<<< Dane tekstu >>>
Autor Bô Yin Râ
Tytuł Księga Boga Żywego
Wydawca Księgarnia Ludwika Fiszera
Data wyd. 1923
Druk Zakłady Graficzne Grapowa i Mazurkiewicza
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz Marceli Tarnowski
Tytuł orygin. Das Buch vom lebendigen Gott
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Droga.

...Wszystkie rzeczy wielkie wymagają odwagi i wiary! —
Zanim zawiśniesz na krzyżu, nie zdołasz zmartwychwstać! — —
Zanim uwierzysz, nie powiedzie cię słup ognisty przez suche morze! — —
Wiele, wiele masz w sobie do przezwyciężenia, a więcej jeszcze musisz się nauczyć przezwyciężać, jeśli chcesz naprzód iść na swojej drodze. — —
Morze grozić ci będzie połknięciem, pustynia nie da ci pożywienia; nadto nie na jedną chwilę zatrzymasz się w trwodze i zwątpieniu, odkąd wkroczysz na ową drogę do siebie samego i do swego Boga! —
Jak ciężko jest to, wtedy dopiero poznasz, gdy będziesz na tej drodze...
— Ale nie lękaj się!
Na drodze tej nie jesteś sam.
Towarzyszą ci wszyscy owi, co przed tobą po drodze tej kroczyli. — — —
I oni musieli brnąć poprzez wszystkie niebezpieczeństwa.
Ani jednemu z nich droga łatwiejsza nie była, niźli tobie. —
A oto przybyli oni do błogosławionej krainy.
Oto osiągnęli cel mąk i ze świętych gór ślą ci pomoc i siłę. — — —
Od owych, co w najwyższem świetle swego Boga promienieją słonecznie, co bosko, niby Jedność jedyna, jedno Słońce wszystkich słońc, wszemu światu świecą, — do tych, co na tej ziemi szatę człowieka ziemnego noszą, płynie jeden strumień światła poprzez wszystkie światy i wszystkich jednoczy w najdostojniejszej społeczności. — —
A na najgłębszym szczeblu tej drabiny niebieskiej, tam stoją owi przewodnicy, co i ku tobie mogą dłoń pomocną wyciągnąć, jeżeli pragniesz ich pomocy. — —
Nie opuszczają oni nikogo, kto poprzez noce przerażeń toruje sobie drogę do owej ukojnej, cichej, wysokiej świątyni, iżby się jego Bóg w nim samym mógł narodzić. — — —
Nie zzewnątrz ślą oni swą pomoc, bowiem głęboko w twojem wnętrzu są z tobą związani, odkądeś odważnie na swą drogę wkroczył — na tę samą drogę, poprzez którą i oni niegdyś musieli wędrować. —
Kto nie jest jednym z nich, ten nie jest mocen ci dopomóc, chociażby cuda ponad cudy spełniał. — — —
Na drodze swojej wielu spotkasz fałszywych mędrców, mędrców, którym nauka samym bardzo jest potrzebna, a wielu pysznych krasomówców będzie cię „wiedzą“ swą olśniewać. —
I spotkasz niejednego „świętego“ — samozwańca, co trawi się sam w swej próżności i mniema, iż jest „bez grzechu“, jeśli i innych swoją „świętością“ uwodzi. —
Pokażą ci wielu fałszywych Hierofantów, co cię skwapliwie będą usiłowali otulić w daleką, obrębioną ciemnemi przypowieściami, fałdzistą togę swej złudnej nauki. —
Jeśli raz tylko zaniechasz ostrożności, wpaść możesz w ich sidła, a rzadko uda się komu cało z obieży tych ptaszników ujść, jeśli tam popadł...
