił ją Klemens VIII Aldobrandini, znany w Polsce z legacyi do Zygmunta i habsburskiego domu. I on, jak Sykst V, zwrócił swe oko na Moskwę. Dzięki informacyom zbyt różowym watykańskich polityków, jak biskup z Lesiny, Piotr Cedulini, wizytator apostolski w Konstantynopolu, opat Aleksander Komułowicz, Ilyryjczyk, wizytator apostolski w Turcyi europejskiej, mniemano w Rzymie, że „głupkowaty zakrystian“, car Fiedor, a raczej Borys Godunow, na proste, prawda, że arcychrześcijańskie wezwanie legata papieskiego, bez żadnej namacalnej korzyści, jedynie z daleką perspektywą otrzymania Carogrodu, a z nią carskiej korony, połączy się z polskim królem Zygmuntem, a ten z cesarzem, i wszyscy trzej staną do świętej wojny od północy, podczas kiedy Wenecya z Włochami i Hiszpanią uczyni to samo od południa. Nieznajomość w Rzymie stosunków Moskwy doszła do tego, że w chwili, kiedy dopiero co Borys Godunow usamowolnił cerkiew moskiewską od wszelkiej pozornej nawet zależności od Carogrodu, erygowaniem przez patryarchę carogrodzkiego, Jeremiego II, udzielnego patryarchatu w Moskwie za sute pieniądze 1590 r., że, mówię w tej chwili, legat papieski proponować miał unię z Rzymem i na tej kanwie tkać akces caratu do św. ligi.
Legatem był opat Komułowicz, z gruntu pobożny, przezorny i roztropny dosyć, znający Wschód dobrze, ale w politycznych rachubach optymista aż do naiwności, zakończył też swoją nieświetną karyerę dyplomatyczną wstąpieniem do nowicyatu jezuickiego w Kwirynale. On to różowemi relacyami swemi o stosunkach wschodnich, o łatwości wciągnięcia Moskwy do ligi, w błąd wprowadził najprzód Grzegorza XIV, potem Klemensa  VIII, który z usposobienia swego skłaniał się także do optymizmu.
W listopadzie 1593, w wielkiej tajemnicy nawet przed towarzyszami swymi, Jezuitami, których nazwiska nie są mi znane, puścił się ten improwizowany dyplomata w drogę, wioząc z sobą listy papieskie do książąt Siedmiogrodu, Mołdawii i Multan, a nawet do atamana kozackiego i do Kozaków, traktowanych jako udzielna potencya[1]. Objazd swój rozpoczął od Siedmiogrodu, gdzie w styczniu 1594, przy pomocy O. Carillo, Jezuity, spowiednika książęcego i superiora rezydencyi w Białogrodzie (Alba Julia), pozyskał dla swej myśli z łatwością młodocianego kcia Zygmunta Batorego, ukazując mu w nagrodę małżeństwo z austryaczką, zapowiadając, jako już rzecz pewną, sojusz z Austryą i Hiszpanią, z Polską i Moskwą, przeciw Turkom. Sejm siedmiogrodzki w połowie lutego zatwierdza te sojusze i projekta wojenne. Więc coprędzej książę Zygmunt i opat Komułowicz wysyłają z tą pomyślną wieścią O. Carillo najprzód do Rzymu, a stamtąd z listami papieskimi do Pragi do Rudolfa II.
Na wniosek O. Carilla i legata Komułowicza, Klemens VIII wzywał cesarza do sojuszu z Siedmiogrodem, Mołdawią i Multanami, do którego starać się będzie wciągnąć Polskę i Moskwę. Projekt znalazł tem lepsze przyjęcie u cesarza, że książę Zygmunt, bezdzietny, na wypadek śmierci, odstępował Siedmiogród koronie węgierskiej. Ale polityka antiturecka Zygmunta, sprzeczna z tradycyą i interesem księstwa, trafiła na opór stryja jego, Baltazara Batorego i heretyckiej partyi.
