Kopciuszek (Grimm, 1933)

>>> Dane tekstu >>>
Autor Bracia Grimm
Tytuł Kopciuszek
Podtytuł Bajka
Pochodzenie Skarbnica Milusińskich Nr 77
Wydawca Wydawnictwo Księgarni Popularnej
Data wyd. 1933
Druk S. Sikora
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Elwira Korotyńska
Ilustrator anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
SKARBNICA MILUSIŃSKICH
pod redakcją S. NYRTYCA.



BRACIA GRIMM
KOPCIUSZEK
BAJKA
z ilustracjami
opracowała
E. KOROTYŃSKA


WYDAWNICTWO KSIĘGARNI POPULARNEJ
w WARSZAWIE
PRINTED IN POLAND
Druk. S. Sikora





Pewien bogaty kupiec, straciwszy żonę, ożenił się poraz drugi, potrzebował bowiem gospodyni w domu i opiekunki dla małej swej, bardzo ukochanej córeczki.
Druga żona miała dwie córki dorastające które wprost uwielbiała, uważając je za najpiękniejsze w świecie istoty.
Córeczki kupca nie lubiła i niezadowolona była z jej wielkiej urody, dokuczała więc stale i okazywała biednemu dziecku niechęć.
Dopóki żył ojciec, sierotka miała kochające serce, gdy umarł, życie jej stało się prawdziwą męczarnią.
Zapędzano ją do najcięższych robót, których nieraz nie miała siły wykonać, niepozwolono spać, jak dawniej w pokoju, lecz kazano przenieść się do kuchni i tam usłać nędzny barłog.
Musiała gotować, prać i prasować, chodzić w brudnych sukienkach, podczas gdy jej przyrodnie siostry ubierały się kosztownie i elegancko i siedziały, niczem się nie zajmując w salonie.
Biegła nieraz sierotka na grób swej matki i płakała i skarżyła się na swą niedolę, ale, gdy powracała, spotykały ją wymyślania i uderzenia od macochy i sióstr, które wyrzucały jej, że zamiast uprasować ich stroje, zabawiała się w spacery i próżnowała. I dano jej przezwisko Kopciuszek.
Razu pewnego król wydać miał bal wspaniały na cześć swego jedynego syna. Chciał w ten sposób ułatwić mu wybór żony, królewicz bowiem znajdował się w tym wieku, że mógł już objąć rządy królestwa, uwalniając w ten sposób starego króla, od zaciężkich na jego wiek, obowiązków. Rozesłał więc zaproszenia do wszystkich domów, gdzie były panny, aby przybyły na bal do królewskiego pałacu.
Zaszczyt ten spotkał i obie córki macochy, o Kopciuszku bowiem nikt nie wiedział i nie pomyślał, aby była godna przybycia na zabawę.
Radość wielka zapanowała w domu, gdzie biedny Kopciuszek siedział w kuchni i obierał kartofle do obiadu.
Wnet kazano jej prać i prasować najpiękniejsze stroje, a w dzień balu ubierać wybierające się na zabawę córki.
Co tu było grymasów, co bicia podczas zapinania sukien i czesania!
Biedny Kopciuszek nie mógł wszystkiemu nadążyć. Jedna wołała o włożenie pantofli na nogi, druga o uczesanie, macocha zaś złościła się, że obiadu jeszcze nie podała.
Wprost nadążyć nie mogła wszelkim rozkazom i robotom.
Patrząc na to, jak cieszyły się jej siostry, jak wyobrażały sobie, że zakocha się w nich królewicz i poślubi z nich którą, — Kopciuszek nabrał chęci do tej zabawy.