I także strzeż się tych, co wiedzy świata tego używają do uzasadnienia swej „boskiej mądrości“! — —
I strzeż się tych, co mocami cudownemi chcą umysł twój omroczyć! — —
Strzeż się tych, co mniemają, iż potrafią z ziemi tej i życia na ziemi uczynić gnuśnego używania darów ducha królestwo, poświęcając ciału troskę swą w pożywieniu i osobliwych praktykach, aby się w taki oto sposób weżreć i wpić w wyśnione państwo „wyższego ducha“! — — —
Świecący praświatła, co blaskiem swym cały świat otacza, nigdy się takich środków nie imają.
Nie będą też nigdy dążyli do tego, aby cię odosobnić od współbliźniego twego przez tajemnicze misterja i ogłupiające ceremonje. —
Nie będą ci nigdy nadawali „tajemnych stopni“, „tytułów i godności“, przez które próżność twa byłaby tumaniona i śmieszna w tobie umacniana zarozumiałość. —
Nie znajdziesz ich także z gestami kuglarzy na mównicach, ani na rynkach przed mnogim ludem. —
Ofiarują ci oni swą naukę i pomoc w słowach i wnętrznem działaniu, nie ukazując ci siebie samych. — —
Nie trzeba, abyś ich poznał, gdy ich spotkasz.
Nie trzeba, abyś ich w szatach człowieczych odnalazł.
Oni odnajdą ciebie i potrafią dopomóc ci, gdy nawet dorozumieć się nie zdołasz pomocnika.
Innemi oni środkami działają, niżeli owi głupcy, co tłumy swych zwolenników tajemniczym gestem i pustem a głośnem słowem wabić usiłują.
Nie zażądają oni nigdy, ni oczekiwać będą daniny za wiedzę swą i przewód, a raczej grosz ostatni podzielą z tobą, niźliby za swą pomoc pół grosza mieli wziąć od ciebie...
Kto oczy ma, iżby widział, i uszy, iżby słyszał, ten niechaj sam się strzeże przed kuglarzami i bezczelnymi samozwańcami; rozpozna ich z łatwością! —
Świecących praświatła trudniej jest odnaleźć.
Zaledwie rozpoznasz ich w ich szatach ziemskich, albowiem lubią oni ciszę i ukrycie. —
Błogo temu, kto im zawierzy! — — —


Lecz teraz, o Poszukujący, pójdźmy społem w ciszę, bowiem chcę ci początek drogi twej ukazać.
Skup się w sobie i posłuchaj mię!

— Nasamprzód, o Poszukujący, będziesz musiał wiele zapomnieć. —
Fałszywe dano ci pojęcie o Bogu“ i tak oto zduszono ów zarodek, z którego kiedyś w głębinach duszy twej na świętych rzekach rozwinąć się miał Kwiat Lotosu, gdzie się narodzić mogło światło, co wiecznie będzie cię oświecać...
„Duch, co unosi się ponad wodami“, wypełnia przestrzenie nieskończone, ale nie inaczej możesz się doń zbliżyć, jeno w sobie samym. —
I wówczas dopiero, gdy się on w tobie, jako twój Bóg, światło ze światła, objawi, będziesz mógł prawić o cichem jego władaniu. — — —
Ci, którzy chcą bezmierność jego zgłębić, błądzą wielce...
Mniemają, iż można zbliżyć się w skończoności do tego, czego wszystkie przestrzenie świata wypełnić nie zdolą, i nawet się nie domyślają, iż tylko karykaturę sobie tworzą, co ich opanowuje. —
Posiejmy od nowa w duszy twej ów Kwiatu Lotosu zalążek: — może w twych siłach znajdzie on pokarm. —
A kiedy kwiecie jego się rozwinie, wniknie w ciebie duch, co sam spłodzony z siebie żyje, i jako twój Bóg w tobie się narodzi...
Nie pierwej poznasz Boga! — — —
I nie wierz tym, co pouczają cię o Bogu swoich marzeń, o Bogu, co się w dusznej ekstazie daje dopiero odnaleźć.
To, co tak oto można odnaleźć, to tylko złudna fata morgana świata wewnętrznego.