Więc najprzód na trzech sejmach w Tordzie i Białogrodzie, w maju i czerwcu 1594, przez księcia zwołanych, Baltazar ze swoimi dokazali tego, że stany odmówiły pozwolenia na wojnę turecką w sojuszu z Austryą. Dopiero na czwartym sejmie w Białogrodzie 10 lipca zdołał książę Zygmunt uzyskać upragnione pozwolenie i rozkazał, aby w ciągu dni 15 przygotowania wojenne zostały ukończone. Aliści w tym czasie horda tatarska, idąca w pomoc Turkom, wojującym z cesarzem na Węgrzech, wpada, paląc i łupiąc, do Siedmiogrodu i na bezbronne dla skąpstwa polskiego sejmu Pokucie. Korzystając z tej klęski Baltazar Batory i partya heretycka zwołują samowolnie sejm do Koloszwaru, ogłaszają detronizacyą Zygmunta[2]. O. Carillo, którego uważali za sprawcę projektu sojuszu austryackiego, więżą i osadzają w zamku Betlen. Wystraszony Zygmunt uchodzi do Włoch, ale zwrócony z drogi przez wuja Gabryela Betlena, zatrzymuje się na granicy i uniwersałem nawołuje stany do opamiętania się i posłuszeństwa. Odczytano ów uniwersał na bezgłowym sejmie koloszwarskim, na którym tym razem partya antiturecka przemogła, Zygmunta do powrotu zaprosiła i razem z nim obradując, sojusz austryacki w zasadzie uchwaliła. Wyprawiono pięciu pełnomocników od księcia i sejmu do Pragi, do Rudolfa II, dla zawarcia traktatu[3].
Stronnictwo tureckie, pobite na sejmie, rzuciło się do spiskowania na życie kcia Zygmunta i do konszachtów z Portą. Spisek odkryto 12 wrześn. 1594; Baltazar Batory i kanclerz Kowacz, osadzeni w zamku Mokosunar i uduszeni, dziesięciu przedniej szych spiskowców z rozkazu Zygmunta dało głowę pod topór[4].
Tymczasem opat Komułowicz dotarł w swej pielgrzymce dyplomatycznej do Jass i w największej tajemnicy d. 22 i 23 marca układał się z wojewodami Multan, Michałem „walecznym“ i Mołdawii, Aronem, o przystąpienie do sojuszu z Austryą i Siedmiogrodem. Konieczność zmuszała ich do tego kroku, kupili oni swe hospodarstwa u Porty, za cenę, której zapłacić nie byli w stanie, w każdym więc razie zguba im groziła. Dotąd nie wiedzieli, na którą się stronę przerzucić[5]. Przyjęli więc zaproszenie papieża do ligi. Przebiegły wychrzta Aron dał nawet legatowi polecające listy do Kozaków, do hetmana Zamojskiego i do cara Fiedora. Wnet jednak został zrzucony z tronu przez hetmana swego, Rozwana, który do sojuszu z Austryą 1595 przystąpił. Na razie (w lipcu 1594) chodziło legatowi głównie o to, aby Kozacy z Polakami rozbili, a przynajmniej wstrzymali w pochodzie hordę tatarską, która, jak wspomniałem, przez Siedmiogród i Pokucie szła w pomoc Turkom w Węgrzech, oblegających Raabe. Spieszy więc legat do Kamieńca szukać Kozaków, nie znalazłszy ich, goni do Lwowa, naradza się z arcyb. Solikowskim, udaje się do kcia Ostrogskiego, który właśnie teraz występować począł jako wróg unii. Nic i tu, oprócz grzecznych upewnień, nie wskórawszy, odszukał z końcem lipca 1594 Zamojskiego.
Ten podejrzewał legata i traktował jako szpiega tureckiego; zbył go krótko: król polski w Szwecyi[6], bez niego w żadne układy, ni sojusze wchodzić nie wolno, on zaś jako hetman bronić ma od inkursyi tatarskiej granic Polski, a nie Siedmiogrodu lub Węgier. Zrozpaczony legat wraca znów do Kamieńca i dowiedziawszy się o staroście śniatyńskim, Jaztowieckim, dzielnym rycerzu a Zamojskiego przeciwniku, zawiera z nim dnia 30 sierpnia 1594 r. następującą, umowę: Legat ofiaruje 12.000 złp. na zaciągi kozackie, któremi Jazłowiecki obowiązuje się w trzech miesiącach albo opanować Krym, albo przeszkodzić inkursiom Tatarów i ich połączeniu się z Turkami w Węgrzech[7]. Wyprawa na Krym nie udała się, najęci Kozacy pod komendą Łobody i Nalewajki zwrócili się pod Białogrodem ku krajom tureckim, przekupieni przez cesarza Rudolfa II, który napadami Kozaków chciał Polskę wplątać w wojnę z Turcyą.
Nie zrażony klęską Jazłowieckiego legat, próbuje powtórnie szczęścia w Polsce. W październiku 1594 r. widzimy go w Krakowie u nuncyusza Malaspiny. Król już powrócił z Szwecyi, sejm ma się zebrać w lutym 1595, uradzili obydwaj, sprawę przystąpienia Polski do sojuszu z Austryą, Siedmiogrodem, Multanami i Mołdawią, wytoczyć przed króla i sejmujące stany.
