Marta (de Montépin, 1898)/LXI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Marta |
Wydawca | A. Pajewski |
Data wyd. | 1898 |
Druk | F. Kasprzykiewicz |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | La Petite Marthe |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Koperta szeroka, kwadratowa, miała na sobie stempel pieczęci z herbem pruskim.
Sędzia rozerwał kopertę i wyjął z niej list cyfrowany.
— List cyfrowany z adresem do ambasadora niemieckiego, w ręku tego człowieka — wyrzekł. — Muszę się dowiedzieć, co to znaczy.
Sędzia włożył list do koperty i, przyłączywszy ją do innych papierów, wydobytych z walizy, zamknął w szufladzie biurka.
∗
∗ ∗ |
Robert Verniere, przybywszy w poniedziałek zrana do fabryki w Sain-Ouen z Filipem, którego postawa spokojna nie zdradzała wcale posępnych i bolesnych myśli, zasiadł w swym gabinecie i śpiesznie przeglądał gazety, leżące na stole wraz z korespondencyą pocztową.
Spodziewał się, że znajdzie jakie interesujące szczegóły o wypadkach, zaszłych w willi parku Saint-Maur, to jest o zniknięciu pani Sollier i małej Marty, o zniknięciu, za które tak sowicie zapłacił O’Brienowi.
Gazety milczały o tym przedmiocie. Ani słówka w nich nie było o tych faktach.
— Zapewne jeszcze się nie dowiedziano — rzekł do siebie — kiedy powrócę z Anglii, wtedy już dramat będzie głośny.
∗
∗ ∗ |
W następny czwartek można było czytać w dziennikach paryskich pod tytułem: „Epilog potrójnej zbrodni w Saint-Ouen, artykuł poniższy widocznie „zakomunikowany“, ponieważ forma jego wszędzie była jednakowa.
„Posępny dramat, o którym donosiliśmy czytelnikom około pół roku temu, otrzymał epilog niemniej złowrogi i niemniej tajemniczy od swego dramatu.
„Weronika Sollier, jedna z ofiar i jedyny świadek zbrodni, odźwierna, która mogła przyjść z pomocą sprawiedliwości, ponieważ widziała jednego z morderców Ryszarda Verniere, przyjętą została, jak i jej wnuczka, do willi w parku Saint-Maur, przez sędziego śledczego Daniela Savanne, który ma powierzone śledztwo w sprawie Saint-Ouen...
„Tam odbywała przygotowawczą kuracyę, poprzedzającą zamierzone zdjęcie katarakty z jej oczu, bo zaślepła skutkiem rany, otrzymanej w nocy z dnia 1-go na 2 stycznia, gdy ratowała swego pana. Pomyślny wynik operacyi pozwoliłby jej poznać i wskazać zbrodniarza.
„W nocy z dnia 16-go na 17 tegoż miesiąca, pani Sollier, wciąż jeszcze niewidoma, i jej wnuczka zostały porwane z mieszkania sędziego śledczego.
„Po najtroskliwszych poszukiwaniach nabrano pewności, że Weronika Sollier wrzuconą została do Marny i że jej wnuczka doznała tegoż losu.
„W różnych punktach rzeki odbywa się sondowanie, w celu odnalezienia obu ciał.
„Jeszcze jedna zbrodnia, której sprawcy pozostaną bardzo prawdopodobnie nieznanymi.“
Artykuł ten sprawił w Paryżu głębokie wrażenie, ponieważ nikt nie zapomniał jeszcze w zupełności zbrodni w Saint-Ouen, a złowroga wiadomość o śmierci Weroniki Sollier i Marty przypominała jeszcze bardziej wszystkie dawniejsze szczegóły dramatu.
W willi Neuilly doznano prawdziwego osłupienia.
Oto dlaczego Daniel Savanne i jego synowiec nie przyjechali.
W Saint-Ouen, w restauracyi pod „Katarynką“ Magloire odgadł w artykule tym fortel policyi, ale strzegł się z wypowiedzeniem swej myśli i, posłuszny zaleceniom sędziego, przybrał zasmuconą minę.
Niebawem otrzymał depeszę od Daniela, wzywającą go na bulwar Malesherbes o 8-ej wieczorem.
Prawie jednocześnie Filip de Nayle dostał podobną depeszę, lecz z wezwaniem na godzinę siódmą.
Klaudyusz Grivot czytał także gazety, a wiadomość o śmierci babki i dziecka przejęła nędznika niepomierną radością.
Więc wszystko ostatecznie skończyło się.
Robert i on nie mieli się już czego lękać.