Nie znasz jeszcze bogactwa, które kryje w swych dalach dusza twoja. —
A są tam siły i moce, którymbyś — jako ów prorok przed płonącym krzakiem — cześć i uwielbienie oddał, gdybym ci mógł je teraz ukazać. — — — —
Dusza twoja jest niezmierzonem królestwem, a nikt jeszcze nie zbadał cudów królestwa duszy...
Myślisz o duszy swej, niby o jasnej zasłonie, i sądzisz, iż siebie tylko samego w niej odnajdziesz.
Lecz dusza twoja jest jako żyjąca chmura z mirjadów istot pełnych siły zbudowana, a ty masz się tych wszystkich istot dusznych panem i mistrzem stać. —
I jeśli nie uczują one w tobie swego pewnego władcy, tedy ty, odurzony przez ich zastraszającą cię moc, ich się staniesz niewolnikiem. —
Muszą ci służyć, jeśliś je opanował, ale wodzić cię będą na pasku przez najosobliwsze sztuczki, jeśli im w złudnej pokorze zaufasz. — — —
Trzeba im silnej woli, aby się pod nią zjednoczyły.
Póki nie zjednoczyłeś ich w jednem pragnieniu, nie znajdzie dusza twa owego spokoju, co jest warunkiem, aby mógł zakwitnąć święty Kwiat Lotosu. —
I nie wcześniej osiągniesz w sobie poprzez swą duszę objawienie owego cichego królestwa ducha, które przez siły duszy twej może ci się stać widne, poznawalne i słyszalne, gdyż w tobie, jako i wszędy żyje ono dzięki jednakim siłom...
Nie wcześniej też otrzymasz znak od swego guru, nie wcześniej uczujesz w sobie owych wysokich przewodników, Świecących praświatła. —
Dlatego dąż do tego przedewszystkiem, o Poszukujący, aby umocnić w sobie jasną i silną wolę siebie samego! — Odnajdziesz siebie i swego Boga jedynie w JA!...
Usiłuj z radosnem weselem i cichą powolnością opanować siebie w sobie samym i odwróć oczy swe od wszystkich tych obrazów, które ci podniecony umysł może ukazywać!
Musisz zdobyć nasamprzód pełnię radości i ufności w siebie! —
Dopóki w sobie samym się nie skupisz i nie zawrzesz ze wszystkich stron, napróżno będziesz usiłował posiąść królestwo swojej duszy, gdyż siły duszy twej przed tym się jeno kłonią, kto godzien jest ich czci. — —
Lecz nie sądź, iż możesz cel ten kiedykolwiek osiągnąć, jeśli bezczynnie gnuśnieć będziesz w zewnętrznym spokoju! — —
Musisz, jako człowiek świata zewnętrznego, z dnia na dzień przedsiębrać czyn, jeśli chcesz nauczyć się wolę swą tak hartować, iżby jej siły duszy twej były powolne. — — —
Nic w świecie zewnętrznym nie jest do tyla nikłe, a żadna czynność nie jest sama przez się do tyla godna pogardy, iżby nie mogła ci być ku nauce.
Nasamprzód musisz się nauczyć władać swemi myślami ulotnemi i zmuszać je do tego, aby się każdej chwili w jednym punkcie jednoczyły. —
Samotność na pustyni, ni życie w dżungli pośród dzikich zwierząt nie bardziej sprzyjają twemu przedsięwzięciu, niżeli ruch wielkiego i ludnego miasta, w którem ty sam zajmujesz się swojem rzemiosłem. —
A kiedyś już osiągnął ten pierwszy stopień w zupełnej pewności, iż myślami swemi i wolą swoją potrafisz rządzić, wówczas dopiero rozpocznij pierwszą próbę zjednoczenia sił swojej duszy! —
I wówczas napotkasz jeszcze na różnoraki opór.
Długo będziesz swej ustawicznej woli napróżno używał, aby ugiąć pod nią te wszystkie oporne siły swej duszy...