Moskwę wciągnąć do ligi próbował już 1593 r. cesarz Rudolf przez posła Mikołaja Warkocza. Car Fiedor, a właściwie Borys Godunow, nie odmawiał zasiłków pieniężnych, dał nawet cesarzowi 150.000 rubli; co do ligi jednak, to żądał, aby w kwietniu 1594 „wielcy posłowie“ od cesarza, króla Hiszpanii i papieża przybyli do Moskwy na kongres dyplomatyczny. Klemens VIII nie był temu przeciwny i na projektowany kongres w Moskwie wyprawił, jak wspomniałem, w styczniu 1594 legata Komułowicza. On jednak cały rok 1594 stracił na układach z Siedmiogrodem i Austryą, a pragnąc pierw wiedzieć rezultat swych zabiegów w Polsce, postanowił dopiero po sejmie 1595 ruszyć do Moskwy.
Nie potrzeba było być wielkim politykiem, aby zrozumieć, na jak kruchych podstawach opierała się ta budowa św. ligi. Brakowało jej cementu, pieniędzy, a ze strony Austryi odwieczna nieszczerość wobec Polski i niedołęstwo psuło wszystko. Nic więc dziwnego, że kanclerz Zamojski, wierny tradycyi Jagiełłów i Batorego, nie wierzył w skuteczność ligi, obawiał się, aby cały ciężar wojny tureckiej nie zwalił się na barki Polski samej, jak tego pragnęła Austryą. „Polska, nim zerwie z Portą, mówił do Vanozzego, sekretarza legacyi Gaëtaniego, dobrze się namyślić powinna, aby się dla drugich biedy nie nabawić i wplątawszy się pomiędzy nich, całego ciężaru wojny na siebie nie zwalić... Pomoc papieska daleka, a cesarz nie mógłby (dla niezgody arcyksiążąt i książąt Rzeszy), albo nie chciałby dać wsparcia“[8]. Dlatego też i na sejmach i na radzie senatu opierał się on i liczne stronnictwo jego projektom ligi, z Rzymu i Pragi nasyłanym. Utrzymywała go w tym wstręcie do ligi publica negligentia, niedbalstwo i skąpstwo sejmów w opatrzeniu potocznej obrony granic, które on, hetman koronny, żywiąc własnym kosztem 2.000 wojska i ledwo 4.000 mając kwarcianego żołnierza, nadludzkiem tylko wysileniem zasłaniał.
Król Zygmunt III przeciwnie od lat chłopięcych w ideałach o lidze św., jako jedynej desce ratunku przed zalewem tureckim, wychowany, poczytywał za śwrięty obowiązek królakatolika, z ligą lub bez niej wojować z Turcyą. Jezuici, Possevino i Warszewicki, Gołyński i Skarga, utrzymywali go w tych usposobieniach; można to nazwać ich błędem, ale nie winą. Dla nich, jak dla Zygmunta, direktywą w tej mierze była Stolica św., inaczej być nie mogło. Ta zaś, oprócz ustawicznych próśb, przedstawień, napomnień przez nuncyuszów i legatów, częstemi listami wołała o ratunek dla cesarstwa, a z niem dla chrześcijaństwa. Już w lipcu 1590, Sykst V przez wracającego do Polski królewskiego posła, Reszkę, ofiarował Zygmuntowi poświęcony w noc Bożego Narodzenia miecz i czapkę, symbol duchownej i świeckiej władzy Stolicy św. i jej opieki nad chrześcijaństwem, przypominając, że miecza tego użyć powinien „na obronę chrześcijaństwa i Stolicy św.“, że panuje narodowi, „który przeciw nawale pogańskich i barbarzyńskich ludów stanął jakoby murem niezdobytym“[9]. Klemens VIII zaś w dwóch tylko latach, 1594—96, na sześć zawodów odzywał się w sprawie ligi, a zawsze gorąco z naciskiem. Prymasa Karnkowskiego i kanclerza Zamojskiego, o których wiedział, że lidze niechętni, wzywał, aby króla Zygmunta, skoro z Szwecyi powróci, radą swą i wpływem do przystąpienia do sojuszu broni z Austryą nakłonili. To znów arcyksięcia Maksymiliana upominał, aby przywłaszczaniem sobie czczego tytułu „króla Polski“ nie opóźniał dojścia układów o ligę, a króla Zygmunta III zapraszał ad pernecessariam unionem do koniecznego sojuszu z cesarzem przeciw Turkom.
