Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego/Grażyna
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego |
Podtytuł | Zarys literacki |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1886 |
Druk | Wł. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Północ. Ciemno; księżyc tylko opromienia ziemię. Ruch jakiś w ponurém zamczysku, które stanowi dla nas przedmiot sennych rozmyślań jak średniowieczna legenda. Było-to przed wieki, śród pogańskiéj Litwy. „Na lewém skrzydle zamkowéj budowy“ — ukazuje się oblana nie promieniami księżyca, lecz cieniem przez wieżyce rzuconym „córa możnego na Litwie dziedzica, z cór nadniemeńskich pierwsza krasawica“. Rysów jéj dokładnie odróżnić niepodobna; wyniosła tylko postać silnie się odznacza. Musimy się całkiem powierzyć jasnowidzeniu poety. Schodziła ona „pod lat niewieścich południe,“ łącząc na swéj twarzy wdzięki dziewicy i matrony: zadziwia powagą, a nęci świeżością.
...Kwiat młodego nie stracił rumieńca
A razem owoc wnet pełni dorośnie...
Wzrost jéj dorównywa wzrostowi małżonka (Litawora), przymiot niezmiernie ważny w czasach przewagi siły brutalnéj: nadawał on znaczenie i poważanie tym, którzy go posiadali; prawie był nieodłączny od pojęcia władzy książęcéj, czy królewskiéj:
Książęca para, kiedy ją okoli
Służebne grono — jak w poziomym lesie
Sąsiednia para dorodnych topoli
Nad wszystkich głowę wystrzeloną niesie.
Często — myśliwa — na żmudzkim rumaku
W szorstkim ze skóry niedźwiedziéj kirysie,
Spiąwszy na czole białe szpony rysie,
Pośród strzelczego hasała orszaku.
Ciało silne, zdrowe, znosiło niewygody i nie lękało się dotknięcia twardéj zbroi ówczesnéj; a duch niepodległy i wielki zwalczał wszystkie trudności. Dla niéj nie było nieprzystępnego przedmiotu; wraz z mężem dzieliła naprawdę rządy nad ludem. Nic się bez jéj rady obyć nie mogło — owszem słowo jéj było przeważne zarówno w sprawach pokoju jak i wojny. Nie szukała atoli stąd chluby żadnéj: nie przechwalała się, wzorem innych niewiast, przewagą, jaką nad umysłem męża posiadała, przekonana, że ubliżałoby to książęcéj jego godności.
Rozsądna, trzeźwa w swoich poglądach, zna świat doskonale; rozumie, że niekiedy „lot młodych ludzi“ podnosi ich chęci ponad „słuszność lub możność,“ i że wtedy potrzeba czekać, aż „czas i cicha uwaga“ rozjaśni myśli, przystudzi zapały... „Pierzchliwe słowa niepamięć zagrzebie“ — powiada do starego rycerza, niepokój jego hamując. Umie panować nad sobą; spokoju w głosie i twarzy nie traci nigdy — możnaby nawet powiedzieć, że jest zbyt zimna, zbyt marmurowa.
Nie byłoby to jednak zgodne z prawdą.
Pomimo owych przymiotów męskości, o których mówiłem, jest w niéj usposobienie czysto-kobiece, najlepiéj wykazujące się w chwili działania. Kiedy przyszło do zatargów pomiędzy synami jednéj ziemi, spokrewnionemi ze sobą; gdy krew o kawał gruntu przelewać się miała; gdy mąż wezwał na pomoc nienawistnych krzyżaków: — ona, zgodnie ze swym charakterem, energicznie przeciw tak smutnemu objawowi powstaje, ale w motywach jéj postępowania gra rolę po części próżność:
Nie chcę, ażeby po Litwie gadano,
Że brat na brata następował zdrowie,
Wziął gardło lub dał za Grażyny wiano —
powiada na wieść o mających nastąpić układach z Zakonem, który chrzcił i łupił Litwę... Nie chce, by jéj wiano, by ona sama stała się przyczyną krwi rozlewu, ale dlaczego? — ażeby o tém nie mówiono w kraju... Myśl szlachetna — podszyta skrawkiem obrażonéj próżności... Rzucając to spostrzeżenie, nie chcemy ubliżyć Grażynie: ściśléj ją tylko charakteryzujemy. Grażyna nie jest niebianką, ale — kobietą.
Toż samo i w dalszém postępowaniu. Rachuje ona wiele na swoje wdzięki, na prośbę, na uśmiech — ale rachuje także na zwłokę: jedna chwila nic u niéj nie rozstrzyga.
Gdy przyjdzie niebezpieczeństwo stanowcze, nie znajdzie jéj przygotowaną. Wydała np. rozkaz, ażeby oddalono posłów krzyżackich, pomimo że mąż na to nie zezwolił; a gdy rozjątrzeni Niemcy byli już blizko miasta, które chcieli zdobyć szturmem, pyta się giermka: „Kędyż są posłowie?“ — na przypomnienie zaś danego rozkazu, przyznaje mu słuszność i robi uwagę: „jakże to wszystko z głowy mi wypadło...“ Są to rysy natury kobiecéj, wybornie pochwycone.
W normalnych warunkach życia była ona „panią swojéj postaci;“ w dziwnie splątanych okolicznościach, grożących burzą straszną „pomieszanie, widne w jéj osobie, do ust wyrazy nieporządne kładło.“ Wprawdzie trwało to chwilę tylko; ale zawsze istniało. Poeta, nie zważający na rzeczywiste fakta życiowe, byłby pominął te chwilowe nawet słabostki, ażeby bohaterkę swoję utrzymać ciągle wśród bengalskiego ognia wielkości; Mickiewicz — realista postąpić tak nie mógł: trzymał się natury.
Czas naglił. Trzeba się było decydować. Grażyna przebiera się w zbroję męża i choć „nierównym stąpa krokiem;“ choć „drżąc z rąk giermka bierze łuk i kołczany;“ choć „miecz nawet“ wiesza „ponad prawym bokiem;“ — staje na czele szyków i idzie na wroga. Walczy mężnie, ale bezskutecznie: „bezwładna szabla po pancerzach dzwoni, albo się zwija, odbita żelazem;“ nie umie wydawać rozkazów: „wojsko bez sprawy ladajako puszcza.“ Kula ze strzelby komtura trafia ją w piersi. Mąż zapóźno przybiega; pomścił tylko jéj śmierć na komturze.
„Przebacz mężu! pierwsza i ostatnia zdrada!“ — takiemi słowy żegna świat i ukochanych.
„Niewiasta z wdzięków — a bohater z ducha!“ — oto pochwała, jaką uczcił mąż płonącą na stosie, starożytnym Litwinów obyczajem. Słowa te atoli za zbyt słabe uważał: nie wypowiadały one wszystkiego; stracił w niéj życie swoje — nanic mu się już ono nie zdało.
....bieży na stos, upada na zwłokach;
Ginie w płomieniach i dymu obłokach.
My bezstronniejszemi być musimy. Poeta ukazał nam Grażynę na chwilę tylko; nie wyśpiewał całéj jéj duszy; jeden jéj czyn opromienił gwiazdami natchnienia...