Ale nigdy nie wolno ci tracić odwagi! —
Nigdy nie wolno ci tracić wiary w samego siebie! — —
Wszystko to są próby twej wytrwałości i zdobytej siły.
Wiedz jednak, że w ten sposób musisz się wreszcie stać zwycięzcą! —
Rozbłyśnie dzień, w którym przeżyjesz w sobie całą wielką radość zwycięzcy.
Wówczas wzejdzie zarodek Kwiatu Lotosu, a na świętych stawach twojej duszy ujrzy oko twego guru pączek na nieruchomej, tajemniczej powierzchni wody...
Wówczas zwoła on w świętej radości swoich towarzyszy, a tłum wybranych stróżów od dnia owego strzec będzie świętego stawu w krainie twojej duszy.
Cud stał się! —
Cud, którego człowiek dokonał; bowiem łatwiej jest słonia oszalałego na cienkim sznurze konopnym poprzez zgiełk rynku poprowadzić, niźli siły duchowe człowieka złączyć pod jedną wolą. — — — — — — — — — — —
Teraz jednak musi stłumione światło dnia miękkiemi swemi promieniami otoczyć pączek, by się on kiedyś w pełnej, błyszczącej okazałości mógł w kwiat rozwinąć.
Wysokie, wielowiekowe drzewa otaczają staw i strzegą delikatnego pączka przed niszczącemi promieniami palącego słońca. —
Wysokie mury świątynne powstrzymują gorący wicher. —
Teraz, o Poszukujący, nowe się dla ciebie rozpoczyna działanie.
Ale to działanie wymaga istotnego spokoju i najcichszego oddania się sprawie.
Będziesz mógł spełniać je po pracy dnia, a może też przed pracą poświęcać mu ciche godziny poranku.
Oto nadszedł czas, iżbyś zaczął cicho i delikatnie do wnętrza nadsłuchiwać, do wnętrza pytać. —
Nigdy nie będziesz dość cichy na to! —
To, co się w tobie ukrywa, a oto ma się objawić, nie w głośnych rozmowach myśli daje się odnaleźć.
„I jest to w głębi ciebie, ale ty jego słowa jeszcze nie pojmujesz, bowiem głos jego jest łagodny, niby odległy ptaków zew“. — — —
Nie odstraszaj go od siebie!
Bacz na najcichszy dźwięk!
Łatwo możesz go niedosłyszeć...
Na ciche twe pytania zrazu tak cicho odpowiada, że najdelikatniejszy podmuch wiatru w twojej duszy już głos jego rozwiewa. —
Pewnego dnia jednak nauczysz się słyszeć ów głos wewnętrzny.
Nie tak, jak gdyby to z zewnątrz mówiono.
I takoż nie w słowach twej mowy ojczystej.
A jednak głos ten będzie ci zrozumialszym, niż wszystko to, coś od dzieciństwa przez słowa ust pojmował...
I oto będziesz musiał pójść za tym głosem.
Cała twa dalsza droga na ścieżce zgotowana będzie przez twą stałość.
Zwolna nauczysz się poznawać, iż wola twa teraz nietylko służy ci, lecz, że potrafisz nią przez wyższy nakaz kierować...
Coraz głębiej i głębiej zanurzać się będziesz w tajemnicę swej duszy.
Im więcej będziesz poznawał, tem więcej będziesz przeczuwał w ukryciu.
Wdzięcznie i troskliwie strzeż najniklejszego ze swych przeżyć, gdyż wdzięczność twoja przyniesie ci pełnię przeżycia.
Poglądać będziesz na królestwo cudów wewnętrznych, o którem teraz żaden opis nie mógłby ci dać pojęcia...