Biedne dziecko, od czasu, gdy ojciec umarł, ani razu nie bawiła się u nikogo, ani razu sukienki innej nad szarą znoszoną i brudnym fartuchem przykrytą, nie posiadała.
Nabrała odwagi, widząc rozradowane twarze sióstr i macochy i poprosiła nieśmiało, aby ją wzięto na ów bal królewski.
Wyśmiały ją, wyszydziły w końcu macocha na kpiny powiedziała jej, że pójdzie z niemi na bal, jeśli wybierze przed ich wyjazdem mak z miski z popiołem.
Zapłakała sierotka, bo czyż to możliwe do wykonania?
Ale siadła przy misce i wybierać posłusznie poczęła.
Okno było otwarte, przelatywały koło sierotki stada gołębi i ze smutkiem spoglądały na dzieweczkę.
Kochały ją, gdyż pamiętała o nich, zawsze, dawała groch i stawiała miseczkę z wodą — to też, gdy sierotka zwróciła się do nich, aby jej dopomogły, sfrunęły do niej i momentalnie mak wybrały.
Uradowana pobiegła do macochy, ale ta wyśmiała ją i kazała drugą miskę maku wybrać z popiołu za nim powrócą.
Powsiadały do karety i pojechały a sierotka została sama.
Zapłakała rzewnie, przywołała gołąbki, te wybrały mak z popiołu i odleciały, a wtedy pędem pobiegła na grób matki i żałośnie prosić poczęła o ułatwienie jej w pójściu do zabawy.
Z brzozy rosnącej nad mogiłą spłynęła prześliczna suknia, lekka i przejrzysta, cała złotem przetkana, a wślad za nią naszyjniki i bransolety i przecudne jedwabne pantofelki i wachlarz pięknej roboty.
Zachwycona włożyła to wszystko gdy naraz usłyszała szmer jakiś za sobą.
Patrzy, a tu powóz stoi złocisty i rumaki rwą się do biegu i furman nawołuje do jazdy.
A przy powozie stoi wróżka, jej matka chrzestna i mówi.
— Za dobroć i pracowitość zostałaś wynagrodzona, ale pamiętaj, że tylko do północy możesz być na tym balu, po północy czar prysnąłby i znalazłabyś się w sali królewskiej w łachmanach. Spiesz się więc z powrotem.
I teraz baw się wesoło.
Dziewczę podziękowało serdecznie swej matce chrzestnej i pojechała.

Bal był w całej pełni. Królewicz tańczył z jedną z sióstr Kopciuszka, ale ujrzawszy prześliczną złotowłosą dzieweczkę wchodzącą na salę, rzucił ją i podbiegłszy do sierotki, przez cały czas z nią tańczył, zapytując skąd przybyła i kim jest.
Otrzymawszy odpowiedź, iż wyznać tego teraz jeszcze nie może, nie nalegał, lecz tańczył z nią stale, ku rozpaczy innych tancerek.
Zbliżała się północ. Kopciuszek czemprędzej wymknął się z sali balowej, przebiegł schody i zaledwie zdążył dojechać do mogiły matki, gdzie wszystko naraz znikło i sierotka w swej nędznej sukience, powróciła do domu.
Zaledwie usiadła w kuchni i zabrała się do zmywania naczyń, przyjechały siostry z macochą, i gdy sierotka zapytywała, jak tam było na balu, powiedziały jej, że królewicz zachwycony był ich wdziękami i napewnoby się w której z nich zakochał, jeśliby nie nagłe przybycie jakiejś cudnej piękności bogato ubranej panny, dla której wszystkie inne damy zaniedbał i po jej raptownem zniknięciu, bal zamknął, nie chcąc dalej się bawić.
Za trzy dni jednak król ma urządzić znowu zabawę i wszystkie panny z okolicy zaprasza.
Powtórzyło się to, co i przedtem. Prosiła sierotka, żeby ją na bal wzięto, a gdy dano do wybierania soczewicę z popiołu, wybrały do czysta nadbiegłe na ratunek gołąbki.
Gdy i to nie pomogło, poszła znów po wyjeździe macochy na grób matki, i ustrojona jeszcze piękniej niż wprzódy zajechała przed pałac królewski.
Zjawienie się jej na sali balowej przyjęte było przez królewicza z radością.
Znów przez cały czas zabawy asystował jej stale królewicz, jawnie okazując jej swój zachwyt.
Przed północą, uciekła z pałacu i powróciwszy znowu usiadła w kuchni i zajęła się zwykłą robotą.
Gdy macocha powróciła z siostrami, wypytywała ciekawie, jak się bawiły i czy była znów owa piękna panna nieznana.
Opowiedziały jej wszystko jak było, dodając, że królewicz po wyjściu tej księżniczki, przestał tańczyć i, zapowiedział za trzy dni znowu bal wielki i ostatni, na którym stanowczo obierze którąś z panien za małżonkę.