Tymczasem król zmuszony uledz woli sejmu 1595, odnowił przymierze Polski z Turcyą, która właśnie wojowała z księciem Siedmiogrodu. Klemens VIII skarcił go za to i ubolewał, że ten tak bardzo pożądany i zbawienny sojusz dwóch luminarzy chrześcijaństwa, haec optatissima et saluberrima unio inter duos charissimos filios nostros, lumina populi Christiani nie doszedł do skutku[10]. Nie przestając na listach, nie ufając staraniom nuncyusza Malaspiny, przysłał w czerwcu 1596 legata a latere kardynała Henryka Gaetani, aby wraz z komisarzami cesarskimi nakłonił Polskę pomimo odnowionego przymierza do wojny tureckiej. Rozbiło się wszystko głównie o nieszczerość komisarzy cesarskich, którzy w najważniejszych punktach składali się brakiem instrukcyi.
Legatowi Gaetani towarzyszyli jako teolodzy dwaj Jezuici włoscy OO. Benedykt Justiniani i Ludwik Zaraboni z bratem Masoleni[11]. We wszystkich kościołach jezuickich odprawiały się przez cały ten czas, po kilka razy w roku, 40-godzinne nabożeństwa, procesye biczowników, msze św. wotywne o zgodę i jedność książąt chrześcijańskich, o zwycięstwo dla oręża chrześcijańskiego, odwrócenie napadów turecko-tatarskich w bezbronne dla niezgody książąt lub skąpstwa sejmów kraje chrześcijańskie. W tym duchu przemawiali najżarliwsi kaznodzieje ze Skargą na czele. Powtarzam, niech to rozum męża stanu nazwie błędem, sąd historyi uwolnić musi od winy i Jezuitów i króla Zygmunta. Ostatecznie nie kto inny jeno Polska stała się antemurale christianitatis przedmurzem chrześcijaństwa i złamała potęgę Turcyi. Nie przeszkodził tej misyi dziejowej ani rozum stanu Zamojskiego i jego antypatya do Habsburgów, ani skąpstwo sejmu i publica negligentia ówczesnego, w znacznej jeszcze części heretyckiego i schizmatyckiego pokolenia.
Nie było też, sądzę, z tego powodu przez czas jakiś szczerego porozumienia między Zamojskim a Jezuitami, chociaż w początkach rządów Batorego polecał ich temu królowi. Nie przyznając się do tego, czuli to że stali na przeciwnych biegunach i politykowali z sobą. Stwierdza to w swej relacyi sekretarz legata Gaetanego, prałat Vanozzi, „Zamojski nie bardzo jest przychylny Jezuitom, jużto, że ks. Possevino, pisząc o Moskwie, źle wspomniał Polaków, (ogłosił poufne listy kanclerza, za wiedzą jednak króla), jużto, że w swojem mniemaniu miał ich za zbyt wykrętnych polityków“[12].





  1. Theiner: Monumenta Reg. Pol. III. 210.
  2. Heidenstein twierdzi, że Zygmunt dobrowolnie zrezygnował na rzecz Baltazara, że jednak Gabryel Betlen odwiódł go od tego zamysłu II 325.
  3. Podpisano go 25 stycznia 1595 r. pod temi warunkami: Traktat zaczepno-odporny obejmuje Austryą, Siedmiogród, Multany i Mołdawią. Książę otrzymuje tytuł serenissimi principis imperii i arcyksiężnę Maryę Krystynę, rodzoną siostrę królowej polskiej za zonę, Siedmiogród pozostaje przy kciu Zygmuncie; na wypadek jego bezdzietności, przechodzi na własność korony węgierkiej. Ojcem duchowym tego traktatu był O. Carillo który z wiżenienia swego betlenskiego szczęśliwie ujść potrafił. (Litterae annuae, S. J. 1594—95, str. 420—22).
  4. Wielowicki II, 193. Heidenstein wymienia tylko Aleksandra Kendego, którego Zygmunt kazał stracić a dobra jego zabrać, inni osadzeni w więzieniu prędko pomarli II, 325.
  5. Heidenstein II, 326
  6. Udał się tam Zygmunt na koronacyę swoją po śmierci Jana III
  7. Pierling: La Russie et le St. Siège II, 330 350. Łaciński oryginał umowy Komułowicza z Jazłowieckim znalazł O Pierling w Archiv. wat. Borghesiana III 124, karta 42.
  8. Zbiór pamiętników Niemcewicza II, 171
  9. Theiner. Monum. Reg. Pol. III, 174.
  10. Theiner. Monum. Reg. Pol. III, 219, 223, 225, 230, 265, 268. Otrzymał naganę i hetman Zamojski, i tłumaczył się przed Klemensem VIII, że nie jakieś względy dla Turcyi, ale twarda konieczność zmusiła go odnowić przymierze z Turcyą. Listy u Theinera III.
  11. Wielewicki I, 215.
  12. Zbiór pamiętników Niemcewicza II, 189.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.