W życie twe wejdą rzeczy, które dzisiaj — i słusznie — zdają ci się niemożliwością. — —
Ale największym cudem ci się wyda, że wszystko to oddane będzie w twą moc. — — —
Jeżeliś dotąd wiernie słuchał wewnętrznych rad, tedy się zwolna oto otworzy Kwiat Lotosu. Tedy wcześniej czy później przeżyjesz ów dzień, w którym Kwiecie Lotosu zabłyśnie, rozpromienione światłem, nie z tego słońca ziemi pochodzącem. — —
Oto, o Poszukujący, nastąpił dzień, w którym się Bóg twój, jako twój Bóg, w tobie samym objawił przez twoje JA.
On w tobie, a tyś w nim się narodził“...
A to, co tak się dokonuje, tajemnicą pozostaje nawet dla jasnowidzącego. — — — —
Ale jeszcze nie wolno ci zarzec się swego guru, lecz w nowy sposób się z nim połączysz. — —
Już gdy się pączek Kwiatu Lotosu ukazał, może się zdarzyć, że ujrzysz swego guru w obrazie magicznym.
Nie jest to on sam. Są to magiczne siły twojej duszy, które on wolą swą na obraz swój kształtuje.
Błogo ci, jeśli tak, jako „doradca“, często może się on w pobliżu ciebie znajdować, widzialny i słyszalny dla ciebie.
Ale nie troskaj się, jeśli nigdy obrazu jego, jako zjawiska zewnętrznego, nie ujrzysz.
Nie zawsze jest dlań możliwe ukazywać ci się. Tem pewniej będziesz wówczas wewnętrznie odczuwał jego kierownictwo.
Teraz zasie, gdy się twój Bóg w tobie, a ty w nim narodził, będzie się twój guru w jedności z głosem twego Boga i z tobą w najwyższem tylko życiu swego ducha objawiał.
Będziesz go czuł zupełnie identycznie z sobą, póki przy tobie będzie.
Nie będzie cię on więcej wiódł pouczając, lecz ty sam czerpać będziesz z jego skarbca życia wewnętrznego, czego ci brak.
Nad wszystkiem tem świecić będzie słońce radości boskiej, a całe pasowanie się o światło i oświecenie, które było w tobie naciskiem wewnętrznym, zanim wkroczyłeś na ścieżkę, ukaże ci się teraz, jako padół męki...
Widzisz przed sobą niezgłębioną wieczność i wiesz, że zjednoczony ze swym Bogiem będziesz poprzez jej najgłębsze cudy wiecznie kroczył naprzód.
Gdy ujrzysz siebie samego w cierpieniu i radości, widzieć będziesz jeno człowieka, atoli duch twój w Bogu twym wysoko ponad wszystko ziemskie i ludzkie będzie wyniesiony, gdyż dusza twa stała się królestwem wieczności. — — — — —
— Tenci jest, o Poszukujący, bieg drogi, którą musisz przebyć, jeśli chcesz w sobie do Boga swego dojść, — w sobie samym, w swem własnem JA. — — —
Tać jest wysoka droga, co cię do najwyższego celu, do przebudzenia wiedzie. —
Teraz słysz, co jeszcze mam ci radzić.
Od owego dnia, który cię znajdzie zdecydowanym do wkroczenia na tę ścieżkę, wytniesz sobie tęgi kij podróżny, jeśli potrafisz moc słowa mieć na swe usługi. —
Wybierz słowa mędrca, które przemawiają do twego serca, słowa, przez które będziesz ujęty, podniesiony i przeniknięty.
Poświęć niewielką chwilę każdego dnia i, jeśli to możliwe, o tej samej zawsze godzinie, podczas której będziesz usiłował połączyć się w rozważaniu z duchem tych słów.
I słowo takie, które cię przeniknęło, na długi czas zatrzymaj dla swych cichych godzin, jako ćwiczenie swojej myśli, podobnie jak flecista stale się w tej samej melodji ćwiczy, dopóki dla niej najczystszego tonu nie odnajdzie.
Znajdziesz w tej książce wiele słów, które ci będą mogły posłużyć do „ćwiczenia“.
Inne podałem dawniej w innych miejscach, lecz nie masz potrzeby ograniczać się do moich słów.