Jak tylko po trzech dniach wyjechały, sierotka poszła na grób matki i ustrojona jeszcze piękniej, niż poprzednim razem, zajechała przed pałac królewski, gdzie królewicz wyczekiwał na nią niecierpliwie.
Bawiła się tak ochoczo i królewicz tak nie odstępował jej ani na chwilę, że z trudem wymknęła się już wtedy, gdy brakowało tylko pięciu minut do północy.
Uciekając, zostawiła na schodach srebrem tkany pantofelek, królewicz bowiem, chcąc utrudnić jej ucieczkę i mieć po niej ślad jakiś, kazał klejem wysmarować schody, któremi iść musiała sierotka.
Zostawiwszy na schodach pantofelek, wpadła do czekającego powozu i zaledwie dojechała do domu znikł powóz i z pantofelkiem tylko jednym w ręku, uciekła szybko do kuchni.
Wślad za nią, gdy spostrzegł jej nieobecność, wysłał gońców królewicz, ale ci powrócili z niczem, mówiąc, że powozu nie było na drodze, widzieli tylko biedną, nędznie odzianą dziewczynę, która szybko biegła w stronę miasta i nie widziała również ani powozu ani księżniczki.
Zrozpaczony królewicz postanowił albo wynaleźć tajemniczą pannę, albo ożenić się z tą, na której nogę wejdzie pantofelek.
Rozesłał więc dworzan, aby przymierzali wszystkim pannom bez wyjątku i przywieźli jego przyszłą, przez los mu wskazaną żonę.
Jeździli dworzanie do każdego z domów, gdzie były panny, ale na żadną z nóżek nie pasował ów maleńki, jak dla dziecka pantofelek.
Siostry Kopciuszka postanowiły za wszelką cenę próbować szczęścia.
Jedna więc z nich za poradą matki obcięła palec duży u nogi i w ten sposób zmniejszywszy długość, z trudem i bólem wciągnęła pantofelek.
Zabrał więc dworzanin szczęśliwą wybrankę do powozu i wiózł do pałacu, gdy naraz gołąb latać począł nad ich głowami i wołać:
— Obcięła sobie palec, żeby włożyć pantofelek, nie ta przeznaczona na królową!
Zatrzymał dworzanin powóz, zajrzał do włożonego przez dziewczynę obuwia, a to było krwi pełne.
Zostawił ją w domu, a tymczasem druga siostra, odcięła sobie stopę, że by módz wciągnąć pantofel.
Zabrano ją do powozu i wieziono do królewicza, gdy znowu zdarzyło się to samo, co z poprzednią.
Gołąbek czuwający nad sierotką, wydał podstęp i znowu, jak z tamtą powrócono ku jej wielkiemu wstydowi do domu.
— Czy niema tu już żadnej panienki? — spytał dworzanin, królewicz, kazał wszystkim przymierzyć.
— Jest tu jeszcze jedna, ale ta się nie liczy, to brudas, kopciuch, siedzi w kuchni i nie może się tutaj pokazać, tak jest niechlujna — odpowiedziała macocha.
— Niech przyjdzie! — rozkazał dworzanin, — wolą królewicza jest, aby wszystkim zostało przymierzone...
Sprowadzono umytego czysto Kopciuszka i przedstawiono dworzaninowi. Gdy nachylił się nad jej nóżką, pantofelek natychmiast bez trudu wszedł na nią ku zdziwieniu macochy. A gdy jeszcze sierotka wyjęła schowany drugi pantofelek i zrzuciła okrywające ją łachmany, ukazując srebrzystą suknię, której zdjąć nie miała czasu i odnieść — zrozumiano, że ona to była tą cudną panną i zawieziono ku złości sióstr i macochy, do królewicza.
Pobrali się i byli bardzo szczęśliwi.
A Kopciuszek, zapominając o znęcaniu się nad nią i krzywdach doznawanych od sióstr i macochy, uprosił króla, aby je wzięto do pałacu królewskiego i otoczono dostatkiem.
Wkrótce potem powychodziły za bogatych dworzan i podziwiały dobroć serca i moc przebaczenia u królowej, którą poniewierały u siebie.

KONIEC


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bracia Grimm.