Biblja i Wedy pełne są słów, które ci mogą posłużyć, poeci i mędrcy wiele takich słów ludziom dawali.
Niebezpieczne jest to jeno, że w słowach takich widzisz zarazem naukę, co im sens nierozumny zazwyczaj nadaje.
Dlatego radzę ci z początku wybierać słowa z moich pism, jeśli się memu przewodowi ufnie oddajesz. —
Od tego rozpoczynaj, aby w myśleniu uchwycić treść tych słów.
Potem jednak spróbuj znaleźć dla nich „bezsłowny“ sposób myślenia.
A wkońcu przenikaj w bezsłownem ujęciu najgłębszy sens czytanych słów.
Wyciskaj je na swoich oczach w jasnem piśmie, napisane przez twą własną rękę i odosobnione od innych słów.
Odczuwaj je, jakgdyby wypłynęły z własnego twego ducha.
Usiłuj stworzyć w sobie ten stan ducha, w jakim niegdyś mędrzec słowa te napisał.
A teraz pocznij budzić swe ucho wewnętrzne i usiłuj dźwięk słów słyszeć w sobie, w duchu.
Jeśli we wszystkich tych sposobach ćwiczenia po tygodniach czy miesiącach osiągnąłeś wyniki, które cię mogą uprawnić do zupełnej pewności, wówczas idź dalej, — ale — dopiero wówczas!
Ostrzegam cię, iżbyś nie ufał rychłej gotowości chwili! — —
Być może będzie ci się zdawać, jakobyś mógł w niewiele godzin to wszystko osiągnąć; — może dziś już, czytając to, będziesz zdania, że na to nie trzeba ci już „ćwiczenia“. —
...Wielu z tych, co chcieli wkroczyć na drogę, pozostało na początku i nie poszli dalej, gdyż tak myśleli. — —
Więcej jest tu wymagane, niżeli na pierwszy rzut oka domyślać się możesz pod tą nauką. — —
I trzeba tylko często w tych samych słowach wypowiadać wiele rzeczy bardzo odmiennych. —
Nie to, co poeci nazywają „odczuwaniem języka i jego brzmienia“, jest tu od ciebie wymagane, aczkolwiek człowiek, który to odczuwanie posiadł, jest już na połowie drogi do zrozumienia tego zadania.
Jeśli jednakże wszystko osiągnąłeś i jeśli odsłoni ci to nowe, wielkie rozszerzenie tego odczuwania i rozległe, świadome przeżywanie swego bytu, wówczas słuchaj dalej, o ty, który dążysz do najwyższego z ludzkich celów!
Teraz musisz jąć się tego, aby owe słowa w sobie samym odczuwać całą swą istotą.
Teraz muszą te słowa żywe stać się w tobie samym. —
Nietylko duch twój, całe ciało twe musi w każdem włóknie słowa te odczuwać. — — —
Słowa te muszą być z tobą w jeden byt stopione.
Ciało twe musi się stać ciałem tych słów, jakby nic nadto w tobie żywego nie było. — —
Siły twej duszy muszą się wszystkie w tych słowach zjednoczyć, a ty musisz siebie samego jako świadomość tych słów odczuwać. —
— A wówczas na drodze swej osiągnąłeś coś wielkiego!
Po raz pierwszy doświadczysz, co to jest Życie“, które porusza ciebie i wszystko żyjące.
I będzie ci tak, jakobyś był na nowej ziemi, w nowym, nigdy nie przeczuwanym świecie...
Dowiesz się wówczas po raz pierwszy, że wszystko to, co ludzie zwą „czuwaniem“, nie jest czem innem, jeno głębokim, głuchym snem i niejasnem marzeniem...
I tu już, jeśli istniejące w tobie od początku siły zezwolą, może się zacząć jasne twe poglądanie w światy duchowe. — — —
Ale i bez tego poglądania będziesz w innego przemieniony człowieka i posiędziesz świadomość siebie, która zaledwie da się z obecną twą świadomością porównać. —
Jako w promiennem słońcu jasnego południa niknie światło małej lampki olejnej, tak to, co dziś nazywasz swoją „świadomością“, w tej nowej świadomości sczeźnie i przepadnie. — —
I będziesz wówczas wiedział, czemu mówi mędrzec o „życiu“, jako o „świetle ludzi“, i wieloznacznych słów wspaniałą treść zrozumiesz...
„Na początku było słowo, a słowo było w Bogu, i Bóg był słowem.....
W niem było życie, a życie było światłem ludzi.
I światło świeciło w ciemnościach, a ciemności nie pochłonęły go“. — — —
Ten, kto te słowa napisał, wiedział dobrze, co mówił, i ty także będziesz wiedział, gdy dojdziesz do tego miejsca swej drogi. — —
I będziesz wówczas wiedział i to, że ów wielki Mistrz z Nazaretu i jego dzieje dały jeno mędrcowi rysunek, na którym pozostawił jasne barwy najwyższego poznania wszystkim tym, co po nim mieli nadejść...
Wielki Mistrz sam przecież nauczał jeno tego samego. —
„Gdy się modlicie, nie mówcie wielu słów, gdyż Ojciec wasz wie, czego wam trzeba“.
Czemu mówili doń jego uczniowie: „Panie, naucz nas modlić się“? — Czyż nie dość dawno już znali zwykłe „modlitwy“??? —
Niezliczeni ludzie mówią dziś „Ojcze nasz“, ale „paplą oni, jako poganie“, i nie przeczuwają nawet, że gdyby potrafili „modlić się“ tak, jak się jedynie „modlić“ należy, w tych słowach posiedliby klucz do „Królestwa Niebieskiego“. — — — —
Ale — „Królestwo Niebieskie pragnie mocy, i tylko ci, co mocy potrzebują, zdobywają je dla siebie“. — —
Bez zupełnego pokonania swej niecierpliwości, bez żmudnych i długotrwałych ćwiczeń nie osiągniesz nigdy celu.
Nie wierz jednak, aby dziki przymus lub gwałtowne natężenie mogło cię zbliżyć do twego celu.
Nie tak jest to słowo rozumiane.
Ciągle musi cię otaczać nastrój radosnej ufności i cichego wesela, a cała troska twa na to ma być skierowana, aby z nieskończoną delikatnością zdobyć ów słuch wewnętrzny, inaczej bowiem nie osiągniesz nigdy nagrody zwycięstwa. —
I więcej trzeba siły, aby się tak oto w kiełźnie utrzymać, niźliby cię kosztował niejeden czyn bohaterski. — —
Jeśliś jednak wszystko dobrze rozważył i ściśle chcesz się stosować do tej nauki, tedy mogę ci dać całą pewność, że i ty będziesz kiedyś należał do tych, co doświadczyli w sobie „Królestwa Niebieskiego“. —
Rozpocznij więc swą stromą drogę.
I niechaj niezmordowana wytrwałość wiedzie cię aż do końca. —
Wysoka pomoc będzie ci jednak ciągle bliska...
I nie oglądaj się za siebie na owo życie pełne cierpienia i radości, winy i zasługi, co może leżeć poza tobą! —
Wiedz także, że bez znaczenia jest dla twego przedsięwzięcia, czyś posiadł całą uczoność ziemi, czy też jesteś najlichszym pośród niewiedzących. — —
I nie usiłuj wyróżniać się ponad innych ludzi, a nie wierz, aby osobliwy tryb życia miał być dążeniu twemu potrzebny. —
Tem mniej może ci pomóc lub zaszkodzić rodzaj pożywienia, jeśli tylko twe ciało w zdrowiu i sile utrzymuje.
Jeśli chcesz mięsa zwierząt zabijanych unikać, tedy unikaj go, jeśli chcesz wyrzec się wina, tedy się go wyrzeknij, ale nie sądź, iżeś się stał przeto „czystszym“ lub zgoła „wyższym“ człowiekiem! — — —
To samo tyczy się miłości zmysłowej między mężem a niewiastą.
Nie zniżaj się do zwierzęcia i w mocnej dłoni trzymaj swe okiełznane popędy, aby nigdy wbrew woli twej nie mogły cię opanować, ale nie kaź przez bluźnierstwo obrządku, który wówczas dopiero możesz pojąć zupełnie, gdy należysz do obudzonych w duchu! — — —
Nie bez zbadania najgłębszych przyczyn uważali kapłani najstarszych religij narządy rodne za święte, i zaiste, czcili oni w nich coś innego, niż tylko obraz wiecznie płodnej przyrody. — —
Kto jednak chce i może wyrzec się miłości zmysłowej, niechaj się jej wyrzecze, nie wynosząc się przeto ponad innych.
Za cenę tę będzie mógł wzbudzić w sobie siły, którychby nie posiadł bez tego wyrzeczenia, ale konieczne do osiągnięcia celu nie są wszakże te siły.
Konieczne jest tylko powstrzymanie się od wszelkich występków, któreby dążenie do ducha osłabiały lub tłumiły.
Kochaj samego siebie — gdyż, jeśli samego siebie nie umiesz kochać, mało dobrego uczynisz swemu „bliźniemu“, kochając go także, „jak samego siebie“! —
Unikaj wszystkiego, co mogłoby tobie lub innym szkodzić! —
Unikaj też każdej myśli, pozbawionej miłości! —
Idź sam swoją własną drogą, ale pozwól każdemu iść jego własną drogą, nawet gdyby cele jego leżały daleko poza tobą.
Nie wiesz nigdy, kiedy nadejdzie godzina innego człowieka, a nie masz prawa przeszkadzać mu we śnie przed jego godziną, — „obudzić“ go zaś wszelakożbyś nie potrafił, gdyż nikt nie ujdzie snu, zanim godzina jego nadejdzie. — — —
A jeśli godzina jego jest bliska, tedy on sam poprosi cię o naukę. —
I wtedy dopiero wolno ci dać mu ją. —
Wtedy dopiero staną ci u boku Świecący praświatła ze swą siłą duchową, jeśli zapragniesz mu dopomóc. — — —
Ty sam nie jesteś powołany do prowadzenia innych, a ci, co są do tego powołani, nie będą nigdy innych zniewalać, aby się przewodowi ich powierzyli.
Idź tedy ty w radosnym pokoju drogą do siebie samego.
Twoja droga do siebie samego zawiedzie cię w królestwie ducha do twego guru.
Twoja droga do siebie samego jest drogą twoją do Boga, bowiem nigdy inaczej do Boga swego nie trafisz, jeno w sobie samym. — — — — —


— Teraz jednak chcę ci dać jeszcze kilka słów, które cię pouczą o zwyczajach i czynie królestwa ducha.
Nie daję ci „systemu“.
Usłyszysz mię mówiącego w nieprzymuszonym porządku o różnych rzeczach.
Wybacz mi, jeśli często muszę się powtarzać!
Musisz tę samą prawdę z różnorakich stron oświetloną ujrzeć, abyś ją w pełni mógł pojąć. —
Ale będę też mówił o rzeczach, o których jeszcze w tej książce nie mówiłem.
Chcę powiesić kilka wieńców na ścianach twego domu, wieńców z kwiecia, które znalazłem na swoich najwyższych drogach i u celu ostatniej swej drogi, w kwitnącym mym ogrodzie...
Nie oskubże moich wieńców i każdy kwiat pozostaw tam, gdzie ja go wplotłem!
Nie możesz zresztą pojąć całkowicie owej jedynej wielkiej Rzeczywistości, którą chcą wieścić wszystkie słowa tej książki. — —
Nie możesz zresztą wyjaśnić tajemnicy, co się tu w cichych słowach odsłania. — — —





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Joseph Anton Schneiderfranken i tłumacza: Marceli Tarnowski.